poniedziałek, 23 grudnia 2024

16.12-22.12.2024

 


Święta coraz bliżej, atmosferę czuć już wszędzie tylko nie w moim odtwarzaczu. Choć przyznam się, że i ja się przemogłem i Last Christmas włączyłem ten jeden czy drugi raz. Niemniej jednak podsumowanie mijającego tygodnia wygląda następująco.

Najczęściej słuchałem młodego, niemieckiego zespołu Violet, grającego mocno inspirowany latami 80-ymi AOR. Ich muzyka to bardzo melodyjne, wpadające w ucho kawałki, udane połączenia gitar z bardzo ejtisowymi klawiszami a do tego okazjonalnie solówki na saksofonie. Na dzisiejszą playlistę trafia 5 utworów z wydanej przed tygodniem płyty Mysteria. Wśród nich jest Angelina (Talk to Me), której potrafię słuchać po kilka razy dziennie. Jest to piosenka, która z każdą kolejną sekundą wciąga coraz mocniej aż człowiek zaczyna ją nucić niemalże co chwilę. Inne kompozycje, choć nieco w cieniu Angeliny, też potrafią porwać swoją energią i łatwymi do zapamiętania refrenami. Coś czuję, że w świecie melodyjnego rocka rośnie nam nowa gwiazda. A to dopiero ich drugi krążek!

Dla pewnej przeciwwagi, żebyście nie myśleli, że hair metalu czy AORa nie da się zagrać w sposób uznawany za "ekstremalny", przedstawiam Wam zespól Nitro. Ten działający przez krótki okres czasu, na przełomie lat 80-ych i 90-ych zespół hair-metalowe kryteria wyniósł do bardzo ekstremalnego, wręcz przerysowanego poziomu. Maksymalnie wytapirowane włosy, cztero-gryfowa gitara Michalea Angelo Batio czy tak wysokie piski Jim Gillete, że pękały szklanki a do tego naprawdę ciekawe kompozycje - to wszystko sprawiło, że był to zespół prawdziwie wyjątkowy. Pozostawił po sobie dwa krążki i to właśnie z debiutu (O.F.R. - 1989 rok) pochodzi numer Double Trouble, który znajdziecie na playliście. Mam świadomość, że dla niektórych z Was te brzmienia mogą być trudne do strawienia ale warto pamiętać, że taka instytucja jak Nitro kiedyś istniała.

Bardzo chętnie tej jesieni (i od soboty w zimie) sięgam po muzykę power metalową. Jest to zresztą styl od którego zaczęła się moja przygoda z metalem. Cieszy mnie, że nadal odnajduję w niej tę samą radość i energię jaka zachwyciła mnie w 2007 roku. Cieszą też nowe płyty, utrzymujące odpowiedni poziom. Jedną z nich jest chociażby Blaze of Rage belgijskiego Magic Kingdom. Co prawda potrzebowałem nieco więcej czasu by się w pełni do niej przekonać ale czuję, że było warto. Mamy tu sporo ciekawych kompozycji, tak w wyższych jak i średnich tempach, które umiejętnie podkreśla mocny, nieco ochrypły wokal Michaela Vescera. Moje ulubione to Undead at the Gates, o którym pisałem już tydzień temu i szybki, klasycznie powerowy Blaze of Storming Rage ale i pozostałe dwa, które znalazły się na playliście to naprawdę solidne pozycje.

Po raz kolejny muszę też pochwalić francuski Calypsian za ich udany debiut. Frozen Firestorm to przykład klasycznego symfonicznego powera, który mimo lat mijających od premiery Legendary Tales Rhapsody, nie umarł a wręcz przeciwnie, kwitnie i wydaje przepyszne owoce. Podobnie rzecz się ma z angielskim Fellowship - nowy album, choć nieco słabszy od debiutu, wciąż do mnie powraca za sprawą utworu The Bitter Winds - szybkiej, intensywnej i bogatej w elementy symfoniczne.

W ostatnim czasie postanowiłem wrócić do muzyki amerykańskiego Symphony X - niekwestionowanej legendy progresywnego powera. Niestety ich dyskografia póki co kończy się na wydanym w 2015 roku Underworld. Oczekiwanie na coś nowego może umilić rewizyta starszych albumów, co też z wielką przyjemnością czynię. Stąd też obecność w dzisiejszym podsumowaniu takich utworów jak Eve of Seduction z mojej ulubionej płyty Paradise Lost i Evolution (Grand Design) z wydanej w 2000 roku V: New Mythology Suite. Oba utwory pokazują zarówno techniczne umiejętności muzyków jak i zdolność pisania naprawdę zapadających w pamięć kompozycji.

Legendą muzyki progresywnej, choć bardziej rockowej niż metalowej jest brytyjska Arena. Wspominam o nich już chyba po raz trzeci w ciągu ostatniego tygodnia ale wybaczcie. The Visitor to tak niezwykły album, że ile by nie pisać i tak będzie mało. Urozmaicone, nieszablonowe kompozycje, popisy gitarzystów i klimatyczne klawisze, pełen ekspresji wokal - to tylko kilka z mocnych stron tego wydawnictwa. Sprawdźcie zresztą sami, na playliście meldują się aż 4 utwory.

Nie braknie też na niej innych przedstawicieli prog-rocka i prog-metalu. Niemiecki Castle Mountain Moon to tegoroczny debiutant i warto zapoznać się z ich twórczością, dość mocno osadzoną w neo-progowej stylistyce. Prog-metalowców z VOLA raczej przedstawiać nie muszę - Friend of a Phantom to album kompletny i każdy miłośnik tej muzyki powinien go znać.

O polsko-francuskim duecie rockowym Stefski & Hutch wspominałem też tydzień temu. Tym razem oprócz własnej interpretacji utworu Leonarda Cohena Who By Fire polecam też ich autorską kompozycję, tytułowy utwór z płyty Selling Lies wydanej w kwietniu tego roku, pełnej niczym nieskrępowanego gitarowego grania.

Na koniec jeszcze doom metalowe odkrycie tygodnia, za które dziękuję niezastąpionej Epoce Żelaza. The Crypt to kolejne dziecko epic-doomowej instytucji jaką niewątpliwie jest Leif Edling. Redaktor Julia w swoim poście zasugerowała podobieństwo do Avatarium, które uwielbiam, więc musiałem koniecznie obczaić. Cóż, osobiście rzekłbym, że więcej widzę tam post-(i pre)-Messiahowego  Candlemass ale jak dla mnie nie jest to żadna wada. Kompozycje są mocno gitarowe, mają typowy edlingowski klimat i wbijają sie do głowy z siłą kafara. Duża w tym zasługa też wokalistki Pepper Potemkin, której głos dodaje utworom jeszcze więcej drapieżności. Na pewno będę dość często wracał do tego albumu a Wy, jeśli jeszcze nie mieliście okazji się z nim zapoznać, szybko nadrabiajcie zaległości!

Kolejny akapit należy do stoner/doomowego Elephant Tree, choć w przypadku tej kapeli żadne szufladkowanie nie ma racji bytu. W ich utworach są i elementy bluesowe i post-rockowe - zdaje się, że wyobraźni muzyków nie da się w żaden sposób ograniczyć. I bardzo dobrze. Jako przykład podaję moje ulubione Echoes z 2016 roku i 4 for 2 z tegorocznego splitu z Lowriderem - The Long Forever, docenionego przez m.in. Doom Charts, które wyróżniło ich pierwszym miejscem w swoim październikowym zestawieniu. 

I jeszcze słowem przypomnienia, jeśli lubicie folk metal z mocnym, czystym wokalem, bardziej metalowy niż skoczny to posłuchajcie sobie Velesara. Mają na koncie trzy udane albumy i mnóstwo fajnych utworów. Jednym z nich jest Kamienny Tron, który co jakiś czas wpada do mego odtwarzacza na dłużej.

To już całe podsumowanie. Jak zwykle zapraszam do odsłuchu podlinkowanej poniżej playlisty. I dajcie znać, czego Wy ostatnio najczęściej słuchacie!

Playlista: 22.12.2024   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najpopularniejsze