Długo myślałem nad motywem przewodnim kolejnej playlisty tematycznej. Odpowiedź przyszła niejako sama - po premierze nowego albumu węgierskiej kapeli The Hellfreaks. Jak wspominałem w ostatnim podsumowaniu tygodnia, jest to zespół, którego korzenie wywodzą się z nurtu muzycznego określanego mianem psychobilly. Swego czasu miałem dość mocną fazę na ten gatunek. Wszystko zaczęło się pod koniec 2015r, gdy trafiłem na płytę Life After Sundown teksaskiego Ghoultown. Był to mój pierwszy kontakt z psychobilly, w tym wydaniu mocno nasiąkniętego muzyką country. Mimo, że wokalista zespołu wykonuje naprawdę dobrą robotę a jego zachrypnięty głos ciężko podrobić, praktycznie wszystkie kolejne odkrycia w tym gatunku dotyczyły zespołów z kobietami za mikrofonem. W pewnym momencie ciężko mi już było sobie wyobrazić psychobilly bez żeńskiego wokalu. I to właśnie im - psychobilly girls, chciałem poświęcić dzisiejszy post.
Na początku kilka słów o samym gatunku. Jest to muzyka łącząca w sobie elementy rockabilly, punku i rocka gotyckiego. Charakterystyczne dla niej jest częste wykorzystywanie kontrabasu w miejsce gitary basowej, punkowe rytmy i nieskomplikowane, szybkie melodie. W warstwie tekstowej poruszane są głównie wątki seksualne, nadprzyrodzone, przemoc czy tematy zaczerpnięte z filmowych horrorów. Charakterystyczne są też stylizacje muzyków na różnego rodzaju wampirzyce, zombie, ghoule itp. Muzyka psychobilly powstała w latach 80-ych w Wielkiej Brytanii a do jej pionierów zaliczamy takie zespoły jak The Meteors, The Cramps i The Stray Cats. Na początku lat 90-tych gatunek stracił na popularności, by na pewien czas rozkwitnąć ponownie w okolicach 2010r - głównie w "żeńskiej postaci". Niestety w ostatnich kilku latach pojawia się coraz mniej ciekawych premier a czołowe zespoły (które jeszcze są aktywne) zmieniają swoje brzmienie w kierunku bardziej tradycyjnego punk rocka czy metalu.
W dzisiejszym poście chciałbym przedstawić Wam pokrótce sylwetki ośmiu zespołów z kobiecym wokalem, które można zaliczyć do nurtu psychobilly. Mam nadzieję, że któryś z nich Was zaciekawi, tak jak mnie zaciekawili w dawno już zapomnianym 2016 roku.
1) The Hellfreaks - jeden z nadal aktywnych i święcących sukcesy zespołów. Co prawda aktualnie ich muzykę można opisać jako mieszankę alternatywnego metalu, punku i hardcore'a, jednak nadal jest to kawał dobrego grania. Wokal Shakey Sue na każdej kolejnej płycie osiąga kolejne granice, zahaczając na Pitch Black Sunset o core'owy wrzask. Na dzisiejszej playliście możecie zapoznać się zarówno z typowo psychobilly'owym Circus of Shame jak i późniejszymi, bardziej metalowymi kawałkami. Najnowszy krążek reprezentuje Old Tomorrows, który dobrze łączy stare z nowym
2) Bonsai Kitten - drugi z moich ulubionych zespołów psychobilly, choć ta niemiecka ekipa również nie ustrzegła się zmian stylistycznych, aktualnie określając się mianem "heavy metal blues". Wydana w 2014r Occupy Yourself to dla mnie kwintesencja psychobilly, natomiast kolejne albumy - Mindcraft i Love and Let Die pokazują przejście w bardziej cięższe granie. Ostatnie wydawnictwa zespołu to dwa covery klasyków rocka, w tym monumentalne War Pigs samego Black Sabbath.
3) Kitty in a Casket - austriacka ekipa prosto z Wiednia swego czasu również była mocno ogrywana przeze mnie, zwłaszcza za sprawą albumu Horror Express z 2009. Żałuję bardzo, że płyta ta nie jest już dostępna do odsłuchu na Spotify. Na dzisiejszej playliście zamieściłem więc utwory z ostatniego albumu zespołu - Rise, który reprezentuje już bardziej punkową muzykę. Aktualnie działalność grupy jest zawieszona, gdyż wokalistka Kitty Casket po urodzeniu dziecka postanowiła poświęcić się w całości rodzinie.
4) The Wolfgangs - drugi po Ghoultown zespół psychobilly, na jaki trafiłem i pierwszy z damskim wokalem. Mam więc do francuskiej kapeli niejaki sentyment. Warte wzmianki jest też to, że na obu dotychczas wydanych albumach starali się wiernie trzymać estetyce gatunku, stroniąc od ześlizgów w punk, metal czy rock'n'roll. Na Spotify dostępny jest tylko ich debiutancka płyta, na szczęście jednak moim zdaniem lepsza od swej następczyni. Smuci natomiast brak informacji o przygotowaniach do nagrania kolejnej.
5) Night Nurse - ta pochodząca z Finlandii kapela wydała jak dotąd dwa długogrające albumy. Oba trzymają wysoki poziom i podobnie jak w przypadku części wcześniej wspomnianych zespołów - na pierwszym jest więcej psychobilly a na drugim punk rocka. W internecie brak informacji o pracy nad nowym materiałem, zespół natomiast aktywnie koncertuje. Jeśli będziecie kiedyś w Finlandii postarajcie się wstąpić - dostępne w sieci materiały wyglądają obiecująco.
6) As Diabatz - powiew egzotyki, ponieważ to żeńskie trio pochodzi z Brazylii, która (jak cała Ameryka Południowa) w ostatnich latach mocno podkreśla swoją obecność na scenie psychobilly. Na dwóch wydanych przez dziewczyny albumach nie uświadczycie udziwnień, jest za to dużo klasycznego psychobilly
7) The Creepshow - zespół ten przez ponad 12 lat swojej działalności trzykrotnie zmieniał wokalistkę, co zawsze wiązało się z drobną modyfikacją brzmienia. Nadal była to jednak mieszanina psychobilly, country, punku i rock'n'rolla. Mnie osobiście najbardziej do gustu przypadła aktualna wokalistka i wydany w 2017r album Death at My Door, z którego szczególnie polecam rozpędzony Tomorrow May Never Comes
8) Relax Trio - długo wahałem się, czy dodawać ten zespół do dzisiejszego postu, ponieważ Finowie grają raczej klasyczne rockabilly, sporadycznie poruszając w warstwie tekstowej tematy charakterystyczne dla psychobilly. Niemniej jednak jest to wykonawca warty polecenia, zarówno ze względu na mocny głos śpiewającej kontrabasistki jak i kompozycje, czerpiące inspiracje m.in. z muzyki country (Folsom Cuff Jeans) czy rock'n'rolla (Roxanne), choć nie brak im także utworów szybszych i agresywniejszych (Freakshow)
Mam świadomość, że te 8 pozycji nie wyczerpuje dostatecznie tematu. Na przestrzeni lat psychobilly tworzyły wszak setki zespołów, tak z damskim (m.in. Horrorpops, Mad Marge & The Stonecutters) jak i męskim wokalem (wspomniany wcześniej Ghoultown, legenda gatunku Nekromantix, absolutnie obrazoburczy Banane Metalik czy okazjonalnie wspomagany śpiewem kontrabasistki The Silver Shine). Ogólnie długo by wymieniać, Zachęcam Was do eksploracji tematu, gdyż jest to gatunek, o którym duża większość fanów rocka i metalu nie ma pojęcia. A szkoda.
Tradycyjnie link do playlisty poniżej. Miłego słuchania. Ostrzegam - psychobilly strasznie wciąga.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz