poniedziałek, 8 kwietnia 2024

01.04.-07.04.2024

 


Witam wszystkich na pierwszym kwietniowym podsumowaniu tygodnia. Jest to niezwykły artykuł, ponieważ nigdy jeszcze, odkąd ten blog istnieje, żadna playlista nie była tak zdominowana przez zespoły z kręgu aor/melodic hard rock/glam metal. Nadal dużą reprezentację mają też zespoły power metalowe a wśród dzisiejszej 30-tki trafi sie także coś dla fanów prog-rocka, stonera czy nawet folk metalu. 

W pierwszej ze wspomianych kategorii mamy zarówno klasykę gatunku jak i przedstawicieli nowej fali melodyjnego, gitarowego grania. Jednym z moich muzycznych odkryć jest niewątpliwie amerykańska Takara. Powstała w 1987r kapela na swój debiut musiała poczekać aż 6 lat. Najbardziej rozpoznawalnym muzykiem, którego głos słyszymy na Eternal Faith jest niewątpliwie Jeff Scott Soto, mającym za sobą współpracę z chociażby Talismanem, Sons of Apollo czy W.E.T. Warto jednak docenić również instrumentalistów, których umiłowanie dla dynamicznego, melodyjnego hard rocka czuć wyraźnie w każdej kompozycji, czy to przebojowe Two Hearts Forever, Spotlight czy balladowe Colors Fade. Jeśli dobrze czujecie się w takich aranżacjach to polecam zapoznać się z twórczością tej, niestety już niedziałającej, kapeli.

Absolutny weteranem sceny rockowo-metalowej jest Alice Cooper. Style muzyczne prezentowane na jego albumach zmieniały się w toku wieloletniej kariery, tak jak zmieniały się gusta publiczności. W każdej odsłonie jednak wypadało to co najmniej dobrze. Nie inaczej sprawa ma się z wydaną w 2000r płytą Brutal Planet - muzycznie bliską industrialowi i nu metalowi a w warstawie tekstowej podejmującą trudne, społeczne tematy. Najbardziej przejmujące są dla mnie dwie kompozycje - antywojenne Pick Up The Bones i opowiadająca o przemocy wobec kobiet Take It Like a Woman. Na playliście znajdziecie jeszcze kilka innych kawałków, myślę, że powinny Wam się spodobać.

Na dzisiejszej playliście znalazł się też utwór Into the Fire, brytyjskiego zespołu Dare. Jest to bardzo przyjemna i melodyjna, hard rockowa kompozycja, pochodząca z wydanego w 1988r albumu Out of the Silence. Na uwagę zwracają soczyste aczkolwiek subtelne gitary i charakterystyczny głos Darrena Whartona, byłego klawiszowca irlandziej legendy - Thin Lizzy. 

Z nowej fali hard rocka/glam metalu macie po kilka numerów skandynawskich kapel - Cruzh i Lipz, o których pisałem już w ostatnich tygodniach. Chciałbym tylko wspomnieć, że aktualnie szaleję za utworem FL89 pierwszego z wyżej wymienionych zespołów. Słuchając go można naprawdę poczuć się jak za najlepszych czasów hair metalowego szaleństwa.

Przejdźmy teraz do power metalu. Niemieckie Rage to zespół z długą historią i bogatą dyskografią, łączący w sobie klasyczny heavy metal z elementami powerowymi. Ich najnowsze dzieło, zatytułowane Afterlifelines to dwupłytowy album wydany w ramach jubileuszu 45-lecia istnienia zespołu. Każda z dwóch płyt prezentuje nieco inne oblicze zespołu i po dłuzszym obcowaniu z nimi czuję, że jednak bardziej przemawia do mnie druga, bardziej symfoniczno-powerowa część. Wszystkie cztery utwory, które znajdziecie dziś na playliście pochodzą właśnie z niej.

O Clear Cold Beyond fińskiej Sonaty Arctici słyszycie tutaj już od miesiąca. Tym razem na listę wskoczył pomijany uprzednio utwór Teardrops, który mimo oparcia rytmu o podwójną stopę, utrzymany jest raczej w średnich tempach. Jest to nieco melancholijna kompozycja, która fajnie wycisza słuchacza po obcowaniu z takimi galopadami jak choćby California.

Poza tym nadal często w moich słuchawkach goszczą hiszpańskie Lords of Black, niemieckie Thornbridge  czy włoskie Alterium, nie wspominając o ostatnim singlu Rhapsody of Fire. Naprawdę, w ostatnich tygodniach power metal przeżywa dobre chwile.

Do power metalu często zaliczani bywają też twórcy trve scottish pirate metalu - Alestorm. W tymr oku światło dzienne ujrzała EP-ka z pięcioma premierowymi kompozycjami. Na uwagę zasługuje szczególnie utwór tytułowy Voyage of the Dead Marauder z gościnnym wokalem Patty Gurdy czy typowa "geograficzna" piosenka Szkotów, tym razem o mało kojarzonej z morzem nazwie Uzbekistan. Muzycznie mamy tu wszystko, do czego ekipa kapitana Bowesa nas przyzwyczaiła, szybkie rytmy, akordeony i inne pirackie instrumenty a przede wszystkim dystans do siebie i wszystkich trve metali.

Skoro już przy elementach folkowych jesteśmy, to trzeba wspomnieć o premierze nowego albumu fińskiej legendy gatunku. Mowa oczywiście o Korpiklaani i Rankarumpu. To co po kilku odtworzeniach wyróżnia ten album to zdecydowanie szybsze tempo. Poza tym niespodzianek nie ma ale trzeba oddać muzykom, że nadal utrzymują wysoki poziom. Jako swoisty apetizer wrzucam na playlistę utwór tytułowy a za tydzień zapewne wrócę z kolejnymi propozycjami.

Tego samego dnia premierę miała też czwarta płyta włoskiego przedstawiciela stoner/doom metalu - Acid Mammoth. Na Supersonic Megafauna Collision znajduje się sześć majestatycznych, epickich i zarazem hipnotyzujących kompozycji, z których część została już wcześniej wydana w formie singli. Z pozostałej grupy szczególnie w pamięć zapadł mi Garden of Bones i to on reprezentuje kapelę na dzisiejszej playliście. Drugim, tworzącym w tym stylu zespołem jest niemiecki Daevar. Ich drugi krażek Amber Eyes poznałem dzięki facebookowemu profilowi Dezarbuzator, do którego śledzenia serdecznie zachęcam. Wracając zaś do samej muzyki, mamy tu mocną dawkę dusznej, psychodelicznej muzyki z żeńskim wokalem. Fani takich kapel jak Windhand, Messa czy MWWB zdecydowanie znajdą tu coś dla siebie.

Na koniec jeszcze krótka wycieczka w rejony prog-rockowe. Na playliście znajdziecie utwór Dolina, polskiego zespołu Amarok, którego płyta Hope zbiera bardzo dobre recenzje. Przy całym bogactwie dźwięków i instrumentalnej wirtuozerii najbardziej przemawia jednak do mnie ten ambientowy, śpiewany po polsku przy akompaniamencie jedynie syntezatora kawałek. To tylko nieco ponad 3 minuty muzyki a potrafi wgnieść w fotel. 

Mam czasami tendencję do zwracania uwagi na zespoły o dziwnych, oryginalnych nazwach. Cześć z nich zapada mi w pamięć na dłużej i ostatecznie trafia na łamy Muzycznej Kroniki. Taka sytuacja miała ostatnio miejsce z francuskim Unleash the Tapir. Pod koniec marca galijscy prog-rockowcy wydali swój debiutancki, self-tittled (nie ma chyba dobrego polskiego tłumaczenia) album. Jest to muzyka niezwykle dopracowana i dojrzała, niebojąca się czerpać inspiracji z różnych źródeł - od metalu po bardziej przyjazne radiu brzmienia. Do odsłuchu podrzucam Wam utwór Hope, od którego zaczęło się moje zainteresowanie ich muzyką.

Jak widać, wbrew pozorom na podlinkowanej poniżej playliście znajdziecie dość zróżnicowaną muzykę. Dajcie znać, co Wam się najbardziej spodobało. Miłego tygodnia!

Playlista: 07.04.2024

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najpopularniejsze