poniedziałek, 5 lutego 2024

29.01-04.02.2024

 

Jak Wam minął tydzień? U mnie oprócz znanych i od dawna lubianych kapel pojawiło się też sporo ciekawych odkryć. O wszystkim opowiem w dzisiejszym podsumowaniu.

Zacznijmy od power metalu, gdyż w tej kategorii mamy kilkoro wykonawców, każde o nieco innym podejściu do gatunku. Na pewno dużym wydarzeniem muzycznym jest premiera pierwszej płyty Mago de Oz z nowym wokalistą - Rafa Biasem. Album Alicia en el Metalverso to bardzo udane wydawnictwo, pełne zarówno szybkich, gitarowych kompozycji jak i umiejętnie wykorzystanego instrumentarium ludowego. Nie jest to może arcydzieło na miarę klasycznych Gai czy Finisterry ale jako prezentacja nowego gardłowego sprawdza się bardzo dobrze. Barwa głosu Rafy jest nieco głębsza i bardziej ochrypła niż obu poprzedników i akurat do klimatu zawartego na krążku pasuje idealnie. Na dzisiejszą playlistę wskoczyło aż 6 kawałków, od balladowego Por si un dia te pierdes po rozpędzone, epickie Seremos huracan czy La Voz de los valientes, jest więc na czym wyrobić sobie własne zdanie.

Power metal napakowany elektronicznymi wstawkami to znowu znak szczególny szwedzkiego Metalite. Album Expedition One to dalsza ewolucja brzmienia w tym właśnie kierunku. Na szczęście kapela nie traci swojego metalowego rdzenia i obok syntezatorowych zagrywek mamy naprawdę soczyste gitary. Kwintesencją tego krążka jest utwór Cyberdome, który praktycznie od dnia premiery jest jednym z moich ulubionych.

Jeżeli interesuje Was symfoniczna wariacja na temat power metalu i teksty w klimatach sagi fantasy, warto zapoznać się z kolejnym krążkiem włoskiego projektu Arcane Tales. Przyznam, że Until When the Northern Lights Reign to mój pierwszy kontakt z ich muzyką, na pewno jednak zapoznam się z poprzednimi wydawnictwami. Muzyka zawarta na tej płycie jest melodyjna, szybka i podniosła - przywodzi na myśl pierwsze płyty Rhapsody (jeszcze wtedy bez of Fire). Ktoś powie, że nie ma tu nic odkrywczego, ja jednak uwielbiam takie oldschoolowe granie (albo jestem już tak stary). Do posłuchania zostawiam Wam dziś typowy epicki speeder Kings of Kings i bardziej symfoniczne, wzbogacone o partie skrzeczącego growlingu The Dark Portals of Agony.

 Jeśli chodzi o The Grandmaster to o tej kapeli w kilku ostatnich artykułach napisałem już chyba wszystko, dziś więc wrzucam tylko nieco spokojniejsze oblicze zespołu, w postaci hard-rockowego Learn to Forgive.

W kategorii doom metal dwie warte odnotowania płyty. Pierwszą jest piąty krążek doom-rockowego Lucifer - świetne połączenie okultystycznych tematów z bardzo hard-rockową, stylizowaną na lata 70e muzyką. Dobrze czuć to szczególnie w przebojowych At the Mortuary A Coffin Has No Silver Lining. Całość uzupełnia bardzo sugestywna okładka, prezentująca wokalistkę Johannę Sadonis w koloratce na jednolicie czarnym tle. 

Z drugiej strony sceny mamy niemieckiego przedstawiciela epic doom metalu - Lord Vigo. Płyta Danse de Noir wydana została w 2020r i mimo, że nie jest najnowszym wydawnictwem zespołu to od niej zacząłem moją przygodę z kapelą. Na taką decyzję wpłynęły chyba dwie kompozycje, które wybrałem do playlisty Unknown & Underrated, poświęconej epickiemu doomowi. Rzeczone utwory to Shoulder of Orion i numer tytułowy, jednak aktualnie największe wrażenie robi dla mnie At the Verge of Time z tekstem nawiązującym do twórczości Lovecrafta. Wszystkie wymienione utwory znajdziecie na playliście więc let's doom!

Po pewnej przerwie na łamy mojego cotygodniowego podsumowania powrócił przedstawiciel rocka progresywnego. Tym razem jest to odkryty niedawno brytyjski The Far Meadow, obracający się w neo-progowej stylistyce. Pierwszym albumem, z jakim się zapoznałem jest wypuszczony w 2019r Foreign Land, póki co ostatnie dzieło zespołu. Muzyka na nim zawarta jest bogata brzmieniowo, czerpie garściami z muzyki tak ludowej jak i symfonicznej. Dużym plusem jest charakterystyczny wokal Margerity Alexandrou, wprowadzający do utworów pierwiastek tajemniczości. Jeżeli lubicie dokonania szwedzkiej Kaipy, to Foreign Land na pewno przypadnie Wam do gustu. Polecam szczególnie bardziej piosenkowy Mud i nieco bardziej rozbudowany Sulis Rise

Bardzo ciekawym zespołem jest też Crocodile, w którym elementy neo-progowe łączą się z muzyką country i western. Jak to brzmi? Posłuchajcie utworu Feathers in Shadows, który umieściłem na playliście. Ja jestem jak najbardziej na tak i myślę, że kolejne podsumowanie już będzie się bardziej kręcić wokół muzyki pochodzącej z Teksasu grupy/

O psychodelicznym Apple także pisałem już nie raz, daję tylko znać, że na liście macie dziś ich dwie kompozycje - Doctor Rock i Let's Take a Trip Down the Rhine - obie to moi osobiści faworyci.

Podobnie w przypadku nowej płyty Jim Peterik and the World Stage - przebojowej i melodyjnej jak wszystko, co wychodzi spod ręki mistrza. Last Dream Home czy Dangerous Combination to kompozycje, w których duch lat 80-ych jest wręcz namacalny a raz puszczone można zapętlać w nieskończoność. Zainteresowanych twórczością pana Peterika odsyłam do poświęconego mu artykułu.

Co nam jeszcze na dziś zostało? Soilwork to jedna z legend melodic death metalu, która stopniowo (jak większość ich kompanów) odeszła od pierwotnego brzmienia w stronę bardziej komercyjnej muzyki. Jednak w 2007r wraz w premierą albumu Sworn to a Great Divide ten trend udało się, jeśli nie odwrócić, to przynajmniej zatrzymać na jakiś czas. Utwory zawarte na tym krążku są na pewno brutalniejsze i szybsze niż choćby na poprzedniej Stabbing the Drama. Jest w tym jakaś pierwotna moc a i dzięki temu też melodie, których tu nie brakuje, jakoś mocniej jeszcze zapadają w pamięć. Polecam na początek zapoznać się z takimi kompozycjami jak Your Beloved Scapegat czy Breeding Thorn. Jest to fajna odskocznia od łagodniejszych odmian metalu, bez zagłębiania się jednak w tej najbrutalniejsze nurty.

Na koniec jeszcze przedstawiciele rodzimej sceny muzycznej. Pierwszy z nich to zespół Konstelacje, grający szeroko pojętego gitarowego, alternatywnego rocka. Czuć gdzieś lekkie wpływy post-rocka, momentami bardziej agresywny wokal ale generalnie liczy się przede wszystkim ta senna, refleksyjna atmosfera, którą tak dobrze udało się uchwycić w Drodze, jednym z singli zapowiadających drugi album zespołu. Na pewno jest na co czekać.

Druga kapela też obraca się w alternatywnych klimatach, jednak dotyczą one bardziej metalowej muzyki. Powstały na gruzach zespołu Fate, gliwicki YLLGEN niedawno wydał czteroutworową EP-kę, z której najbardziej do gustu przypadł mi utwór Broken Beyond Repair. Jest to kawał dobrze zagranego metalu, z ciekawym tekstem i mocnym wokalem. Sam zespół stara się unikać przypisania do konkretnej kategorii, choć dociekliwi znajdą tu i elementy thrashowe, i bardziej industrialne. Mnie samemu nie wiedzieć czemu przypomina się dawno pogrzebany projekt UnSound. Ważne jest to, że muzyka potrafi oddziaływać na słuchacza i chce się do niej powracać.

Tydzień temu nieco narzekałem, że playlista jakoś taka mało zróżnicowana. Ten tydzień przynosi ze sobą dużo różnych nurtów, nawet w obrębie jednego gatunku. Mam nadzieję, że będziecie zadowoleni. Poniżej link do playlisty a ja czekam na Wasze podsumowania!

Playlista: 04.02.2024

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najpopularniejsze