Mijający tydzień obfitował w wiele ciekawych muzycznych premier i odkryć, którymi pragnę się z Wami podzielić
Tak jak w zeszłym tygodniu utrzymała się dominacja Katatonii. Ich najnowszy album - Sky Void of Stars ma to do siebie, że z każdym kolejnym odsłuchem odkrywam w nim coś nowego. Mimo, że jesteśmy w połowie lutego czuję, że może być to mocny kandydat do tytułu Albumu Roku.
Zgodnie z zeszłotygodniowymi zapowiedziami więcej czasu poświęciłem Xandrii i The Lightbringer of Sweden. Pierwszy z wymienionych zespołów przygotował solidny album, pełen zaraźliwych melodii, symfonicznych aranżacji i umiejętnego połączenia czystego wokalu z deathmetalowym growlingiem. Muszę przyznać, że nawet utwory wybrane do promocji albumu, które w zeszłym tygodniu określiłem mianem "tylko poprawnych" zaczęły mnie do siebie przekonywać. Być może jest to efekt pewnego głodu Xandrii, w końcu ostatni album Niemcy wydali w 2017r i później przez dłuższy czas było o nich dość cicho.
W przypadku Lightbringera może powtórzę się, ale Herbie Langhans wokalnie pokazuje wysoką klasę - jak w czasach starego Sinbreed. Udowadnia, że w powermetalowym świecie należy do absolutnej czołówki, świetnie radząc sobie zarówno w rozpędzonym The Beast is Rising jak i w bardziej hard rockowym Lucifer. Bardziej mainstreamowi słuchacze mogą kojarzeć Herbiego z płyty Ghostlights Avantasii, gdzie w utworze Draconian Love zaprezentował swoje zgoła odmienne oblicze.
Wielbicieli symphonic epic power metalu spod znaku Rhapsody zaciekawić powinien Szwedzki Twilight Force, który w styczniu wydał swój czwarty album At the Heart of the Wintervale. Jest to album pełen szybkiego grania okraszonego bogatymi symfonicznymi aranżacjami, folkowymi wstawkami i przede wszystkim opowieścią utrzymaną w klimatach fantasy. Dodatkowego smaczku dodaje fakt, że od 2018r za mikrofonem szwedzkiej formacji stoi Alessandro Conti, będący uprzednio wokalistą Luca Turilli's Rhapsody, jednej z inkarnacji legendy epickiego grania.
Do powermetalowej pierwszej ligi swój akces coraz odważniej zgłaszają również Włosi z Frozen Crown, szykujący się do wydania kolejnej, czwartej już płyty. W zeszłym tygodniu zaprezentowali nowy singiel pt. Black Heart, zapowiadany jako najcięższy utwór w ich dyskografii. Osobiście uważam, że na to miano bardziej zasługuje pierwszy singiel, Call of the North, w warstwie muzycznej mocno zahaczający o metalcore. Kto ma rację, oceńcie sami - oba utwory mamy na playliście.
Przedstawicielem melodyjnego power metalu, przez złośliwych nazywanego flower metalem jest francuska Galderia. W zeszłym roku wydali bardzo dobry krążek Endless Horizon, co zmotywowało mnie do zapoznania się z resztą ich dyskografii. Tak trafiłem na perełkę w postaci One Million Dreams z albumu The Universality. Lektura obowiązkowa dla każdego fana power metalu.
Fanom progresywnego rocka polecić mogę za to płytę Heroic Materials, brytyjskiego projektu Cosmograf. Na dotychczasowych albumach Robin Armstrong, multiinstrumentalista i mózg całego przedsięwzięcia przyzwyczaił nas raczej do długich, rozbudowanych form. Na nowym wydawnictwie, poza 13-minutowym utworem tytułowym, mamy do czynienia z bardziej tradycyjnymi "piosenkami" (Regretful Refrein) jak i kilkoma akustycznymi miniaturkami (przeurocza, liryczna Mary).
Mariaż rocka progresywnego z melodyjnym AOR-em prezentuje również Ten, o którym wspominałem w zeszłym tygodniu. Nowa płyta Brytyjczyków pełna jest przyjemnych, zaraźliwych melodyjnie utworów, niepozbawionych pewnej dozy wirtuozerii i zabawy formą. Szkoda tylko trochę, że w trakcie miksowania albumu gitary zepchnięto na drugi plan, pierwszeństwo oddając wokalowi, swoją drogą będącemu bardzo mocnym punktem zespołu. Gary Hughes, frontman zespołu, ma to do siebie, że potrafi zahipnotyzować słuchacza.
Na dzisiejszej playliście swojego reprezentanta ma również thrash metal. Jest nim Overkill, obok Kreatora moja ulubiona kapela w tym rodzaju metalu. Amerykanie niedawno zapowiedzieli nowy krążek Scorched, którego zapowiedzią jest singiel The Surgeon. Wokalista zespołu, Bobby "Blitz" Ellsworth w wywiadach przyznaje, że na nowym albumie zespół poszedł bardziej w doomowe klimaty, w stylu Black Sabbath - ma być ciężej i wolniej. Jakby na przekór zapowiedziom, na pierwszy singiel wybrano typowy, speedmetalowy thrasher.
Czas skupić się na wspomnianych na wstępie nowościach. Przede wszystkim na uwagę zasługują weterani z In Flames, których nowy album Foregone można uznać za pewien zwrot w stronę bardziej brutalnego, klasycznego grania. Złośliwi może powiedzą, że zespół nie oferuje nic nowego - agresywne galopady przeplatane z bardzo "radiowymi" wstawkami, trochę growlingu, trochę czystych wokali. Jest to jednak niesamowicie chwytliwe i głowa sama rusza do headbangingu. Mimo wszystkich ochów i achów, nadal uważam jednak, że obecnie palmę pierwszeństwa w melodic death metalu dzierżą ich krajanie z Soilwork.
Drugą ważną premierą był album Dark Water, holenderskiego Delain, nagrany w zupełnie nowym składzie. Po premierze ostatniej płyty, Apocalypse & Chill lider grupy, klawiszowiec Martijn Westerholt podziękował za współpracę wszystkim innym muzykom, tłumacząc, że popchnęli oni zespół w kierunku, którego nie akceptuje. Na pierwszy rzut oka widać, że z nowym wydawnictwem zespół robi krok w tył - do etapu Moonbathers lub nawet We are the Others. I to nie tylko w warstwie muzycznej ale nawet styl okładki nawiązuje do dwóch wyżej wymienionych albumów. Delain ponownie gra melodyjny metal z nutą symfoniczności a wokal Diany Leah do złudzenia przypomina Charlotte. Nie można zaprzeczyć, że taka muzyka jest przyjemna i wpada w ucho, lecz czy tylko o to chodzi w muzce? Czas pokaże.
Na dzisiejszej playliście znajduje się też jeden z singli zapowiadających trzecią płytę szwedzkiego zespołu Creye. Poprzedni album tej formacji bardzo przypadł mi do gustu i z niecierpliwością czekam, co przyniesie kolejne wydawnictwo. Dla każdego fana melodyjnego hard rocka/AORu pozycja obowiązkowa.
Na zakończenie również krótkie notki o dwóch ciekawych odkryciach muzycznych. Zarówno Greenleaf jak i Stworz zainteresowały mnie jakieś dwa lata temu. Obiecałem sobie, że poświęcę im więcej czasu, zapisałem na liście "do odsłuchu" i... zapomniałem całkiem. Na szczęście po dłuższej przerwie wróciłem do nich i nie żałuję. Greenleaf jest szwedzkim zespołem grającym psychodeliczny stoner rock, czasem klasyfikowany też jako metal. Ich ostatnie dzieło Echoes From a Mass zostało wybrane najlepszą płytą 2021r. wg "DoomCharts", w mojej ocenie jednoego z najbardziej opiniotwórczych źródeł w sferze szeroko pojętego doom metalu i psychodelicznego rocka. Ze wspomnianego albumu na playliście mamy przebojowe Love Undone - gorąco polecam.
Drugie odkrycie to polski pagan metalowy Stworz, reprezentowany przez kapitalny utwór Śniłem o Tobie Pieśń. Nasi rodacy umiejętnie łączą blackmetalową melodykę i liryczne, poetyckie niemal teksty, osadzone mocno w klimatach słowiańskich. Swoją drogą to bardzo ciekawe jaką ewolucję, zwłaszcza w warstwie tekstowej przeszedł black metal od swoich satanistycznych początków z przełomu lat 80-ych i 90-tych. Zresztą zobaczcie sami: Śniłem o Tobie pieśń, melodię nocnych mgieł, niesioną po licach jezior. Poezja.
Jak widać był to bardzo ciekawy muzycznie okres. Poniżej link do playlisty i życzę kolejnego udanego tygodnia:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz