Zacznę oczywiście od prezentacji zespołu, który bardzo wyraźnie zdominował ten ostatni okres - mowa o aor/hard rockowym projekcie Pride of Lions. Ich najnowsza płyta Dream Higher to niesamowicie wciągająca mieszanka melodii, hard-rockowych gitar, klawiszy a przede wszystkim wokałów, zarówno głównego Toby'ego Hitchcocka jak i gitarzysty Jima Peterika. Utrzymuję to co pisałem już tydzień temu - album nie jest może aż tak przebojowy i glam metalowy jak poprzednik ale nadal jest to muzyka wysokiej klasy. Całości dopełniają teksty, wykraczająca daleko poza typowo aor-ową tematykę miłosną. Z sześciu obecnych na playliście utworów moim absolutnym faworytem jest Find Somebody to Love ale warto zwrócić uwagę i na utwór tytułowy i na najbardziej gitarowy w zestawie Renegade Heart. Tak naprawdę zachęcam do odsłuchu całego albumu, gdyż naprawdę warto.
Dość często słuchanym przeze mnie zespołem było również prog-rockowe Mystery. Prócz utworów z najnowszej płyty zatytułowanej Redemption, o której już nie raz pisałem, sięgnąłem po starsze pozycje w dyskografii grupy. Efektem tego jest obecność takich neo-progowych perełek jak Dear Someone z The World is a Game czy Come to Me z poprzedniego albumu Lies and Butterflies. Myślę, że dzięki temu będziecie mogli sobie zaobserwować rozwój zespołu na przestrzeni ostatnich lat a i zyskacie dobrą pozycję wyjściową do zapoznania z wyżej wymienionymi, również wysoko cenionymi przez krytykę wydawnictwami.
Jeśli chodzi o konkretny gatunek muzyczny, to z dzisiejszej playlisty najbardziej ucieszą się fani doom metalu. Ten najsmutniejszy i najbardziej melancholijny podgatunek muzyki metalowej reprezentuje bowiem aż pięć zróżnicowanych stylistycznie zespołów. Zacznijmy od bardziej stonerowego skraju doomowego spektrum. Amerykański Royal Thunder wydał niedawno swój czwarty długogrający album Rebuilding the Mountain. Muzyka na nim zawarta to połączenie psychodelii i okultyzmu ze stonerowymi gitarami i hipnotyzującymi melodiami. Dużym plusem jest też charakterystyczny drapieżny wokal Mlny Parsonz. Na playliście możecie zapoznać się z przebojowym The Knife, agresywnym The King oraz bardziej stonowanym i melancholijnym Twice.
Kolejnym zespołem jest moje niedawne odkrycie ze strony Doom Charts, stoner rockowy band Formula 400. Ich muzyka łączy w sobie ciężkie, melodyjne riffy gitarowe z rock'n'rollowymi rytmami i dość mocno zdartym głosem śpiewającego gitarzysty Dana Fricka. Moje dwa ulubione utwory, które zamieszczam na playliście to Stardust i Kickstands Up - oba można określić mianem przebojowych. Polecam ten zespół m.in. fanom takich kapel jak Duel, Kadabra czy Kadavar.
Teraz czas na przedstawiciela bardziej tradycyjnej wersji doom metalu. Mowa oczywiście o Altar of Oblivion, który po kilkuletniej przerwie zaprezentował nam EP-kę z nowym materiałem. Zespół nadal utrzymuje stylistykę, do której nas już przyzwyczaił - mocne, heavy metalowe klimaty, refleksyjny klimat i wpadające w ucho melodie. Utwory takie jak Burning Memories czy Maniac Masquerade przypadną do gustu szczególnie tym, którym doom kojarzy się głównie z Candlemass.
Nową EP-kę i również po dłuższym okresie milczenia wydało włoskie The Foreshadowing. Na Forsaken Songs mamy zbiór niepublikowanych do tej pory utworów i coverów. Całość utrzymana jest w gotyckiej stylistyce, tak charakterystycznej dla tej kapeli. Najciekawszym kawałkiem na płycie jest moim zdaniem znany już z singlowego wydania Paranoid Boyd ale zachęcam do zapoznania się również z pozostałymi utworami. Co ważne, zespół zapowiedział wydanie longplaya z całkowicie premierowym materiałem więc tym bardziej warto umilić sobie czas oczekiwania odsłuchem EP-ki.
Klasykiem death/doom metalu jest niewątpliwie Swallow the Sun. W ostatnim czasie naszła mnie ochota by powrócić do rzadziej odsłuchiwanych przeze mnie płyt tej kapeli. Mój wybór padł na pochodzący z 2009 roku New Moon i, chyba najbardziej majestatyczne, trójpłytowe aż wydawnictwo Songs from the North. Na dzisiejszej playliście każdy z tych krażków reprezentuje jeden utwór, z którym warto się zapoznać. Zachęcam oczywiście do odsłuchu całych albumów, choć na Songs... trzeba poświęcić grubo ponad 2 godziny.
Pozostając w melancholijnych i refleksyjnych tematach, nie mogę nie wspomnieć o nowej płycie brytyjskiego Inkubus Sukkubus, mojego ulubionego gothic rockowego zespołu. Co prawda muzyka zawarta na She of a Thousand Names nie prezentuje niczego oryginalnego (ostatni naprawdę świeżo brzmiący album kapeli to The Goat z 2011r), to jednak nie można powiedzieć że jest to odcinanie kuponów od dawnej popularności. Jest to nadal muzyka klimatyczna, przyozdobiona romantycznym wokalem Candii McKormack, czerpiąca inspirację m.in. z kultury orientalnej, z charakterystycznym automatem perkusyjnym i dość częstym użyciem dzwonów w sekcji rytmicznej. Album został wydany kilka dni temu więc póki co mam dla Was tylko majestatyczny utwór tytułowy, jednak na pewno na kolejnych playlistach pojawi się więcej utworów.
O proto-metalowym Banchee wspominałem już kiedyś w jednym z tygodniowych podsumowań. Jest to zespół, który na przełomie lat 60-ych i 70-ych wydał dwie ciekawe płyty, łączące blues rocka z psychodelią. Niestety kapela nie przebiła się do mainstreamu i dziś jest znana głównie pasjonatom. Myślę, że dwa utwory zawarte na playliście - bardziej rockowy Train of Life i bardziej psychodeliczna Evolmia zwrócą uwagę na ten naprawdę ciekawy a zapomniany band.
Nowe albumy wydały również dwa zespoły powiązane z muzyką power metalową. Jag Panzer to już zasłużony weteran amerykańskiego powera, jednak na The Hallowed pokazuje, że nadal ma pomysł na agresywną ale i melodyjną muzykę. Jako dobry przykład można podać singlowy Stronger Than You Know, mający w sobie wszystkie znaki szczególne grupy. Druga kapela Pyramaze łączy power z bardziej progresywnymi brzmieniami. Powiem szczerze, że wydane wcześniej single jakoś nie nastrajały mnie mega optymistycznie co do całej Bloodlines, na szczęście utwór The Mystery przywrócił mi nadzieję. Jest to szybki i melodyjny kawałek, który na dlugo zapada w pamięć. Myślę, że po kolejnych odsłuchach spodoba mi się więcej utworów, warto pamiętać, że muzyka Pyramaze nieraz potrzebuje czasu by przekonać do siebie słuchacza, ale gdy już się jej na to pozwoli to daje dużo radości.
Swój debiutancki album wydała niedawno również nasza rodzima, folk metalowa kapela Likho. Muzyka zawarta na I Am the End to połączenie folkowego brzmienia z melodeathem, co wypada naprawdę dobrze. W wielu momentach czuć wpływ m.in. Eluveitie, w innych wydaje się znów, że to bardziej thrash z akompaniamentem skrzypiec. Zostawia to słuchaczowi duże pole do eksploracji i własnej interpretacji. Duży plus za zróżnicowane wokale a przede wszystkim za killer w postaci Pagan Reaction. Widać, że zespół ma potencjał i będę z zainteresowaniem śledził jego rozwój. Obok Łysej Góry to kolejny zespół, o który muszę zakutalizować playlistę poświęconą polskiemu folk metalowi. Może trochę szkoda jedynie, że kapela zdecydowała sie nagrywać w języku angielskim ale w sumie to takie moje małe czepialstwo. Poza tym jest naprawdę solidnie.
Pozostałe utwory na playliście to znane Wam już single power metalowego Iron Savior (The Firestar) i aorowego Eclipse (The Hardest Part is Losing You), thrash'n'rollowe Bag O' Bones od Overkill czy power metalowy Gloryhammer z utworem Holy Flaming Hammer..., z wolna stający się moim ulubionym kawałkiem z najnowszej płyty kosmicznych Szkotów.
Podsumowując, dużo doom metalu ale nie brakuje też bardziej melodyjnych i progresywnych brzmień. Liczę, że zaprezentowany na playliście set przypadnie Wam do gustu. Zapraszam do odsłuchu a ja wracam do porządnego odsłuchu najświeższych premier. Liczę, że za tydzień znajdziecie tu więcej propozycji od m.in. Jag Panzer, Inkubus Sukkubus czy Pyramaze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz