czwartek, 30 marca 2023

Zima 2023 - Podsumowanie Kwartału


 Za nami pierwsze trzy miesiące 2023 roku. Czas więc na kolejne okresowe podsumowanie. W przeciwieństwie do cotygodniowych czy comiesięcznych statystyk nie będę rozwodził się nad szczegółami tylko spojrzę bardziej całościowo na miniony czas.

Początek stycznia upłynął głównie pod dyktando zespołów, które wydały nowe albumy w ostatnich miesiącach 2022 roku. Najważniejszym albumem w tamtym okresie był niewatpliwie Sweet Evil Sun, weteranów doom metalu od Candlemass. Mogę śmiało powiedzieć, że obok ostatnich krążków Messy i Avatarium było to moje ulubione wydawnictwo w tym gatunku metalu. Bardzo dużo czasu poświęcałem również Arrayan Path i płycie Thus Always to Tyrant. Jest to bowiem idealny przykład epickiego power metalu. Utwory z krążka wydanego pod koniec listopada dominowały na moich playlistach przez cały styczeń i początek lutego. W dalszym ciągu osłuchiwałem album Endless Horizon francuskiej Galderii - jej pomysł na power metal polega na maksymalnym umelodyjnieniu brzmienia, zahaczając niebezpiecznie o coś, co w języku angielskim określa się niezby pochlebnie słowem "cheese". Kolejnym powermetalowym zespołem, który w tamtym okresie dość często gościł w moich głośnikach jest szwedzka Freternia, której The Final Stand jest swoistym amalgamatem tradycyjnego i bardziej nowoczesnego grania. Innym wartym wzmianki albumem wydanym w zeszłym roku jest Elevate "królowej metalu" Lee Aaron. Mimo iż wokalistka już dawno porzuciła estetykę glam metalową, dalej tworzy muzykę łatwo wpadającą w ucho, nie pozbawioną jednak pewnej dozy zadziorności.

Styczeń był również miesiącem kilku ważnych muzycznych premier. Najważniejszą dla mnie było wydanie nowego albumu przez Katatonię. Sky Void of Stars z miejsca stał się jednym z moich ulubionych w dorobku Szwedów i mocnym kandydatem do doom metalowej płyty roku. W doom metalu w ogóle dużo się działo w tym okresie, a to za sprawą innych premierowych wydawnictw - The Coral Tombs funeral doomowego Ahab i IV bardziej tradycyjnego Iron Void. Polska nie pozostawała jednak w tyle - rodzimy MAG swoją drugą płytą dosłownie rozłożył mnie na łopatki. Na polu powermetalowym powitaliśmy nowe krążki Lightbringer of Sweden i Twilight Force, oba szybkie, melodyjne i zapadające na długo w pamięć. Wartym wzmianki, choć nieco słabszym albumem był również The Era of Darkness od wplatającego do swej muzyki nordyckie elementy projektu Crom. Dla fanów bardziej melodyjnego hard rocka ważnym albumem powinien być Something Wicked this Way Comes brytyjskiego Ten, niepozbawiony co prawda bardziej progresywnych elementów. Nowy album wydał też melodic metalowy kwartet z niemieckiego Zagłębia Saary - Beyond the Black. Płyta przyzwoita, "momenty były" ale jednak nie zrobiła na mnie takiego wrażenia jak starsze o 3 lata Horizons.

Nie samymi nowościami jednak człowiek żyje. W styczniu miałem też "fazę" na klasyczny glam metal z lat 80-tych. Jednym z reprezentantów tego nurtu jest Ratt, którego płyta Detonator (wydana nota bene w 1990r) była bardzo melodyjna, komercyjna wręcz i niestety sygnalizowała powolny upadek gatunku. Na szczęście po latach pojawiły się zespoły chcące wskrzesić ideę bezkompromisowego, pozytywnego metalu. Jednym z nich jest Brother Firetribe, którego płyta Heart Full of Fire również skradła mi dużo czasu (i serca).

Przejdźmy teraz do lutego. Ten miesiąc zdominowały głównie dwa zespoły - Katatonia i wracająca po kilku latach przerwy symfoniczna Xandria. Album The Wonders Are Still Awaiting tego drugiego zespołu była bezapelacyjnie najczęściej słuchaną przeze mnie w tym czasie. Ogólnie można zaobserwować pewien renesans gatunków, które swoje lata świetności przeżywały u progu nowego tysiąclecia. Inny z zespołów sygnowanych dość krzywdzącym i stereotypowym mianem "female fronted metal" - Delain również zaprezentował swój powrotny album, poprawny ale o rząd wielkości słabszy od Xandrii. Również pogardzany przez "twardogłowych" nu metal mógł się w lutym pochwalić ciekawymi albumami. Co prawda zarówno Godsmack na Lightning Up The Sky jak i Dope na Blood Money Part Zer0 odbiegają brzmieniowo od utartych ram gatunkowych, pierwsi bardziej w hard rock a drudzy w industrial, to jednak można z czystym sumieniem polecić te płyty fanom m.in. Disturbed czy Korn. Bardzo pozytywnie wypadł też najnowszy krążek In Flames, będący, nie tylko w mojej opinii, powrotem Szwedów do formy sprzed kilkunastu lat. Utwory są mocne, drapieżne ale i mocno melodyjne - kwintesencja melodeathu. Punkt obowiązkowy dla fanów cięższego grania. Kolejnym hitem miesiąca i bardzo miłym zaskoczeniem było nowe wydawnictwo hard rockowego First Signal. Na Face Your Fears udało się odtworzyć magiczne, glam metalowe brzmienie, każda piosenka może być osobnym hitem a przede wszystkim w utworach czuć radość z gry. Coś czego brakło niestety na trzecim krążku Creye, który jest dobrze zagrany, kompozycje są solidne ale brakuje im jednak "tego czegoś".

Luty obfitował również w kilka ciekawych muzycznych odkryć, z których warto przede wszystkim wymienić polski paganmetalowy Stworz, którego najmocniejszą stroną są piękne, poetyckie teksty a także zespoły poznane dzięki stronie Doom Charts - stonerowy Greenleaf i podchodzący do doom metalu w bardziej tradycyjny sposób Lord Mountain. W tym miesiącu dałem wreszcie szansę legendzie stonerowego grania - grupie Elder i muszę się przyznać, że wsiąknąłem na maksa. Czuję, że po płycie Reflections of a Floating World zapoznanie z resztę jej dyskogragii będzie tylko kwestią czasu. Do wydania nowego albumu szykuje się natomiast legenda thrash metalu - Overkill. Światło dzienne ujrzały już dwa single z zapowiadanego na 14 kwietnia Scorched. Korzystając z okazji odświeżyłem sobie dyskografię kapeli i tak trafiłem na bardzo groove'ową płytę Bloodletting, która potwierdza że w latach 90-2010 thrashowe zespoły nie odcinały tylko kuponów od popularności ale potrafiły wyjść do słuchacza z czymś świeżym i wartościowym.

Na koniec ostatni zimowy miesiąc. W przeciwieństwie do bardziej symfonicznego i numetalowego lutego, marzec był w moim przypadku głównie power i doom metalowy, z dość dużym również udziałem rocka progresywnego. W tym miesiącu swoje nowe albumy wydały zespoły ważne dla każdego z wyżej wymienionych gatunków. Już od kilku tygodni nie mogę przestać chwalić The Awakening Kamelota i Call for the North Frozen Crown, nie zapominajmy jednak, że nowy album wydali też fińscy powermetalowcy z Excalion (moje prywatne odkrycie, mimo, że zespół ma już z górą 20 lat) jak i włoscy satyrycy z Nanowar of Steel. W gatunku o zgoła odmiennym klimacie, czyli ponurym i majestatycznym doom metalu pierwszeństwo należy się stonerowemu REZN i epickiemu Isole. Odpowiednio płyty Solace i Anesidora to klasa sama dla siebie i jedne z ciekawszych wydawnictw w swoich niszach. W tym miesiącu na nowo odkryłem również Reminę, głównie dzięki umieszczeniu jej debiutu na liście najlepszych płyt 2022r w plebiscycie Metal Storm Awards. Wspomniałem wyżej również o rocku progresywnym, tu na uwagę zasługuje genialny album Crime Scene niemieckiego zespołu RPWL. Jak zwykle jest to koncept album i jak zwykle miesza ze sobą delikatne, przystępne melodie z bogactem aranżacyjnym i instumentalną wirtuozerią. Mimo, że jest to już ósme wydawnictwo kapeli nie brakuje mu świeżości a jakościowo można je postawić w jednym szeregu z klasycznymi God Has Failed czy Beyond Man and Time (do odsłuchania których również mocno zachęcam). Pod koniec marca na Spotify pojawiła się również wydana w zeszłym roku nowa płyta innego weterana neo-progu - Areny. The Theory of Molecular Inheritance również trzyma wysoki poziom, o czym będę zapewne pisał w najbliższym podsumowaniu tygodnia. 

Podobnie jak w styczniu, w marcu również wróciła mi faza na klasyczny glam metal, tym razem dość dużo czasu poświęcałem zespołowi Dokken, nieco mniej znanemu niż Poison czy Motley Crue ale mającemu swój własny styl. Mocną stroną zespołu są zwłaszcza gitarowe riffy George'a Lyncha i charyzmatyczny wokal Dona Dokkena. 

To chyba wszystko jeśli chodzi o pierwszy kwartał 2023 roku. Przed nami kolejne miesiące i kolejne albumy ujrzą światło dzienne. Najbardziej wyczekiwane przeze mnie są chyba nowe krążki Overkill i power metalowego Bloodbound, który po opublikowanych do tej pory singlach śmiało zmierza po tytuł płyty roku w swojej kategorii. Inne zespoły które wracają z nowym materiałem to m.in. takie tuzy gatunku jak Majesty czy Mystic Prophecy. Bardziej mainstreamowi fani na pewno czekają na 72 Seasons od Metallici a fani progresywnego metalu już ostrzą sobie zęby na Holocene niemieckiego kolektywu The Ocean. Wielbiciele nieco lżejszej muzyki powinni być zadowoleni, ponieważ poważne plany wydawnicze ma jeden z klasyków rocka neoprogresywnego - kanadyjskie Mystery. Gruszek w popiele nie zasypia również Kip Winger z zespołem, którego siódmy album spróbuje nam udowodnić że zespoły glam metalowe w trzeciej dekadzie XXI wieku nadal mają coś do powiedzenia. Nowe płyty zapowiedzieli również doom metalowcy z Spirit Adrift i, po długiej absencji, The Foreshadowing. Wielkimi krokami zbliża się też premiera krążka Everything Destroys You utrzymanego w estetyce industrial gothic metalowej. W ten sposób Szwedzi z Deathstars przypominają się słuchaczom po 9-letniej ciszy wydawniczej. O jednym z singli z tej płyty pisałem dość ciepło jakiś czas temu. Jak widać jest na co czekać. Poza tym liczę, że najbliższe 3 miesiące przyniosą kolejne zaskakujące odkrycia - Doom Charts - liczę na Was. W dodatku coraz bardziej wydłuża mi się lista płyt, które wypada znać a którym nie poświęciłem odpowiedniej ilości czasu, może któraś z nich wciągnie mnie na dłużej. Kto wie?

Póki co, umilmy sobie czas odsłuchem playlisty zawierającej moich osobistych faworytów z okresu ostatnich 3 miesięcy. A jak Wam minął ten czas? Czekam na komentarze i pozdrawiam!

Playlista: I, II, III 2023

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najpopularniejsze