poniedziałek, 15 lipca 2024

08.07-14.07.2024

 


Cóż to był za tydzień! Nie dość, że jeszcze nie osłuchałem się wystarczająco z zeszłotygodniowymi premierami, to w piątek ukazały się kolejne ciekawe wydawnictwa, z których jedno dość mocno zdominowało mój muzyczny weekend. O wszystkim dowiecie się poniżej, przechodzę więc już do głównej części podsumowania.

Zacznijmy od dynamicznego i przebojowego heavy metalu, jaki tworzy niemiecki Kissin' Dynamite. Panowie są już obecni na rynku od kilkunastu lat i z każdym kolejnym albumem dostarczają dużej dawki chwytliwych melodii, nie zapominając o odpowiednim gitarowym ciężarze. Nie inaczej jest na Back with a Bang, który choć może nie ma aż takiej mocy jak wydany dwa lata temu Not the End of the Road, nadal jednak pełen jest energicznych kawałków, takich jak choćby Raise your Glass, The Best is Yet to Come czy utwór tytułowy. Jeśli lubicie melodyjne granie w stylu lat 80-ych to na pewno znajdziecie tu coś dla siebie. 

Nawiązania do melodyjnego heavy metalu czy hard rocka znajdziemy też w muzyce włoskiego Desert Twelve, choć klimat ich utworów jest zdecydowanie bardziej psychodeliczny. Nic dziwnego, że ich drugi album, zatytułowany The Last Dark Wood znalazł się na czerwcowej liście Doom Charts. Na dzisiejszej playliście znajdziecie aż cztery utwory tej kapeli. Mam nadzieję, że taki miks hard rocka ze stonerem i psychodelą, okraszony mocnym głosem Vittorii Ipri przypadnie Wam do gustu. Jak zwykle zachęcam też do śledzenia strony Doom Charts, najlepszego źródła ponurych brzmień w dzisiejszym internecie.

Skoro już jesteśmy przy takich klimatach, to czy zastanawialiście się jak brzmiałby Black Sabbath grający rock'n'rolla? Jeśli tak, to zapoznajcie się z twórczością grupy Duel, która niedawno wydała nowy krążek zatytułowany Breakfast (with) Death. Choć w porównaniu do poprzednich wydawnictw kapeli, teraz potrzebowałem nieco więcej czasu by się odpowiednio wkręcić w tę muzykę, to nadal jest to kawał solidnego, mrocznego choć niezwykle "swingującego" grania, jak choćby w mocno zapadającym w pamięć Satan's Invention.

Ponury hard rock z delikatnymi doom metalowymi akcentam - tak swój nowy singiel scharakteryzowało szwedzkie Avatarium, które dość niespodziewanie ogłosiło wydanie nowego albumu. Przyznam, że jak dla mnie Long Black Waves to pełnokrwisty, melancholijny doom metal ale ciężko wmawiać autorowi, co tak naprawedę autor miał na myśli. Ważna jest sama muzyka a ta jest naprawdę niezwykła. Jak zresztą zawsze w przypadku tego zespołu. Nie mogę się już doczekać kolejnych singli i premiery całego longplaya.

Mroczna, psychodeliczna muzyka i kobiecy wokal, choć urozmaicone folkowymi elementami to z kolei znaki rozpoznawcze naszej rodzimej TONi, której utwór A dom niewoli zniszcz i spal od kilku tygodni regularnie pojawia się w moich podsumowaniach. Jest to ten rodzaj muzyki, od której nie sposób się oderwać.

Podobnie oddziałuje na mnie muzyka zespołu Kruczy Cień, w którym przebojowy folk-rock łączy się z psychodelicznymi klimatem. Podobnie jak w zeszłym tygodniu, dzisiejsza playlista obfituje w muzykę tej kapeli. Liczę, że dzięki temu choć w niewielkim stopniu przyczynię się do zwiększenia jej popularności, bo to naprawdę muzyka, którą warto znać i śledzić dalszy rozwój zespołu. 

Z folkowego grania ponownie wrzucam kilka utworów Bathory z płyty Nordland I. Pomyśleć, że lata temu, gdy pierwszy raz jej słuchałem wydawała mi się "przefolkowana". Czasy się zmieniają, człowiek również.

Lata temu, gdy czułem się prawdziwym trve metalowcem nie zwróciłbym też uwagi na muzykę typowo folkową, jaką tworzy chociażby Damh the Bard. Te ballady śpiewane przy akompaniamencie gitary akustycznej, fletu czy innego ludowego instrumentarium są tak niesamowicie klimatyczne i przepojone pewną magią, że można ich słuchać godzinami. Najnowsza płyta muzyka, Raise the Flag of Green już od pierwszych dźwięków zapewnia nam prawdziwą muzyczną ucztę. Nic dziwnego, że utwór tytułowy był najczęściej słuchaną przeze mnie piosenką tego tygodnia.

Nawiązania do muzyki ludowej odgrywają też dużą rolę w twórczości szwedzkiej Kaipy. Ta progrockowa ekipa z wieloletnim stażem słynie z rozbudowanych, skomplikowanych ale niesamowicie trafiających do ucha i serducha słuchacza. Nie inaczej sprawa ma się z najnowszą płytą, Sommargryningsljus, na której znajdziemy takie arcydzieła symfonicznego prog-rocka jak A Spiderweb Train, Songs in Our Hands czy nieco bardziej kompaktowy (tylko 9 min z hakiem), mój absolutnie ulubiony Seven Birds. Jeśli interesują Was takie klimaty a nie mieliście jeszcze do czynienia z twórczością Kaipy to radzę szybko nadrabiać zaległości. Nie pożałujecie.

Przejdźmy teraz do strefy heavy/power metalu, gdzie znajdziemy nawiązujący do mitologii Cthulhu i innych opowieści Lovecrafta polski zespół Crystal Viper, niemiecki dark power metalowy Orden Ogan czy śpiewające o piratach, symfoniczno-powerowe Visions of Atlantis, którego ostatni album z odsłuchu na odsłuch coraz bardziej zyskuje mój szacunek. W tym tygodniu wrzucam Wam już trzy utwory kapeli a kto wie, ile ich będzie w następny poniedziałek? 

Na pograniczu hard rocka, heavy i power metalu utrzymywał się zawsze niemiecki Axxis, zespół, który miał zadatki na naprawdę wielką karierę ale w latach 90-ych (jak wiele bardziej znanych kapel) nieco się pogubił. Wraz z nowym stuleciem ich muzyka wróciła na właściwe tory (po kilku niezbyt udanych eksperymentach) ale tego wow, jakie nastąpiło po wydaniu debiutu nie udało się już powtórzyć. Dla mnie jednak jest to bardzo ważny zespół i nie przymierzając, chyba jeden z trzech ulubionych. Tak więc z niecierpliwością czekałem na nową płytę Axxisa i powiem Wam, że po trzech dniach spędzonych z Coming Home jestem zachwycony. Berniemu i spółce udało się na jednej płycie zebrać wszystkie mocne punkty i style, jakie przez lata reprezentowali, mamy więc i typową power metalową galopadę w Legends of Phantasia i również szybką ale bardziej hard-rockową Atlanticę. Genrealnie jednak, nie ważne jaki jest styl danej piosenki, ważne że słuchacz nadal czuje, że to po prostu Axxis. I to jest chyba najważniejsze. 

Na zakończenie jeszcze jeden utwór, którego może się po mnie nie spodziewaliście ale raz na jakiś czas lubię wracać do twórczości Stana Borysa. Artysta znany jest zarówno z gatunku poezji śpiewanej, gdzie w bardzo ekspresyjny sposób interpretuje utwory klasyków polskiej literatury jak i współpracy chociażby z bigbitowym zespołem Bizony. W latach 60-ych i 70-ych był jednym z najciekawszych wokalistów na polskiej scenie muzycznej a wykonanie w 1973 roku na Festiwalu w Opolu utworu Jaskółka Uwięziona zapewniło mu nieśmiertelną sławę. Stan Borys nigdy nie ukrywał smykałki do muzyki rockowej i wiele z jego piosenek doczekało się bardziej energicznych, gitarowych wersji. Tak stało się też ze wspomnianą wcześniej Jaskółką, która w rockowym antruażu nabiera jeszcze więcej mocy, muzycznie zbliżając się nawet do estetyki gotyckiej. I ja tę właśnie wersję uwielbiam i dziś dzielę się nią z Wami. 

I tu kończy się dzisiejsze podsumowanie. Zapraszam do odsłuchu playlisty i komentowania, czekam też na jakieś ciekawe polecenia z Waszej strony. Pozdrawiam!

Playlista: 14.07.2024

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najpopularniejsze