piątek, 31 stycznia 2025

Styczeń 2025 - Podsumowanie Miesiąca

 


Ale ten czas leci. Jeszcze nie tak dawno ekscytowaliśmy się wzajemnie swoimi podsumowaniami roku a przed nami już podsumowanie stycznia. Czas więc się przyznać jakich zespołów i artystów w tym okresie słuchałem najczęściej i przygotować dla Was playlistę z utworami, które mam nadzieję wejdą na dłużej do Waszych odtwarzaczy. A oto 12-tka wykonawców, którym chciałbym za ten miesiąc szczególnje podziękować:

Avatarium - czy to możliwe, żeby pod koniec stycznia pojawiła się płyta, godna tytułu albumu roku? W przypadku tej szwedzkiej ekipy jak najbardziej. Tu, gdzie psychodeliczny blues spotyka się z epickim doom metalem efekt może być tylko i wyłącznie najwyższych lotów 

Shedfromthebody - zaklęte w rozmarzonej, delikatnej ale i pełnej melancholii muzyce emocje wyszeptywane są przez Suvi Savikko jakby prosto do duszy słuchającego. Trudno chyba o lepszą rekomendację dla tak urzekającej płyty jak Whisper and Wane

Lady Beast - ponownie zespół z wokalistką za mikrofonem, tym razem jednak w bardzo tradycyjnie heavy metalowym wydaniu. Maidenowskie galopady i epickość Manowaru podane jednak w na tyle zręczny sposób, że trudno kapelę posądzać o wtórność. Styczeń spędziłem głównie z ich czwartą płytą The Vulture's Amulet ale na horyzoncie już majaczy kolejna, zapowiedziana przez dwa solidne single

Lee Abraham - gitarzysta Galahad na swoich solowych albumach prezentuje spokojniejszą, bardziej refleksyjną i akustyczną formę rocka progresywnego. Nie inaczej rzecz ma się na wydanej w 2024 roku Origin of the Storm - płycie, która przez wielu fanów prog-rocka była uznana za jedną z najlepszych w tym roku a którą ja poznałem dopiero pod koniec grudnia. 

The Ocean - napisać, że zespół ten cenię za całokształt to jak nic nie napisać. Post-metalu sludge, post-hc czy atmospheric doom a nawet elementy elektroniki - brzmienie tego kolektywu mimo upływu lat nie przestaje zaskakiwać. Z ich bogatej dyskografii w styczniu najczęściej słuchałem tych należących do "cyklu geologicznego" - Phanerozoic I i Precambrian

Fuzz Sagrado - tym razem Doom Charts pomogło mi odkryć nie album długogrający a bardzo przyjemną i wciągającą EP-kę. Liczę jednak że w nowym roku brazylijska kapela powstała na gruzach słynnego Samsara Blues Experiment zaprezentuje nam swoje trzeci longplay

TOŃ - tej ekipie chcę podziękować za świetny singiel Wszyscy Toniemy, którego odsłuch za każdym razem (a było ich już że czterdzieści) przyprawia mnie o ciarki. Nie mogę się doczekać gdy usłyszę go na żywo!

Dragonknight - były wokalista Metal de Facto powraca w nowym wydaniu, przynosząc nam dynamiczny i melodyjny power metal. Jest to muzyka, która podnosi na duchu i dodaje energii nieważne w jak głębokim dole byśmy się znaleźli

Paragon - grudzień spędziłem przy ich najnowszym albumie zatytułowanym Metaliation, w styczniu natomiast sięgnąłem po klasyka, którego przez lata jakoś nie potrafiłem docenić. Na szczęście tym razem między mną a Force of Destruction naprawdę zaiskrzyło 

ATAN - polscy instrumentaliści i pochodząca z Boliwii wokalistka - to połączenie jest źródłem nieszablonowej, ciężkiej ale i niosącej ze sobą wiele emocji muzyki. Cieszę się, że drogi moja i zespołu w końcu się zeszły (dzięki stronie Polska Muzyka Alternatywna) i czekam z niecierpliwością na nowy album kapeli. Jeżeli będzie co najmniej tak dobry jak Ugly Monster to sukces murowany

Knightfall - Keitha Dombrowskiego można z czystym sumieniem nazwać czlowiekiem-orkiestrą, i to dosłownie bo jego projekt Knightfall gra wysokiej klasy symfoniczny power metal a liczba gości specjalnych biorących udział w nagraniu debiutanckiego albumu pozwala zaliczyć Destiny Calling do jakże popularnej w XXI wieku kategorii metalowej opery

DYM - dark folk, folk-rock a może progresywny folk? Myślę, że w przypadku DYMu ciężko o jakąkolwiek kategoryzację. Ich muzyka to zapis leków, nadziei i wielu innych uczuć z jakimi na różnych etapach życia mierzy się każdy z nas. Zapis pełen poezji i niezwykłych dźwięków.

Co poza tym? Na pewno styczeń otworzył mnie na folk nie-rockowo/metalowy o czym mogą zaświadczyć chociażby avant-folkowe Tuleje. Zanurzałem się też w ejtisowe granie niemieckiego Violet czy kanadyjskiego Dagger. Polską scenę metalową reprezentowali też świętujące 40-lecie Kawalerii Turbo i trzymający się grobowych klimatów krakowski Śmiertelnik. Ekscytowałem się też nowym singlem Avantasii i moim ulubionym coverem House of the Rising Sun w wykonaniu nieaktywnego już niemieckiego Evereve. W krainę pustynnego fuzzu wprowadzali mnie również (poza wspomnianym powyżej Fuzz Sagrado) greckie Fuzzing Nation i belgijskie Bulldozer and the Machine Guns a jeżeli miałem ochotę na coś łagodniejszego to w sukurs przybywały alt-rockowy Snailgaze i progresywne Age of Distraction

Jak widzicie był to bardzo ciekawy muzycznie okres. Mam nadzieję, że Wam też udało się spędzić go z najlepszą muzyką. Chętnie dowiem się jaką. Piszcie swoje podsumowania w komentarzach a ja zapraszam do odsłuchu "miesięcznej playlisty". Link poniżej:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najpopularniejsze