piątek, 26 kwietnia 2024

You Tube Tuesday - Polecam

 


Pół roku temu rozpocząłem na moim Facebooku cykl postów pt. You Tube Tuesday. Jego założeniem było wspólne linkowanie utworów pasujących do wybranego tematu. Od tego czasu poszczególne posty cieszyły się mniejszym lub większym zainteresowaniem, co ważne jednak, dzięki Waszym propozycjom poznałem sporo świetnej muzyki. W dzisiejszym artykule chcę Wam podziękować za Wasze zaangażowanie, przygotowując playlistę ze wszystkimi (dostępnymi w Spotify) Waszymi rekomendacjami.

A oto lista tematów, na które odpowiedzieliście:
- Twoje ostatnie muzyczne odkrycie
- Utwory w klimacie horroru
- Utwór rock/metal z saksofonem
- Utwory polskich zespołów
- Wasze ulubione teledyski
- Utwory o wiedźmach
- Utwory ponad 8-minutowe
- Rockowo/metalowe piosenki świąteczne
- Ulubione utwory 2023 roku
- Najsmutniejsze piosenki jakie znacie
- Najbardziej podnoszące na duchu utwory
- Rockowo/metalowe utwory imprezowe
- Wasze ulubione ballady rockowe/metalowe
- Utwory ukraińskich zespołów rockowo/metalowych
- Damsko-męski duet wokalny
- Ulubione zespoły z kobiecym wokalem
- Utwory irlandzkich artystów
- Wasze ulubione utwory instrumentalne
- Utwory rockowo/metalowe z chrześcijańską tematyką
- Utwory wydane w roku Waszych narodzin
- Utwory śpiewane w innym niż angielski i polski języku

Wszystkich utworów uzbierało się aż 65, różnych gatunków i stylów muzycznych. Podsumowując te ostatnie sześć miesięcy zachęcam raz jeszcze do zapoznania się z nimi i aktywnego udziału w kolejnych wtorkowych "polecajkach". Trzymajcie się i udanego weekendu!

poniedziałek, 22 kwietnia 2024

15.04-21.04.2024

 


Są na świecie rzeczy, które nie przestają mnie zadziwiać - pogoda w kwietniu, nowe odcinki X-Men '97 czy ilość niezwykłej muzyki, jaka miała premierę w ostatnich tygodniach. O ile pogodę można zostawić meteorologom, X-Menami emocjonować się co środę to o muzyce warto napisać kilka(dziesiąt) słów więcej.

To, co rzuca się w oczy już na otwierającym post kolażu to różnorodność. W dzisiejszym podsumowaniu znajdziecie przedstawicieli wielu różnych gatunków, zarówno klasycznych jak i bardziej eksperymentalnych. Zacznijmy od Unleash the Tapir, gdyż dwa utwory pochodzące z ich debiutu - Hope i Miss Take były jednymi z najczęściej słuchanych przeze mnie w tym tygodniu. Jest to bardzo nietuzinkowa i nieszablonowa muzyka, balansująca na granicy prog-rocka i prog-metalu. Muszę przyznać, że Francuzi są w stanie przyciągnąć uwagę nie tylko nietypową nazwą ale i bogactwem brzmień i melodii. 

Równie niezwykłą muzykę tworzy holenderski DOOL. Mamy tu elementy progresywne, psychodeliczne a nawet gothic czy doom metalowe. Wydany w ten piątek album The Shape of Fluidity to melancholijna i miejscami oniryczna muzyczna podróż, w którą zabiera nas niezwykły głos Raven van Dorst. W takich numerach jak singlowe Hermagorgon czy Venus In Flames naprawdę można się zakochać a wierzcie, że album zawiera jeszcze niejedną muzyczną perełkę.

O polskim Amarok pisałem już kilkukrotnie i tu nie ma niespodzianki, nadal moje serce najszybciej bije przy ambientowej Dolinie, mimo, że pozostałe kompozycje również trzymają wysoki poziom. Dawno jednak żaden tak w sumie krótki utwór nie wzbudził we mnie tak silnych emocji. Brawo!

Kolejnym bardzo ciekawym a myślę, że nieco zapomnianym (przez długą przerwę jaka minęła od premiery poprzedniego albumu) prog-metalowym zespołem jest norweski In Vain. Osobiście śledzę kapelę od premiery Mantry, ich drugiego albumu, który swego czasu (2010r.) narobił sporego zamieszania w świecie tak prog jak i death metalu. Ucieszyłem się bardzo, gdy dowiedziałem się, że w tym roku światło dzienne ujrzy ich kolejne dzieło i po kilku odsłuchach mogę z całą pewnością powiedzieć, że Solemn nie zawiodło pokładanych w nim nadziei. Mamy tu wszystko z czego ten zespół słynie - mroczny klimat, mieszaninę black-metalowego growlu z czystym niemal operowym głosem, ostre riffy i ciężką perkusję. W tym wszystkim nie znika melodia, która momentami dosłownie wwierca się do czaszki. Na dzisiejszej playliście znajdziecie co prawda tylko jeden utwór Norwegów - Season of Unrest ale czuję, że następny tydzień już będzie należał do nich.

Podobnie sytuacja ma się z legendą death/doom metalu - My Dying Bride, których album Mortal Binding również był mocno wyczekiwany przez fanów gatunku. Myślę, że jest to solidna płyta ale potrzebuję więcej czasu by w pełni docenić jej walory. Póki co wrzucam znany z singla utwór 2nd of Three Bells, który umiejętnie łączy w sobie wszystkie elementy, które czynią muzykę Brytyjczyków tak wyjątkową.

Miłośnicy bardziej dusznego, pustynnego podejścia do doom metalu znajdą dziś coś dla siebie w postaci utworów z najnowszej płyty włoskiego Acid Mammoth jak i niemieckiego Daevar. Szczególnie utwór Caliban and the Witch tego drugiego bandu zasługuje na kilka słów komentarza, urzekając swoją melancholią a przede wszystkim charyzmatycznym kobiecym wokalem. Coś w tym jest, że stoner/doom z wokalistką za mikrofonem zawsze brzmi magiczniej niż w męskiej wersji. A co Wy o tym sądzicie?

Bardzo dobrą płytą pochwalił nam się w ostatnich tygodniach farerski Tyr. Battle Ballads są co prawda najbardziej melodyjną i flirtującą z power metalem pozycją w dość bogatej już dyskografii zespołu, nie powiedziałbym jednak by była to jakaś wada. Nawet powiem więcej, czuję, że wikińskie klimaty i język pasują idealnie do szybkich, opartych na podwójnej stopie utworach. Posłuchajcie Unwandered Ways, Hangman czy Hammered i oceńcie sami. A jeżeli chcecie folk metalu w nieco innym, bardziej ludycznym wydaniu to na playliście znajdziecie też piosenkę pt Sunaan fińskiego Korpiklaani. 

Myślę, że możemy przejść teraz do kategorii power metal. Tu też miała miejsce ciekawa premiera, mianowici drugi album wydała włoska Nocturna. Of Sorcery and Darkness charakteryzuje się symfonicznym antruażem a przede wszystkim duetem wokalnym Rehn Stillnight i Grae Darkling, łączącym operowy sopran z bardziej agresywnym mezzosopranem. Brzmi to obiecująco a póki co najbardziej przemawia do mnie typowo power metalowe Creatures of Darkness. 

Słuchając Nocturny można zauważyć w niej inspirację najbardziej chyba znanym, symfoniczno-metalowym zespołem na świecie. Mowa oczywiście o Nightwish. Ostatnimi czasy wróciłem po dłuższej przerwie do muzyki Finów i mimo całej sympatii tak dla Tarji jak i Floor, moim ulubionym albumem zespołu pozostaje nagrany z Anette Olzon Imaginaerum. Duża w tym zasługa takich utworów jak I Want My Tears Back czy absolutnie mojego naj Last Ride of the Day ale i reszta z 13 zawartych na krążku kompozycji trzyma wysoki poziom i ciężko wskazać dwie podobne do siebie piosenki. Dla miłośników pierwszych płyt "Nocnego Życzenia" wrzucam na playlistę świetny i ponadczasowy Sleeping Sun, chyba trochę pod klimat zaćmienia, które jakiś czas temu można było obserwować w USA a które zrobiło dość dużą karierę w mediach społecznościowych.

W ostatnich podsumowaniach więcej miejsca poświęcałem drugiej, bardziej symfonicznej cześci nowego albumu Rage. W tym tygodniu przyznam się, że bardziej wciągnęła mnie pierwsza część Afterlifelines, klasycznie heavy/power metalowa. To z niej pochodza właśnie takie killery jak Toxic Waves, Under a Black Crown czy Justice Will Be Mine, choć ulubionym kawałkiem z całego albumu jest mimo wszystko melodyjny i symfnoczny Cold Desire.

 Na koniec jeszcze akapit poświęcony melodyjnemu hard rockowi. Tu, tak jak ostatnio mamy sporo Alice Coopera z płyty Brutal Planet, fiński Cruzh czy nieaktywną już niestety Takarę. Najwięcej jednak przedstawicieli na playliście przypadło szkockiemu Strangeways, święcącemu największe triumfy na przełomie lat 80 i 90. Moją ulubioną płytą zespołu jest wydana w 1989r Walk In the Fire. Z niej pochodzą tak melodyjne a zarazem soczyście gitarowe numery jak Modern World (świetny tekst), Livin in the Danger Zone czy urocza ballada Love Lies Dying. To kolejna po Dare aorowa podróż w czasie i bądźcie pewni, że nie ostatnia. Mam coś ostatnio zwiększony apetyt na tego typu muzykę. Pytanie tylko, czy awangardowy metal w stylu Dool, In Vain czy niewymienionego w artykule DVNE nie przyćmi tego smaku. Pożyjemy zobaczymy.

Natomiast póki co, wrzucam link do playlisty i zachęcam do odsłuchu i komentowania. Miłego tygodnia!

Playlista: 21.04.2024 

piątek, 19 kwietnia 2024

Mój Muzyczny Kalendarz - Top Lista



W dniu wczorajszym skończyłem 33 lata, wchodzę w tak zwany "wiek chrystusowy". Abstrahując od mniej lub bardziej religijnego (lub przesądnego) myślenia jest to już jakis wyczyn. Niejednej gwieździe rocka ta sztuka się nie udała. Nie aspiruję oczywiście do takich celów, natomiast by uczcić ten dzień wpadłem na pomysł playlisty, którą nazwałem Muzycznym Kalendarzem. Jest to lista moich ulubionych utworów z każdego roku, odkąd się urodziłem. Jak zobaczycie sami, mimo różnych prób ciężko mi uciec od power metalu (pierwszego stylu od którego zaczęła się moja przygoda z metalem) ale trafiają się również utowry prog-rockowe, doom czy glam metalowe. A oto i one:

1991 - Harem Scarem - All Over Again

1992 - Inkubus Sukkubus - Soul Inside

1993 - Budka Suflera - Kolęda Rozterek

1994 - Running Wild - Fight the Fire of Hate

1995 - Paradise Lost - Forever Failure

1996 - Grave Digger - Rebellion (The Clans Are Marching)

1997 - Paradise Lost - Blood of Another

1998 - Rhapsody - Emerald Sword

1999 - Sonata Arctica - FullMoon

2000 - Rhapsody - Dawn of Victory

2001 - Edguy - Tears of a Mandrake

2002 - Freedom Call - Warriors

2003 - Katatonia - Burn the Remembrance

2004 - Edguy - Rise of the Morning Glory

2005 - Magic Pie - Motions of Desire

2006 - Brother Firetribe - Midnite Queen

2007 - Axxis - Revolutions

2008 - Edguy - The Pride of Creation

2009 - Winger - Witness

2010 - Rhapsody of Fire - Act VI: Erian's Lost Secrets

2011 - Rhapsody of Fire - From Chaos to Eternity

2012 - RPWL - Unchain the Earth

2013 - Rhapsody of Fire - Rising From Tragic Flames

2014 - Sonata Arctica - Cloud Factory

2015 - My Dying Bride - And My Father Left Forever

2016 - Rhapsody of Fire - Distant Sky

2017 - Avatarium - Starless Sleep

2018 - Powerwolf - Fist by Fist (Sacralize or Strike)

2019 - Rhapsody of Fire - Rain of Fury

2020 - Pride of Lions - Carry Me Back

2021 - Big Big Train - Dandelion Clock

2022 - Candlemass - Scandinavian Gods

2023 - Iron Savior - Firestar

2024 (jak dotąd) - Metalite - Cyberdome

Poniżej oczywiście link do playlisty, na której możecie posłuchać wszystkich wyżej wymienionych utworów. Ciekaw jestem Waszych komentarzy i zachęcam do próby stworzenia własnego Muzycznego Kalendarza. Chętnie posłucham bo dobrej muzyki nigdy dość! Trzymajcie się!

Playlista: My Musical Calendar




poniedziałek, 15 kwietnia 2024

08.04-14.04.2024

 


Po dwóch dość jednolitych gatunkowo podsumowaniach tygodnia, czas na coś zdecydowanie bardziej urozmaiconego. Oprócz melodyjnego hard rocka dużo czasu poświęciłem folk i doom (tak stoner jak i tradycyjnemu) metalowi a także rozbudowanym prog-rockowym dźwiękom. Efektem tego jest playlista, do której link jak zawsze znajdziecie na końcu artykułu. Ale przejdźmy od ogółu do szczegółu.

Na pierwszym miejscu dzisiejszego zestawienia znajduje sie utwór Hope francuskiego zespołu Unleash the Tapir. Ich debiut to 6 dopieszczonych, urozmaiconych, nierzadko rozbudowanych kompozycji. Muzycy czerpią inspiracje z róznych krańców rockowo-metalowego spektrum, łącząc momentami przebojowe melodie z bardziej ciężkimi wstawkami (z udziałem growlingu włącznie). Generalnie jest to mocno intrygująca i zajmująca na dłużej muzyka, czego potwierdzeniem jest obecność aż czterech utworów kapeli na playliście.

Jeszcze więcej, bo pięć (z również sześciu) przedstawicieli ma płyta Supersonic Megafauna Collision włoskiego Acid Mammoth. Nikogo nie zaskoczy, jeśli napiszę, że ta duszna, hipnotyzująca muzyka ma w sobie coś takiego, że ciężko przejść obok niej obojętnie. Utwory potrafią z jednej strony wgniatać w fotel swoją majestatycznością a z drugiej wprowadzać element niepokoju przez psychodeliczne elementy. Świetnie sprawdza się to tak w Garden of Bones, One with the Void czy Atomic Shaman, choć pozostałe dwa tracki również trzymają wysoki poziom. 

Nieco inne podejście do doom metalu prezentuje francuska Ecclesia, umiejętnie łącząc go z klasycznym heavy a nawet power metalem. Najlepszym tego przykładem jest epicki i dynamiczny If She Floats. Niemniej jednak generalny wydźwięk Ecclesia Militans, ich drugiego już albumu, jest bardziej ponury i nie pozwala nam zapomnać, że obcujemy jednak z muzyką doom metalową. Dla mnie sama klasyfikacja nie jest tak ważna jak fakt, że w mojej bibliotece pojawił się kolejny ciekawy zespół, którego karierę warto będzie śledzić.

Miłośnicy folk metalu, których ostatnio raczej nie rozpieszczałem, dziś powinni mieć powody do radości. Na playliście zagościło kilka utworów z najnowszej płyty fińskich weteranów gatunku z  Korpiklaani. Osobiście z bogatej dyskografii zespołu najbardziej cenię pierwsze płyty ale muszę przyznać, że na Rankarumpu znalazłem sporo ciekawych i wpadających w ucho dźwięków. Zespół dobrze prezentuje się zarówno w szybszych, skocznych piosenkach (Saunaan, utwór tytułowy) jak i wtedy, gdy zwalnia by snuć jakąś epicką ludową gawędę jak w Harhainen hoyhen. Podsumowując, mamy do czynienia z solidną, dopracowaną płytą, która powinna przypaść do gustu nie tylko psychofanom gatunku czy fińskiej kultury.

Będąc przy folk-metalu nie można zapomnieć o niedawnej premierze albumu Battle Ballads, pochodzącego z Wysp Owczych Týr. Krytycy zwykli widzieć w ich muzyce połączenie folk i progressive metalu, ja jednak czuję, że na nowym krążku pojawia się sporo power metalowych rozwiązań - przede wszystkim konstrukcja utworów oparta na podwójnej stopie i melodyjne, podniosłe refreny. Brzmi to bardzo dobrze i do mnie przemawia od pierwszego odsłuchu. Posłuchajcie singlowych Axes i Dragons Never Dies a zrozumiecie o czym mówię. Hail!

W kategorii melodyjnego hard rocka bez większych zmian. W dalszym ciągu chętnie sięgam po debiut Takary, pełny hitów krążek Eternal Faith. Chwytliwe melodie, soczyste gitary a przede wszystkim wokal Jeffa Scotta Soto to gwarancja sukcesu, jaki stał się udziałem kapeli we wczesnych latach 90-ych. Tydzień temu wspominałem też o angielskim zespole Dare, również klasyfikowanym jako wykonawca AOR-owy. Na dzisiejszej playliście możecie zapoznać się z dwoma utworami pochodzącymi z ich debiutu, wydanego w 1988r Out of the Silence i jednym z nowszego (2016r) Sacred Ground. Na ich przykładzie będziecie mogli prześledzić ewolucję brzmienia kapeli, od bardziej hard rockowym po stonowane, spokojniejsze ale nadal gitarowe granie. Z kronikarskiego obowiązku muszę jeszcze wspomnieć, że ostatnią pozycją w ich dyskografii jest wydany przed 2 laty Road to Eden, na którym grupa Darrena Whartona wraca częściowo do hard-rockowych korzeni. 

Co jeszcze? Przedstwiciele nowej fali skandynawskiego glamu - Cruzh z utworami z The Jungle Revolution. Tym razem obok najlepszego chyba na płycie FL89 podrzucam Wam też inny przebojowy kawałek a mianowicie Winner. Mam nadzieję, że się spodoba.

Na koniec dosłownie kilka słów dla miłośników power metalu. Nowy singiel Freedom Call - High Above to tym bardziej hard-rockowa propozycja, mimo swojej melodyjności nie posiadająca jednak siły oddziaływania poprzedników. Mocne i dosadne jest natomiast Cold Desire ich rodaków z Rage, jeden z najlepszych utworów z wydanej niedawno Afterlifelines.

Ostatnim utworem o którym napiszę jest I Want My Tears Back, jednego z najbardziej rozpoznawalnych zespołów symphonic metalowych na świecie. Mowa oczywiście o Nightwishu. Utwór pochodzi z albumu Imagineareum, drugiego i ostatniego nagranego z Anette Olzon za mikrofonem. Myślę, że świat nie docenił jej talentu i umiejętności ale miała też trudne zadanie, zastąpić uwielbianą przez wszystkich Tarję. W I Want My Tears Back Anette śpiewa w duecie z basistą Marco Hietalą, który jakiś czas temu też opuścił szeregi grupy. Sam Nightwish przebąkuje coś o nowej płycie więc dużo ciekawego jeszcze przed nami, ja tymczasem odświeżam sobie starsze albumy grupy, do czego i Was zachęcam.

Dziękuję za cierpliwość i bardziej lub mniej szczegółową lekturę artykułu. Zgodnie z obietnią jak i zwyczajem, poniżej link do playlisty. Miłego odsłuchu i udanego tygodnia!

Playlista: 14.04.2024

piątek, 12 kwietnia 2024

Rodney Matthews - Playlista Tematyczna

 


Jak już zapowiadałem jakiś czas temu, miałem w planach kilka artykułów poświęconych artystom tworzącym okładki i szaty graficzne płyt. W końcu nadszedł czas, by te plany urzeczywistnić. Jako pierwszego na tapetę postanowiłem wziąć artystę niezwykłego, mającego swój niepowtarzalny, charakterystyczny styl. Panie i Panowie, przed Wami Rodney Matthews!

Urodzony 6 lipca 1945r brytyjski grafik i ilustrator znany jest najbardziej ze współpracy z brytyjskimi zespołami rockowymi i heavy metalowymi. W swoim portfolio ma blisko 140 okładek płyt, z czego wiele jest to prawdziwe klasyki gatunku. Dość wspomnieć legendy hard rocka - grupy Magnum i Tygers of Pan Tang czy nwobhm (Praying Mantis, Diamond Head). Fani rocka progresywnego powinni też kojarzyć jego prace dla takich zespołów jak Eloy, Asia czy Barclay James Harvest. W ostatnim czasie twórczość Rodneya mogliśmy również oglądać na okładkach płyt duetu Jorn Land/Allen Russel czy Mystery of Time power metalowego projektu Avantasia (co Tobias Sammet określił jako spełnienie swoich artystycznych marzeń). Niewiele osób wie, że kontakt pana Matthewsa z muzyką nie ogranicza się tylko do projektowania grafik. Jedną z jego pasji jest gra na perkusji. Możemy go usłyszeć (wraz z innymi tuzami brytyjskiej sceny rockowej) na albumie poświęconym jego twórczości artystycznej. 

Rodney Matthews jest także autorem okładek książek, przede wszystkim z gatunku fantasy i science fiction. Najbardziej znane są jego ilustracje do serii opowiadań Eternal Champion autorstwa Michaela Moorcocka, pisarza, którego twórczość stanowi inspiracje do piosenek wielu kapel, zwłaszcza heavy, power i epic doom metalowych. Warto wspomnieć też o pracy przy serialu dla dzieci pt Lavender Castle czy klilku grach komputerowych dla wytwórni Sony/Psygnosis. 

Jeżeli jesteście zainteresowani zapoznaniem się z portfolio naszego dzisiejszego bohatera, wrzucam link do jego strony internetowej - Rodney Matthews Studios. Natomiast, tradycyjnie już dla tego bloga, poniżej znajdziecie playlistę z utworami pochodzącymi z płyt, do których okładni i szatę graficzną przygotował Rodney Matthews. Jeżeli lubicie rock progresywny, klasyczny hard rock i heavy metal, czy nawet power, powinniście znaleźć tu coś dla siebie. Jest to też, jak zawsze w moim przypadku, szansa na odkrycie nowych brzmień i poszerzenie swojego muzycznego katalogu. 

Także, miłej lektury, odsłuchu i obcowania ze sztuką pana Matthewsa :)

Playlista: The Best of Rodney Matthews

poniedziałek, 8 kwietnia 2024

01.04.-07.04.2024

 


Witam wszystkich na pierwszym kwietniowym podsumowaniu tygodnia. Jest to niezwykły artykuł, ponieważ nigdy jeszcze, odkąd ten blog istnieje, żadna playlista nie była tak zdominowana przez zespoły z kręgu aor/melodic hard rock/glam metal. Nadal dużą reprezentację mają też zespoły power metalowe a wśród dzisiejszej 30-tki trafi sie także coś dla fanów prog-rocka, stonera czy nawet folk metalu. 

W pierwszej ze wspomianych kategorii mamy zarówno klasykę gatunku jak i przedstawicieli nowej fali melodyjnego, gitarowego grania. Jednym z moich muzycznych odkryć jest niewątpliwie amerykańska Takara. Powstała w 1987r kapela na swój debiut musiała poczekać aż 6 lat. Najbardziej rozpoznawalnym muzykiem, którego głos słyszymy na Eternal Faith jest niewątpliwie Jeff Scott Soto, mającym za sobą współpracę z chociażby Talismanem, Sons of Apollo czy W.E.T. Warto jednak docenić również instrumentalistów, których umiłowanie dla dynamicznego, melodyjnego hard rocka czuć wyraźnie w każdej kompozycji, czy to przebojowe Two Hearts Forever, Spotlight czy balladowe Colors Fade. Jeśli dobrze czujecie się w takich aranżacjach to polecam zapoznać się z twórczością tej, niestety już niedziałającej, kapeli.

Absolutny weteranem sceny rockowo-metalowej jest Alice Cooper. Style muzyczne prezentowane na jego albumach zmieniały się w toku wieloletniej kariery, tak jak zmieniały się gusta publiczności. W każdej odsłonie jednak wypadało to co najmniej dobrze. Nie inaczej sprawa ma się z wydaną w 2000r płytą Brutal Planet - muzycznie bliską industrialowi i nu metalowi a w warstawie tekstowej podejmującą trudne, społeczne tematy. Najbardziej przejmujące są dla mnie dwie kompozycje - antywojenne Pick Up The Bones i opowiadająca o przemocy wobec kobiet Take It Like a Woman. Na playliście znajdziecie jeszcze kilka innych kawałków, myślę, że powinny Wam się spodobać.

Na dzisiejszej playliście znalazł się też utwór Into the Fire, brytyjskiego zespołu Dare. Jest to bardzo przyjemna i melodyjna, hard rockowa kompozycja, pochodząca z wydanego w 1988r albumu Out of the Silence. Na uwagę zwracają soczyste aczkolwiek subtelne gitary i charakterystyczny głos Darrena Whartona, byłego klawiszowca irlandziej legendy - Thin Lizzy. 

Z nowej fali hard rocka/glam metalu macie po kilka numerów skandynawskich kapel - Cruzh i Lipz, o których pisałem już w ostatnich tygodniach. Chciałbym tylko wspomnieć, że aktualnie szaleję za utworem FL89 pierwszego z wyżej wymienionych zespołów. Słuchając go można naprawdę poczuć się jak za najlepszych czasów hair metalowego szaleństwa.

Przejdźmy teraz do power metalu. Niemieckie Rage to zespół z długą historią i bogatą dyskografią, łączący w sobie klasyczny heavy metal z elementami powerowymi. Ich najnowsze dzieło, zatytułowane Afterlifelines to dwupłytowy album wydany w ramach jubileuszu 45-lecia istnienia zespołu. Każda z dwóch płyt prezentuje nieco inne oblicze zespołu i po dłuzszym obcowaniu z nimi czuję, że jednak bardziej przemawia do mnie druga, bardziej symfoniczno-powerowa część. Wszystkie cztery utwory, które znajdziecie dziś na playliście pochodzą właśnie z niej.

O Clear Cold Beyond fińskiej Sonaty Arctici słyszycie tutaj już od miesiąca. Tym razem na listę wskoczył pomijany uprzednio utwór Teardrops, który mimo oparcia rytmu o podwójną stopę, utrzymany jest raczej w średnich tempach. Jest to nieco melancholijna kompozycja, która fajnie wycisza słuchacza po obcowaniu z takimi galopadami jak choćby California.

Poza tym nadal często w moich słuchawkach goszczą hiszpańskie Lords of Black, niemieckie Thornbridge  czy włoskie Alterium, nie wspominając o ostatnim singlu Rhapsody of Fire. Naprawdę, w ostatnich tygodniach power metal przeżywa dobre chwile.

Do power metalu często zaliczani bywają też twórcy trve scottish pirate metalu - Alestorm. W tymr oku światło dzienne ujrzała EP-ka z pięcioma premierowymi kompozycjami. Na uwagę zasługuje szczególnie utwór tytułowy Voyage of the Dead Marauder z gościnnym wokalem Patty Gurdy czy typowa "geograficzna" piosenka Szkotów, tym razem o mało kojarzonej z morzem nazwie Uzbekistan. Muzycznie mamy tu wszystko, do czego ekipa kapitana Bowesa nas przyzwyczaiła, szybkie rytmy, akordeony i inne pirackie instrumenty a przede wszystkim dystans do siebie i wszystkich trve metali.

Skoro już przy elementach folkowych jesteśmy, to trzeba wspomnieć o premierze nowego albumu fińskiej legendy gatunku. Mowa oczywiście o Korpiklaani i Rankarumpu. To co po kilku odtworzeniach wyróżnia ten album to zdecydowanie szybsze tempo. Poza tym niespodzianek nie ma ale trzeba oddać muzykom, że nadal utrzymują wysoki poziom. Jako swoisty apetizer wrzucam na playlistę utwór tytułowy a za tydzień zapewne wrócę z kolejnymi propozycjami.

Tego samego dnia premierę miała też czwarta płyta włoskiego przedstawiciela stoner/doom metalu - Acid Mammoth. Na Supersonic Megafauna Collision znajduje się sześć majestatycznych, epickich i zarazem hipnotyzujących kompozycji, z których część została już wcześniej wydana w formie singli. Z pozostałej grupy szczególnie w pamięć zapadł mi Garden of Bones i to on reprezentuje kapelę na dzisiejszej playliście. Drugim, tworzącym w tym stylu zespołem jest niemiecki Daevar. Ich drugi krażek Amber Eyes poznałem dzięki facebookowemu profilowi Dezarbuzator, do którego śledzenia serdecznie zachęcam. Wracając zaś do samej muzyki, mamy tu mocną dawkę dusznej, psychodelicznej muzyki z żeńskim wokalem. Fani takich kapel jak Windhand, Messa czy MWWB zdecydowanie znajdą tu coś dla siebie.

Na koniec jeszcze krótka wycieczka w rejony prog-rockowe. Na playliście znajdziecie utwór Dolina, polskiego zespołu Amarok, którego płyta Hope zbiera bardzo dobre recenzje. Przy całym bogactwie dźwięków i instrumentalnej wirtuozerii najbardziej przemawia jednak do mnie ten ambientowy, śpiewany po polsku przy akompaniamencie jedynie syntezatora kawałek. To tylko nieco ponad 3 minuty muzyki a potrafi wgnieść w fotel. 

Mam czasami tendencję do zwracania uwagi na zespoły o dziwnych, oryginalnych nazwach. Cześć z nich zapada mi w pamięć na dłużej i ostatecznie trafia na łamy Muzycznej Kroniki. Taka sytuacja miała ostatnio miejsce z francuskim Unleash the Tapir. Pod koniec marca galijscy prog-rockowcy wydali swój debiutancki, self-tittled (nie ma chyba dobrego polskiego tłumaczenia) album. Jest to muzyka niezwykle dopracowana i dojrzała, niebojąca się czerpać inspiracji z różnych źródeł - od metalu po bardziej przyjazne radiu brzmienia. Do odsłuchu podrzucam Wam utwór Hope, od którego zaczęło się moje zainteresowanie ich muzyką.

Jak widać, wbrew pozorom na podlinkowanej poniżej playliście znajdziecie dość zróżnicowaną muzykę. Dajcie znać, co Wam się najbardziej spodobało. Miłego tygodnia!

Playlista: 07.04.2024

piątek, 5 kwietnia 2024

Marzec 2024 - Podsumowanie Miesiąca

 


W marcu jak w garncu - mówi polskie przysłowie. Co więc wymieszało się w moim muzycznym kotle? Ano sporo power metalu i melodyjnego hard rocka, choć i przedstawiciele bardziej psychodelicznych czy progresywnych brzmień znaleźli sobie wygodne nisze. Wyszła z tego dość ciekawa i bardzo energiczna playlista, do której link jak zwykle znajdziecie na końcu artykułu. A teraz przejdźmy do listy zespołów, z którymi w zeszłym miesiącu spędziłem najwięcej czasu.

1. Sonata Arctica - bycie fanem tej ekipy nie jest łatwe - wśród świetnych albumów zdarzają się też dość niestrawne wydawnictwa. Na szczęście najnowszy egzemplarz Clear Cold Beyond to wielki powrót fińskiego zespołu, i do formy i, przede wszystkim, do power metalu. Nie jest to może album idealny ale słucha się go naprawdę dobrze a utwory na długo zapadają w pamięć

2. Alice Cooper - bogata dyskografia tej legendy ciężkiego grania sprawia, że ciągle odkrywam coś nowego. Oprócz klasyków w postaci Trash i Hey Stoopid w marcu więcej uwagi poświęciłem nowoczesnemu, niemal nu-metalowemu Brutal Planet. Czuję, że z ta płytą spędzę jeszcze wiele miłych chwil

3. Big Big Train - chwila wytchnienia i refleksji - tak można w skrócie opisać najnowsze dzieło Brytyjczyków - The Likes of Us. Muzyka po prostu magiczna, ale czy nie przywyczaili nas już do tego? Duże brawa dla Alberto, zastąpienie samego Davida Longdona nie było łatwym zadaniem, a on dał sobie z tym radę "śpiewająco"

4. Alterium - jeden z ciekawszych debiutów na power metalowej scenie, choć przynajmniej część muzyków zbierała doświadczenie w innych projektach. Brzmienie charakterystyczne dla włoskiej szkoły powera, czyli dużo wstawek symfonicznych i tematyka fantasy dominująca w warstwie tekstowej. Jak dla mnie - bomba

5. The Neptune Power Federation - okultystyczny hard-rock z mocnym kobiecym wokalem. Jest rock'n'rollowy vibe, jest czasem psychodeliczna zaduma. Generalnie jeden z tych zespołów, które mają swój oryginalny styl i na kazdym kolejnym krążku dopieszczają go do perfekcji

6. Lords of Black - kolejny przedstawiciel power metalu, tym razem w nieco cięższym, surowym wydaniu. Głos Ronniego Romero do złudzenia przypomina swojego słynniejszego imiennika (tak, mowa o Dio) co jest dodatkowym atutem kapeli. To już szósty album w dyskografii Hiszpanów i kolejny trzymający równy, wysoki poziom. 

7. Judas Priest - koń jaki jest każdy widzi. Legenda heavy metalu nadal w formie a nowy krażek bardzo bardzo udany

8. Lipz - szwedzki zespół będący jednym z przedstawicieli nowej fali glam metalu. Jest dynamicznie, melodyjnie i mocno rozrywkowo. Do tego antruaż przypominający Kiss i klimaty filmów grozy w tle. Głowa sama rusza do headbangingu

9. Elettra Storm - kolejny świetny power metalowy debiut z Półwyspu Apenińskiego. Zaraźliwe melodie, szybka perkusja i uzupełniające się wokale Crystal i Francisa.

10. Cruzh - szwedzka grupa balansująca między aorem a glam metalem. Kolejny przykład na to, że aktualnie w tej kategorii górują nam tylko teoretycznie zimnokrwiści Skandynawowie. Na The Jungle Revolution jest sam ogień

11. The Ancestry Program - niemiecki przedstawiciel rocka neo-progresywnego. Długie, rozbudowane i pełne instrumentalnych popisów kompozycje trzymają się dobrze również w departamencie melodii, o czym czasem łatwo zapomnieć. Tu udało się uzyskać odpowiedni balans między formą a treścią

12. Deadpeach - heavy psych w najlepszym wydaniu, hipnotyzujące melodie, psychodeliczne klimaty i przyjemnie fuzzujące gitary. Do tego charakterystyczny akcent wokalisty dodający muzyce więcej złowrogiego posmaku

13. Freedom Call - najsłynniejszy happy metalowy zespół na świecie wydaje w tym roku nowy album - Silver Romance. Spośród dwóch wypuszczonych dotychczas singli nieco bardziej przypadł mi do gustu utwór tytułowy, który znajdziecie na dzisiejszej playliście

14. Rhapsody of Fire - last but not least, gdyż wydany w marcu singiel Challenge the Wind był jednym z najczęściej słuchanych przeze mnie utworów. Mimo, że od lat nie ma już w składzie ani Luci Turilliego ani Fabio Lione, zespół nadal zachowuje ten klimat i magię, za które pokochałem ich już dobre kilkanaście lat temu.

I to już wszystko na dziś. Dajcie znać, jakie kapele Wy chcielibyście wyróżnić. Chętnie posłucham i, kto wie, może trafią do Kroniki.

Playlista: Marzec 2024


Najpopularniejsze