Po kilku tygodniach zdominowanych przez jeden gatunek muzyczny (raz power, raz doom metal) dziś czas na naprawdę zróżnicowaną playlistę. Praktycznie w każdym z interesujących mnie gatunków muzycznych pojawiły się ciekawe nowości a i zdarzało mi się wracać do nieco starszych albumów. Postaram się to wszystko podsumować w jak najbardziej czytelny sposób.
Zacznijmy może od glam metalowego (kiedyś) Wingera i ich najnowszej płyty Seven. Jest to w ostatnim czasie jeden z najczęściej odtwarzanych przeze mnie krążków. Muzyka na nim zawarta jest przede wszystkim dojrzała, czasami wpada w blues, czasem ma więcej heavy metalowego ciężaru. Kompozycje są przemyślane i ciężko znaleźć utwór, który odstaje poziomem od pozostałych. Na playliście umieściłem cztery zróżnicowane utwory, które dość dobrze reprezentują album jako całość. Korzystając z okazji pozwolę sobie także na małą dygresję. Nie wiem, czy ktoś z Was zauważył ale w teledysku do utworu Nothing Else Matters wiadomego zespołu widzimy jak Lars Ulrich wyciąga lotki z tarczy do której przyczepiono plakat innego muzyka. Tą osobą jest Kip Winger, śpiewający basista i lider Winger. Jak widać Metallica nie darzyła glam metalu zbyt wielkim szacunkiem. Ironią losu jest to, że po ponad 30 latach od tego wydarzenia to Winger stale rozwija się i wydaje bardzo wciągającą płytę a legenda thrash metalu od płyty ReLoad gra raczej to samo - raz lepiej raz gorzej. Potwierdzeniem tego jest fakt, że to Winger w moich postach jest zwykle "gwoździem programu" a Metallica pojawia się gościnnie.
Kolejnym zespołem, który ostatnio zajmował dużo mojego muzycznego czasu jest greckie Mystic Prophecy. Weterani heavy/power metalu wydali w piątek swój 12 album zatytułowany Hellriot. Mamy na nim do czynienia z muzyką ciężką, dynamiczną ale i ekstremalnie melodyjną. Zespół nie rezygnuje ze sprawdzonej formuły co po tylu latach sprawdza się nadal znakomicie. Podczas gdy inne zespoły power metalowe gnają "jak konie w galopie", Mystic Prophecy rozpędza się jak walec i nie bierze jeńców. Jako dobry przykład podałbym m.in. utwór tytułowy, Demons of the Night czy Road to Babylon, choć i w wolniejszych lecz nadal ciężkich kawałkach zespół radzi sobie bardzo dobrze.
Pozostając przy power metalu nie sposób nie wspomnieć o nowym singlu Rhapsody of Fire - Kreel's Magic Staff. Ta urocza, majestatyczna pół ballada była absolutnie najczęściej słuchanym przeze mnie utworem w ostatnim tygodniu. Z niecierpliwością czekam na jakieś informacje na temat nowej płyty.
Inne zespoły power metalowe, które możecie znaleźć na playliście to kończące karierę Majesty (utwory Never Kneel i Back to Attack), fiński Excalion (pochodzący z nowego albumu Soulbound) a także nowa nazwa na scenie, choć już umacniająca swoją pozycję dwoma świetnymi albumami - Evermore (Call of the Wild z debiutu).
Wspominałem powyżej "byłych" thrashowców z Metallici. Czas więc może napisać kilka słów o zespole, który nadal mocno siedzi w thrash metalu, nie rezygnując jednak ze stałego rozwoju. Czytając regularnie bloga pewnie już domyślacie się, że chodzi o Overkill. Moją ulubioną piosenką z wydanego w kwietniu Scorched jest bez wątpienia mający ciekawy rock'n'rolloy vibe Bag O'Bones. Zachęcam do zapoznania się z nim jak i całą, bardzo bogatą i zróżnicowaną dyskografią zespołu.
Drugim po powerze moim ulubionym podgatunkiem metalu jest doom (wiem, że brzmi to dziwnie gdyż można je postawić po dwóch różnych stronach sceny). Już w zeszłym tygodniu (po pewnej przerwie) miał dość mocną reprezentację na cotygodniowej playliście, zwłaszcza dzięki odkryciom ze strony Doom Charts. Ostatni zamieszczony tam miesięczny ranking krył w sobie jeszcze jedną perełkę - doomgazowy zespół Spotlights. Ich muzyka - ciężka ale i na swój sposób eteryczna pochłonęła mnie bez reszty i zdominowała moją doomową część osobowości. Na dzisiejszej liście proponuję Wam kilka utworów z ich najnowszej płyty Alchemy For The Dead. Zwłaszcza Sunset Burial i False Gods zasługują na uwagę. Jeżeli lubicie połączenie doom metalu i shoegaze'a w stylu chociażby SOM czu Jesu - ta muzyka jest dla Was stworzona.
Jeśli natomiast w doomowej sferze bliżej Wam do rocka niż do metalu to polecam zapoznać się z najnowszym krążkiem Blood Ceremony. Na The Old Ways Remain udało się Kanadyjczykom zmieścić zarówno elementy klasycznego doom metalu, progresji z lat 70-tych (ten flet!) czy trochę folkowych klimatów. Ciężko na tym albumie znaleźć dwie podobne piosenki. Mój numer jeden to hipnotyzujące The Bonfire at Belloc Coombe ale i rockowy Ipsisimuss łatwo wpada w ucho. Szczęściarze, którzy byli na tegorocznej edycji Soulstone Gathering mieli okazję posłuchać tej kapeli na żywo - ja niestety siedziałem na dyżurze kilka ulic dalej...
Pozostałe doom metalowe propozycje na ten tydzień to znane z poprzednich postów brudny stoner/doom Green Yeti z utworem Witch Dive, który przyciągnął mnie do tego zespołu, horror-rockowy projekt Iroh czy szybki, bardziej nawet heavy niż doom metalowy Thrones of Gold od Mount Atlas.
Pewne elementy doom metalu można odnaleźć też w twórczości post-metalowego The Ocean, który w zeszłym tygodniu wydał nową płytę Holocene, zamykającą cykl albumów inspirowanych dziejami geograficznymi ziemi. Wraz z kolejnymi krążkami można zauważyć stopniowe odchodzenie od muzyki post-hardcore w stronę alternatywnego post i prog-rocka, jednak nadal można znaleźć momenty, w których zespół nie zapomina o swoich korzeniach. Tak jest chociażby w rozbudowanym Unconformities, który zaczyna się od delikatnych, akustycznych pasaży z gościnnym wokalem Karin Park by około 6-ej minuty wypełnić się ścianą gitar i hard-corowym screamem Loica Rosettiego. Utwór ten oczywiście macie do przesłuchania na playliście.
Bardzo ważną dla mnie premierą jest też nowy krążek neo-progrockowców z kanadyjskiego Mystery. Zespół ten ma na swoim koncie kilka utworów, które mogę postawić w pierwszej dziesiątce mych ulubionych prog-rockowym kawałków. Na Redemption po pierwszym odsłuchu znalazłem chyba kolejną perełkę. Jest to 9-minutowy, melancholijny ale niepozbawiony pewnej mocy The Beauty and the Least. Linia melodyczna na długo zapada w pamięć a instrumentalne pasaże tylko potwierdzają kunszt muzyków. Mam również nadzieję (graniczącą z pewnością), że gdy spotkamy się za tydzień na kolejnym podsumowaniu, Mystery będzie reprezentowane przez więcej niż jedną piosenkę.
Prócz bardziej tradycyjnych odmian metalu mam też dla Was kilka utworów zespołu łączącego industrial z gothic metalem. Mowa oczywiście o nowym albumie szwedzkiego Deathstars. Wydany po 9-letniej przerwie Everything Destroys You ma w sobie wszystko to, za co lubimy tych artystów - elektroniczne rytmy, zimne, surowe brzmienie i mroczny klimat. Z trzech umieszczonych na playliście utworów zdecydowanie wybija się Midnight Party, który sprawia że noga sama zaczyna stukać do rytmu. Gdyby tylko takie utwory grano w klubach, ehh...
Na koniec moje wielkie muzyczne odkrycie. Kiedy przygotowywałem playlistę poświęconą polskiemu folk metalowi miałem gdzieś z tyłu głowy kilka zespołów, którym nie dałem jeszcze szansy. Jednym z nich była Łysa Góra, która jakoś zawsze kojarzyła mi się z muzyką akustyczną. Kilka dni temu na Artrock.pl przeczytałem artykuł nt premiery ich nowego krążka, w którym podkreślano cytuję "mocne, głębokie metalowe brzmienia, białe wielogłosy, podwójna stopa, zakręcone gitarowe riffy, energetyzujące skrzypce i transowy bass". Od razu wyszukałem album na Spotify i... odpłynąłem. Nie wiem jak mogłem przegapić zespół o takim potencjale. Wszystko to co napisano w wyżej wymienionym albumie to prawda, nic dodać nic ująć - to trzeba przesłuchać. Na playliście macie dziś trzy absolutnie wciągające utwory - Morowa Dziewica, W Ogniu Świat i Wiedźma Bimbrownica. Zachęcam do odsłuchu a ja czym prędzej biegnę zedytować playlistę do artykułu o polskim folk rock/metalu.
Uff, dużo zespołów, dużo nurtów muzyki rockowej i metalowej. Mam nadzieję, że nikogo nie pominąłem. Jeśli jednak po odsłuchu playlisty poczujecie niedosyt, że o kimś napisałem mniej - dajcie proszę znać! Poniżej jak zwykle link do listy:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz