piątek, 22 marca 2024

Zima 2024 - Podsumowanie Kwartału

 

21 marca uznawany jest za pierwszy dzień kalendarzowej wiosny. Ta meteorologiczna przyszła do nas zdecydowanie wcześniej. Już połowa lutego obfitowała w przyjemne, słoneczne dni. Czy ten niedobór chłodnej, surowej zimy przełożył się jakoś na klimat słuchanych przeze mnie w tym czasie utworów? Bardzo możliwe, gdyż dużo w nich energii i mocy, choć dla bardziej stonowanego grania również znalazło się miejsce. O szczegółach opowiem Wam w poniższym podsumowaniu.


NAJCZĘŚCIEJ SŁUCHANY UTWÓR

Metalite - Cyberdome - gdy power metal spotyka muzykę elektroniczną jedno jest pewne - może wyjść z tego naprawdę bombastyczny kawałek. Tak jest i w tym utworze szwedzkiego zespołu. Mamy tutaj umiejętne użycie syntezatorów, dynamiczny rytm a przede wszystkim powalający na kolana refren. Naprawdę, Metalite ma talent do tworzenia tego typu piosenek (jako inny przykład niech wystarczy A Virtual World otwierający ich poprzedni album). 


NAJLEPSZE ALBUMY KWARTAŁU

Power metal był w ostatnich trzech miesiącach zdecydowanie najczęściej słuchanym przeze mnie gatunkiem. Wszystko za sprawą świetnych premier jak i nadrabiania zaległości z poprzedniego roku. Obok wspomnianego wyżej Metalite i albumu Expedition One, bardzo często gościł u mnie też hiszpański folk-powerowy Mago de Oz, który na Alicia en el Metalverso zabiera nas w podróż pełną szybkich rytmów, podniosłych melodii i ludowych instrumentów. Na tym albumie nacisk na każdy z tych elementów jest równomierny co skutkuje naprawdę udaną propozycją. Co poza tym? Mógłbym wymieniać bez końca, m.in. The Grandmaster - Black Sun, ShadowStrike - Traveler's Tales (wydany w zeszłym roku) czy chociażby świetne debiuty Elettra Storm czy Alterium. 

Jeżeli chodzi o doom metal, tutaj mamy do czynienia z bardzo różnorodnymi albumami. Jest solidny, doomrockowy Lucifer ze swym V wydawnictwem, grający swoje ale nadal na wysokim poziomie. Nie zawiodła również Stygian Crown, która na Funeral of the King serwuje nam mocną dawkę epickiego doomu, okraszonego mocnym kobiecym wokalem. Stoner doomowa Sedona Crytal Bitch również wciąga swoimi hipnotyzującymi melodiami. I po raz kolejny za mikrofonem mamy kobietę. Żeby obronić choć trochę honor męskiej części tej sceny wspomnę o ciekawym zespole Temporal Driver, którego ostatnia EP-ka została wyróżniona przez portal Doom Charts.

W rocku progresywnym ostatnie miesiące upłynęły mi raczej nad odkrywaniem interesujących albumów z poprzednich lat niż na dogłębnym zapoznawaniu się z nowościami. Nie mogłem jednak przegapić premiery The Likes of Us, pierwszego krążka Big Big Train po śmierci Davida Longdona. Jak już pisałem w poprzednich artykułach jest to przepiękna muzyka i chyba najwspanialszy hołd jaki muzycy mogli złożyć zmarłemu koledze. Bardzo intrygująco brzmi również nawiązujący do western&country The Tale of Otter... neo-progowego Crocodile. W przypadku pozostałych płyt, jakie wpadły mi w ucho, są to zeszłoroczny Making Shores Damanka czy romansujący z folkowymi elementami Foreign Land brytyjskiego The Far Meadow. 

Jim Peterik znany jest przede wszystkim z występów z grupą Survivor czy (w ostatnich latach) Pride of Lions. Prowadzi też swój solowy projekt World Stage, w ramach którego z początkiem roku wydał płytę Roots & Shoots, Vol. 1 pełną gościnnych udziałów dawnych lub dopiero wschodzących gwiazd. Muzyka na niej zawarta to wysokiej jakości AOR, czyli prostym językiem mówiąc - melodyjny hard rock. Już pierwsze dźwięki otwierającego album Dangerous Combination zachwycają i wciągają po uszy. Jeżeli ktoś lubi bardziej komercyjne, lecz nadal soczyście gitarowe brzmienie to zakocha się w tym krążku bez pamięci.

Chciałbym jeszcze wspomnieć o dwóch naprawdę starych albumach, które odkryłem w ostatnich tygodniach. Pierwszy to legenda brytyjskiej psychodelii, pochodzący z 1969r An Apple a Day grupy Apple [sic!] a drugi to mniej znana i szanowana (za swoje bardziej southern rockowe brzmienie) płyta Mother's Choice australijskiego Buffalo. Mimo swojego wieku oba albumy brzmią naprawdę świeżo i spędziłem z nimi sporo przyjemnych chwil.


NAJWIĘKSZE ZASKOCZENIE

Zmiana wokalisty po wielu latach spędzonych z jednym frontmanem zawsze budzi pewien niepokój. Jeżeli to podyktowane jest tragiczną śmiercią muzyka tym bardziej cała sytuacja nabiera głębszego wymiaru. Mówię oczywiście o brytyjskiej legendzie progresywnego rocka - Big Big Train. Z niecierpliwością ale i pewnym dystansem oczekiwałem pierwszego krążka nagranego z Alberto Bravinem ale jak się okazuje moje obawy były nieuzasadnione. Nowy wokalista sprawdza się zarówno za mikrofonem jak i w roli kompozytora, o czym może zaświadczyć choćby rozbudowany utwór Miramare, jeden z moich ulubionych na płycie. Brytyjskiej ekipie udało się utrzymać tę magię i styl, dodając do niej coś nowego. Jest to jak najbardziej miłe zaskoczenie i na pewno kompozycje z The Likes of Us będą mi często towarzyszyć w dalszej części tego roku.  


NAJWIĘKSZE ROZCZAROWANIE

Nigdy nie byłem jakimś psychofanem Slayera, zwłaszcza ostatnich kilku albumów. Mimo to zapowiedzi solowego albumu Kerryego Kinga, który zapowiadany jest w sumie jako kontynuacja działalności legendy thrash metalu, wzbudziła moje zainteresowanie. Po odsłuchu Idle Hands nie obudziły się we mnie niestety żadne większe emocje. Ot, dobry utwór ale bez fajerwerków. Czy na tyle średni by go uznać za największe rozczarowanie ostatnich miesięcy? Biorąc pod uwagę oczekiwania jakie z nim wiązałem czuję na pewno niedosyt.


NAJWIĘKSZE ODKRYCIA

Włoska scena power metalowa od wielu lat rośnie w siłę i aspiruje do miana trzeciej, po niemieckiej i fińskiej, siły na kontynencie europejskim. Każdy kolejny zespół z Płw. Apenińskiego gwarantuje wiele minut szybkiej, dynamicznej i ultramelodyjnej muzyki z obowiązkowymi elementami symfonicznymi. Z tej grupy chciałbym wyróżnić dwie kapele, obie dowodzone przez charyzmatyczne wokalistki - Elettra Storm i Alterium. Oba zespoły wydały niedawno swoje debiutackie albumy i czuję, że na tym nie poprzestaną. Bardzo ważnym odkryciem jest też niemiecki (w większości) The Grandmaster, gdzie udziela się gitarzysta Edguya (jednego z moich naj naj zespołów) Jens Ludwig. Ich druga płyta zrobiła na mnie wielkie wrażenie i na pewno umiliła smutek po zawieszeniu działalności kwintetu z Fuldy. W kategorii największych odkryć pozwolę sobie też umieścić wspomniane już wyżej psychodeliczne Apple ale nie mogę zapomnieć też o jednym z najświeższych - indonezyjskim heavy psychowym Deadpeach - myślę, że w najbliższych podsumowaniach będzie o nich sporo.


OCZEKIWANIA NA PRZYSZŁOŚĆ

Przed nami również premiery wielu albumów, na które czekam z niecierpliwością. Wśród nich chciałbym przede wszystkim wymienić poniższe:

Acid Mammoth - Supersonic Megafauna Collision - 05.04

Tyr - Battle Ballads - 14.04

My Dying Bride - A Mortal Binding - 19.04

The Tangent - To Follow Polaris - 10.05

Freedom Call - Silver Romance - 10.05

Pallbearer - Mind Burns Alive - 17.05

Rhapsody of Fire - Challenge the Wind - 31.05

New Horizon - Conquerors - 14.06

Crystal Viper - The Silver Key - 28.06


PODSUMOWANIE

Zgodnie z tradycją bloga, do dzisiejszego podsumowania dołączam powiększoną, bo aż 40-utworową playlistę. Mimo widocznej dominacji power metalu liczę, że każdy znajdzie na niej coś dla siebie. Mam też nadzieję, że przez kolejne 3 miesiące w codziennym życiu będzie Wam towarzyszyła tylko i wyłącznie dobra muzyka! Trzymajcie się i udanego weekendu!

Playlista: I, II, III 2024




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najpopularniejsze