czwartek, 30 marca 2023

Zima 2023 - Podsumowanie Kwartału


 Za nami pierwsze trzy miesiące 2023 roku. Czas więc na kolejne okresowe podsumowanie. W przeciwieństwie do cotygodniowych czy comiesięcznych statystyk nie będę rozwodził się nad szczegółami tylko spojrzę bardziej całościowo na miniony czas.

Początek stycznia upłynął głównie pod dyktando zespołów, które wydały nowe albumy w ostatnich miesiącach 2022 roku. Najważniejszym albumem w tamtym okresie był niewatpliwie Sweet Evil Sun, weteranów doom metalu od Candlemass. Mogę śmiało powiedzieć, że obok ostatnich krążków Messy i Avatarium było to moje ulubione wydawnictwo w tym gatunku metalu. Bardzo dużo czasu poświęcałem również Arrayan Path i płycie Thus Always to Tyrant. Jest to bowiem idealny przykład epickiego power metalu. Utwory z krążka wydanego pod koniec listopada dominowały na moich playlistach przez cały styczeń i początek lutego. W dalszym ciągu osłuchiwałem album Endless Horizon francuskiej Galderii - jej pomysł na power metal polega na maksymalnym umelodyjnieniu brzmienia, zahaczając niebezpiecznie o coś, co w języku angielskim określa się niezby pochlebnie słowem "cheese". Kolejnym powermetalowym zespołem, który w tamtym okresie dość często gościł w moich głośnikach jest szwedzka Freternia, której The Final Stand jest swoistym amalgamatem tradycyjnego i bardziej nowoczesnego grania. Innym wartym wzmianki albumem wydanym w zeszłym roku jest Elevate "królowej metalu" Lee Aaron. Mimo iż wokalistka już dawno porzuciła estetykę glam metalową, dalej tworzy muzykę łatwo wpadającą w ucho, nie pozbawioną jednak pewnej dozy zadziorności.

Styczeń był również miesiącem kilku ważnych muzycznych premier. Najważniejszą dla mnie było wydanie nowego albumu przez Katatonię. Sky Void of Stars z miejsca stał się jednym z moich ulubionych w dorobku Szwedów i mocnym kandydatem do doom metalowej płyty roku. W doom metalu w ogóle dużo się działo w tym okresie, a to za sprawą innych premierowych wydawnictw - The Coral Tombs funeral doomowego Ahab i IV bardziej tradycyjnego Iron Void. Polska nie pozostawała jednak w tyle - rodzimy MAG swoją drugą płytą dosłownie rozłożył mnie na łopatki. Na polu powermetalowym powitaliśmy nowe krążki Lightbringer of Sweden i Twilight Force, oba szybkie, melodyjne i zapadające na długo w pamięć. Wartym wzmianki, choć nieco słabszym albumem był również The Era of Darkness od wplatającego do swej muzyki nordyckie elementy projektu Crom. Dla fanów bardziej melodyjnego hard rocka ważnym albumem powinien być Something Wicked this Way Comes brytyjskiego Ten, niepozbawiony co prawda bardziej progresywnych elementów. Nowy album wydał też melodic metalowy kwartet z niemieckiego Zagłębia Saary - Beyond the Black. Płyta przyzwoita, "momenty były" ale jednak nie zrobiła na mnie takiego wrażenia jak starsze o 3 lata Horizons.

Nie samymi nowościami jednak człowiek żyje. W styczniu miałem też "fazę" na klasyczny glam metal z lat 80-tych. Jednym z reprezentantów tego nurtu jest Ratt, którego płyta Detonator (wydana nota bene w 1990r) była bardzo melodyjna, komercyjna wręcz i niestety sygnalizowała powolny upadek gatunku. Na szczęście po latach pojawiły się zespoły chcące wskrzesić ideę bezkompromisowego, pozytywnego metalu. Jednym z nich jest Brother Firetribe, którego płyta Heart Full of Fire również skradła mi dużo czasu (i serca).

Przejdźmy teraz do lutego. Ten miesiąc zdominowały głównie dwa zespoły - Katatonia i wracająca po kilku latach przerwy symfoniczna Xandria. Album The Wonders Are Still Awaiting tego drugiego zespołu była bezapelacyjnie najczęściej słuchaną przeze mnie w tym czasie. Ogólnie można zaobserwować pewien renesans gatunków, które swoje lata świetności przeżywały u progu nowego tysiąclecia. Inny z zespołów sygnowanych dość krzywdzącym i stereotypowym mianem "female fronted metal" - Delain również zaprezentował swój powrotny album, poprawny ale o rząd wielkości słabszy od Xandrii. Również pogardzany przez "twardogłowych" nu metal mógł się w lutym pochwalić ciekawymi albumami. Co prawda zarówno Godsmack na Lightning Up The Sky jak i Dope na Blood Money Part Zer0 odbiegają brzmieniowo od utartych ram gatunkowych, pierwsi bardziej w hard rock a drudzy w industrial, to jednak można z czystym sumieniem polecić te płyty fanom m.in. Disturbed czy Korn. Bardzo pozytywnie wypadł też najnowszy krążek In Flames, będący, nie tylko w mojej opinii, powrotem Szwedów do formy sprzed kilkunastu lat. Utwory są mocne, drapieżne ale i mocno melodyjne - kwintesencja melodeathu. Punkt obowiązkowy dla fanów cięższego grania. Kolejnym hitem miesiąca i bardzo miłym zaskoczeniem było nowe wydawnictwo hard rockowego First Signal. Na Face Your Fears udało się odtworzyć magiczne, glam metalowe brzmienie, każda piosenka może być osobnym hitem a przede wszystkim w utworach czuć radość z gry. Coś czego brakło niestety na trzecim krążku Creye, który jest dobrze zagrany, kompozycje są solidne ale brakuje im jednak "tego czegoś".

Luty obfitował również w kilka ciekawych muzycznych odkryć, z których warto przede wszystkim wymienić polski paganmetalowy Stworz, którego najmocniejszą stroną są piękne, poetyckie teksty a także zespoły poznane dzięki stronie Doom Charts - stonerowy Greenleaf i podchodzący do doom metalu w bardziej tradycyjny sposób Lord Mountain. W tym miesiącu dałem wreszcie szansę legendzie stonerowego grania - grupie Elder i muszę się przyznać, że wsiąknąłem na maksa. Czuję, że po płycie Reflections of a Floating World zapoznanie z resztę jej dyskogragii będzie tylko kwestią czasu. Do wydania nowego albumu szykuje się natomiast legenda thrash metalu - Overkill. Światło dzienne ujrzały już dwa single z zapowiadanego na 14 kwietnia Scorched. Korzystając z okazji odświeżyłem sobie dyskografię kapeli i tak trafiłem na bardzo groove'ową płytę Bloodletting, która potwierdza że w latach 90-2010 thrashowe zespoły nie odcinały tylko kuponów od popularności ale potrafiły wyjść do słuchacza z czymś świeżym i wartościowym.

Na koniec ostatni zimowy miesiąc. W przeciwieństwie do bardziej symfonicznego i numetalowego lutego, marzec był w moim przypadku głównie power i doom metalowy, z dość dużym również udziałem rocka progresywnego. W tym miesiącu swoje nowe albumy wydały zespoły ważne dla każdego z wyżej wymienionych gatunków. Już od kilku tygodni nie mogę przestać chwalić The Awakening Kamelota i Call for the North Frozen Crown, nie zapominajmy jednak, że nowy album wydali też fińscy powermetalowcy z Excalion (moje prywatne odkrycie, mimo, że zespół ma już z górą 20 lat) jak i włoscy satyrycy z Nanowar of Steel. W gatunku o zgoła odmiennym klimacie, czyli ponurym i majestatycznym doom metalu pierwszeństwo należy się stonerowemu REZN i epickiemu Isole. Odpowiednio płyty Solace i Anesidora to klasa sama dla siebie i jedne z ciekawszych wydawnictw w swoich niszach. W tym miesiącu na nowo odkryłem również Reminę, głównie dzięki umieszczeniu jej debiutu na liście najlepszych płyt 2022r w plebiscycie Metal Storm Awards. Wspomniałem wyżej również o rocku progresywnym, tu na uwagę zasługuje genialny album Crime Scene niemieckiego zespołu RPWL. Jak zwykle jest to koncept album i jak zwykle miesza ze sobą delikatne, przystępne melodie z bogactem aranżacyjnym i instumentalną wirtuozerią. Mimo, że jest to już ósme wydawnictwo kapeli nie brakuje mu świeżości a jakościowo można je postawić w jednym szeregu z klasycznymi God Has Failed czy Beyond Man and Time (do odsłuchania których również mocno zachęcam). Pod koniec marca na Spotify pojawiła się również wydana w zeszłym roku nowa płyta innego weterana neo-progu - Areny. The Theory of Molecular Inheritance również trzyma wysoki poziom, o czym będę zapewne pisał w najbliższym podsumowaniu tygodnia. 

Podobnie jak w styczniu, w marcu również wróciła mi faza na klasyczny glam metal, tym razem dość dużo czasu poświęcałem zespołowi Dokken, nieco mniej znanemu niż Poison czy Motley Crue ale mającemu swój własny styl. Mocną stroną zespołu są zwłaszcza gitarowe riffy George'a Lyncha i charyzmatyczny wokal Dona Dokkena. 

To chyba wszystko jeśli chodzi o pierwszy kwartał 2023 roku. Przed nami kolejne miesiące i kolejne albumy ujrzą światło dzienne. Najbardziej wyczekiwane przeze mnie są chyba nowe krążki Overkill i power metalowego Bloodbound, który po opublikowanych do tej pory singlach śmiało zmierza po tytuł płyty roku w swojej kategorii. Inne zespoły które wracają z nowym materiałem to m.in. takie tuzy gatunku jak Majesty czy Mystic Prophecy. Bardziej mainstreamowi fani na pewno czekają na 72 Seasons od Metallici a fani progresywnego metalu już ostrzą sobie zęby na Holocene niemieckiego kolektywu The Ocean. Wielbiciele nieco lżejszej muzyki powinni być zadowoleni, ponieważ poważne plany wydawnicze ma jeden z klasyków rocka neoprogresywnego - kanadyjskie Mystery. Gruszek w popiele nie zasypia również Kip Winger z zespołem, którego siódmy album spróbuje nam udowodnić że zespoły glam metalowe w trzeciej dekadzie XXI wieku nadal mają coś do powiedzenia. Nowe płyty zapowiedzieli również doom metalowcy z Spirit Adrift i, po długiej absencji, The Foreshadowing. Wielkimi krokami zbliża się też premiera krążka Everything Destroys You utrzymanego w estetyce industrial gothic metalowej. W ten sposób Szwedzi z Deathstars przypominają się słuchaczom po 9-letniej ciszy wydawniczej. O jednym z singli z tej płyty pisałem dość ciepło jakiś czas temu. Jak widać jest na co czekać. Poza tym liczę, że najbliższe 3 miesiące przyniosą kolejne zaskakujące odkrycia - Doom Charts - liczę na Was. W dodatku coraz bardziej wydłuża mi się lista płyt, które wypada znać a którym nie poświęciłem odpowiedniej ilości czasu, może któraś z nich wciągnie mnie na dłużej. Kto wie?

Póki co, umilmy sobie czas odsłuchem playlisty zawierającej moich osobistych faworytów z okresu ostatnich 3 miesięcy. A jak Wam minął ten czas? Czekam na komentarze i pozdrawiam!

Playlista: I, II, III 2023

poniedziałek, 27 marca 2023

20.03-26.03.2023

 

All I have is just a little look back... Zeszły tydzień był dla mnie dość wymagający - zwłaszcza psychicznie i emocjonalnie. W piątek zdawałem Państwowy Egzamin Specjalizacyjny, do którego przygotowywałem się bodajże już od grudnia. Na ostatniej prostej większość mojego czasu zajmowała nauka i muzyka zeszła niestety na drugi plan. Bałem się, że na dzisiejszej playliście nie pojawi się nic nowego. Na szczęście egzamin udało się zdać z wynikiem dobrym, a piątkowe premiery zaskoczyły mnie pozytywnie. Ale po kolei.

W królestwie power metalu nadal na tronie utrzymują się Kamelot i Frozen Crown. Pierwszy z wymienionych zespołów przygotował płytę, nie odstającą poziomem od klasycznych albumów, nagranych jeszcze z Royem Khanem. The Awakening jest pełna szybkich utworów, jest miejsce na elementy progresywne i symfoniczne. Tommy Karevik wreszcie otrzymał linie wokalne dopasowane do jego głosu (a nie poprzednika), co jest w mojej opinii dużym plusem. Wokal Tommy'ego sprawdza się doskonale zarówno w rozpędzonych The Great Divide, NightSky i Opus of the Night, jak i bardziej epickim My Pantheon (Forevermore) czy przebojowym Eventide. Swoje trzy grosze dorzuca również Tina Guo, występująca gościnnie w kilku utworach. Warto śledzić rozwój tej artystki, która ma na koncie niejedną ciekawą współpracę - zarówno jako wokalistka jak i (a może przede wszystkim) wiolonczelistka.

Drugim, aspirującim do tytułu powermetalowej płyty miesiąca wydawnictwem jest Call of the North włoskiego Frozen Crown. W przeciwieństwie do bardziej zróżnicowanego Kamelot, na nowym albumie Włochów mamy głównie szybkie, ultramelodyjne galopady. Muzycznie jest nieco ciężej niż na poprzednich albumach, momentami nawet metalcore'owo. Nie ma co jednak szukać tutaj core'owych screamów - Giada Jade Etro śpiewa mocnym ale krystalicznie czystym głosem. W niektórych utworach wspomaga ją drugi z filarów grupy, gitarzysta i kompozytor (a prywatnie mąż) Federico Mondelii. Bardzo fajnie ten duet wypada w piosence Black Heart, utrzymanej w średnim tempie. Pozostałe kompozycje, które znalazły się na dzisiejszej playliście to typowe power metalowe Until the End, Now or Never i utwór tytułowy. 

Płytą, której poświęciłem w zeszłym tygodniu bardzo dużo czasu jest też Crime Scene, od niemieckich progrockowców z RPWL. Jak sama nazwa wskazuje, motywem przewodnim tego koncept albumu są dziwne lub niewyjaśnione śledztwa kryminalne. Kompozycje są utrzymane w adekwatnym klimacie - jest mroczniej, bardziej refleksyjnie, choć nie brakuje też bardziej przebojowych nut. Jeżeli chodzi o jakość, płyta jest bardzo wyrównana, choć najbardziej wyróżniają się krótki i melodyjny A Cold Spring Day in '22, bardziej rozbudowane Red Rose (o miłość aż po grób, a nawet dalej), Another Life Beyond Control czy majestatyczny Victim of Desire. Jedynie najdłuższy utwór na płycie - King of the World jakoś nie może mnie do siebie przekonać. Podsumowując, w kategorii rocka neo-progresywnego to jak dotąd najlepsza płyta w 2023r.

Pozostając w tematach progresywnych, nowy album wydała również amerykańska grupa Redemption. W przeciwieństwie do bardziej floydowskiego RPWL, I am the Storm to kawał dobrego progresywnego metalu - coś dla fanów Dream Theater czy Threshold. Trzeba jednak oddać honor Amerykanom i podkreślić, że mimo podobieństw do tuzów gatunku, zespół ma swój własny, charakterystyczny styl. Jako swoisty apetizer zarzucam na playlistę utwór tytułowy - krótki i bardzo przebojowy.

W kategorii doom metalu aktualnie dzielą i rządzą stonerowcy z REZN i epic doomowcy z Isole. REZN na swoim czwartym albumie Solace serwuje bardzo atmosferyczną, momentami eteryczną i duszną muzykę. Niespokojny klimat utworów podkreślają zwłaszcza saksofonowe wstawki i hipnotyzujący wokal Phila Cangelosiego. W tym tygodniu mam dla Was z tego albumu dwa majestatyczne kawałki - mój absolutny faworyt Reversal i niemniej wciągające Stasis. Szwedzi z Isole na płycie Anesidora też stawiają na klimat, jednak bardziej podniosły, melancholijny i romantyczny. Zaskakujące jednak, że główne uczucia jakie wzbudzają we mnie m.in. In Abundance i Monotonic Scream to gniew i bunt przeciwko światu i tej całej beznadziei ludzkiej egzystencji. 

Po powrocie z ponurych, doomowych terytoriów pora na coś lżejszego i przyjemniejszego - glam metal. Tutaj po tygodniu nieobecności na playlistę wraca First Signal z utworami z Face Your Fears. Mimo, że zdawałoby się, w tym gatunku wszystko już zostało powiedziane, przeboje w stylu Rain for Your Roses czy Never Gonna Let You Go brzmią dość świeżo i na długo potrafią utkwić w pamięci. Dodajmy do tego szybki utwór tytułowy, ciężki Shoot the Bullet czy muzyczny manifest jakim jest Unbreakable i mamy przepis na glammetalową płytę roku. Drugim przedstawicielem tego nurtu na dzisiejszej playliście jest Dokken i klasyczna już power ballada Alone Again - punkt obowiązkowy dla każdego fana gatunku.

Żeglując w bardziej ekstremalne klimaty - tutaj tylko krótka wycieczka do Goteborga i Bleeding Out od melodeathowego In Flames, oraz kolejne odwiedziny na groove'owej płycie Overkilla - Bloodletting - w postaci bardzo rytmicznego, skandowanego wręcz Let it Burn.

Na koniec trzy utwory, które łączy zarówno rok premiery (2023) jak i zamiłowanie do tradycyjnego heavy metalu, aczkolwiek podanego w bardzo epickiej formie. Pierwsza piosenka to znany Wam już Snow Tiger od Tanith, subtelny, melodyjny i dobrze wywiązujący się z roli pierwszego singla z nowego albumu. Inny zespół, który również można zaliczyć do nowej fali tradycyjnego heavy metalu to kanadyjski Smoulder. Kapela w kwietniu tego roku wydaje swój drugi długogrający album, z którego możemy posłuchać już dwóch singli. Jednym z nich jest The Talisman and the Blade, umiejętnie łączący w sobie melodykę Blind Guardian z epickością Manilla Road. Tak jak w przypadku poprzedniego zespołu - utwór wciągający i rozbudzający apetyt na więcej. Ostatni z tych trzech zespołów - Gatekeeper - również pochodzi z Kanady i również gra bardzo epicki, tradycyjny heavy metal. Wydana kilka dni temu płyta From Western Shores to majestatyczna wyprawa w świat mocnych gitar, soczystej perkusji a przede wszystkim bogatych i zróżnicowanych kompozycji. Rolę wisienki na torcie pełni zaś charakterystyczny, lekko zachrypnięty głos Tylera Andersona, przywodzący na myśl barda, snującego historie żywcem wyjęte z opowiadań Howarda czy Lovecrafta. Jako próbkę dokonań zespołu przygotowałem Wam dziś utrzymany w szybszym tempie killer Death on Black Wings. Myślę, że kolejny tydzień upłynie mi właśnie pod dyktando Kanadyjczyków i wkrótce będę mógł Wam zaprezentować więcej wartych uwagi kawałków.

I to już koniec naszej muzycznej podróży. Czas rozsiąść się wygodnie w fotelu, kliknąć w link do playlisty i rozkoszować dźwiękami. Mam nadzieję, że wyciągniecie z tej wyprawy coś dla siebie. Pozdrawiam!

Playlista: 26.03.2023

poniedziałek, 20 marca 2023

13.03-19.03.2023

 


Moja przygoda z metalem zaczęła się w lipcu 2007r. Wracałem wtedy z kolonii i w autobusie relacji Łosice-Warszawa kolega z obozu puścił mi na swej empetrójce March of the Swordmaster Rhapsody of Fire. Piosenka ta, jak i inne tego zespołu tak mi się spodobała że przesłuchałem całą ich dyskografią. Potem pojawiły się kolejne zespoły takie jak Sonata Arctica, Blind Guardian czy Edguy. Nie ukrywam, że początkowo byłem fanem tylko power metalu. Dopiero z czasem otworzyłem się na inne gatunki, choć power zawsze darzyłem i będę darzyć szczególnym sentymentem. Do tej pory w moich podsumowaniach power metal nie grał pierwszych skrzypiec, zdominowany przez m.in. doom, glam czy nawet nu metal. W tym tygodniu to się jednak zmieniło, głównie za sprawą Frozen Crown i Kamelotu.

Call of the North to najnowsza płyta włoskiego Frozen Crown. Tak jak ich poprzednie wydawnictwa jest to bezkompromisowy, szybki i mega melodyjny power metal. Poza rozpędzonymi Until the End, Now or Never czy utworem tytułowym polecam utrzymany bardziej w średnim tempie, singlowy Black Heart. Fajnie, że po krótkiej przerwie na nowym albumie wróciły okazjonalne wstawki męskiego wokalu, dodające trochę urozmaicenia do mocnego i charakterystycznego głosu Giady Etro.
Nowa płyta amerykańskich (a w zasadzie międzynarodowych) power metalowców z Kamelot - The Awakening to póki co największe pozytywne zaskoczenie tego roku. Po średnio udanej The Shadow Theory, i również niezbyt zachęcającym pierwszym singlu One More Flag in the Ground nie miałem zbyt dużych oczekiwań wobec tego albumu. Na szczęście myliłem się. Nowy krążek Kamelot to udany powrót do bardziej power metalowego grania, nie pozbawiony jednak ambicji i pewnej dozy progresywności. Po kilku przesłuchaniach mogę Wam polecić melodyjne Eventide, galopujące NightSky i majestatyczny My Pantheon (Forevermore). Myślę, że kolejne tygodnie przyniosą więcej poleceń z tej płyty, która nomen omen naprawdę jest przebudzeniem tego jakże zasłużonego dla metalu zespołu.

Nie zawodzi też satyryczny Nanowar of Steel. Obok utrzymanego w sabatonowym stylu Pasadena 1994 na nowej płycie Włochów Dislike to False Metal warto zwrócić uwagę na inspirowany (albo nabijajacy się z) Alestorm utwór Sober. Jeśli lubicie metal z przymrużeniem oka to jest to coś dla Was. W zeszłym tygodniu słuchałem też dość często jednego z singli zapowiadających nową płytę szwedzkiego Bloodbound. Utwór Odin's Prayer to typowa power metalowa galopada z refrenem, który na długo zostaje w pamięci. Coś czuję, że planowany na czerwiec tego roku krążek Tales from the North z miejsca stanie się mocnym kandydatem do tytułu płyty roku.

W kategorii power metalu rozczarowaniem jest na pewno nowa płyta Narnii - Ghost Town. Przedstawiciel chrześcijańskiego nurtu w 2017r wrócił do nagrywania premierowych utworów po niemal 10-letniej przerwie. Od tego czasu światło dzienne ujrzały trzy płyty długogrające i niestety muszę stwierdzić, że poziom każdej z nich jest coraz niższy. Na obecnym wydawnictwie broni się w zasadzie tylko szybki Wake up Call, jednak i tak dużo mu brakuje chociażby do takiego killera jak I Still Believe z 2017r.

Powody do zadowolenia mogą mieć w tym tygodniu na pewno fani doom metalu. Już w poprzednim podsumowaniu rozpływałem się w zachwytach nad nową płytą REZN i nadal podtrzymuje to stanowisko. Solace to przykład tego jak powinna wyglądać porządna płyta stoner doomowa. Panowie grają w swoim stylu, nie patrzą na konwencje, jednocześnie nie pomijając najważniejszych cech gatunku. Zarówno w bardziej rozbudowanych Reversal i Stasis, czy w krótszym Faded and Fleeting potrafią zawrzeć niesamowity, kosmiczny klimat i atmosferę niepokoju. Kosmiczne klimaty nieobce są też projektowi Remina, którego przepis na doom to atmosfera, eteryczność i niesamowity głos Heike Langhans. Wszystko to najlepiej ujęte jest w otwierającym ich debiutancką płytę kawałku Aeon Rains.

Nową płytę wypuścili też epic doom metalowcy ze Szwedzkiego Isole. Wydana 10 marca Anesidora zbiera bardzo dobre recenzje w prasie, moim zdaniem zasłużenie. Tu także duży nacisk nałożony jest na klimat, tym razem bardziej podniosły, romantyczny, miejscami melancholiczny. Miłymi dla ucha (co ciekawe) akcentami są też wstawki growlingowe, użyte jednak oszczędnie i w najbardziej ku temu odpowiednich momentach. To też nie lada wyczyn by dobrze wyważyć ciężar z klimatem. W takich utworach jak In Abundance czy Monotonic Scream działa to idealnie.

Kilka dni temu pisząc post o Doom Charts, przygotowałem playlistę z piosenkami zespołów odkrytych dzięki tej stronie. Przyznam, że dość często słuchałem tej listy, co ma odwzorowanie w obecności w dzisiejszym podsumowaniu progresywnego Besvarjelsen i stonerowego Greenleaf, reprezentowanych przez zaskakująco przebojowe jak na ten gatunek utwory - odpowiednio House of the Burning Light i Love Undone.

Nowy singiel kilka dni temu zaprezentowali klasycy thrash metalu z Overkill. Wspominałem kiedyś, że zespól na nadchodzącym albumie ma mocno inspirować się protoplastami doom metalu z Black Sabbath. Ja w utworze Wicked Place słyszę jednak więcej groovowych naleciałości, z których ekipa z New Jersey była znana głównie w latach 90'/00'. Dla porównania, na playliście macie starszy o ok 23-lata, typowo groove metalowy kawałek Can't Kill a Dead Man.

Nową płytę, pod niewyszukanym tytułem Seven szykuje również Winger, legenda hair metalowej sceny z lat 80-tych. Zespół, który na swoim koncie ma takie hity jak przebojowe Madalaine czy power ballada Miles Away w latach 90-tych zaczął grać bardziej dojrzałą, progresywno-bluesową muzykę. Proud Desperado, zapowiadający siódmą płytę w dorobku kapeli, taki właśnie jest - mroczny, cięższy ale niepozbawiony jednak pewnej zaraźliwej melodyki. 
Zespołem, który również w latach 80-tych święcił największe sukcesy jest Dokken, od kilku tygodni dość często goszczący w moich głośnikach. Dziś na playliście znalazło się miejsce dla bodajże największych hitów kapeli - Dream Warriors i Alone Again.

Z pozostałych gatunków polecam utwór Choke industrialnych metalowców z Dope - utwór rytmiczny ale też surowy i brutalny. Poza tym warto dać szansę piosence Snow Tiger, nagranej przez Tanith, którego muzykę można zaliczyć do nurtu NWOTHM (new wave of traditional heavy metal). Jeśli lubicie klasyczne granie w stylu Iron Maiden powinniście sprawdzić ten zespół.

Na koniec zostawiłem kategorię progresywnego rocka, w której znów zaczęło się dziać coś więcej. Nie jestem może jakimś wielkim znawcą gatunku a moje zainteresowania w tym temacie (przynajmniej w porównaniu do powera czy doomu) są raczej dość wybiórcze, chciałbym mimo to zaprezentować Wam dwa warte uwagi zespoły. Pierwszy z nich, niemiecki RPWL działa na scenie od 1997r i kilka dni temu wydał 8 studyjny album zatytułowany Crime Scene. Muzykę zespołu określa się różnie, mianem m.in. neo-progu, crossover czy eclectic progu. Nie zmienia to jednak faktu, że mimo bogactwa artystycznego jest to muzyka przystępna też dla zwykłych zjadaczy "rockowego" chleba. Na dzisiejszej playliście macie dwa utwory, wydane już wcześniej na singlach. Więcej podrzucę na pewno w przyszłym tygodniu - aktualnie RPWL okupuje moje głośniki na równi z wspomnianymi wyżej REZN czy Kamelotem. Drugim zespołem, który chcę Wam przedstawić jest Unitopia. Pierwszy raz natknąłem się na nich kilka lat temu, nie przebili się wtedy wśród innych progresywnych perełek w postaci choćby Big Big Train, Sylvan, Galahad etc. Przez kolejne lata trafiałem na nich raczej przez przypadek, co skutkowało może kilkoma odsłuchaniami w skali roku. W zeszłym tygodniu również niespodziewanie wpadłem na utwór Calling Occupants of Interplanetary Craft i nagle... pojawiła się chemia. Jest to utwór utrzymany w spokojnym tempie, w tle rozbrzmiewają instrumenty dęte a wokal Marka Trueacka umiejętnie prowadzi i podkreśla nieco transową melodykę utworu. Rzecz warta uwagi. I tylko szkoda, że zespół zakończył działalność w 2014r. 

To już koniec dzisiejszego podsumowania. Przed nami kolejny tydzień, kolejne wyzwania i kolejne muzyczne wojaże. Link do playlisty poniżej, trzymajcie się!

piątek, 17 marca 2023

Polecam: Doom Charts


W dniu dzisiejszym chciałbym napisać kilka słów o portalu muzycznym, który jest dla mnie od dłuższego czasu źródłem wielu ciekawych muzycznych odkryć. Mowa oczywiście o Doom Charts. Jak zapewne już zauważyliście, nazwa ta często pojawia się w kontekście cotygodniowych podsumowań. Czas więc poświęcić jej trochę więcej uwagi.

Doom Charts tworzy kilkudziesięciu dziennikarzy, bloggerów muzycznych i radiowców, skupionych na różnych stronach i serwisach internetowych. To co ich łączy to zamiłowanie do szeroko pojętego doom metalu i doom rocka a także niekończąca się chęć wyszukiwania perełek muzycznych w undergroundzie.

Jak sama nazwa wskazuje, tematyka strony oscyluje wokół słowa "doom" - niemniej jednak nie brakuje tu zespołów stonerowych, psychodelicznego rocka, proto-metalu, kapel inspirowanych latami 70-tymi. Ogólnie  wszystko co choć trochę mroczne, duszne i niespokojne.

Co miesiąc dziennikarze przesyłają do centrali listy aktualnie ulubionych doomowych albumów, na podstawie których układane są i prezentowane na stronie odpowiednie rankingi. Każdy z zespołów (przynajmniej z pierwszej 25-30tki) jest również pokrótce opisany, dzięki czemu potencjalny słuchacz wie, czego się może spodziewać.

W piątki na stronie odbywa się wydarzenie pod nazwą Friday Freebie, gdzie prezentowane są mniej znane lub dopiero rozpoczynające swoją karierę zespoły. Do każdego artykuły dołączona jest lista kodów, umożliwiająca darmowe pobranie danego albumu z serwisu Bandcamp. Myślę, że jest to fajna forma promocji, zwłaszcza dla debiutantów.

Osobiście stronę Doom Charts zacząłem śledzić około kwietnia zeszłego rocku i muszę przyznać, że gdyby nie ona nie poznałbym wielu obiecujących artystów. Jako przykład mógłbym wymienić m.in. stonerowe Greenleaf i Psychlona, tradycyjny doom metal w postaci Lord Mountain czy Lady Luna and the Devil, bardziej progresywne Besvarjelsen a także psychodeliczny rock od Weddings. Najważniejszym jednak znaleziskiem jest polski (i polskojęzyczny) zespół MAG, który obwołałem (obok Schemy) największą nadzieją polskiego doom metalu. Wszystkie moje muzyczne odkrycia, które zawdzięczasm Doom Charts postanowiłem zebrać w jednej playliście, do której link macie poniżej. Mam nadzieję, że tak jak mnie, Wam też uda się dzięki temu znaleźć jakiś "nowy, ulubiony zespół". 

Trzymajcie się i do poniedziałku!

poniedziałek, 13 marca 2023

06.03-12.03.2023

 

Jak co poniedziałek zapraszam na podsumowanie tygodnia. Dziś mam dla Was zdecydowanie bardziej zróżnicowaną gatunkowo playlistę niż w zeszłym tygodniu. Ale po kolei:

Dużo czasu poświęcam nadal zespołom o glam metalowej prowieniencji. W przypadku First Signal prócz świetnego Face Your Fears postanowiłem posłuchać też starszych albumów kapeli. W ten sposób właśnie trafiłem na perełkę w postaci She Is Getting Away z wydanego w 2016r One Step Over the Line. Polecam wszystkim fanom melodyjnego, gitarowego grania.

Absolutnym klasykiem gatunku jest amerykański Dokken, jeden z głównych przedstawicieli klasycznego hair metalu, królującego w latach 80-tych w rozgłośniach radiowych i w telewizji (mocno wówczas promowanego przez MTV - wtedy jeszcze telewizję muzyczną). Oprócz klasyków w postaci Dream Warrior, Breaking the Chains czy power ballady Alone Again warto zwrócić uwagę na utwór Don't Bring Me Down, wydany w 2004r na płycie Hell to Pay. Jak widać, niektóre zespoły z tego nurtu potrafiły odnaleźć się na scenie w kolejnych dekadach, gdy MTV przerzuciła się najpierw na grunge a później już całkiem straciła związek z muzyką. 

W przypadku REO Speedwagon - legendy amerykańskiego rocka lat 70 i 80-tych było trochę podobnie. Po kilkunastu tłustych, obfitujących w liczne przeboje latach przyszedł rok 1990 i płyta The Earth, a Small Man, His Dog and a Chicken. Jak się okazało, była to ostatnia płyta zespołu notowana przez Bilboard, popularność kolejnych wydawnictw gwałtownie zmalała tak jak zmniejszył się popyt na melodyjne odmiany rocka. Z tej płyty pochodzą dwie przebojowe piosenki, które chcę Wam przedstawić - Love is a Rock i Love In The Future.

Amerykańskie Steel Panther kreuje się na najbardziej autentyczny i najbardziej hair metalowy zespół w historii, oczywiście bawiąc się konwencją w sposób parodystyczny. Mimo, że na nowym krążku nie ma takich hitów jak choćby Gloryhole [sic!] to jednak jeżeli chcecie spędzić miło czas i przy okazji trochę się pośmiać to On the Prowl jest dla Was.

Również satyrycznym zespołem, tym razem obracającym się w klimatach power metalu jest włoski Nanowar of Steel. W zeszłym tygodniu światło dzienne ujrzała ich nowa płyta pt. Dislike to False Metal. Na dzisiejszej playliście reprezentuje ją utwór Pasadena 1994 - inspirowany wojennymi piosenkami Sabatonu z gościnnym udziałem samego Joakima Brodena. W przeciwieństwie do Szwedzkiego pierwowzoru jest to piosenka o finale MŚ w piłce nożej z 1994r, przegranym przez Włochów z Brazylią po konkursie rzutów karnych.

Bardziej poważny power metal gra natomiast inny włoski zespół - Frozen Crown. 10 marca miał premierę ich czwarty album Call of the North i z miejsca zyskał moją sympatię. Kawał dobrego power metalu z mocnym wokalem Giady "Jade" Etro. Na playliście oprócz znanego już Wam singlowego Black Heart polecam bardzo melodyjny Until the End.

Pozostając w basenie Morza Śródziemnego i sferze powermetalowej muszę wspomnieć o nowym utworze Greków z Mystic Prophecy. Utwór Hellriot zapowiada nową, dwunastą już płytę w ich dorobku. Jest to szybki i ciężki, łatwo wpadający w ucho kawałek w typowym dla zespołu stylu. Nic odkrywczego ale sprawia, że chce się czekać na resztę albumu.

Nowy singiel przygotowali również amerykańscy heavymetalowcy z Tanith. Snow Tiger jest tradycyjnym, szybkim utworem w mocno maidenowskim stylu. Dużym plusem zespołu jest damsko-męski duet wokalny, słyszalny wyraźnie bas a przede wszystkim nieszablonowa melodyka. Tak jak w przypadku Mystic Prophecy, aż chce się więcej.

W dalszym ciągu jestem urzeczony nowym utworem niemieckiego RPWL. A Cold Spring Day in '22 opowiada o morderstwie sześcioosobowej rodziny jakiego dokonano w pewnej niemieckiej wsi w 1922r. Mimo wieloletniego śledztwa (ostatnie działania w tej sprawie podjęto jeszcze w latach 80-tych) nie udało się odkryć sprawcy. Pozostały jedynie hipotezy - different people, different points of view... 

Wspominałem na początku artykuły jak to promocja grunge'u przez MTV wpłynęła destrukcyjnie na scenę hair metalową. Początek lat 90-tych i eksplozja popularności "brzmienia z Seattle" odcisnęła również mocne piętno na innym, dominującym w poprzedniej dekadzie gatunku - thrash metalu. Giganci thrashu odchodzili coraz bardziej od korzeni gatunku, zaczęli szukać innych form wyrazu i trochę utracili własną tożsamość (najlepszy przykład to Metallica i płyty Load i Reload). W tym okresie niektóre zespoły skierowały się w stronę groove metalu. Tak zrobił właśnie Overkill a wydana w 2000r płyta Bloodletting jest dowodem na to, że można przygotować naprawdę udany materiał w innej niż klasyczna stylistyce. Z tego albumu mam dziś dla Was dwa utwory -  Thunderhead i Can't Kill a Dead Man.

Z innych gatunków mamy przedstawiciela industrialu - Dope (Dead World) i nu metalu/hard rocka - Godsmack (Surrender, Lighting Up the Sky). 

Na sam koniec pozwoliłem sobie zostawić gatunek, który zdominował zwłaszcza drugą połowę minionego tygodnia - doom metal, głównie za sprawą kapitalnego nowego albumu zespołu REZN. Solace jest to niezaprzeczalnie arcydzieło stoner doom metalu, mocny kandydat do albumu roku i obowiązkowa pozycja dla każdego fana gatunku. Hipnotyzujący wokal, oniryczny klimat, bogate instrumentarium (m.in. saksofon, sitar) i kosmiczna melodyka - to wszystko składa się na niesamowicie oryginalny album. Cała płyta trzyma wysoki poziom ale jeśli miałbym wskazywać moich absolutnych faworytów będą to na pewno Reversal i Stasis.

Poza REZN na playliście mamy również tradycyjny Lord Mountain, jazzującą balladę If You Want Her to be Taken Messy (pochodząca z Close - doomowego albumu roku wg Metal Storm), kosmiczny i eteryczny Aeon Rains od Reminy (również wyróżnionej przez Metal Storm) czy przejmujące 100 Pils od stoner doomowego Hail the Void (kolejne odkrycie ze strony Doom Charts).

I to już wszystko na dziś. Jestem ciekaw, czy tak jak mnie spodobają Wam się nowe płyty m.in. REZN czy Frozen Crown, a może odnajdziecie coś dla siebie w innych gatunkach. Link do playlisty poniżej, miłego słuchania i miłego tygodnia!

Playlista 12.03.2023

czwartek, 9 marca 2023

Metal Storm Awards 2022 - Top Lista

 


Z początkiem marca portal Metal Storm, aktualnie największa i najbardziej rozpoznawalna witryna zajmująca się muzyką metalową, opublikował wyniki corocznego plebiscytu - Metal Storm Awards.    Nagrody przyznane zostały w kilkunastu kategoriach, głównie gatunkowych ale nie brakowało także rywalizacji o najlepszy artwork czy teledysk. Mnie osobiście, jak się już pewnie możecie domyślić, najbardziej interesowały gatunki Doom Metal, Hard Rock, Power Metal i Stoner Metal. W dzisiejszym poście postaram się pokrótce omówić wyniki głosowania w wyżej wymienionych kategoriach, przygotowałem również playlisty zawierające wszystkie nominowane albumy. Jeżeli jesteście zainteresowani pełną listą laureatów we wszystkich kategoriach odsyłam Was na Metal Storm.

DOOM METAL

W przypadku doom metalu pierwsze dwa miejsca nie są dla mnie zaskoczeniem. Zarówno Messa jak i Avatarium najnowszymi albumami potwierdziły wysoką klasę i akutalną pozycję na scenie doom metalowej. Cieszy mnie również 8 miejsce Candlemass, którego album Sweet Evil Sun nie znalazł się wśród nominowanych a obecność w pierwszej dziesiątce zawdzięcza tylko i wyłącznie głosom słuchaczy. Na uwagę zasługuje na pewno eteryczna Remina, projekt znanej z działalności w Draconian Heike Langhans i powstały na gruzach SubRosa zespół The Otholith. Jeśli chodzi o pozostałe albumy to mamy tutaj m.in. atmosferyczny ARD, bardziej stonerowy Early Moods, psychodeliczny The Nest czy death-doomowy Mournument. 

Playlista: MS Awards 2022 - Doom Metal

 HARD ROCK

Kolega kiedyś powiedział, że z każdą kolejną płytą Ghost coraz bardziej brzmi jak Bon Jovi. Coś w tym jest, gdyż najnowsza Impera jest w swoim brzmieniu mocno hard rockowa. Nie dziwi więc, że została uznana płytą roku w tej kategorii. Z moich faworytów na 3 miejscu uplasowała się Sonja - kawał dobrego, tradycyjnego heavy metalu z mocno nacechowanymi seksualnie tekstami. W pierwszej dziesiątce uplasowali się także weterani hard rocka z brytyjskiego Magnum i The Cult. Jest to dobry przykład tego, że pomimo obracania się stale w tej samej konwencji można za każdym razem zaskoczyć słuchacza. Poza wyżej wymienionymi kapelami mamy tu także hołdujących typowemu glam metalowi Crashdiet, zahaczające o doom rock Clutch, psychodeliczne Gaupa i Spiral Skies, czy przedstawicieli tzw. adventure rocka (Hallas, Riders of Rohan). Jak widać jest to kategoria dość zróżnicowana stylistycznie, więc każdy może znaleźć coś dla siebie.

Playlista: MS Awards 2022 - Hard Rock

POWER METAL

Giganci gatunku - Blind Guardian i Stratovarius wrócili w zeszłym roku po kilkuletnich przerwach z nowymi albumami i od razu zgarnęli pierwsze dwa miejsca w rankingu. Zarówno The God Machine jak i Survive są płytami bezkompromisowymi, ciężkimi, szybkimi i przede wszystkim bardzo melodyjnymi. Pozycja obowiązkowa dla każdego fana gatunku. Bardzo dobrze wypadli również debiutanci z Fellowship i Power Paladin, dowodząc że w tym gatunku można jeszcze tworzyć coś świeżego i ambitnego, a nie tylko kopiować wzorce klasyków. Kolejnym dowodem na stałą ewolucję power metalu są dyskotekowy Battle Beast, progresywny Judicator czy romansujący z melodeathem Gladenfold. Wielbicieli bardziej "sabatonowych" brzmień powinien zaciekawić nowy album Civil War, natomiast drugi album Steel Arctus przypadnie do gustu osobom preferującym cięższe i epickie granie. Trochę odstaje tutaj Andy Gillion z płytą Arcade Metal. Jest to album instrumentalny, w którym power metal jest wymiksowany, jak sama nazwa wskazuje, z muzyką inspirowaną soundtrackami z gier arcade z zeszłego stulecia. 

Playlista: MS Awards 2022 - Power Metal

STONER METAL

W tej kategorii pierwsze miejsce zdobył, deklasując rywali, nowy album Elder. Jak już kiedyś wspominałem, trochę mi głupio, że dopiero w tym roku dałem im szansę. Kolejne miejsca na podium to instrumentalne My Sleeping Karma i mający mocno progresywne zapędy King Buffalo. Na uwagę wśród laureatów zasługuje na pewno legenda stoner metalu Ufomammut czy napakowane syntezatorami, majestatyczne The Harvest od Brytyjczyków z Mammoth Weed Wizard Bastard. Poza tym warto dać szansę Ukraińcom z Somali Yacht Club, mistrzom długiej formy z Humanotome czy wpadającym w sludge amerykańskim Druids. Jedyną ambiwalencję odczuwam w stosunku do obecności wśród wyróżnionych psychodelicznych stonerowców ze Sleestak. Ich najnowsza płyta jest zdecydowanie cięższa niż poprzednik z 2020r, mnie jednak osobiście brakuje tej atmosfery i eteryczności jaka charakteryzowała Aeon.

Playlista: MS Awards 2022 - Stoner Metal

Podsumowując, jak widać rok 2022 był w muzyce metalowej dobrym okresem, obfitującym zarówno     w triumfalna powroty jak i przełomowe debiuty. Szkoda, że na kolejną edycję MS Awards trzeba będzie nam poczekać do przyszłej zimy. Ja już jednak mam pewnych faworytów do czołówych miejsc we wszystkich wyszczególnionych powyżej kategoriach. Myślę jednak, że jeszcze tyle premier przed nami że ta prywatna lista faworytów zmieni się nieraz. 

poniedziałek, 6 marca 2023

27.02-05.03.2023

 


"Wszystko się już dawno gdzieś wydarzyło [...] wszystko już prawie widział świat" śpiewał Romuald Czystaw w piosence Budki Suflera. Trudno nie przyznać mu racji. Moda wraca, o czym przekonuje nas przede wszystkim znaczny skok popularności gatunków, które na przełomie tysiącleci podbijały scenę metalową. Mowa o nu metalu i metalu industrialnym. Dzisiejsza playlista w dużej części kręci się wokół tych dwóch tematów.

Przede wszystkim warto zapoznać się z nowym albumem Godsmack. Płyta Lighting Up The Sky odchodzi stylistycznie co prawda od tradycyjnego nu metalu, ale jest za to pełna dobrze zagranego i wpadającego w ucho hard rocka. Obok nieco mocniejszego Surrender na krążku wybijają się jeszcze spokojniejsze Truth i utwór tytułowy. Czuć ogólnie nostalgię, ma być to wszak pożegnalny album Amerykanów.

Z nowym krążkiem wraca również łączące industrial z nu metalem Dope. Album Blood Money Part Zer0 muzycznie nie wnosi nic nowego do brzmienia zespołu. Jest ostro i bezpośrednio - czyli tak jak ma być. Jedyne zastrzeżenie budzić może duża liczba utworów, które w pewnym momencie mogą zacząć się nieco mieszać. Na playliście możecie zapoznać się z bardzo przebojowym Dead World - nie jest to może utwór na miarę klasyków w stylu Die MF Die ale trzyma poziom.

Nie zapominajmy, że o romans z nu metalem przez pewien okres swojej kariery posądzani byli również weterani melodeathu z In Flames. Na szczęście, jak już mogliście pewnie przeczytać w poprzednich postach, na nowej płycie wrócili (albo chociaż zbliżyli się) do klasycznego grania. Jest ciężar jak w In the Dark, jest melodia jak w Bleeding Out - jednym słowem klasa.

Z łączenia industrial (lub cyber jak kto woli) metalu z bardziej gothicowym antruażem znany jest szwedzki zespół Deathstars. Panowie w tym roku planują wydanie nowej płyty, której zapowiedzią jest m.in. bardzo taneczny (ale i mroczny) singiel Midnight Party

Oprócz utworów nu/industrial metalowych dzisiejsza playlista ma w sobie też dużo melodyjnego grania. Na tym polu nadal dominuje First Signal ze swoją świetną płytą Face Your Fears. Nie mam dla Was dziś nic nowego z tego albumu - te cztery piosenki, które zamieściłem na liście są aktualnie niezmiennym punktem mojej muzycznej biblioteki. Parafrazując coraz bardziej popularny mem - "Dobra robota, panie Hess".

Trochę narzekałem ostatnio na szwedzkie Creye, że nowemu albumowi brakuje przebojowości. Zaczynam się jednak powoli przekonywać do III: Weightless, ponieważ ma do zaoferowania muzycznie coś więcej niż tylko chwytliwe melodie. Skandynawowie fajnie łączą elektroniczne wstawki z gitarami i mocną perkusją. Warto rzucić "uchem".

Parodystyczne Steel Panther w swoich brzmieniach nawiązuje mocno do hair metalu z lat 80-tych. Jeśli lubicie te klimaty, nowa płyta grupy przypadnie Wam do gustu. Waszą uwagę powinny również zwrócić dwie piosenki amerykańskiego Dokken. Jest to jeden z bardziej rozpoznawalnych zespołów, które w latach 80-tych rządziły zarówno w MTV jak i na scenach sal koncertowych i stadionów. Dziś mam Wam do zaproponowania przebojowy Breaking the Chains i klasyczną power-balladę Alone Again.

Jeśli chodzi o inne gatunki, to z doom metalu nadal dużo czasu poświęcam stonerowej legendzie Elder i grającym bardziej tradycyjnie debiutantom z Lord Mountain. Czuję, że ich płyta The Oath może narobić dużo zamieszania na doom metalowej scenie. 

Dla fanów thrashu ponownie Overkill z bardzo groove'owym Thunderhead i ...zespół, który jak wszyscy wiemy skończył się na Kill 'Em All. Nie do końca jednak, jak widać. Metallica szykuje jedenasty album studyjny - 72 Seasons i jak dotąd wypuściła trzy, dość dobrze przyjęte single. Najnowszy z nich, If Darkness Had a Son to gorzka refleksja frontmana grupy Jamesa Hetfielda nt. uzależnień.

Z ciekawych singli, wypuszczonych z zeszłym tygodniu polecam również A Cold Spring Day in '22 niemieckich prog-rockowców z RPWL. Po monumentalnym Victim of Desire mamy krótszy, muzycznie dość pogodny (w warstwie tekstowej już nie) utwór. Nadchodząca płyta Crimes Scene za swój motyw przewodni wzięła słynne zbrodnie i dochodzenia w ich sprawie. Drugim wartym uwagi singlem jest No Prayer at Midnight powermetalowców z Powerwolf. Utwór tradycyjnie melodyjny, tym razem w stylu bardziej Iron Maiden niż Helloween.

Na koniec krótka wzmianka o autorach piosenki Love in the Future, amerykańskich dinozaurach z REO Speedwagon. Zespół, którego korzenie sięgają 1967r to jedna z legend amerykańskiej sceny rockowej. Znany jest przede wszystkim jako twórca tzw. power ballad. Bez REO nie byłoby takich hitów jak Bed of Roses Bon Joviego czy I Don't Want to Miss a Thing Aerosmith. Już z tego powodu warto dać im szansę, zwłaszcza jeżeli lubimy melodyjne, choć nie pozbawione rockowego pazura piosenki o miłości (i wszystkim co z nią związane).

Tradycyjne, link do playlisty poniżej. Udanego wieczoru i wielu muzycznych wędrówek w najbliższym tygodniu!

Playlista 05.03.2023

czwartek, 2 marca 2023

Luty 2023 - Podsumowanie Miesiąca

 

Minęło już kilka dobrych tygodni odkąd zacząłem prowadzić ten blog. Czas na pierwsze podsumowanie miesiąca. O wielu zespołach już pisałem w cotygodniowych postach, chciałbym więc teraz bardziej całościowo spojrzeć na mijający miesiąc. 

Jeśli chodzi o najchętniej słuchany przeze mnie w lutym jest to niewątpliwie Sky Void of Stars szwedzkiej grupy Katatonia, wydana 20 stycznia. Widać stałą ewolucję brzmienia zespołu, który wszak zaczynał od brutalnego połączenia death i doom metalu. Przełom nastąpił nieco przypadkowo, w związku z problemami z głosem wokalisty. Od 1997r charakterystyczny dla zespołu jest czysty, melancholijny wokal Jonasa Renkse. Muzycznie również mamy coraz więcej elementów depresyjnego rocka czy progresji w stylu późnego Opeth. Sky Void of Stars dużo zyskuje na różnorodności, mamy powiem i bardziej rytmiczne numery w stylu Collosal Shade czy Birds, Opaline z folkowymi wstawkami czy bardziej melancholijne Author i Sclera. Na uwagę zasługuje też ballada Impermanence. Jeżeli nie jesteście pewni czy dać szansę nowej płycie Katatonii sugeruję zapoznać się z wyżej wymienionymi utworami.

Najlepszą, natomiast, płytą miesiąca (wydaną w lutym) jest moim zdaniem The Wonders Are Still Awaiting niemieckiego zespołu gothic metalowego Xandria. Po wielu zmianach personalnych i kilkuletniej przerwie wydawniczej mamy album dojrzały, zróżnicowany brzmieniowo i dopracowany aranżacyjnie. Dużym plusem jest mocny wokal Ambre Vourvahis, która radzi sobie zarówno z operowym śpiewem, czystym metalowym wokalem i growlingiem. Muzycznie mamy tutaj połączenie powermetalowych galopad i bardziej melodyjnych, symfonicznych piosenek. Moi faworyci to przede wszystkim Two Worlds (swoją drogą - najczęściej słuchana przeze mnie piosenka w tym miesiącu)Illusion is Their Name i utwór tytułowy.

Największym pozytywnym zaskoczeniem lutego jest nowa płyta First Signal. W kategorii melodyjnego hard rocka/hair metalu Face Your Fears wyrasta na mocnego kandydata do albumu roku. Widać znaczną różnicę jakościową z poprzednim albumem, na co wpływ mają zmiany personalne w zespole. Harry Hess, wokalista i głównodowodzący kapeli do współpracy zaprosił tym razem "włoskie trio" znane głównie z gry w zespołach melodic i powermetalowych (DGM, Vision of Atlantis, Temperance). Widać to wyraźnie w dużo bardziej metalicznym brzmieniu i potężniejszych gitarach. Utwory takie jak Rain For Your Roses będą na pewno stałym gościem kolejnych tygodniowych podsumowań.

Duże brawa za nowy krążek należą się również Szwedom z In Flames. Ciężko uwierzyć, że po kilku co najwyżej przyzwoitych albumach melodeathowcy z Goteborga zaproponują coś tak dobrego i bezkompromisowego jak płyta Foregone. Wiadomo, że niektóre piosenki zostały napisane pod emisję w stacjach radiowych, niemniej jednak nawet one nie schodzą poniżej pewnego poziomu. Jako dowód na swoiste odrodzenie In Flames obczajcie State of Slow Decay, In the Dark czy Bleeding Out. Myślę, że fani brutalniejszego ale nadal melodyjnego metalu będą zadowoleni.

Mniej udane płyty zaprezentowali natomiast symfoniczno-metalowe Delain i hard-rockowe Creye. Są to albumy przyzwoite ale jednak na dłuższą metę nie wyróżniają się niczym szczególnym. Mimo wszystko na obu wydawnictwach są utwory, którym warto dać szansę. Szkoda tylko, że nieliczne.

W lutym udało mi się dokonać też kilku ciekawych muzycznych odkryć. Są to stonerrockowy Greenleaf, grający bardziej tradycyjny doom metal Lord Mountain i pagan metalowy Stworz. Na dzisiejszej playliście umieściłem najbardziej charakterystyczne dla tych zespołów utwory. Ciekawe, czy Wam też się spodobają.

Warto zwrócić uwagę również na kilka ciekawych singli, które ujrzały światło dzienne w lutym. Z dużą niecierpliwością czekam zwłaszcza na nowe albumy Overkill i Frozen Crown, których przedsmakiem są tak udane utwory jak odpowiednio The Surgeon i Black Heart. Myślę, że dla fanów thrash i powermetalu nadchodzą dobre czasy. 

Power metal reprezentują również pojedyncze utwory Arrayan Path i Galderii. Są to zespoły, które w swoim brzmieniu nie stronią od epickiego feelingu, symfonicznych wstawek czy skomplikowania aranżacyjnego. Mimo, że od wydania ostatnich płyt upłynęło mniej lub więcej czasu to chętnie do nich wracam. 

Zespołami, z którymi ciężko się rozstać są też hard rockowe Brother Firetribe i Ten a także epic doom metalowy Iron Void. Warto zapoznać się zwłaszcza z bogatą dyskografią Ten, który w swej twórczości do melodyjnego rdzenia dokoptowuje mniej lub więcej progresywnych nut a same albumy często są zbudowane na zasadzie konkretnego conceptu. Jest to coś, co mnie zawsze w muzyce przyciagało - pewna myśl przewodnia zamiast niezwiązanych tematycznie piosenek o mchu i paproci. Cieszę się, że rock i metal mają na tym polu większe ambicje od królującej w mainstreamie muzyki pop.

Dość już jednak mniej lub bardiej gorzkich refleksji. Zapraszam do słuchania i komentowania. Link do playlisty poniżej:

Playlista: Luty 2023

Najpopularniejsze