1. Sonata Arctica - bycie fanem tej ekipy nie jest łatwe - wśród świetnych albumów zdarzają się też dość niestrawne wydawnictwa. Na szczęście najnowszy egzemplarz Clear Cold Beyond to wielki powrót fińskiego zespołu, i do formy i, przede wszystkim, do power metalu. Nie jest to może album idealny ale słucha się go naprawdę dobrze a utwory na długo zapadają w pamięć
2. Alice Cooper - bogata dyskografia tej legendy ciężkiego grania sprawia, że ciągle odkrywam coś nowego. Oprócz klasyków w postaci Trash i Hey Stoopid w marcu więcej uwagi poświęciłem nowoczesnemu, niemal nu-metalowemu Brutal Planet. Czuję, że z ta płytą spędzę jeszcze wiele miłych chwil
3. Big Big Train - chwila wytchnienia i refleksji - tak można w skrócie opisać najnowsze dzieło Brytyjczyków - The Likes of Us. Muzyka po prostu magiczna, ale czy nie przywyczaili nas już do tego? Duże brawa dla Alberto, zastąpienie samego Davida Longdona nie było łatwym zadaniem, a on dał sobie z tym radę "śpiewająco"
4. Alterium - jeden z ciekawszych debiutów na power metalowej scenie, choć przynajmniej część muzyków zbierała doświadczenie w innych projektach. Brzmienie charakterystyczne dla włoskiej szkoły powera, czyli dużo wstawek symfonicznych i tematyka fantasy dominująca w warstwie tekstowej. Jak dla mnie - bomba
5. The Neptune Power Federation - okultystyczny hard-rock z mocnym kobiecym wokalem. Jest rock'n'rollowy vibe, jest czasem psychodeliczna zaduma. Generalnie jeden z tych zespołów, które mają swój oryginalny styl i na kazdym kolejnym krążku dopieszczają go do perfekcji
6. Lords of Black - kolejny przedstawiciel power metalu, tym razem w nieco cięższym, surowym wydaniu. Głos Ronniego Romero do złudzenia przypomina swojego słynniejszego imiennika (tak, mowa o Dio) co jest dodatkowym atutem kapeli. To już szósty album w dyskografii Hiszpanów i kolejny trzymający równy, wysoki poziom.
7. Judas Priest - koń jaki jest każdy widzi. Legenda heavy metalu nadal w formie a nowy krażek bardzo bardzo udany
8. Lipz - szwedzki zespół będący jednym z przedstawicieli nowej fali glam metalu. Jest dynamicznie, melodyjnie i mocno rozrywkowo. Do tego antruaż przypominający Kiss i klimaty filmów grozy w tle. Głowa sama rusza do headbangingu
9. Elettra Storm - kolejny świetny power metalowy debiut z Półwyspu Apenińskiego. Zaraźliwe melodie, szybka perkusja i uzupełniające się wokale Crystal i Francisa.
10. Cruzh - szwedzka grupa balansująca między aorem a glam metalem. Kolejny przykład na to, że aktualnie w tej kategorii górują nam tylko teoretycznie zimnokrwiści Skandynawowie. Na The Jungle Revolution jest sam ogień
11. The Ancestry Program - niemiecki przedstawiciel rocka neo-progresywnego. Długie, rozbudowane i pełne instrumentalnych popisów kompozycje trzymają się dobrze również w departamencie melodii, o czym czasem łatwo zapomnieć. Tu udało się uzyskać odpowiedni balans między formą a treścią
12. Deadpeach - heavy psych w najlepszym wydaniu, hipnotyzujące melodie, psychodeliczne klimaty i przyjemnie fuzzujące gitary. Do tego charakterystyczny akcent wokalisty dodający muzyce więcej złowrogiego posmaku
13. Freedom Call - najsłynniejszy happy metalowy zespół na świecie wydaje w tym roku nowy album - Silver Romance. Spośród dwóch wypuszczonych dotychczas singli nieco bardziej przypadł mi do gustu utwór tytułowy, który znajdziecie na dzisiejszej playliście
14. Rhapsody of Fire - last but not least, gdyż wydany w marcu singiel Challenge the Wind był jednym z najczęściej słuchanych przeze mnie utworów. Mimo, że od lat nie ma już w składzie ani Luci Turilliego ani Fabio Lione, zespół nadal zachowuje ten klimat i magię, za które pokochałem ich już dobre kilkanaście lat temu.
I to już wszystko na dziś. Dajcie znać, jakie kapele Wy chcielibyście wyróżnić. Chętnie posłucham i, kto wie, może trafią do Kroniki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz