piątek, 1 marca 2024

Luty 2024 - Podsumowanie Miesiąca

 


Za nami ostatni dzień lutego. W tym roku kalendarz obdarzył nas dodatkowym dniem słuchania ulubionej muzyki. Myślę, że ja dość intensywnie wykorzystałem te nadmiarowe 24 godziny. Dziś natomiast czas podsumować cały, dwudziestodziewięciodniowy miesiąc. Tradycyjnie podsumowanie ma formę listy zespołów, których najczęściej słuchałem. 

1. Mago de Oz - legenda hiszpańskiej sceny metalowej. W tym roku foll/powerowa drużyna zaszczyciła nas niezwykle udanym albumem Alicia en el Metalverso, na którym Rafa Bias debiutuje za mikrofonem. Jest dużo szybkich numerów a elementy folkowe idealnie wyważone z metalowymi. Szczególnie polecam zamykający krążek La voz de los valientes, z podniosłym i niosącym ważne przesłanie refrenem

2. Soilwork - jeden z najbardziej zasłużonych w rozwoju melodic-death metalu zespołów. Szwedzi przez kilkadziesiąt już lat swojej kariery zmieniali swoje brzmienie, zachaczając o bardziej komercyjne brzmienie. W tym miesiącu moje zainteresowanie padło na płytę Sworn to a Great Divide, na której po kilku lata przerwy kapela powróciła do agresywniejszego grania

3. Hunter - zespół, którego nie trzeba przedstawiać. Pionierzy soul metalu mają w sobie coś, co pozwala albo ich kochać albo nienawidzić. Ja należę zdecydowanie do tej pierwszej grupy a w lutym mocno ogrywałem sobie album T.E.L.I... społecznie zaangażowany i mocno piętnujący przywary dzisiejszego świata

4. Metalite - napakowany elektroniką power metal ze Szwecji z charyzmatyczną Ericą Olsson na wokalu. Przebojowe kompozycje z mocnym rytmem, nie tracące jednak na, nomen omen, metaliczności. Z utworów z najnowszej płyty serce najmocniej bije do Cyberdome, jednego z najczęściej słuchanych w tym miesiącu

5. Lucifer - połączenie okultystycznego rocka, proto-metalu i psychodelii, zbiorczo określane mianem doom rocka. Na V kapela nie odkrywa Ameryki ale potwierdza dominację w swojej kategorii. Utwory na długo zostają w pamięci a ich grobowy klimat świetnie rezonuje z głosem niesamowitej Johanny Sadonis

6. Arcane Tales - włoska scena power metalowa od lat pozostaje pod dużym wpływem twórczości Rhapsody. Nie inaczej jest w przypadku zespołu sterowanego przez Luigiego Sorrano. Mamy tu wciągającą historię fantasy, dużo elementów symfonicznych a przede wszystkim szybkie i podniosłe utwory, które przywodzą na myśl najlepsze płyty mistrzów gatunku z Triestu. Pozycja obowiązkowa dla wszystkich fanów tak power jak i symfonicznego metalu

7. Elettra Storm - kolejna kapela z Półwyspu Apenińskiego. Wydany niedawno album Powerlords to jeden z najlepszych debiutów ostatnich miesięcy, przynajmniej w kategorii power metal. Zespół nie stroni od elektroniki i bardzo melodyjnych kompozycji a duet wokalny Crystal i Francisa wypada naprawdę dobrze. Będę koniecznie śledził dalsze losy tego projektu

8. Metal de Facto - tym razem power metal z mroźnej Finlandii, opowiadający na swym drugim albumie o kraju kwitnącej wiśni. Jeśli myślicie, że to dziwne połączenie to wyprowadzę Was z błędu. Jest solidnie, szybko, melodyjnie a przede wszystkim metalowo. Już otwierający krążek Rise Amaterasu robi wrażenie a zespół podobny poziom utrzymuje aż do wieńczącego dzieło, mocarnego 47 Ronin

9. Crocodile - progresywny rock w klimatach country&western? Posłuchajcie The Tale of Otter, Thorn Eater, And the Colored Coyotes of Hidden City i oceńcie sami. Mnie się podoba

10. Konstelacje - ciekawe, gitarowe granie z elementami post-rockowymi. Poetyckie, emocjonalne teksty o przeważnie depresyjnym wydźwięku i mocny, ochrypły wokal tworzą atmosferę, w której aż chce się zanurzyć. Droga, Echo czy Przed świtem to jedne z singli zapowiadających drugi już album studyjny zespołu, na który czekam z niecierpliwością

11. Buffalo - jeden z pionierów metalu z czasem popłynął bardziej w stronę southern rocka. Album Mother's Choice jest często odsądzany od czci i wiary przez "prawdziwych fanów". Dla przekory postanowiłem się z nim zapoznać i cóż, do mnie to trafiło a dzięki południowym akcentom krążek świetnie sprawdza się do jazdy autem

12. The Far Meadow - brytyjski rock neo-progresywny z folkowymi elementami. Na wokalu Marguerita Alexandrou, której głos kojarzy mi się z dokonaniami szwedzkiej Kaipy. Ich ostatnim jak dotąd albumem jest magiczny i tajemniczy Foreign Land, z którego pochodzi mój ulubiony Mud. Możecie zapoznać się z nim na dzisiejszej playliście.

13. Evership - znów neo-prog, tym razem zza oceanu. The Uncrowned King: Part I to jeden z najlepszych albumów Amerykanów, pełen zarówno rozbudowanych suit jak i bardziej piosenkowych numerów. Do mnie najbardziej przemawia zamykający płytę Wait, gdzie urocza melodia uzupełnia instrumentalne bogactwo dźwięków

14. Temporal Driver - amerykański doom metalowy kwartet, który wg informacji z ich biografii, nie umie grać doom metalu. Gdyby wszyscy grali go tak kiepsko jak Temporal Driver, doom by był puszczany nawet w Radiu Pogoda, także kawał dobrej roboty panowie. 

Każdy z wymienionych powyżej zespołów ma swoich przedstawicieli na podlinkowanej poniżej playliście. Mam nadzieję, że mój wybór Wam się spodoba. Czekam też na Wasze podsumowania miesiąca. Trzymajcie się i do poniedziałku!

Playlista: luty 2024 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najpopularniejsze