Przed epoką metalu były epoki (toczących się) kamieni. Już wtedy jednak istniały zespoły, które chciały grać naprawdę ciężką muzykę. W dzisiejszym artykule zajmę się tak zwanym proto-metalem, wliczając w to również proto-doom i proto-glam. Mam nadzieję, że taka trochę nostalgiczna podróż w czasie do przełomu lat 60-ych i 70-ych przypadnie Wam do gustu.
Hard rockowy Steppenwolf otwiera nasze zestawienie z bardzo ważnego powodu - to w ich sztandarowym utworze Born To Be Wild po raz pierwszy pada określenie heavy metal. Co prawda chodzi o dźwięk silnika motocykla Harley Davidson ale z czasem tak przyjęło się określać cięższego krewnego muzyki rockowej.
Widziałem kiedyś w internecie stwierdzenie, że jeśli w latach 70-ych chciałeś posłuchać dobrej muzyki trzeba było pójść do sklepu muzycznego i brać wszystko na literę B. Coś w tym jest, skoro w dzisiejszym zestawieniu mamy takie kapele jak Bloodrock, Buffalo, Bang czy Black Sabbath (a było jeszcze choćby pominięte przeze mnie Budgie). Zwłaszcza te dwa ostatnie zespoły można określić jako przedstawicieli proto-doomu.
Black Sabbath nikomu przedstawiać nie trzeba, warto wspomnieć jednak że nie byłoby tak charakterystycznego dla zespołu jak i całego doom metalu brzmienia gdyby nie uraz opuszek u palców gitarzysty i jednego z liderów - Tommy'ego Iommiego. Bang nigdy nie zdobył takiej sławy ale w tym roku dał o sobie znać fajną, utrzymana w stylu retro płyta Another Me.
Czytelnicy bloga na pewno kojarzą zespół Banchee. Rock psychodeliczny był jednym z wiodących nurtów lat 70 i w brzmieniu wielu kapel czuć ciężkie gitarowe zagrywki. Cechą wspólną tego gatunku z raczkującym metalem była również bardziej ponura i brudna atmosfera, tak różną od muzyki promowanej przez stacje radiowe.
Następne dwa zespoły bardzo sobie cenię i cieszę się, że na nie trafiłem. Dust na swoich dwóch albumach grał bliski metalowi hard rock, zmierzający powoli w stronę rocka progresywnego. Szwajcarski Toad przełamuje natomiast dominację muzyki anglosaskiej w dzisiejszym artykule. To również surowy hard-rock, niestroniący też od dłuższych i bardziej rozbudowanych kompozycji.
Ważnymi w historii muzyki gitarowej zespołami są Slade i Sweet. Mimo, że często zaliczane do glam rocka wywarły spory wpływ na różne podgatunki heavy metalu. Slade charakteryzowały bombastyczne i przebojowe gitarowe utwory, takie jak choćby nieśmiertelny Cum on Feel the Noiz, bardzo często coverowane przez metalowców (tak tych glam jak i bardziej trve). Sweet zaś to przykład kapeli wiecznie rozdartej między wymaganiami wydawców, pragnących lekkich i melodyjnych radiowych kawałków a ich niepowstrzymanym pragnieniem grania naprawdę (jak na tamte czasy) ostro.
Chciałbym jeszcze zwrócić Waszą uwagę na prog-rockowy Czar, również często korzystający z mocnych i ciężkich gitarowych riffów. Co ciekawe to kolejny w dzisiejszym zestawieniu zespół z czteroliterową nazwą. Czyżby kolejna proto-metalowa prawidłowość? Kto wie...
Pozostałe zespoły umieszczone na playliście pokazują nam, że elementy zapowiadające nadejście naszego ulubionego (heavy) metalu można odkryć również w brzmieniach acid-rockowych czy progresywnych. Mam też świadomość, że mógłbym wrzucić tu co najmniej 3-4 znane i renomowane zespoły, czuję jednak, że nie poznałem ich twórczości na tyle, by dokonać odpowiedniej i adekwatnej selekcji.
* * *
Wstyd się przyznać, ale musiałem zedytować post i playlistę. Na śmierć zapomniałem o amerykańskim Coven, grającym psychodelicznego rocka. Jest to bodajże jeden z pierwszych zespołów tak zainteresowanych tematem okultuzmu i satanizmu. W kontekście rozwoju metalu jego miejsce w tym artykule nie powinno dziwić, jest jednak jeszcze jeden argument za. Mianowicie to jego wokalistka - Esther Jinx Dawson (a nie Ronnie James Dio) wynalazła dla muzyki typowy metalowy znak - dłoń złożoną w kształt diabelskich rogów.
* * *
Na koniec zachęcam Was do takich muzycznych podróży w czasie i podrzucania mi zespołów, które Waszym zdaniem dały podwaliny pod muzykę metalową. Poniżej, wiadomo, playlista:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz