- Mamo, mamo, ja chcę na Prog Power 2023!
- Ale przecież mamy Prog Power w domu
Prog Power w domu - Playlist Everyday :)
Nigdy jeszcze nie zaczynałem żadnego postu od dowcipu, który niektórym może się wydać nawet sucharem ;) Cóż, musi być ten pierwszy raz. Niemniej jednak naprawdę dzisiejsze podsumowanie można by streścić w tym krótki dialogu.
Bez wątpienia ostatni tydzień należał do przedstawicieli progresywnego rocka. Do bogatego zbioru utworów Mystery i Galahad dołączyły też dwa inne neo-progowe zespoły. Pierwszy z nich to powracająca po ośmiu latach przerwy walijska Karnataka, wyróżniająca się na tle innych zespołów damskim wokalem. Muzyka zawarta na Requiem for a Dream to naturalna kontynuacja wątków z poprzednich albumów. Mamy spokojnie prowadzone kompozycje, wzbogacane tu i ówdzie orientalnymi wstawkami i gotyckim klimatem. Płyta ta jest również debiutem nowej wokalistki, posiadającej cypryjskie korzenie Sertari. Muszę przyznać, że ma przyjemną barwę głosu i radzi sobie naprawdę dobrze, choć osobiście tęsknię za bardziej charyzmatyczną Hayley Griffiths. Na dzisiejszej playliście możecie odnaleźć utwór Don't Forget My Name, który z miejsca skradł moje serce.
Drugą progresywną nowością jest utwór Jane (Come out of Blue) pochodzący z najnowszej płyty szkockiego zespołu Comedy of Errors. Threnody for a Dead Queen ukazała się już rok po poprzedniczce, udanej Time Machine. Tym razem panowie postawili wyraźnie na dłuższe, ponad dziesięciominutowe kompozycje, obok których pojawia się kilka krótszych głównie instrumentalnych przerywników. Wśród nich wyjątkiem jest właśnie wymieniony wyżej utwór, będący niedługą, uroczą balladką. Jest to myślę, dobry punkt wyjścia do zapoznania się z resztą krążka, w tym właśnie z trzema najdłuższymi utworami.
Wśród power metalu Bloodbound i jego album Tales from the North dzieli i rządzi. Dominację Szwedów próbowali w tym tygodniu złamać dwa niemieckie zespoły. W przypadku Iron Saviora postanowiłem sobie umilić oczekiwanie na ,zapowiedzianą na jesień, nową płytę odsłuchem bardziej klasycznego krążka - wydanego w 1999r Unification. Jest to typowy, wysokiej klasy power metal tak charakterystyczny dla lat 90-ych. Dla wielbicieli nostalgii mam trzy utwory, z których otwierający płytę Coming Home to kwintesencja wczesnej twórczości zespołu.
Dwa utwory na dzisiejszej playliście pochodzą z krążka Reborn in Flames sygnowanego logiem Chris Boltendahl's Steamhammer. Jest to solowy projekt wokalisty niemieckiej legendy - Grave Diggera. Muszę przyznać, że muzycznie kawałki takie jak Fire Angel czy utwór tytułowy nie odbiegają zbyt daleko od tego, co Chris tworzy ze swoim macierzystym zespołem. Jest to nadal heavy/power wysokiej klasy ale pozostaje pytanie, czy Reborn in Flames (jak i wydany przed dwoma laty The Devil is a Gambler innego projektu Boltendahla - Hellrydera) nie mogły się ukazać po prostu jako kolejne, naste już albumy w dyskografii GD.
Z pozostałych gatunków dużo dobrego chcę ponownie napisać o projekcie Elle Tea i debiutanckim albumie Fate Is At My Side. Multiinstrumentalista Leonardo Trevisan zaprezentował nam na nim wyjątkową mieszankę klasycznego heavy metalu z hard rockiem. Mamy dynamiczne, gitarowe kompozycje wzbogacane subtelnym wokalem Leonardo. Wystarczy odsłuchać otwierający album utwór tytułowy, czy przebojowy Part of the Devil by zakochać się w tej muzyce bez reszty. Wiem, że ten projekt w naszym kraju jest mało znany ale pora to zmienić. Naprawdę warto.
Swoją reprezentację ma również rock gotycki. O nowej płycie Inkubus Sukkubus piszę już od kilku tygodni i jej stała obecność w kolejnych już podsumowaniach świadczy, że jest to album naprawdę udany. Wiadomo, że po kilkunastu czy kilkudziesięciu albumach ciężko zaprezentować coś absolutnie odkrywczego, natomiast muszę przyznać, że Brytyjczykom udaje się w swojej własnej kategorii nie schodzić poniżej pewnego poziomu.
W kategorii doom metal dziś trochę mniej kontentu. Są dwie kompozycje Swallow the Sun pochodzące z tryptyku Songs from the North - tym razem z jego drugiej części, najspokojniejszej wg mnie. Oba utwory - Autumn Fire i Before the Summer Dies charakteryzują się wykorzystaniem przede wszystkim akustycznego instrumentarium i delikatnym, można nawet rzec szeptanym wokalem. Mogę się mylić, ale czuć inspiracje późniejszymi dokonaniami Opeth.
Dla fanów dłuższych form i bardziej gitarowego, progresywnego podejścia do doomu mam tytułowy utwór z wydanej w tym roku debiutanckiej płyty Falling Fathoms amerykańskiego Slow Wake.
Proto-doomowy Bang i ich najnowszy krążek reprezentuje natomiast utwór Clouds. Jest to dobry przykład połączenia muzyki charakterystycznej dla wczesnych lat 70-ych z pewnymi nowszymi trendami. Polecam jako ciekawostkę wszystkim "historykom metalu".
Na koniec rodzynek jeśli chodzi o melodyjną odmianę hard rocka czyli AOR. Utwór Find Somebody to Love Me zespołu (a raczej duetu) Pride of Lions polecam Wam już chyba od czerwca ale co zrobię, skoro ten utwór tak mocno wrył mi się do głowy. Nic tylko słuchać
Właśnie, nic tylko słuchać. Podaję link do playlisty i zapraszam do odsłuchu. Do zobaczenia za kilka dni na zaległym podsumowaniu lipca. Trzymajcie się i udanego tygodnia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz