poniedziałek, 17 czerwca 2024

10.06-16.06.2024

 


Jeżeli ktoś zapytałby mnie, jak w skrócie określiłbym mój ostatni, muzyczny tydzień, odparłbym tak - 4 razy "P", ponieważ przez większość czasu słuchałem odpowiednio - power metalu, progresywnego rocka, polskiego rocka i metalu a także psychodelii różnej maści. W tym duchu i w tej kolejności poprowadzimy też dzisiejsze podsumowanie. 

Tak więc zacznijmy od power metalu, a właściwie włoskiego power metalu, gdyż wszyscy przedstawiciele tego gatunku na dzisiejszej playliście pochodzą z Półwyspu Apenińskiego. Są to zarówno legendarne już Rhapsody of Fire, którego najnowszy album Challenge the Wind uważam za jeden z albumów roku jak i debiutanci z DreamGate, którzy zasługują na uwagę swoim solidnym i melodyjnym graniem. Tercet włoskich powermetalowców uzupełnia nieaktywna już ekipa Luca Turilli's Rhapsody, tym razem utworem ze swojego drugiego albumu. Warto posłuchać i jednej i drugiej wersji Rhapsody i zastanowić się, jak twórczość zespołu wyglądałaby dziś , gdyby artystyczne drogi Alexa i Luci nie rozeszły się w 2011 roku.

W przypadku progresji wyróżniamy prog-rock i prog-metal. W tej pierwszej kategorii największe zaskoczenie, pozytywne oczywiście zrobiło na mnie amerykańskie IZZ.  Szczerze mówiąc, umknęła mi gdzieś informacja, że formacja przygotowuje nowy album a udostępniane ostatnio pojedyncze (pozaalbumowe jak się okazało) single nie przemawiały do mnie zupełnie. Na szczęście Collapse the Wave okazało się płytą wybitną, pełną artyzmu i niesamowicie konstruowanych melodii. Po pierwszym odsłuchu już miałem swoje 2-3 ulubione kompozycje a każdy kolejny muzyczny seans jeszcze bardziej wciągał mnie w świat tego symfonicznego progu. Album naprawdę świetny i mocny kandydat do prog-rockowej płyty roku. 

Tak jak ten tydzień należał do IZZ, tak bohaterem dwóch poprzednich był włoski Barock Project, który dziś reprezentowany jest przez jeden utwór, bogaty w folkowo-szantowe aranżacje The Lost Ship Tavern. 

Cechy rocka progresywnego na różnych etapach swojej kariery prezentował również Queen, choć umieszczony na playliście Headlong (z ostatniej wydanej za życia Freddy'ego Mercury'ego płyty Innuendo) to być może jeden z najostrzejszych utworów w dorobku zespołu a także jeden z moich ulubionych. Mimo postępu choroby głos frontmana tnie ostro jak nigdy a gitara Bryana Maya przyprawia o ciarki. Jest moc!

Teraz czas na metal progresywny a tu króluje niepodzielnie jeden z najbardziej znanych zespołów - szwedzki Evergrey. Najnowszy album kwintetu zatytułowany Theories of Emptiness ma w sobie to wszystko, za co kochamy ich muzykę. Jest i odpowiedni ciężar, i mroczny klimat, podkreślony szczególnie gościnnym udziałem Jonasa Renkse w kapitalnym Cold Dreams jak i przede wszystkim ambitne kompozycje, które mimo nieraz piosenkowej struktury pozwalają na delektowanie się różnymi artystycznymi smaczkami. Oprócz wspomnianego powyżej Cold Dreams na dzisiejszej plejce możecie zapoznać się z dwoma innymi ciekawymi kompozycjami - Falling From the Sun i Our Way Through Silence.

Swoistym bridge'em między progresją a polską muzyką może być na pewno lubelska Budka Suflera, zespół przez wszystkich znany, przez jednych kochany a innych, cóż, mało lubiany, zwłaszcza za zwrot w kierunku pop-rocka dokonany pod koniec XX wieku. A przecież jest to kapela, która wraz z SBB wprowadzała rock progresywny na polską ziemię, w niektórych momentach zbliżając się do hard rocka czy rocka gotyckiego. Ja w ostatnim tygodniu zasłuchiwałem się w wydanej w 1980 roku płycie Ona Przyszła Prosto z Chmur, nagranej z Romualdem Czystawem na wokalu. Można powiedzieć, że krążek ten zamyka pierwszy, typowo progresywny okres działalności zespołu. Mamy na nim dużo inspiracji muzyką elektroniczną ale jest i saksofon, gitara Jana Borysewicza - słowem niezły misz-masz który broni się jednak jakością utworów. Chciałbym zwrócić Waszą uwagę na zapomniany w sumie Sekret z pięknym tekstem Andrzeja Mogielnickiego, który świetnie poradził sobie zastępując piszącego dotychczas dla Budki poetę Adama Sikorskiego

Najwięcej utworów na dzisiejszej playliście należy natomiast do innego rodzimego zespołu - warszawskie Konstelacje swój drugi album Zenit wydawały trochę na zasadzie powieście w odcinkach. W styczniu 2023 ukazał się pierwszy zapowiadający go singiel i tak co jakiś czas pojawiały się kolejne, łącznie aż 9 z 12 zawartych na płycie kompozycji. Ciekawa taktyka ale nic muzykom zarzucić nie można, gdyż każdy z tych singli stał na wysokim poziomie i rozbudzał apetyt na kolejne. Ja na dziś mam dla Was aż 5 utworów - rockowych z lekkim posmakiem elektroniki, zaskakujących wstawkami rapowanymi lub growlingiem a przede wszystkim pełnych przeróżnych, silnych emocji. Podsumowując, jest to album, przy którym nie sposób się nudzić i gorąco zachęcam do odsłuchu całości, nie tylko tych kilku wybranych przeze mnie piosenek.

Pora na najciekawszy chyba debiut tego roku. W TONi łączą się ze sobą różnorakie muzyczne osobowości i ma to niewątpliwie przełożenie na tworzoną przez zespół muzykę. Jest tu i psychodeliczny mrok i folkowa nastrojowości, są elementy progresywne i stonerowe. Już pierwsze single wypuszczone przez zespół brzmiały nader obiecująco ale pełny album Korzenie to,  nie boję się użyć tego określenia - rozpierdol, który tak dobitnie wyśpiewuje w kapitalnym ...A Dom Niewoli Zniszcz i Spal. Jest to płyta, którą musicie przesłuchać, i to nie raz!

Elementy psychodelii znajdą się i w space rockowym Piglet DDeep Forest, o którym pisałem wczoraj na FB. Eteryczna muzyka i teksty na temat fizyki jądrowej to kosmiczne połączenie. Zachęcam do zapoznania się z ich twórczością, zwłaszcza jeżeli szukacie nowych brzmień.

I tu znowu tworzy nam się pewne tematyczne połączenie z innymi, niepolskimi już wykonawcami szeroko pojętej psychodelii. Szeroko pojętej, gdyż znajdziecie tu i epic doomowy Crypt Sermon (nowy album daje radę) i stoner/doomowe Sons of Arrakis, którego pierwszy album bym swego czasu płytą miesiąca Doom Charts a kontynuacja jest chyba nawet lepsza. Najważniejszy w tej grupie jest jednak Sleep - legenda stoner/doomu, której do tej pory jakoś unikałem. W końcu nadszedł jednak ten moment że odpaliłem Sleep's Holy Mountain i przepadłem, za co głównie odpowiada utwór tytułowy, który wrzucam na playlistę. 

Na koniec jedyny utwór, który nie pasuje do wspomnianego na początku wzorca, gdzie bowiem do viking metalowego Bathory wstawić P? Może powiem po prostu, że po kilku latach przerwy zatęskniłem za nordycką magią, jaką epatuje moja ulubiona płyta zespołu - Blood On Ice, cię próżno szukać black metalowych korzeni, jest za to dużo tradycyjnego heavy metalu folkowym antruażu. A moim ulubionym kawałkiem z tej płyty jest dynamiczne i bardzo melodyjne Gods of Thunder, of Wind and The Rain

I to już wszystko na dziś - 4xP + Bathory, jeśli chcemy to zapisać w formie równania. Mam nadzieję, że taka muzyczna matematyka przypadnie Wam do gustu i że podzielicie się też swoimi podsumowaniami tygodnia. Poniżej link do playlisty. Miłego dnia!

Playlista: 16.06.2024


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najpopularniejsze