poniedziałek, 22 kwietnia 2024

15.04-21.04.2024

 


Są na świecie rzeczy, które nie przestają mnie zadziwiać - pogoda w kwietniu, nowe odcinki X-Men '97 czy ilość niezwykłej muzyki, jaka miała premierę w ostatnich tygodniach. O ile pogodę można zostawić meteorologom, X-Menami emocjonować się co środę to o muzyce warto napisać kilka(dziesiąt) słów więcej.

To, co rzuca się w oczy już na otwierającym post kolażu to różnorodność. W dzisiejszym podsumowaniu znajdziecie przedstawicieli wielu różnych gatunków, zarówno klasycznych jak i bardziej eksperymentalnych. Zacznijmy od Unleash the Tapir, gdyż dwa utwory pochodzące z ich debiutu - Hope i Miss Take były jednymi z najczęściej słuchanych przeze mnie w tym tygodniu. Jest to bardzo nietuzinkowa i nieszablonowa muzyka, balansująca na granicy prog-rocka i prog-metalu. Muszę przyznać, że Francuzi są w stanie przyciągnąć uwagę nie tylko nietypową nazwą ale i bogactwem brzmień i melodii. 

Równie niezwykłą muzykę tworzy holenderski DOOL. Mamy tu elementy progresywne, psychodeliczne a nawet gothic czy doom metalowe. Wydany w ten piątek album The Shape of Fluidity to melancholijna i miejscami oniryczna muzyczna podróż, w którą zabiera nas niezwykły głos Raven van Dorst. W takich numerach jak singlowe Hermagorgon czy Venus In Flames naprawdę można się zakochać a wierzcie, że album zawiera jeszcze niejedną muzyczną perełkę.

O polskim Amarok pisałem już kilkukrotnie i tu nie ma niespodzianki, nadal moje serce najszybciej bije przy ambientowej Dolinie, mimo, że pozostałe kompozycje również trzymają wysoki poziom. Dawno jednak żaden tak w sumie krótki utwór nie wzbudził we mnie tak silnych emocji. Brawo!

Kolejnym bardzo ciekawym a myślę, że nieco zapomnianym (przez długą przerwę jaka minęła od premiery poprzedniego albumu) prog-metalowym zespołem jest norweski In Vain. Osobiście śledzę kapelę od premiery Mantry, ich drugiego albumu, który swego czasu (2010r.) narobił sporego zamieszania w świecie tak prog jak i death metalu. Ucieszyłem się bardzo, gdy dowiedziałem się, że w tym roku światło dzienne ujrzy ich kolejne dzieło i po kilku odsłuchach mogę z całą pewnością powiedzieć, że Solemn nie zawiodło pokładanych w nim nadziei. Mamy tu wszystko z czego ten zespół słynie - mroczny klimat, mieszaninę black-metalowego growlu z czystym niemal operowym głosem, ostre riffy i ciężką perkusję. W tym wszystkim nie znika melodia, która momentami dosłownie wwierca się do czaszki. Na dzisiejszej playliście znajdziecie co prawda tylko jeden utwór Norwegów - Season of Unrest ale czuję, że następny tydzień już będzie należał do nich.

Podobnie sytuacja ma się z legendą death/doom metalu - My Dying Bride, których album Mortal Binding również był mocno wyczekiwany przez fanów gatunku. Myślę, że jest to solidna płyta ale potrzebuję więcej czasu by w pełni docenić jej walory. Póki co wrzucam znany z singla utwór 2nd of Three Bells, który umiejętnie łączy w sobie wszystkie elementy, które czynią muzykę Brytyjczyków tak wyjątkową.

Miłośnicy bardziej dusznego, pustynnego podejścia do doom metalu znajdą dziś coś dla siebie w postaci utworów z najnowszej płyty włoskiego Acid Mammoth jak i niemieckiego Daevar. Szczególnie utwór Caliban and the Witch tego drugiego bandu zasługuje na kilka słów komentarza, urzekając swoją melancholią a przede wszystkim charyzmatycznym kobiecym wokalem. Coś w tym jest, że stoner/doom z wokalistką za mikrofonem zawsze brzmi magiczniej niż w męskiej wersji. A co Wy o tym sądzicie?

Bardzo dobrą płytą pochwalił nam się w ostatnich tygodniach farerski Tyr. Battle Ballads są co prawda najbardziej melodyjną i flirtującą z power metalem pozycją w dość bogatej już dyskografii zespołu, nie powiedziałbym jednak by była to jakaś wada. Nawet powiem więcej, czuję, że wikińskie klimaty i język pasują idealnie do szybkich, opartych na podwójnej stopie utworach. Posłuchajcie Unwandered Ways, Hangman czy Hammered i oceńcie sami. A jeżeli chcecie folk metalu w nieco innym, bardziej ludycznym wydaniu to na playliście znajdziecie też piosenkę pt Sunaan fińskiego Korpiklaani. 

Myślę, że możemy przejść teraz do kategorii power metal. Tu też miała miejsce ciekawa premiera, mianowici drugi album wydała włoska Nocturna. Of Sorcery and Darkness charakteryzuje się symfonicznym antruażem a przede wszystkim duetem wokalnym Rehn Stillnight i Grae Darkling, łączącym operowy sopran z bardziej agresywnym mezzosopranem. Brzmi to obiecująco a póki co najbardziej przemawia do mnie typowo power metalowe Creatures of Darkness. 

Słuchając Nocturny można zauważyć w niej inspirację najbardziej chyba znanym, symfoniczno-metalowym zespołem na świecie. Mowa oczywiście o Nightwish. Ostatnimi czasy wróciłem po dłuższej przerwie do muzyki Finów i mimo całej sympatii tak dla Tarji jak i Floor, moim ulubionym albumem zespołu pozostaje nagrany z Anette Olzon Imaginaerum. Duża w tym zasługa takich utworów jak I Want My Tears Back czy absolutnie mojego naj Last Ride of the Day ale i reszta z 13 zawartych na krążku kompozycji trzyma wysoki poziom i ciężko wskazać dwie podobne do siebie piosenki. Dla miłośników pierwszych płyt "Nocnego Życzenia" wrzucam na playlistę świetny i ponadczasowy Sleeping Sun, chyba trochę pod klimat zaćmienia, które jakiś czas temu można było obserwować w USA a które zrobiło dość dużą karierę w mediach społecznościowych.

W ostatnich podsumowaniach więcej miejsca poświęcałem drugiej, bardziej symfonicznej cześci nowego albumu Rage. W tym tygodniu przyznam się, że bardziej wciągnęła mnie pierwsza część Afterlifelines, klasycznie heavy/power metalowa. To z niej pochodza właśnie takie killery jak Toxic Waves, Under a Black Crown czy Justice Will Be Mine, choć ulubionym kawałkiem z całego albumu jest mimo wszystko melodyjny i symfnoczny Cold Desire.

 Na koniec jeszcze akapit poświęcony melodyjnemu hard rockowi. Tu, tak jak ostatnio mamy sporo Alice Coopera z płyty Brutal Planet, fiński Cruzh czy nieaktywną już niestety Takarę. Najwięcej jednak przedstawicieli na playliście przypadło szkockiemu Strangeways, święcącemu największe triumfy na przełomie lat 80 i 90. Moją ulubioną płytą zespołu jest wydana w 1989r Walk In the Fire. Z niej pochodzą tak melodyjne a zarazem soczyście gitarowe numery jak Modern World (świetny tekst), Livin in the Danger Zone czy urocza ballada Love Lies Dying. To kolejna po Dare aorowa podróż w czasie i bądźcie pewni, że nie ostatnia. Mam coś ostatnio zwiększony apetyt na tego typu muzykę. Pytanie tylko, czy awangardowy metal w stylu Dool, In Vain czy niewymienionego w artykule DVNE nie przyćmi tego smaku. Pożyjemy zobaczymy.

Natomiast póki co, wrzucam link do playlisty i zachęcam do odsłuchu i komentowania. Miłego tygodnia!

Playlista: 21.04.2024 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najpopularniejsze