poniedziałek, 26 sierpnia 2024

19.08-25.08.2024

 


Poniedziałki bywają trudne, zwłaszcza gdy za oknem szarówka a do pracy o 7:30 stawić się trzeba. Nie można też zapomnieć o czytelnikach, którzy na pewno czekają na kolejne muzyczne podsumowanie. Na szczęście tworzenie playlist i pisanie artykułu to przyjemność, która pomaga wejść w nowy dzień z uśmiechem na ustach. Tak więc bierzmy się do pracy, by sobie i Wam umilić ten dzień!

Zacznijmy może od energicznego power metalu. Tu przede wszystkim ogrywałem najnowszy krążek HammerFalla - Avenge the Fallen. Choć sami muzycy starają się odżegnywać od klasyfikowania ich jako power, to jednak najciekawsze i najczęściej słuchane przeze mnie utwory z tej płyty to właśnie typowo power-metalowe galopady. Przypadek? Nie sądzę. 

Kolejnym zespołem o power-metalowej orientacji jest norweski Keldian, choć w przypadku tego dwuoosbowego projektu słowo zespół to pewne nadużycie. Co prawda ostatnia płyta duetu, The Bloodwater Rebellion to już znaczny zwrot w kierunku bardziej aor-owego grania, ja jednak w ostatnim tygodniu odświeżyłem sobie bardziej klasyczną, pełną kosmicznego powera Outbound. Z niej właśnie pochodzą jedne z moich ulubionych utworów Norwegów - rozpędzony Kepler and 100 000 Stars i przebojowy Burn the Sky.

Kolejny raz na tygodniowej playliście gośći włoski epic metalowy Icy Steel, którego debiutancki album poznałem dzięki audycji Epoka Żelaza. Tym razem reprezentuje ich utwór When I Hold The Sword - już sam tytuł podpowiada nam jakiego rodzaju muzyki możemy się spodziewać. Podniosły klimat, marszowy rytm i ostre niczym nomen omen miecz gitary - jest moc!

Zmieńmy może nieco styl muzyczny, choć zapewniam, że epickości nie braknie. Wspominałem ostatnio, że debiut hiszpańskiej grupy A Neverending John's Dream bardzo przypomina mi drugi album projektu Pride of Lions - The Destiny Stone. Oba krążki łączą przebojowe, aor-owe melodie z podniosłym klimatem, elementami progresywnymi i symfonicznymi. Jeśli mi nie wierzycie, posłuchajcie sami - dziś na playliście znajdziecie utwory obu wykonawców. Zwróćcie zwłaszcza uwagę na kapitalny Back to Camelot - jak widać wcale nie trzeba grać trve metalu by nagrać naprawdę epicki kawałek.

Rok 2024 to bardzo intensywny czas w życiu szwedzkiego wokalisty i gitarzysty Patrika Lundstroma. W czerwcu światło dzienne ujrzała nowa, bardzo dobra zresztą, płyta Kaipy a kilka dni temu swoją premierę miał powrotny, wydany po 17-letniej przerwie, krążek Ritual - innej szwedzkiej prog-rockowej grupy. Na The Story of Mr. Bogd Part 1 progresywne zagrywki mieszają się z elementami zapożyczonymi z lokalnego folkloru. Jak się zapewnie domyślacie, jest to muzyka, w której Patrik czuje się jak ryba w wodzie. Zachęcam więc do zapoznania się z historią tajemniczego pana Bogda. Myślę, że wciągnie Was na długo, zwłaszcza, że jak sugeruje sam tytuł płyty, opowieść ta nie kończy się wraz z ostatnimi dźwiękami ostatniego utworu.

Progreswyny rock w typowo stonerowym stylu to natomiast znak rozpoznawczy kalifornijskiego Sacri Monti. Po jednym tygodniu nieobecności kapela wraca do moich "chartsów", ponownie reprezentowana przez Desirable Sequel - bardzo emocjonalny i pełny dusznej atmosfery utwór.

Stoner/doom w iście mistrzowskim stylu potrafi grać amerykański REZN. Co prawda, ich ostatni album, wydany w lipcu Burden nie zrobił na mnie takiego wrażenia jak dwa poprzednie, nadal jednak chętnie wracam do zamykającego płytę utworu Chasm. 

Jak zapewne zauważyliście, w ostatnich tygodniach więcej u mnie innych odmian doom metalu, niż tak popularnego w dzisiejszych czasach stonera. Przyznam się, że po dłuższej przerwie ponownie poczułem miłość do post-rockowej stylistyki a przecież to z niej swój początek bierze tak shoegaze jak i właśnie miks tego ostatniego z doom metalem, czyli doomgaze. Do najciekawszych krążków z tej kategorii, jakich dane mi było ostatnio słuchać należą Dawn and All That Follows Mountaineera, Sleep Now, In Reverse Iress i self-tittle album Breaths. Pełno na nich melancholii, tworzących ścianę dźwięku gitar i eterycznych wokali - coś pięknego.

Szwedzkiej Katatonii nie muszę chyba nikomu przedstawiać. Jest to zespół zasłużony dla rozwoju i death/doomu i depresyjnego rocka a ostatnio dość śmiało wchodzący w bardziej progresywne, rządzone przez Opeth terytorium. Spośród tych wszystkich zróżnicowanych stylistycznie albumów moje serce bije jednak najmocniej dla jednego - Viva Emptiness. Bardzo często wracam do niego, tak też było i w tym tygodniu. Korzystając więc z okazji wrzucam Wam na playlistę jeden z moich ulubionych utworów zespołu - Burn the Remembrance z przejmującym, pełnym gorzkiej refleksji tekstem.

Z kronikarskiego obowiązku wspomnię jeszcze o pozostałych reprezentantach szeroko pojętego doom metalu, jacy znaleźli się na dzisiejszej playliście. Są to nasze rodzime Las Trumien i Toń - każdy jedyny w swoim rodzaju. 

Co nam jeszcze zostało? Hard/alt-rockowy Godsmack to kapela, które słucham (z przerwami) od czasu liceum i w tym miesiącu dość mocno przysiadłem szczególnie do starszych pozycji w dyskografii kapeli. Na playliście znajdziecie po jednym kawałku z pierwszych trzech krążków a także dwa pochodzące z nowszego, choć już też sześcioletniego When Legends Rise. Mam świadomość, że ten wybór może się nie spodobać metalowym gatekeeperom ale cytując klasyka - horyzont mój sięga poza mur metalu. Mam nadzieję, że moje artykuły sprawiają, że i Wy macie tak samo.

Tak więc, by to wychodzenie poza strefę komfortu jeszcze wzmocnić, na zakończenie dwa utwory, które koło metalu nawet nie stały. Dead Tahiti to polska grupa post-punkowa/coldwave, mająca na koncie wydany niedawno debiutancki krążek pt. Fala. Muszę przyznać, ze słucha się go naprawdę przyjemnie. Mamy tu paradoksalnie dość lekką ale osadzoną w zimnym klimacie muzykę ozdobioną ciekawymi i nierzadko surrealistycznymi tekstami. Jeśli szukacie czegoś nowego to warto zapoznać się z tym krążkiem. Dodaję też od siebie wzmiankę, że jest to kolejne już po widmoidzie odkrycie z audycji W zimnej toni pani redaktor Adamskiej. Zachęcam do słuchania jej audycji w czwartki o 20 na antenie Radia Pro-Rock.

Drugi utwór to niedawno odkryte Wciórności i skoczny, wciągający na długo Trampa Raj. Muzycy grupy sytuują swoje brzmienia gdzieś pomiędzy dark folkiem a poezją śpiewaną. Tu akurat czuję, że ten folk jest taki "miejski", rzekłbym nawet, że "klezmerski". Jednak słowa słowami a najlepiej poznacie o czym mówię po prostu puszczając sobie ten utwór. Nie pożałujecie!

Ok, to już koniec na dziś. Mam jednak nadzieję, że będziecie do dzisiejszej playlisty wracać często a zarazem z niecierpliwością czekać na kolejne podsumowanie. Miłego dnia i odłuchu! (link poniżej)

Playlista: 25.08.2024 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najpopularniejsze