Ja tymczasem nie rzucam słów na wiatr tylko przechodzę do najważniejszego - muzyki. Zacznijmy może od rocka progresywnego i niemieckiego projektu Blind Ego, gdyż to utworu When The Party's Over z wydanej przed dwoma tygodniami płyty The Hunting Party słuchałem najczęściej. Jest to refleksyjna. wyciszająca ballada z pięknymi partiami gitar. Kalle Wallner. główny mózg projektu na co dzień jest gitarzystą innej znanej art-rockowej kapeli - RWPL, więc jeśli twórczość tego zespołu nie jest Wam obojętna to powinniście sięgnąć po The Hunting Party jak i pozostałe pozycje z dyskografii Blind Ego.
Przejdźmy teraz do Kanady pachnącej żywicą. Ten kraj również może pochwalić się całą rzeszą utalentowanych prog-rockowych zespołów. Aktualnie najczęściej w moich głośnikach gości Huis a to za sprawą najnowszego albumu formacji. In the Face of the Unknown zbiera świetne recenzje i nie dziwi mnie to, że niektórzy uznają go nawet za najlepszy krążek Kanadyjczyków. Świetne połączenie pełnych emocji melodii z muzyczną wirtuozerią i klimatem obcowania z nomen omen "nieznanym". Ta formuła sprawdza się bardzo dobrze zarówno w krótszej, bardziej piosenkowej formie (The Miracle, Burning and Drowning) jak i w dłuższych, ponad 10-minutowych utworach (pełen emocji Chaos).
Z nowym albumem powróciła też jedna z prog-rockowych supergrup - Frost*, w skład której wchodzą muzycy takich zespołów jak choćby Arena czy IQ. Life in the Wires to dwupłytowe wydawnictwo, zapewniające blisko 1,5h wymagającej i zróżnicowanej muzyki. Z 14 znajdujacych się na nim utworów mnie najbardziej za serce ujęły refleksyjny Sign of Life i ozdobiony eterycznymi klawiszami oraz mocną solówką This House of Winter. Kolejna w dzisiejszym artykule prawdziwa uczta dźwiękowa.
A skoro już o dźwiękach mowa, czasem słowa nie są zupełnie potrzebne by stworzyć mocno przemawiającą do wrażliwości słuchaczy muzykę. Z takiego założenia wychodzi angielskie trio Mammoth Toe. Dziesięć dni temu ukazała się ich nowa płyta, zatytułowana OK, Well Done, na której muzycy oferują nam 10 instrumentalnych, post-rockowo, stonerowo-progresywnych kompozycji. Na dzisiejszją playlistę wjeżdżają dwie z nich, choć jak zwykle, namawiam Was do zapoznania się z całym albumem, który jak sama nazwa wskazuje, jest naprawdę "dobrze zrobiony".
Z pełni instrumentalnej muzyki znany był tej krakowski Yenisei. Na swoim trzecim krażku - Home, zespół zaskoczył jednak swoich fanów utworem Insecure, w którym gościnnie słyszymy wokal Macieja Kowalskiego z grupy .WAVs. Była to dla wielu kontrowersyjna decyzja, ja jednak uważam, że taki werbalny komentarz uzupełnia tylko ten niezwykły, niepokojący klimat jaki tworzą pozostałe, instrumentalne kompozycje.
Kolejnym polskim zespołem, jaki ostanio wpadł mi w ucho jest inside her, łączący industrialny metal z synthpopem i art-rockiem. Ich najnowszy singiel Noc Ogień Ty i Magia z gościnnym udziałem Marty Leśniewskiej to prawdziwa muzyczna petarda. I to taka naprawdę mocna. Duże brawa za niesamowity klimat, idealnie korespondujący z poetyckim tekstem. Czekam z niecierpliwością na więcej!
Teraz przed Wami akapit poświęcony jedynym w swojej kategorii artystom. Czy jest bowiem inny reprezentant medieval folk stoner rocka niż nasze rodzime Jarzmo? Nyckelharpa i inne dawne instrumenty grające w mocno kamieniarskim stylu, psychodeliczne teksty i szalone instrumentalne oberki - to prawdziwy powiew świeżości na polskim jak i światowym rynku muzycznym. Na playlistę wrzucam dziś aż trzy utwory z jeszcze świeżego debiutu grupy, zatytułowanego dość znacząco Antropocen. Mam nadzieję, że wieści o tym niezwykłym duecie pójdą dalej w świat bo naprawdę, jest to muzyka z której nasz kraj może czuć się dumny. Innym nietypowym zespołem jest natomiast amerykański Eight Foot Manchild, który do grania stoner/doom metalu zamiast gitar używa instrumentów dętych. Jak to sprawdza się w praktyce? Obczajcie Monsters Reign z ostatniej EP-ki zespołu Do Spirits Return?
Są dziś u mnie też bardziej klasyczni przedstawiciele doom metalu, i to takiego z przedrostkiem -death, choć zdaniem wielu, Swallow the Sun coraz bardziej oddala się od swoich muzycznych korzeni. Coś w tym jest, bo na Shining, najnowszej, dziewiątej już płycie momentami brzmią jak chociażby Katatonia, lecz cóż, zapytam trochę memowo - ok, a gdzie wady? Jak dla mnie jest to płyta udana, gdzie muzycy odnajdują się i w lżejszych, atmosferycznych numerach jak i wtedy, gdy trzeba zagrać mocniej i głośniej. Nie ma tu może aż takiej emocjonalności jak na dwóch ostatnich krążkach ale nadal jest to kawał dobrego, solidnego doom metalu z elementami depresyjnego rocka. Nieprzekonanych zapraszam do dyskusji a na playlistę podrzucam trzy, zróżnicowane stylistycznie utwory.
O bardziej tradycyjny, epicki doom metal zahacza w swej muzyce szwedzki Grand Magus, choć z płyty na płytę coraz więcej tam klasycznego heavy. Tak jest też na Sunraven, który wśród tych wszystkich muzycznych niezwykłości w jakie obfitował ostatni tydzień, trzyma mnie mocniej na ziemi swoimi po prostu metalowymi dźwiękami.
Mamy też dziś dużo power metalowych zespołów, reprezentujących różne odcienie tego podgatunku. Jest chociażby prog-powerowe DGM, Frozen Crown z mocnym kobiecym wokalem, bardziej klasyczne euro-powerowe Veonity czy surowy, speedmetalowy Stormwarrior. Trafiły się też pojedyncze reminescencje z poniedziałkowego koncertu w postaci utworów Powerwolfa i HammerFalla. W obu przypadkach są to pierwsze piosenki na ich najnowszych płytach i równocześnie te, od których muzycy rozpoczęli swoje występy. A było, jak zapewne wiecie z mojej i innych relacji, naprawdę mega!
Na koniec odrobinę glam metalu pod postacią girlsbandu Vixen, mocno inspirowanego latami 80-ymi aor od brytyjskiego Cats in Space i Dancing with the Dragon - mój ulubiony numer z albumu Occupy Yourself! niemieckiej ekipy Bonsai Kitten. Pisałem ostatnio dużo o ich najnowszym krążku, będącym mixem punku, metalu i psychodelii. Warto jednak sięgnąć po wcześniejsze wydawnictwa, bo tak fajnego psychobilly dziś już się nie gra.
I to już wszystko na dziś. Tak sobie myślę, że może poproszę kiedyś AI o napisanie podsumowania ale z tego co się orientuję, ChatGPT ma limit znaków ustawiony na 2048 a dziś choćby postawiłem ich prawie 7k. Mam jednak nadzieję, że przebrniecie przez to bez większego ziewania. Pod spodem zaś jak zwykle playlista z muzyką wspomnianych powyżej zespołów. Miłego odsłuchu! Czekam też na Wasze podsumowania!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz