piątek, 21 czerwca 2024

Wiosna 2024 - Podsumowanie Kwartału

 


Wielu z nas utożsamia chrześcijańską Noc Świętojańską z pogańską Nocą Kupały. Prawda jest jednak taka, że zwykle te "święta" dzieli kilka dni. W tym roku Noc Świętojańską obchodzimy z soboty na niedzielę (dzień przed Dniem Św. Jana) a Noc Kupały miała miejsce dokładnie wczoraj. Oznacza to jedno, na półkuli północnej zaczęło się lato a na moim blogu pojawia się podsumowanie wiosny. Zapraszam do lektury!

NAJCZĘŚCIEJ SŁUCHANY UTWÓR

Rhapsody of Fire Challenge the Wind - najnowszy album włoskiej legendy gatunku jest mroczniejszy i bardziej progresywny od swoich poprzedników. Niemniej jednak otwierający krążek utwór tytułowy ma w sobie melodię i magię żywcem zaczerpniętą z pierwszych lat działalności zespołu, ze wskazaniem na czas Dawn of Victory. Ja to kupuję i od miesiąca niemal codziennie "rzucam wyzwanie wiatru".


NAJLEPSZE ALBUMY KWARTAŁU

Patrząc na swoje statystyki z Last.fm trzy najczęściej słuchane przeze mnie albumy w tym okresie to power metal - Challenge the Wind Rhapsody of Fire, Afterlifelines Rage i Silver Romance Freedom Call. W każdym przypadku podejście do tego gatunku jest nieco inne, od progresywnej epickości, przez solidne umocowanie w tradycyjnym heavy aż po melodyjny i przebojowy, radosny power. Dowodzi to jednak tylko, że power metal ma się dobrze i nadal potrafi zaskakiwać, czy chodzi o wspomnianych wyżej weteranów sceny czy młodsze zespoły (tu warto wspomnieć Nocturnę i Unleash the Archers).

Wielbiciele melodyjnego hard rocka/glam metalu/aor-a (wrzucam to do jednego worka) też tej wiosny mogli zacierać ręce. Bardzo dobre krążki były udziałem chociażby Lee Aaron (Tattoo Me), CRUZH (The Jungle Revolution) czy FM (Old Habits Die Hard). Ostatnie trzy miesiące poświęciłem też na poszperanie wśród starszych wydawnictw - stąd na moich playlistach pojawiła się płyta Brutal Planet Alice'a Coopera czy debiut nieistniejącej już Takary.

W kategorii doom metal największe wrażenie zrobił na mnie na pewno włoski Acid Mammoth swoim intensywnie stonerowym i psychodelicznym Supersonic Megafauna Collision. I choć można zauważyć, że muzycznie jest to najbardziej "przebojowa" płyta zespołu, to nie traci nic ze swojego metalowego rdzenia. Po kilku latach przerwy dali o sobie znać weterani death/doomu z My Dying Bride. Ich najnowsze dzieło A Mortal Binding ma w sobie wszystko to, za co ich kochamy i choć może nie wyrywa z butów jak choćby Feel the Misery to nadal jest to kawał świetnej, odpowiednio melancholijnej muzyki. Mam nadzieję, że w świetle ostatnich problemów, jakie trapią grupę, nie będzie to ich ostatni krążek. Trochę z boku od doom metalu plasuje się dark/gothic metalowy Moonspell, którego dyskografię sobie dość mocno odświeżyłem, z naciskiem na wydany w 1996 roku Irreligious. Bardzo dużo dobrych albumów wydali też rodzimi przedstawiciele doom metalu, przede wszystkim specjalizujący się w długich formach i poetyckich tekstach Tet (self-tittled album) i mieszający stoner/doom z progresywnym folkiem i psychodelą TOŃ (kapitalne Korzenie), a to tylko wierzchołek góry lodowej.

Skoro już pojawił się temat folku, to warto wspomnieć o bardzo dobrych albumach farerskiego Tyr (Battle Ballads) i zaskakująco (biorąc pod uwagę poprzednie wydawnictwa) udanym Rankarumpu fińskich weteranów gatunku z Korpiklaani.

Rock progresywny przez pewien czas był nieco na pograniczu moich muzycznych zainteresowań - czy to z powodu mnogości dobrych wydawnictw z innych gatunków czy braku czasu by się odpowiednio w prog-rockowych albumach rozsmakować. Miesięczne zwolnienie lekarskie, na które niestety zostałem zesłany sprawiło, że brak czasu przestał być problemem a ja zacząłem ponownie odkrywać niezwykłe dźwięki, jakimi raczyli mnie chociażby francuski Unleash the Tapir (polecam każdemu fanowi prog rocka czy prog-metalu) i włoski Barock Project, którego nowy krążek bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. 

Spoza kręgu moich standardowych zainteresowań, nie mogę nie wspomnieć o nowym krążku PAIN. Na co dzień nie jestem wielkim fanem industrialnych dźwięków, ale do muzyki pana Tagtgrena zawsze chętnie wracam. Cieszy więc, że po naprawdę długiej przerwie, jego side-project ponownie nagrywa i jest w stanie utrzymać formę z chociażby Dancing with the Dead.


NAJWIĘKSZE ZASKOCZENIE

Częściowo uchyliłem już rąbka tajemnicy w poprzedniej sekcji, ale tak się jakoś złożyło, że w ostatnich trzech miesiącach najbardziej zaskakiwały mnie powroty kilku kapel, które swego czasu były dla mnie dość ważne. Tak jak w przypadku wspomnianego powyżej PAIN, warto też wspomnieć o progresywnych death metalowcach z In Vain (płyta Solemn wydana po 6 latach od poprzedniczki) czy Barock Project (Time Voyager i 5 lat od czasu Seven Seas). Co ważne, są to zaskoczenia jak najbardziej pozytywne i trzeba z tego się cieszyć.


NAJWIĘKSZE ROZCZAROWANIE

Trudno tu wskazać konkretne, jakieś wielkie rozczarowanie. Może dlatego, że nie wychodziłem zbytnio poza swoją muzyczną bańkę, którą dość subiektywnie uważam za pojemną (połączyłby ktoś power z doom metalem, glam metal z prog rockiem?). Mam jednak pewne wymagania wobec zespołów, których słucham od lat i tak się akurat składa, że niektórzy, zwłaszcza powermetalowcy swoimi nowymi singlami nie do końca potrafili mnie przekonać. Mówię tu głównie o Powerwolfie i HammerFallu, których odpowiednio 1589 i Hail to the King nie były może kiepskie, ale po zespołach tej klasy spodziewałem się czegoś więcej. Na szczęście w przypadku obu kapel, drugie z kolei single z ich najnowszych płyt okazały się dużo ciekawsze i poprawiły to niezbyt dobre pierwsze wrażenie. Mam nadzieję, że pełne albumy pójdą raczej w tym drugim kierunku ale panowie, pamiętajcie, mam Was na oku!


NAJWIĘKSZE ODKRYCIA

Tym razem sekcję z największymi odkryciami podzieliłbym gatunkowo na dwie grupy. Pierwsza to wspomniani już w poprzednich akapitach stoner/doomowcy - przede wszystkim poetyckie Tet i niezwykle łącząca psychodelię z elementami folkowymi TOŃ. Druga grupa to natomiast przedstawiciele sceny New Wave of Traditional Heavy Metal - Dolmen Gate i Grand Magus (choć tu mamy też elementy stoner/doomowe). Cechą łączące te dwa zespoły jest duży nacisk na epickie brzmienie i klimat pulpowego fantasy - czyli taki, jaki uwielbiam. Z tego podziału wybija się tylko Unleash the Tapir, francuski zespół, który pomimo może nie do końca poważnej nazwy, gra jak najbardziej poważnie i z niezwykłym artyzmem, łącząc w swoim prog-rocku wpływy z naprawdę wielu nieraz skrajnych źródeł. Pozycja dla każdego miłośnika progresywnnych brzmień.


OCZEKIWANIA NA PRZYSZŁOŚĆ

Z ostatnich trzech miesięcy, czerwiec obfituje w najwięcej ciekawych premier. A co przyniesie nam przyszłość? Sprawdźmy na co warto czekać:

Kissin' Dynamite - Back with a Bang - 05.07

Duel - Breakfast with Death - 05.07

Axxis - Coming Home - 12.07

Powerwolf Wake up the Wicked - 12.07

HammerFall Avenge the Fallen - 09.08

Bonsai Kitten - tbd - 30.08

Nightwish Yesterwynde - 20.09

Alunah Fever Dreams - 20.09


PODSUMOWANIE

Trzy miesiące wiosny zamknięte zostały w liczącą 40 kompozycji playlistę, do zapoznania się z którą serdecznie zapraszam. Zachęcam też do dzielenia się (tu lub na FB) swoimi wiosennymi podsumowaniami. A na nadchodzące lato życzę Wam dużo słońca i odpoczynku przy dźwiękach najlepszej pod słońcem (pleonazm!) muzyki. Czuwajcie!

Playlista: IV, V, VI 2024

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najpopularniejsze