piątek, 8 września 2023

Gościnnie: Wywiad z Leonardo Trevisanem (Elle Tea)

 


Zapraszam Was na kolejny ciekawy wywiad. Tym razem moim rozmówcą jest Leonardo Trevisan, osoba odpowiedzialna za solowy projekt pod nazwą Elle Tea. Czytelnicy bloga na pewno zauważyli, że na ostatnich podsumowaniach często goszczą utwory pochodzące z jego debiutanckiego albumu. Bardzo się cieszę, że Leo zgodził się na krótką rozmowę i mam nadzieję, że zarówno jego osobowość jak i muzyka zaciekawi Was tak mocno, jak mnie. 

Po pierwsze, chciałbym powiedzieć, że bardzo polubiłem Twój debiutancki album. Jest to jedno z moich najciekawszych muzycznych odkryć w tym roku. Powiedz, kiedy i jak pojawiła się decyzja o rozpoczęciu swojego własnego muzycznego projektu?

Leonardo Trevisan (L.T.): Dzięki, naprawdę się cieszę, że doceniasz moją muzykę! Zacząłem grać na gitarze gdzieś około 2011r i niewiele później zacząłem pisać moją własną muzykę i uczyć się śpiewu. Zawsze byłem pasjonatem fantasy i klasyczny metal uderzył mnie z siłą huraganu. Uwielbiam metal z początku lat 80-ych i moim celem jest nagrywanie własnej muzyki w tym właśnie stylu. Po kilku latach nieustannej pracy pierwsze odpowiednio dobre kawałki zaczęły nabierać ostatecznych kształtów i ostatecznie złożyło się na to, czym jest Fate Is At My Side.

To Twój solowy projekt, więc jak rozumiem sam zarejestrowałeś wszystkie instrumenty i wokale. Co było najtrudniejszą częścią tego procesu?

L.T.: Najciężej było nagrać odpowiednie brzmienie gitar i wokali. Zajęło mi naprawdę dużo czasy by uzyskać efekt, którego chciałem a jestem raczej osobą, którą ciężko zadowolić, więc jest to zawsze duże wyzwanie. Co więcej, raczej nie lubię brzmienia nowoczesnego metalu i musiałem szukać jakiegoś sposobu by nadać utworom naturalne brzmienie, jak to miało miejsce we wczesnych latach 80-ych. Moim celem było klasyczne brzmienie, jak najdalej od nowoczesności, głośności i skupienia na brzmieniu basu.

Na Fate Is at My Side możemu usłyszeć również żeński głos. Kto pomagał Ci we wdrażaniu Twoich pomysłów w życie?

L.T.: Przykro mi, że muszę Cię rozczarować ale na płycie słychać tylko mój głos. To zabawne, gdyż nie jesteś pierwszą osobą, która mnie o to spytała. Pod koniec Riding In The Dust śpiewam bardzo wysokim falsetem i rzeczywiście brzmi to nieco inaczej niż pozostałe wokale na płycie.

Przejdźmy do muzyki. Jak mógłbys opisać swój style? Które zespoły lub artyści byli Twoimi głównymi inspiracjami w trakcie pisania utworów?

L.T.: Myślę, że możemy go określić jako klasyczny hard rock/heavy metal oparty o wokalne melodie i gitarowe riffy, bazujący na NWOBHM i wczesnym epic metalu. Zawsze uwielbiałem brytyjskie zespoły z początku lat 80-ych i pierwsze epickie kapele z USA. Jednymi z moich ulubionych grup, w czasie gdy pracowałem nad debiutem, były Saxon, Diamond Head, Virgin Steele, Manilla Road, Angel Witch i wiele, wiele innych.

Moje ulubione utwory z Twojego debiutanckiego albumu to Fate Is at My Side i Part of the Devil. Czy mógłbyś powiedzieć coś więcej o powstaniu tych piosenek?

L.T.: Jasne!. Utwór tytułowy pojawił się dość szybko, ponieważ zrozumiałem, że będę potrzebował szybkiego i chwytliwego otwarcia. Utwór ten ma naprawdę pozytywny feeling i kilka fajnych choć prostych chwytliwych melodii, więc myślę, że dobrze otwiera płytę. Part Of The Devil zajął mi więcej czasu, by osiągnąć osteteczny kształt a jego ogólna atmosfera ukształtowała się dopiero po dodaniu akustycznych gitar do czystych partii. Bardzo podoba mi się końcowy fragment, gdy śpiewam kilka słów po włosku.

Wiem, że pracujesz nad dwoma kolejnymi albumami. Czego możemy się po nich spodziewać?

L.T.: To prawda! Na następnym usłyszycie dużo wpływów hard rockowych i więcej melodyjnych utworów. Album będzie mieć świetną oprawę graficzną, od tego samego artysty co pierwsza płyta i kilka moich ulubionych opartych na riffach utworów, których premiery nie mogę się doczekać. Trzeci krążek natomiast będzie mocniej osadzony w klimacie NWOBHM z bardziej metalowymi piosenkami, tajemniczą atmosferą i kolejną oprawą od tego samego ilustratora. Generalnie, nowe albumy będą naturalną kontynuacją jeśli chodzi o brzmienie i kompozycje, jak i każdy będzie miał pewne specyficzne cechy.

Czy myślałeś kiedyś o aktywności koncertowej? Masz jakieś doświadczenie z grą w zespole muzycznym?

L.T.: Nie chciałbym przenosić tego projektu na scenę, aczkolwiek aktualnie gram z przyjaciółmi w zespole tradycyjno metalowym i mamy nadzieję wydać album i koncertować.

Styl muzyczny zwany "new wave of traditional heavy metal" staje się coraz bardziej popularny w dzisiejszych czasach. Jak myślisz, co tradycyjny heavy metal może zaoferować w porównaniu z bardziej nowoczesnym brzmieniem?

L.T.: Myślę, że ten rodzaj muzyki wymaga silnej pasji by ją odpowiednio docenić i, szczególnie początkującym, dużo łatwiej przyswoić bardziej nowoczesne brzmienia. Z drugiej strony, jeśli naprawdę lubisz tradycyjny metal, to pochłonie on całe twoje życie i staniesz się częścią społeczności, która naprawdę kocha i żyje muzyką. Prawdziwym problemem jest jednak mocne zakorzenienie tego gatunku w latach 80-ych i przez to młode zespoły często nie otrzymują takiej uwagi i respektu na jaki zasługują.

Włochy są znane z ich fantasy power metalowej sceny (z moim ukochanym Rhapsody), gotyckiej legendy Lacuna Coil, wielu doom metalowych i prog-rockowych zespołów, jak i (zwlaszcza w Polsce) z italo disco (żart ;). A co z klasycznym heavy metalem? Czy była jakaś heavy metalowa scena w Twoim kraju w latach 80-ych?

L.T.: Tak, włoski power metal jest naprawdę świetny a Rhapsody wydało kilka ponadczasowych arcydzieł. Niestety nie ma u nas zbyt dużego zainteresowania klasycznym brzmienim i naprawdę nie jestem w stanie podać żadnego naprawdę znanego włoskiego zespołu z lat 80-ych, było wtedy może kilka undergroundowych kapel. To smutne, że Włosi trochę gardzą rodzimym rockiem i metalem. Myślę, że dzieje się tak, z jakiejś potrzeby ubóstwiania zagranicznych zespołów.

Na koniec, powiedz coś więcej o playlistach, które przygotowałeś dla naszych czytelników? Jaką muzyką chciałbyś się z nami podzielić?

L.T.: Na Solid Metal Roots znajdziecie kilka klasyków z lat 80-ych, które uwielbiam, podczas gdy na 90s Power Roots są power metalowe perełki z lat 90-ych

Dzięki wielkie za poświęcony czas i, przede wszystkim, Twoją muzykę. Życzę Ci wszystkiego co najlepsze w spełnianiu swoich muzycznych marzeń!

L.T.: Proszę!


Tradycyjnie pod postem zamieszczam linki do przygotowanych przez Leo playlist. Jeżeli podoba Wam się tworzona przez niego muzyka zachęcam do śledzenia jego profilu na instagramie czy facebooku. Jest to muzyka, która naprawdę zasługuje na szansę i większe zainteresowanie tak w naszym kraju jak i na całym świecie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najpopularniejsze