poniedziałek, 3 lutego 2025

27.01-02.02.2025

 



Za mną ciężki tydzień. I w życiu rodzinnym, bo rozpoczęty rotawirusem u starszego a zakończony RSV u młodej - cóż, uroki posiadania potomstwa w wieku żłobkowo-przedszkolnym. I też muzycznie, bo jak zaraz zobaczycie dużo było u mnie muzyki ciężkiej i ponurej, choć i dla bardziej jaśniejszych barw znalazło się miejsce. A więc przejdźmy do sedna, póki najmłodsza fanka metalu w domu jest czymś zajęta.

Doom metal z kobiecym wokalem powoli staje się pełnoprawnym podgatunkiem tego rodzaju muzyki. Spotkałem się już kilkukrotnie z określeniem gaian doom, zdecydowanie adekwatniejszym niż nielubiany przeze mnie female fronted metal. Fakty są takie, że wśród 30 zawartych na dzisiejszej playliście utworów aż 10 należy do tej kategorii. Nie jest to oczywiście grupa jednorodna, mamy tu bowiem szwedzkie Avatarium, po raz kolejny łączące tradycyjny doom metal z psychodelicznym bluesem - Between You, God, the Devil and the Dead to dla mnie płyta miesiąca jeśli nie roku (a dopiero zaczyna się luty). Obok tego w krainę rozmarzonej melancholii zabiera nas doomgaze'owe Shedfromthebody a francuskie trio Witchorious proponuje nam ciężką, powolną muzykę z damsko-męskim duetem wokalnym. Ich debiut, zatytułowany po prostu Witchorious to przegapiona przeze mnie perełka z zeszłego roku. Na szczęście udało mi się nadrobić zaległości i dzięki temu poznałem tak niezwykły utwór jak Eternal Night, z powolną, na granicy melorecytacji linią wokalną i drżącą gitarą w tle. Nie można zapomnieć też o pierwszym singlu zapowiadającym nową płytę Messy - At Races, który zaczyna się w iście goth'n'rollowym stylu by mniej więcej w połowie powrócić do tak charkterystycznego dla tego zespołu psychodelicznego doom metalu. Jest i oczywiście TOŃ z najnowszym utworem Wszyscy Toniemy, od którego nie sposób się oderwać. Prawda, że piękny zestaw?

Męska część sceny doom metalowej nie wywiesza jednak białej flagi a jej reprezentantem jest dziś mocnarne i epickie Rosary. Ten mocno zakorzeniony w tradycyjnej szkole spod znaku m.in. Candlemass warszawski skład niedawno wydał swój pierwszy długograj - The Broken Sacrament, na którym pokazuje pełnię swojego potencjału. Panowie nie ograniczają się tylko do typowo doom metalowych wolnych temp ale wręcz przeciwnie, dobrze czują się w szybszych, opartych o powdójną stopę numerach, nie bojąc się też wprowadzać do swych utworów zaraźliwie przebojowych melodii. Podsumowując, jest to album, który stawia Rosary w jednym rzędzie z Metallusem i Schemą jako trzech głównych heraldów nowej fali polskiego doom metalu

W odpowiedzi na jedno z ostatnich tygodniowych podsumowań Nadajnika, w którym pisał o szwedzkiej kapeli Mercy, znanej z pełnych wszeteczeństw tekstów zaproponowałem mu zapoznanie się z twórczością niemieckiego Fvneral Fvkk. Już sama nazwa podpowiada, czego możemy się spodziewać po tym epic doom metalowym zespole. Jest plugawo i wszetecznie. Pamiętacie może te kawały o zakonnicach i świecach? Możecie sobie więc wyobrazić o czym traktują te dwie genialne kompozycje, które wrzucam na dzisiejszą playlistę - Alone with the Cross i Poor Sisters of Nazareth. Pamiętacie, słuchacie na własną odpowiedzialność a wszelkie obrażenia uczuć religijnych bierzecie na siebie!

Po raz pierwszy na łamach Mojej Muzycznej Kroniki melduje się stoner/doomowy Bog Wizard, a to za sprawą niezastąpionego Gruz Culture Propaganda, który uczynił to brytyjskie trio bohaterem kolejnego środowego cyklu recenzji płytowych. Cóż, mogę powiedzieć, że historia zatoczyła koło. Ja pokazałem mu Froglorda a on mi Bog Wizard. Polecam posłuchać, bo kapela fajnie łączy stoner, doom i sludge w plugawą, ciężką i mroczną całość.

Rodzima scena muzyczna wzbogaciła się w tym tygodniu w pierwszy longlej duetu inside herShame of Hearts utrzymany jest w typowym dla nich mrocznym klimacie, muzycznie łącząc ze sobą dark i synthwave z industrialnym metalem. Wychodzi jak zawsze bardzo intrygująco. Dziś chcę Wam polecić zamykający album numer The Art of Compromise, który brzmi niczym metalowa wersja Depeche Mode. Jest moc.

Ostatni tydzień pokazał mi też, że Polacy dobrze radzą sobie nie tylko z doom metalem. Jednoosobowy projekt Enchanted Steel to jeden z niewielu (jak na 38 milionowy kraj) polskich zespołów power metalowych. Jego mastermind Arion Galadriel nie ukrywa swojej sympatii do tradycyjnego, symfonicznego powera w stylu Rhapsody choć niektóre utwory zbaczają bardziej w stronę trve scottish pirate metalu (czyt. inspirowane są Alestormem). Cały krążek Might and Magic (czyżby aluzja do Hirołsów?) to 31 minut bajkowego, over the top power metalowego szaleństwa.

W power metal umieją też Hiszpanie, o czym przekonuje nas pochodząca z Barcelony Kilmara. Już od pierwszych minut otwierającego ich nowy album Journey to the Sun utworu tytułowego atakują nas łatwo wpadające w ucho melodie, szybkie tempo i gitarowe popisy. Na playlistę wrzucam Wam dziś wspomnieny przed chwilą numer i obiecuję, że za tydzień, gdy już się porządnie osłucham z tym krążkiem, wrócę z większą dawką katalońskiego powera.

Na granicy heavy i power metalu obracają się też międzynarodowe trio The Ferrymen i niemiecki Grave Digger. Dziś zapraszam do zapoznania się z jednym utworem każdej z tych grup. A nuż się spodoba.

The Ocean od kilku tygodni pojawia się regularnie w moich podsumowaniach. W dalszym ciągu nabijam odsłuchać wydanej w 2008 roku płycie Precambrian - niespokojnej, chaotycznej i pięknej w swej brutalności, dokładnie takiej jak, wyobrażam sobie, wyglądał świat te kilka miliardów lat temu.  

Dla przeciwwagi czas na przebojowy, melodyjny AOR prosto z roku 1989. Szwajcarski Transit działał w latach 1982-2001 i pozostawił po sobie kilka albumów, z których ja natrafiłem, nieco przypadkiem na ich krążek nr 2 zatytułowany Dirty Pleasure. Znajdziemy tam 12 typowych dla lat 80-ych kompozycji - są i power ballady, są i hard-rockowe przeboje ze skandowanymi refrenami, są gang vocale etc. Krótko mówiąc, jeśli ktoś kocha estetykę lat 80-ych poczuje się tu jak w domu. A że ja się do tej grupy zaliczam to na playlistę trafiają aż trzy utwory z tej płyty.

Na koniec dzisiejszego podsumowania jeszcze dwie kompozycje z hrabiną w roli głównej. Pierwsza to klasyka heavy, thrash czy black metalu czyli Countess Bathory angielskiego Venom. Drugi natomiast to Krwawa Hrabina krakowskiego Śmiertelnika, będąca mocnym, hard rockowym kawałkiem przepojonym gotycką atmosferą. 

Artykuł pisany trochę z doskoku ale mam nadzieję, że nie zapomniałem o żadnej fajnej kapeli ani piosence. Tradycyjnie zachęcam do zapoznania się z playlistą i wrzucania własnych podsumowań. Ave!

Playlista: 02.02.2025



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najpopularniejsze