poniedziałek, 10 kwietnia 2023

03.04-09.04.2023

 

P jak poniedziałek, P jak power metal, post-metal, progresywny rock, P jak polski folk rock, P jak premierowe single. Gdyby nie, dość mocna zresztą, reprezentacja doom metalu i dwie piosenki In Flames, cała dzisiejsza playlista kręciłaby się wokół tej litery. 

Ostatnie tygodnie są bardzo łaskawe dla fanów power metalu. Obok niezmienie goszczących w moich podsumowaniach Kamelotu i Frozen Crown (na dzisiejszej playliście również reprezentowanych przez kilka utworów) mam dla Was również garść nowości. Najważniejszą z nich jest nowy album powermetalowej gwiazdy pierwszej wielkości - niemieckiego Powerwolf. Jest to dla mnie ważny zespół, ponieważ śledzę jego karierę od 2007r i premiery drugiego albumu Lupus Dei. W swojej muzyce łączą power metal z elementami muzyki liturgicznej, w miejsce elektronicznych klawiszy mając prawdziwe kościelne organy a swoje koncerty nazywając "matalowymi mszami". W tym tygodniu światło dzienne ujrzało nowe wydawnictwo pt Interludium. Jest to po części album kompilacyjny, ponieważ obok 6 nowych utworów mamy na nim też kilka bonusowych piosenek z poprzednich płyt. Mimo to Powerwolf nie zawodzi a na uwagę zasługują szczególnie takie powermetalowe hity jak Wolves of War, My Will Be Done czy nieco wolniejszy, hymniczny Wolfborn.

Nowością w mojej bibliotece, choć niezwiązaną z premierowym materiałem jest też zespoł Evermore. W zeszłym miesiącu Szwedzi zaprezentowali dwa single zapowiadające ich drugą płytę. Zaciekawiły mnie one na tyle, że postanowiłem przesłuchać ich debiutancki krążek Court of the Tyrant King. Powiem szczerze, że dawno nie słuchałem tak przyjemnego, old schoolowego power metalu. Piosenki są szybkie, melodyjne, ubarwione symfonicznymi wstawkami. Niby nic odkrywczego ale posłuchajcie sami - Call of the Wild, Court of the Tyrant King czy See No Evil w niczym nie ustępują klasykom gatunku w stylu Freedom Call, Gamma Ray czy Stratovarius. Z tego samego kraju co ostatni z wymienionych zespołów pochodzi zespół Excalion - ich najnowsza płyta również czerpie dużo z klasyki gatunku, o czym możecie przekonać się odsłuchując utwór I Am I, który umieściłem na dzisiejszej playliście.

Na pograniczu tradycyjnego heavy metalu a amerykańskiego powera znajduje się kanadyjski Gatekeeper. Ich muzyka jest melodyjna ale i ciężka i epicka, pasująca idealnie jako soundtrack do lektury klasycznej fantasy pióra R.E. Howarda i pokrewnych mu artystów. Na dzisiejszej playliście reprezentuje ich szybka Death on Black Wings. 

Drugim często słuchanym przeze mnie w ostatnim tygodniu gatunkiem był rock progresywny. W dalszym ciągu mocno katuję piosenki z nowego albumu RPWL - zwłaszcza A Cold Spring Day in '22 i Red Rose. Mimo, że to już ósma pozycja w dyskografii niemieckich rockersów nie czuć wcale wtórności i zmęczenia. Materiał jest świeży i na długo zapadający w pamięć. Warto zwrócić uwagę również na Arenę i wydaną w zeszłym roku The Theory of Molecular Inheritance. W porównaniu do poprzednich albumów zespołu, mamy tu mniejszy ciężar, więcej inspiracji artrockowych. To co sprawia, że chce się wracać do takich utworów jak The Heiligenstadt Legacy czy Pure of Heart jest tym razem, nie metalowa "przebojowość" a walory czysto artystyczne. Zresztą oceńcie sami. Na koniec moich progresywnych rozważań chciałbym jeszcze wspomnieć o I Already Know zespołu IZZ. Jest to kapela, na którą pierwszy raz trafiłem w 2019r, po wydaniu płyty Don't Panic. Bardzo spodobał mi się utwór tytułowy z tego albumu, jednak jakoś nie wniknąłem głębiej w bogatą, bądź co bądź dyskografię zespołu. W zeszłym tygodniu nieco przypadkiem trafiłem na płytę I Move, sprzed 21 lat, która w tym roku doczekała się reedycji. Myślę, że by ocenić cały album potrzebuję jeszcze trochę czasu ale przyjemna ballada I Already Know ujęła mnie już od pierwszego odsłuchania. 

Pozostając dalej przy literze P przejdźmy do post-metalu. Nie jest to dość często goszczący w moich głośnikach gatunek, jest jednak kilka zespołów które cenię (najlepszy przykład to The Ocean). Na Metal Storm rzuciła mi się w oczy recenzja płyty zespołu o dziwacznej nazwie OHHMS, która była na tyle ciekawa, że postanowiłem dać szansę tej kapeli. Co ciekawe na chwilę obecną bardziej spodobała mi się płyta Close, niż recenzowana przez "musclassia" Rot. Jest to muzyka ciężka, momentami trudna w odbiorze ale bardzo interesująca. Mamy tu i elementy hardcorowe (sam zespół często jest określany również mianem post-hardcore) jak i wstawki progresywne czy sludge/doomowe. Jako przykład umieszczam na playliście dwa utwory - Unplugged i dłuższy, rozbudowany Revenge.

Kilka ciepłych słów należą się również polskiemu folk-rockowemu zespołowi Szeptucha, który wydał niedawno trzy nowe single. Podlaska kapela to moim zdaniem bardzo jasny punkt na współczesnej, rodzimej scenie rockowej. W swojej twórczości łączą lokalną melodykę z bardziej rockowym graniem, w warstwie tekstowej nie opierając się jak większość zespołów folkowych na pieśniach ludowych, raczej piszą o aktualnych sprawach interpretując je przez pryzmat ludowej filozofii. Wokalistka zespołu Katarzyna Antosiewicz dysponuje charakterystyczną barwą głosu i świetnie radzi sobie zarówno w ludowych zaśpiewach jak i bardziej agresywnych momentach. Z trzech nowych piosenek chcę Wam pokazać gitarowy, rytmiczny Polny Kwiat i uroczą balladę Miododajna. Gorąco polecam, gdyż moim skromnym zdaniem przy odpowiedniej promocji zespół ma szansę na ogólnopolską karierę.

Premierowym singlem, który w zeszłym tygodniu zrobił dla mnie duże wrażenie, jest drugi utwór promujący siódmy album, hair metalowych weteranów z Winger. W porównaniu z cięższym, bardziej rytmicznym Proud Desperado, 7-minutowe It All Comes Back Around to hipnotyzująca pół-ballada. Nie jest to może poziom wyśmienitego Witness z wydanej w 2009 Karmy, ale potrafi pozostać na dłużej w głowie. Jako singiel spisuje się prawidłowo - nie mogę się doczekać premiery pełnego albumu.

Wspominałem na wstępie, że prócz utworów związanych w jakiś sposób z literą 'P', w dzisiejszym podsumowaniu znalazło się miejsce zarówno na doom metal jak i zespół In Flames. Jeśli chodzi o szwedzkich melodic deathmetalowców to nadal króluje u mnie ostatni album Foregone, dziś reprezentowany przez brutalny State of Slow Decay i lżejszy, przebojowy Pure Light of Mind. 

W kwestii doom metalu mamy dziś zarówno premiery jak i nostalgiczne (a jakże) powroty do przeszłości. Z tej pierwszej kategorii nadal dość mocno eksploatuję najnowsze wydawnictwa gothic/deathowego Hanging Garden, epickiego Isole i stonerowego REZN - każdy z tych zespołów ma swój charakterystyczny styl, co też pokazuje jak bogatym gatunkiem stał się na przestrzenie ostatnich kilkunastu lat doom metal. W drugiej grupie mamy za to trzy piękne, przepełnione smutkiem ale i buntem utwory klasyka death/doomowego grania z Draconian. Mocnym punktem tego zespołu było zawsze połączenie męskiego growlingu i bardziej klasycznego, damskiego wokalu. To połączenie super sprawdza się zarówno w przypadku bardziej operowej Lisy Johansson (monumentalny Death, Come Near Me czy gotycki Seasons Apart) jak i eterycznej Heike Langhans (absolutnie hipnotyzujący Pale Tortured Blue). Zespół na scenie muzycznej jest aktywny od 1994r i z tego co wiem, nie zamierza składać broni i jeszcze nie raz zaskoczy nas swoimi melancholijnymi kompozycjami.

I to już wszystko na dziś. Mam nadzieję, że Wielkanoc upłynęła Wam w dobrych nastrojach i przy akompaniamencie dobrej muzyki. Liczę, że odsłuch dzisiejszej playlisty również będzie dla Was przyjemną formą spędzenia czasu. Link poniżej, pozdrawiam! 

Playlista: 09.04.2023


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najpopularniejsze