Dużo się u mnie ostatnio dzieje i nie chodzi tu tylko o kwestie muzyczne. Z racji ciągłego niedoboru czasu dzisiejsze podsumowanie muszę ograniczyć do kilku najważniejszych dla mnie w ostatnim tygodniu zespołów. Nie zmienia się natomiast format playlisty, nadal znajdziecie tam 30 najczęściej słuchanych przeze mnie kawałków i jak zwykle mam nadzieję, że przypadną Wam one do gustu.
Marzec to naprawdę dobry miesiąc dla fanów power metalu, gdyż zarówno najbardziej znane kapele jak i debiutanci uraczyli nas bardzo dopracowanymi i wciągającymi albumami.
Najważniejszym wydarzeniem był na pewno nowy album Sonaty Arctici - Clear Cold Beyond, zapowiadany jako powrót do klasycznego power metalu. Po dziwnym i naprawdę ciężkim w odbiorze Talviyo takie zapowiedzi przyprawiły większość fanów o dreszcze podniecenia, co spotęgował jeszcze pierwszy singiel Fast In Line, jakby żywcem wyjęty z okresu Winterheart's Guild. Jak więc wypada płyta odsłuchana w całości? Myślę, że wbrew przypuszczeniom wielu osób nie jest to na pewno druga Ecliptica. Brzmieniowo bliżej tu do tego, co Sonata zaprezentowała na Reckoning Night - czyli mamy dużo powera ale zdecydowanie dojrzałego i niepozbawionego progresywnych naleciałości. Przeważają oczywiście szybkie numery (zwłaszcza pierwsze trzy na płycie) ale gdy muzyka zwalnia i kapela pozwala sobie na więcej brzmieniowych zabaw to brzmi to płynnie i naturalnie, jak choćby w świetnym, emocjonującym Dark Empath. Generalnie ja jestem jak najbardziej na tak i śmiało mogę powiedzieć, że obok Pariah's Child jest to najlepsza płyta późniejszego okresu twórczości zespołu.
Niedosyt pozostawiła również poprzednia płyta Firewind. Zespół dowodzony przez znanego choćby ze współpracy z Ozzym Gusa G utracił gdzieś swoją energię, kompozycje były płaskie i łatwo wypadały z głowy. Nawet wokal Herbiego Langhansa, jednego z moich ulubionych wokalistów nie potrafił uratować albumu zatytułowanego po prostu Firewind. Po kilku latach mamy oto Stand United - drugi krążek z Herbiem za mikrofonem i tym razem jest zdecydowanie lepiej. Numery są dynamiczne, czuć energię i lekkość, zarówno w przypadku szybszych jak i bardziej rockowych kompozycjach. Bardzo fajnie wyszedł im zwłaszcza cover Talking in your sleep z repertuaru The Romantics. Ogólnie na playliście znajdziecie aż 4 utwory z nowego albumu zespołu więc będziecie mogli wypracować sobie własną opinię.
Włoski zespół Alterium jest jednym z dwóch (obok Xeneris) powstałych na zgliszczach symfoniczno-power metalowej Kalidii. Grupa, na czele której stoi niesamowita Nicoletta Roselini od kilku miesięcy regularnie raczyła nas interesującymi singlami zapowiadającymi ich debiut, zatytułowany Of War and Flames. W piątek ich pierwsze dzieło ostatecznie ujrzało światło dzienne i muszę przyznać, że Włosi wykonali kawał dobrej roboty. Szybkie, dynamiczne i tak agresywne jak i symfoniczne dźwięki wypełniają album od początku do końca. I choć czuję, że przez natłok różnych spraw nie mogłem im poświęcić tyle czasu ile powinienem to obiecuje poprawę w tym tygodniu. Póki co zachęcam do zapoznania się z utworem Chasing the Sun, dość reprezentatywnym dla całego krążka.
Kończąc temat power metalu ponownie muszę wspomnieć o dwóch bardzo wciągających singlach promujących nowe wydawnictwa absolutnych legend gatunku. Mowa o Challenge the Wind Rhapsody of Fire i Silver Romance Freedom Call - oba charakteryzuje szybkie tempo, ostre gitary i ultra melodyjne refreny. Czyli to co w powerze lubimy najbardziej.
Z pozostałych gatunkach na pewno fanów stoner rocka/heavy psychu zaciekawi kapela Deadpeach. Jest to na pewno pierwszy przedstawiciel indonezyjskiego rocka/metalu, który zawitał do mojej muzycznej biblioteki. Płyta The Cosmic Haze and the Human Race to hipnotyzujące melodie, dużo gitarowego fuzzu i psychodelicznego klimatu. Do tego charakterystyczny akcent i jedna z najlepszych okładek, jakie widziałem. Na playliście znajdziecie dwa utwory - Man on the Hill (od którego zaczęło się moje zainteresowanie kapelą) i krótki, intensywny Rust.
Nie byłbym fanem metalu gdybym nie napisał choć jednego zdania o nowej płycie Judas Priest. Na Invincible Shield mamy klasyczne brzmienie, bez niepotrzebnych eksperymentów za to z odpowiednią dawką energii i mocnym jak nigdy wokalem Roba Halforda. Myślę, że będę do tego krążka wracał dość często, na tę chwilę z różnych przyczyn na playlistę trafia tylko Devil in Disguise ale za tydzień będzie ich na pewno więcej.
W zeszłym miesiącu często wracałem do starych albumów Kreatora. Ostatnio zasłuchuję się w jednym z nich - Violent Revolution z 2001 roku, ważnym z tego powodu, że jest to powrót do typowo thrash metalowego brzmienia, po wielu nie zawsze trafnych eksperymentach z lat 90-ych. No cóż, nie była to dekada łaskawa dla fanów thrashu. Na szczęście wspomniana wyżej płyta to pełną gębą thrash wzbogacony o elementy typowe dla goteborskiej sceny melodeathu. Szczególną uwagę zwróciłem na nieme Slave Machinery i nim pragnę się dziś z Wami podzielić.
Na dzisiejszej playliście znajdziecie też dużo utworów z różnych okresów twórczości Alice Coopera (głównie jednak koniec lat 80 do 2000r) a także neo-progresywne kompozycje z nowej płyty Big Big Train czy niemieckiego The Ancestry Program. Myślę, że każdy znajdzie tu coś dla siebie.
Tak jak wspomniałem na wstępie, podsumowanie jest nieco okrojone ale playlista zostaje bez zmian. Link znajdziecie poniżej, miłego odsłuchu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz