poniedziałek, 19 sierpnia 2024

12-18.08.2024

 


Cześć wszystkim! Mam nadzieję, że udało Wam się aktywnie wykorzystać ten długi, sierpniowy weekend. U mnie było dość aktywnie ale w żadnym wypadku muzyka nie zeszła na dalszy plan. Jak zwykle w cotygodniowych podsumowaniach znajdziecie zarówno dobrze Wam znane kawałki jak i garść nowości czy też powrotów do starszego materaiału. Zobaczmy więc, co kryje dzisiejsza playlista.

Na pewno sporo na niej ciężkiego i melancholijnego grania. Duża zasługa w tym amerykańskiego Mountaineer, którego najnowszy krążek Dawn and All That Follows wciągnął mnie bez reszty. Te ściany dźwięku, senne wokale przeplatane dramatycznym screamem a przede wszystkim niezwykle delikatne melodie - jest to muzyka, która emocjonalnie miażdży z każdą kolejną nutą, zostawiając jednak po sobie uczucie pewnego oczyszczenia. 

W fachowej prasie muzykę tego zespołu określa się różnie - sludge, post-metal czy też doomgaze. Do tej ostatniej kategorii zaliczany jest nasz kolejny bohater - również pochodzące zza oceanu Iress. Tu na wokalu mamy charyzmatyczną Michelle Malley, określaną nieraz jako Adele doom metalu. Czy to adekwatne porównanie? Być może, choć głos Michelle jest bardziej mistyczny, zbliżający się nieraz do szeptu. Muzycznie mamy tu znowu hipnotyzujące ściany dźwięku i powolne rytmy. Nie sposób odmówić im piękna ale jest to piękno wyłaniające się z ciemności. Jeśli ten opis Was zaciekawił zachęcam do zapoznania się z najnowszą płytą zespołu, zatytułowaną Sleep Now, In Reverse, z której dwa utwory wrzucam na dzisiejszą playlistę.

Jest na niej też miejsce dla doom-rockowców z Lucifer, którzy już w listopadzie odwiedzą nasz kraj. Z tej okazji odświeżyłem sobie trochę wydaną w styczniu, piątą płytę szwedzkiej kapeli. Nie zrobiła ona może na mnie takiego wrażenia jak wybitna III ale nadal jest to kawał mrocznego, gitarowego grania, którego ozdobą jest wokal Johanny

Nowy singiel, zapowiadający trzeci w dorobku zespołu album, wydał nasz polski Las Trumien. Kilka godzin to opowieść o Hildzie Nilsson, która w 1917 roku zamordowała co najmniej 8 dzieci, oddanych pod jej opiekę. Swoją ciężkością i przygnębiającym klimatem utwór koresponduje z opowiadaną historią, jednak pewien dysonas budzi tu zadziwiająco melodyjny reften i już po kilku odsłuchach z głowy nie chcą wyjść słowa "odeszły niewinne, z płucami pełnymi wody...".

Hmm, czas już chyba nieco zmienić klimat. O hard rockowym Kix pisałem już tydzień temu. W tym nadal dość często wracałem do ballady Don't Close Your Eyes, będącej próbą powstrzymania samobójstwa. Korzystając z okazji warto pamiętać, że cokolwiek by się nie działo, są telefony zaufania, gdzie wykwalifikowany personel wspomoże rozmową, pomoże w rozładowaniu napięcią i ewentualnie pokieruje do specjalisty. A jeśli widzicie, że z kimś Wam bliskim dzieje się coś złego, nie oceniajcie, nie udzialajcie sztampowych rad tylko po prostu bądźcie. Sama obecność nieraz da więcej niż tysiąc słów.

If We Stand United - te słowa mogą być zamknięciem poprzedniego akapitu, są też wprowadzeniem do wzmianki o A Neverending John's Dream, gdyż jest to moja ulubiona piosenka tego młodego, hiszpańskiego projektu. Prócz niej na playliście znajdziecie jeszcze dwie kolejne - wszystkie utrzymane w stylu podniosłego, symfonicznego AOR-a. Warto jednak sięgnąć po cały album Coming Back to Paradise ze względu na zawartą na nim historię.

Wspomniana wyżej płyta bardzo przypomina mi drugi album duetu Pride of Lions - Destiny Stone. Piszę o tym nieprzypadkowo, ponieważ nowy album wydał niedawno Jim Peterik, jeden z filarów PoL a w przeszłości muzyk m.in. Survivor czy Idles of March. Roots & Shoots Vol.2 to kolejny album, na którym Jim zaprasza do wspólnej gry tak uznanych jak i zyskujących na popularności wokalistów. Z nowego krążka najbardziej przemówiły do mnie dwie kompozycje - American Dreamer (z Dave'm Mikulskisem) i Forever Endeavour (z Toby'm Hitchcockiem z ...Pride of Lions). Jeżeli uwielbiacie stary, dobry, melodyjny hard rock z lat 80-ych to jest to dla Was pozycja obowiązkowa.

Teraz czas na bardziej alternatywny, nowoczesny hard rock. Godsmack to zespół obecny na scenie od blisko 30 lat, mający na swoim koncie 8 dobrze ocenianych płyt długogrających. Ja historię zespołu śledzę mniej więcej od czasu wydanej w 2010 roku Oracle, choć do dziś moim ulubionym albumem Amerykanów jest ich "dwójka"- Awake. W ostatnim tygodniu wróciłem tez do kilku innych płyt kapeli - Faceless i When Legends Rise, stąd na dzisiejszej playliście znajdziecie po 1 utworze z każdej z nich.

Poza doom metalem i hard rockiem, swoich reprezentantów w dzisiejszym podsumowaniiu ma też power metal. Tu w sumie bez niespodzianek - nadal królują nowe albumy Powerwolf i HammerFall. Oba nie są może jakieś odkrywcze ale wstydu muzykom nie przynoszą. Nie mogę się też doczekać aż usłyszę je na żywo w październku w krakowskiej Tauron Arenie. Będzie się działo!

Epickie granie, choć może nie power metalowe to też domena włoskiego Icy Steel. Przyznam się, że wzmianki o tej kapeli widziałem już wielokrotnie ale dopiero audycja Epoki Żelaza, w trakcie której redaktor Miodyńska puściła kilka utworów z debiutanckiego The Wait, The Choice and The Bravery przekonała mnie by dać im szansę. Cóż, nie żałuję bo mamy tu dużo podniosłego, tradycyjnego heavy metalu - solidnego ale nie przerysowanego jak choćby w przypadku legendarnego Manowar. Polecam gorąco, tak Icy Steel jak i Epokę Żelaza.

Nieco inaczej sprawa ma się z Mago de Oz - tu mamy miks folk i power metalu, w zależności od okresu w historii grupy przeważał jeden bądź drugi element. Na wydanej w styczniu Alicia en el metalverso grupa mocniej zaakcentowała powerowy pierwiastek, co moim zdaniem, wyszło jej na dobre. Jest to jedna z kandydatek do tytułu folk-metalowej płyty roku i, tak jak w tym tygodniu, często do niego wracam. Jeśli ktoś nie zapoznał się z tą muzyką w styczniu, czy lutym to ma okazję ku temu pod koniec sierpnia - na plejce są 3 utwory z albumu - dwa szybkie i jedna ballada - Por si un dia te pierdes.

Folk metal to też gatunek, w którym w tym roku notuje sporo ciekawych odkryć - Kruczy Sen, TOŃ (a kind of) czy też najnowsze znalezisko w postaci Czterech Mil Lasu. Jest to zespół mocno inspirujący się wielkopolskim regionem Biskupizny, łączący folkowe melodie z dynamicznymi, rockowymi rytmami. Warto wspomnieć, że zespół został wyróżniony na tegorocznym konwencie kultury rodzimej Slavni 2024 a także zagrał na zakończonej niedawno kolejnej edycji Reakcji Słowiańskiej. Z całego serca popieram decyzję jurorów, gdyż energia jak i wierność ludowemu duchowi, jaką prezentują Cztery Mile Lasu zasługuje na najwyższe uznanie. Z niecierpliwością czekam też na mający się ukazać w tym roku nowy album kapeli, a tymczasem umilam sobie oczekiwanie Ep-ką Serce zimy, z której pochodzą oba umieszczone na playliście utwory.

Tym rodzimym, ludowym akcentem zamykam dzisiejszej podsumowanie. Pod spodem, jak zwykle, link do playlisty. Miłego odsłuchu i czekam na Wasze podsumowania!

Playlista: 18.08.2024


  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najpopularniejsze