Odkąd prowadzę tego bloga niezmiernie rzadko trafia mi się taka kompaktowa i spójna playlista tygodniowa. Na dzisiejszej znajdziecie utwory tylko 10-u wykonawców, z których trzy wybijają się zdecydowanie na prowadzenie. Myślę, że czynnikiem sprawczym jest po prostu wysoki poziom rzeczonych kapel, niepozostawiających czasu na nudę i szukanie nowych brzmień. Mam nadzieję, że jesteście podobnego zdania.
Szwedzkie Metalite reprezentuje na dzisiejszej playliście aż 7 kompozycji - raz szybszych, raz bardziej rytmicznych ale niesamowicie melodyjnych. Zespół nie zbacza z raz obranej drogi i coraz bardziej zanurza swój europejski power metal w elektronicznym sosie. Do tej stylistyki idealnie pasują fantastyczne, cyberpunkowe liryki tworzące z Expedition One spójną całość. Naprawdę, po pierwszych singlach nie spodziewałem się, że tak mi się ten krążek spodoba. Utwór Cyberdome to aktualnie moja prawdziwa muzyczna obsesja ale uwierzcie, pozostałe 6 piosenek, które wrzuciłem na listę wcale niczym mu nie ustępują. Chapeau bas!
Fani power metalu mogą się cieszyć nie tylko z nowego krążka szwedzkiej kapeli, również The Grandmaster zaczął 2024 rok od mocnego uderzenia. O płycie Black Sun piszę już któryś tydzień ale naprawdę jest to kawał dobrego, niemieckiego powera. Jens Ludwig po raz kolejny pokazuje swój muzyczny talent i żal jedynie, że w swoim macierzystym zespole ujawniał go (przynajmniej w ostatnich latach) naprawdę sporadycznie. Jeżeli tęsknicie za Edguy'em a to co Tobias gra aktualnie z Avantasią nie do końca reprezentuje Wasze gusta to osłuchajcie sobie Grandmastera. Takie kawałki jak Heaven's Calling, Black Sun, Into the Dark czy Watching the End poziomem dorównują klasykom gtaunku jak Mandrake czy Hellfire Club. Liczę, że projekt będzie dalej rozwijany a Jens z kompanią nagrają jeszcze niejedną świetną płytę. Po cichu liczę też na powrót Edguya, ale póki co szanse na to są niewielkie.
Po Szwecji i Niemczech nasza power metalowa wędrówka przenosi się na Półwysep Iberyjski, gdzie swój kolejny opus zaprezentowali folk-metalowcy z Mago de Oz. Alicia en el Metalverso to, według najczęściej przyjmowanej rachuby 17 płyta hiszpańskiej legendy ciężkiego grania. Jest to też pierwsze nagranie z nowym wokalistą, Rafa Blasem, który zastąpił borykającego się z problemami zdrowotnymi Zetę. Jak na kilka pierwszych odsłuchań to przyznam, że krążek ten jest zdecydowanie bardziej power-metalowym niż folkowy i chyba wychodzi mu to na dobre. Mamy szybkie, soczyste kawałki z, co akurat zawsze było atutem kapeli, melodyjnymi liniami wokalnymi. Instrumenty folkowe są oczywiście obecne ale raczej pełnią formę akompaniamentu niż "pierwszych (nomen omen) skrzypiec". Na dzisiejszą listę wybrał trzy kompozycje i są to wydany niedawno na singlu Luna de Sangre, balladowy Por si un te pierdes i bardziej heavymetalowy El metalverso. Polecam nie tylko iberofilom.
Nowy singiel, trzeci z kolei zapowiadający krążek Clear Cold Beyond, wypuściła również fińska Sonata Arctica. Nowa płyta zapowiadana jest jako powrót to power metalowych korzeni, co pokazał pierwszy singiel, wydany w październiku First in Line. Druga zapowiedź, The Monster Only You Can't See nieco zaniepokoiła fanów, gdyż znowu pojawiło się dużo elementów progresywnych, choć tym razem nie odbierając kompozycji "słuchalności". Jak na tym tle prezentuje się Dark Empath? Nie jest to powermetalowa galopada ale czuć echa pierwszych czterech płyt, a zwłaszcza utworu Don't Say a Word z czwartego albumu Finów. Jest to rytmiczna, utrzymana w średnim tempie melodyjna piosenka, kontynuująca w warstwie tekstowej wątki rozpoczęte od słynnego The End of This Chapter z płyty Silence. Ja to kupuję i czekam na premierę całego albumu.
Przejdźmy do innego gatunku, bo jednak power zdominował za bardzo chyba ten artykuł. Prawdziwą gwiazdą i weteranem AOR jest bez wątpienia Jim Peterik. Pisałem o nim w piątek artykuł (tu). Jak już wspominałem ostatnio, jego projekt The World Stage wydał w styczniu nowy album zatytułowany Roots & Shoots, pełen współprac ze znanymi i wschodzącymi gwiazdami rocka. Jak na klasyczny AOR przystało pełno tu potencjalnych przebojów, są i ballady i cięższe, hard-rockowe numery. Jednym słowem nie można się nudzić. A Dangerous Combination to prawdziwa petarda.
Miłośnikom hard-rocka znane jest tez zapewne brytyjskie Magnum. Z ich ostatniej, pożegnalnej zapewne, płyty zamieszczam dziś na playliście moją ulubioną kompozycję - Run Into The Shadows.
Ciekawostką na pewno jest zespół Apple,bgrający psychodelicznego rocka. W dyskografii tylko jedna płyta - An Apple a Day, wydana w 1969r przeszła wtedy bez echa. Dopiero po latach została uznana za jedno z wybitniejszych dzieł brytyjskiej psychodelii. Muzyka przyjemna, można powiedzieć, że nawet soft-rockowa ubrana w psychodeliczne szaty.
Na zakończenie trzy zespoły z szeroko pojętego świata doom metalu. Sedona Crystal Bitch to przebojowy stoner/doom z charyzmatycznym damskim wokalem. Jedno z odkryć grudniowego zestawienia Doom Charts. Niemiecki Lord Vigo to znowu moje własne odkrycie - jeden z zespołów, na który natknąłem się przy przygotowywaniu artykułu o mało znanych zespołach epic doom metalowych. Co mogę powiedzieć, panowie wiedzą jak budować podniosły klimat, będąc wiernym stylowi wykreowanemu przez chociażby Candlemass. Póki co w moich głośnikach gości ich przedostatnia płyta - Danse de noir, z której na playlistę wrzucam Shoulder of Orion i utwór tytułowy.
Ostatnim zespołem, który dziś jest tylko wspomniany ale w przyszłości ma szansę stać się jednym z głównych bohaterów moich cotygowniowych podsumowań jest Lucifer. Muzyka grana przez szwedzką ekipę to fuzja occult-rocka, proto-metalu i doom metalu, którą nazwać można po prostu doom-rockiem. Dowodzona przez niezwykle utalentowaną wokalistkę Johannę Sadonis, ma już na koncie pięć albumów - ostatni wydany w ten piątek. Jako swoisty apetizer wrzucam dziś na listę hipnotyzująco-melodyny At the Mortuary ale czuję, że za tydzień na 1 utworze się nie skończy.
Ok, to doszliśmy do końca. Niby tylko 10 zespołów ale o każdym wypadało powiedzieć choć kilka słów. Teraz czas na playlistę - łapcie link i miłego słuchania!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz