Tym razem wyjątkowo krótkie podsumowanie zeszłego tygodnia. Życie pisze różne scenariusze i czasami człowiek musi się skupić na czymś ważniejszym niż muzyka czy pisanie bloga. Więc, żeby nie przedłużać, przejdźmy do sedna.
W kategorii rocka progresywnego niewiele się zmieniło. Nowa płyta Karnataki wchodzi bardzo mocno do głowy, czego potwierdzeniem jest aż 5 utworów brytyjskiego zespołu na playliście. Drugim reprezentantem tego gatunku jest szkockie Comedy of Errors, pod postacią utworów tak z najnowszej płyty Threnody for a Dead Queen jak i tych pochodzących z poprzednich albumów.
Jeśli chodzi o power metal, to tu klasyka (ta starsza i nieco młodsza) łączy się z udanymi debiutami. Do tej pierwszej kategorii możemy zaliczyć niemiecki Iron Savior (dwa energiczne, hymniczne utwory, które dzieli bez mała 20 lat i więcej) a także młodszy, choć również otoczony niemałym kultem Gloryhammer, który na nowej płycie udowadnia, że po poważnym rozłamie w ich szrankach podniósł się na pewno nie osłabiony jak nie nawet mocniejszy.
Istotna w tym temacie jest natomiast postać debiutanta. Zespół Owlbear poza dość niecodzienną nazwa w sferze muzycznej prezentuje się przednio. Pochodząca zza oceanu kapela ma w sobie wszystko co porzadnym amerykańskim power metalu niezbędne - szybkość, agresję, melodię i mocny (tu damski) wokal. Muszę przyznać, że Chaos to the Realm bije na głowę tegoroczne wydawnictwa innych przedstawicieli tego podgatunku (m.in. Project: Roenwolfe i Smoulder).
W świecie doom metalu jak zwykle różne odcienie i tony. Mamy pionierów epickiego doomu z Candlemass (nieśmiertelne Solitude), proto-doomowy Bang czy bardziej tradycyjny, wydający właśnie nowy krążek Spirit Adrift (singlowy Barn Burner). Największe jednak na mnie wrażenie robi nowy materiał stoner doomowego REZN, nagrany we współpracy z psychodelicznym, instrumentalnym Vinnum Sabbathi. Na Silent Future mamy tonę melancholii, transowych klimatów i klimatycznych pasaży muzycznych. To trzeba usłyszeć.
Jednoosobowy projekt Elle Tea to moje największe odkrycie ostatnich tygodni. Tak przyjemnej a zwłaszcza oryginalnej i wyróżniającej się płyty z kręgu new wave of traditional metal nie słyszy się zbyt często. Muzyka naprawdę warta polecenia, co też skwapliwie czynię.
W gusta bardziej tradycyjnych słuchaczy gitarowych brzmień trafia na pewno AOR. U mnie w tym tygodniu w silnej reprezentacji. Jak zawsze świetne Pride of Lions i tegoroczne odkrycie Seventh Crystal. Oba zespoły wzmiankowałem już nie raz, więc tylko teraz zaznaczam temat.
Nasza polska Cronica tydzień temu zachwyciła wszystkich premierową Wodą a ja w tym tygodniu pozachwycałem się moim ulubionym utworem kapeli - metalową, spolszczoną (po raz pierwszy!) wersją nordyckiej historii o Herr Manneligu - utwór po prostu epicki.
Jak na wyjątkowo krótkie podsumowanie jednak trochę tekstu jest. Mam nadzieję że lektura będzie przyjemna a playlista ciekawa. Do następnego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz