poniedziałek, 10 czerwca 2024

03.06.-09.06.2024

 


Dzisiejsze podsumowanie to taki miks - trochę powera, trochę progresji, nowe single i klasyka, ekipy z wieloletnim stażem i debiutanci. Na szczęście, pomimo takiej mieszanki, jest coś co łączy te wszystkie 30 utworów - wysoka jakość. Mam nadzieję, że po lekturze artykułu i odsłuchu playlisty przyznacie mi rację. A więc zaczynamy.

Nie dziwi na pewno obecność w tym zestawieniu Rhapsody of Fire w liczbie aż pięciu utworów. Challenge the Wind, czternasty album włoskiej legendy symfonicznego power metalu jest niemalże bezbłędny. To tak jakby wziąć najlepsze elementy z poprzednim albumów (czy to pierwsza Symphony czy mocno gitarowe Frozen Tears of Angels), wzmocnić świetnym wokalem Giacomo Voliego i przepuścić przez prog-metalowy filtr trójki muzyków, znających się z czasów progresywnej Sinestesii (mowa o gitarzyście, basiście i perkusiście). Nad wszystkim czuwa Alex Staropoli, na którego barkach spoczywa kontynuowanie dziedzictwa RoF. Jak widać jest to misja, z której wywiązuje się naprawdę dobrze. Niestety, drugi z niegdysiejszych filarów zespołu, wirtuoz gitary Luca Turilli zrezygnował z kontynuacji swojej wersji zespołu i jak się potem okazało, z ogólnie pojętego metalu. A szkoda, bo choć jego wariacja nt Rhapsody mniej mi się podobała, to nie sposób jej odmówić oryginalności i charakteru, mimo momentami bardzo pretensjonalnych tekstów czy nadmiernego atakowania słuchacza elementami symfonicznymi. Po Luca Turilli's Rhapsody pozostały dwie płyty, do których czasem wracam a na dzisiejszą playlistę, trochę tak dla przekory i celem porównania, wrzucam utwór tytułowy z ich pierwszego longplaya - Ascending to Infinity.

Udany debiut zaliczył inny włoski power metalowy band, pochodzący z Piacenzy DreamGate. Mamy tu tradycyjny włoski symfoniczny power, zagrany z sercem i charakterem. Już otwierający płytę Sun King wciąga od pierwszego odsłuchu a kolejne utwory potrafią utrzymać zainteresowanie zawartą na krążku muzyką. Jeżeli kochacie ten rodzaj muzyki to warto zainteresować się tym zespołem.

Warte odnotowania są też dwa nowe single zespołów dość często klasyfikowanych jako power metalowe. O ile jednak druga zapowiedź nowego albumu szwedzkiego HammerFall - The End Justifies to powerowa galopada pełną gębą, tak niemiecki Axxis w zapowiadającym krążek o tym samym tytule Coming Home trzyma się bardziej swoich hard-rockowych korzeni. Oba numery jednak wpadają w ucho i warto czekać na nadchodzące premiery.  

Wielbiciele epickiej a niekoniecznie power metalowej muzyki niech zerkną na dwa utwory bardziej stonerowego Grand Magus. Płyta Triumph and Power pełna jest podniosłych, metalowych hymnów, jak choćby The Hammer Will Bite. 

Podobnie jak w przypadku power metalu, najmocniej reprezentowanym na playliście przedstawicielem rocka progresywnego jest ekipa z Italii. Mowa o Barock Project, który niedawno wydał swój najnowszy album, zatytułowany Time Voyager. Generalnie miałem z tym zespołem pewien problem. Tak jak ich wydany w 2017 roku Detachment z miejsca stał się jedną z moich ulubionych płyt, tak zarówno poprzedzające go Skyline i Seven Seas z 2019 roku mimo kilku podejść nie trafiały do mnie. Ciekawe byłem co przyniesie najnowsze dzieło Włochów i szczerze, nie zawiodłem się. Mamy tu prawdziwy progresywny rock, ograniczony tylko wyobraźnią muzyków. Są elementy symfoniczne, folkowe a nawet tawerniane, jest i ostrzejsza i bardziej subtelna gitara, są intrygujące melodie a przede wszystkim jest tez dużo instrumentalnych popisów i smaczków, dzięki którym odsłuch tej płyty to prawdziwa przyjemność. Ten krążek tak mi się spodobał że rozbudził apetyt na więcej i powoli zaczynam się skłaniać, by wspomnianym wyżej dwóm albumom dać jeszcze kolejną szansę. A nuż?

Dużo emocji wzbudza też muzyka zawarta na debiucie projektu Francesco and The Black Swans, choć tu mamy raczej do czynienia z melancholią, rezygnacją czy nawet rozpaczą. W warstwie tekstowej La Vie en Rose jest trudna w odbiorze poprzez swój ładunek emocjonalny, trudno się jednak dziwić gdyż tytułowemu Francesco w pracy nad krążkiem wspierali muzycy znani ze współpracy z takimi tuzami onirycznych klimatów jak Alcest. Mimo tej całej bezsiły jaka może przebijać się przez muzykę grupy, jest to niezwykła podróż do głębi własnej duszy i chciałbym żebyście spróbowali wybrać się w nią, naprawdę warto 

Klimaty i tematyka fantasy bliskie są natomiast innemu prog-rockowemy zespołowi. Mowa o Azure, o których najnowszym albumie Fym pisałem już tu nie raz. Jeżeli nie daliście jeszcze szansy tej płycie to ruszcie śmiało nadrabiać zaległości. Ja ze swej strony wrzucam na playlistę utwór tytułowy - od czegoś trzeba zacząć.

Kolejnego zespołu nie trzeba przedstawiać. Evergrey to prog -metalowa firma, wydająca właśnie swój czternasty album. Theories of Emptiness zbiera wszędzie świetne recenzje i ja muszę się z nimi zgodzić. Kawał dobrej roboty! 

W tym tygodniu jak się okazuje nie mam nic ciekawego dla miłośników doom metalu (może poza stonerowym Grand Magus). Myślę jednak, że album Irreligious portugalskiego Moonspell mógłby Was zainteresować. Na tym krążku metal gotycki łączy się z symfonią i deathowymj growlami. W konsekwencji uzyskujemy dość groteskowy, momentami piekielny klimat, który w sam raz nadaje się na odsłuch w ciemnym pokoju, będąc samemu w domu. O tym jak polubiłem Moonspella i w szczególności Irreligious niech powie Wam obecność aż czterech kompozycji zespołu w dzisiejszym podsumowaniu. 

Na sam koniec najlżejsze i najłatwiej wpadające w ucho brzmienia. Szwedzki Nestor i polski ZanderHaus - dwie grupy, które zaczęły karierę w latach 90-ych, ale pierwsza z nich dopiero od niedawna funkcjonuję w szerszej świadomości słuchaczy a druga błysnęła około 93 roku i powoli gasła, zostawiając po sobie taką perełkę jak niezwykle amerykański Fantom.

I to już wszystko. Mam nadzieję, że nie przynudzałem i muzyka, z którą dziś do Was przychodzę będzie, co prawda zmieszana ale mimo wszystko na naprawdę wysokim poziomie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najpopularniejsze