Są tacy wokaliści, których nie da się podrobić. Swoja charyzmą, tonem czy barwą głosu wybijają się ponad przeciętność, sprawiając, że każda śpiewana przez nich piosenka - od rockowej suity po pop-rockowy przebój nabiera cech arcydzieła. Takim muzykiem jest Krzysztof Cugowski, określany nieraz "atomowym gardłem polskiego rocka". Dzisiejsze podsumowanie to w dużej mierze właśnie wykonywane przez niego piosenki.
Wiek to tylko liczba to tytuł najnowszej solowej płyty wokalisty. Nagrana razem z Zespołem Mistrzów, składającym się z uznanych na polskiej scenie instrumentalistów, charakteryzuje się luźnym, bluse-rockowym charakterem. Usłyszymy tu i wyraziste gitary czy organy Hammonda jak i ciekawe zagrywki na basie. Jest to muzyka uznanego artysty, który już nic nie musi ale jeszcze mu się chce. Wiadomo też, że od muzyka tego pokroju oczekuje się dużo ale myślę, że ekipa pana Krzysztofa stanęła na wysokości zadania. Mamy tu i ostrzejsze kawałki jak otwierający płytę Jestem z dzikiego kraju czy szybkie Scięte głowy jak i bardziej przebojowe choć nadal mocno osadzone w gitarowym bluesie (tu choćby Góra dół). Na uwagę zasługuje też warstwa tekstowa, w sposób refleksyjny i z pewną dozą ironii opisująca otaczającą nas rzeczywistość. Podsumowując, jest to album, który słucha sie bardzo dobrze i bez poczucia robienia czegokolwiek na siłę.
Wszyscy wiedzą też, że Krzysztof Cugowski przez lata związany był z legendą polskiego rocka - lubelską Budką Suflera. Razem nagrali kilkanaście płyt studyjnych i koncertowych, z których co najmniej kilka stało się kamieniami milowymi w rozwoju rodzimej muzyki rockowej. Zaczynali od ciężkiego, psychodelicznego grania, którego klimat podkreślały poetyckie teksty Adama Sikorskiego. Później było różnie, z momentami dość niebezpiecznego romansu z muzyką pop. Jeśli jednak gdzieś w późniejszej działalności zespołu zbliżył się on do poziomu pierwszych dwóch płyt, to w 1993 roku. Ukazał się wtedy album Cisza, rockowy, ambitny a przy tym przebojowy. Moimi ulubionymi utworami z tego wydawnictwa są hard rockowe Młode Lwy i Ragtime a także przepiękna Kolęda Rozterek z tekstem wspomnianego powyżej Adama Sikorskiego. Te trzy utwory, będące równocześnie popisem wokalnym Cugowskiego, znajdziecie na dzisiejszej playliście.
A co jeszcze się na niej znajduje? Kilka kompozycji z Supersonic Megafauna Collision - wydanego na wiosnę czwartego albumu włoskich stoner/doomerów z Acid Mammoth. Jest to płyta, która należy do moich ulubionych doomowych premier tego roku i raz na jakiś czas lubię sobie wrócić do tych dusznych i ponurych klimatów. Podobnie rzecz ma się z Rankarumpu, pierwszą od kilku lat naprawdę solidną płytą fińskiego Korpiklaani.
Tego typu powrotów jest zresztą znacznie więcej. Choćby czeski Eagleheart. Ta power metalowa ekipa ma na swoim koncie tylko trzy albumy, ale każdy broni się odpowiednią jakością i zapadającymi w pamięć melodiami. W tym tygodniu padło na Dreamtherapy z 2011 roku, z którego najbardziej lubię melodyjny Creator of Time. Aż dziw bierze, że tak utalentowany zespół nie zrobił większej kariery.
W ostatnich tygodniach też dość często sięgam po różne albumy holenderskiej Epici. Od lat jestem wielbicielem wokalu Simone Simons i trochę rozczarowała mnie jej solowa plyta. Być może to pchnęło mnie w ramiona jej macierzystego bandu. Póki co czuję się w nich wyjątkowo dobrze a na dzisiejszej playliście znajdziecie aż 4 utwory z różnych płyt tej legendy symfonicznego metalu.
Pozostałe utwory, które znalazły się w dzisiejszym podsumowaniu pochodzą już z tego roku. Są wśród nich te nieco starsze, jak i najświeższe premiery. Do tej pierwszej grupy zaliczyć możemy power metalowe petardy w postaci We All Are One Theragona (luty), The Fire Still Burns Tezza F (maj) czy wydane w sierpniu Hero to All i Rise of Evil HammerFalla.
Kolejna grupa to premiery z ostatnich kilku tygodni. Mamy tu dobrze Wam już znane Bonsai Kitten i Szlugazer, zaliczane do bardziej alternatywnych odmian muzyki rockowej a także przedstawiciela cięższej odmiany włoskiego power metalu w postaci kapeli o mało włoskiej nazwie Drakkar (choć nie zapominajmy, że południe Italii przez lata było w rękach Normalnów).
Na koniec zostawiłem sobie te zespoły, które najnowsze albumy wydały w ostatni piątek. Było ich sporo także nie wszystkim mogłem poświęcić odpowienią ilość czasu, ale liczę, że w tym tygodniu to się zmieni i następne podsumowanie będzie należało do m.in. stoner/doomowej Alunah, power metalowców z Krilloan i Vision Divine czy szwedzkiego Eclipse (jednego z najlepszych przedstawicieli współczesnego melodyjnego hard rocka). A gdzieś tam jest jeszcze nowy Nightwish, który nie wytrzymał konkurencji i na aktualną playlistę się nie załapał.
Myślę, że najbliższeg dni będą pełne tylko i wyłącznie najlepszej muzyki. Tego też Wam życzę a poniżej wrzucam link do playlisty. Miłego odsłuchu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz