piątek, 21 marca 2025

Zima 2025 - Podsumowanie Kwartału

 


Zima jest kobietą. Tym stwierdzeniem pozwoliłem sobie otworzyć najnowsze podsumowanie kwartału. I to nie tylko dlatego, że w języku polskim rzeczownik określający tę porę roku jest rodzaju żeńskiego. Nie dlatego, że Międzynarodowy Dzień Kobiet wypada w marcu a więc zimowym miesiącu. U mnie zima jest kobietą, bo jedne z moich ulubionych płyt wydanych w ostatnich 90-u dniach mają właśnie przedstawicielkę płci żeńskiej za mikrofonem. A jakie to płyty, dowiecie się już za chwilę.


NAJCZĘŚCIEJ SŁUCHANY UTWÓR

Avatarium - Lovers Give a Kingdom to Each Other - w przypadku aż trzech poprzednich płyt tego szwedzkiego doom metalowego (a może już doom rockowego?) zespołu moimi ulubionymi utworami były rytmiczne, melodyjne, wręcz przebojowe kawałki. W przypadku najnowszego dzieła Szwedów jest zgoła inaczej. Lovers... to przepiękna, romantyczno-psychodeliczna ballada, która mówi o tym, że miłość bierze co chce i gwałtownie niszczy jak nic innego na świecie ale przypomina też, że w miłości jesteśmy gotowi oddać drugiej osobie wszystko co mamy, w tym przysłowiowe Królestwo.


NAJLEPSZE ALBUMY KWARTAŁU

Jak już się pewnie spodziewacie, moim ulubionym krążkiem ostatnich miesięcy była nowa pozycja w dyskografii Avatarium. To połączenie doom metalu, bluesa i psychodelii wciągało mnie na długie, zimowe godziny choć i teraz, gdy przyroda budzi się do życia odrobina nostalgii i refleksji również się przydaje. Polecam tę płytę wszystkim miłośnikom smutnych a jednocześnie pięknych dźwięków. Równie dużo melancholii ma w sobie płyta Whisper and Wane jednoosobowego, doomgaze'owego projektu shedfromthebody. Pełne przestrzeni dźwięki i urzekający, szepczący głos Suvi Savikko to prawdziwa uczta dla serca i ucha. Poza tym w szeroko pojętym doom metalu mamy kolejną mroczną panią - Amy T. Barrysmith - wokalistkę i basistkę, która wraz z mężem perkusistą tworzy duet Year of the Cobra. Jeśli jesteście ciekawi jakie melodie można snuć przy pomocy li tylko gitary basowej koniecznie sprawdźcie nowy, eponimiczny album tego projektu. Nie zapominajmy też o naszej polskiej TONi, która na potrzeby splitu z Weedcraftem nagrała takiego monumentalnego bangera jak Wszyscy Toniemy i przedstawicielach nowej fali polskiego doom metalu z Rosary, którzy w nowy rok weszli z mocarnym The Broken Sacrament.

W power metalu albumem pierwszego rzutu powinna i jest nim nowa Avantasia. Na Hear Be Dragons czekałem z wielką niecierpliwością i choć po premierze byłem trochę zawiedziony, to jednak udało mi się wykrzesać naprawdę dużo sympatii do najnowszego dzieła Tobiasa Sammeta. Nie jest to może płyta genialna, widać też już pewien recykling pomysłów (czy to avantasiowych czy, naprawdę wyczuwalnych, tych z czasów świetności Edguya) to jednak jako całość krążek słucha się dobrze i chce się do niego wracać. Więcej żywych emocji wzbudził we mnie natomiast, dość nieoczekiwanie, Plague of Rats, doświadczonego niemieckiego Brainstorm. To już jest cięższy i surowszy power metal ale nie tracący nic z tak charakterystycznej dla gatunku melodyjności. Poza tymi dwoma albumami spodobały mi się między innymi wydawnictwa hiszpańskiej Kilmary, amerykańskiego Owlbear (kolejny mocny kobiecy głos) czy naszego rodzimego projektu Enchanted Steel. Nie sposób też nie wspomnieć o szykującym się do premiery kolejnego krążka zespole Lady Beast, bardziej nwothm niż powerowym, którego poprzedni album The Vulture's Amulet był u mnie jednym z ciekawszych muzycznych odkryć ostatnich miesięcy.

W przypadku rocka i metalu progresywnego tu poza Firend of All Creatures super-grupy Pattern-Seeking Animals nie porwaly mnie specjalnie żadne nowości, natomiast dużo czasu spędziłem przy odsłuchach mniej lub bardziej wiekowych krążków. Origin of the Storm Lee Abrahama to przykład nadrabiania zaległości z zeszłego roku a reprezentowane na dzisiejszej playliscie płyty niemieckiego The Ocean to z kolei owoc ponownego, dość głębokiego (jak to nomen omen w ocean) zanurzenia się w dyskografię zespołu.

Dwie kolejne niezmiernie ważne dla mnie płyty wydane w czasie trwania astronomicznej (i kalendarzowej też) zimy to dzieła zespołów, które umieją w mrok ale każde na swój sposób. Włoska Lacuna Coil to jeden ze sztandarowych przedstawicieli fali symfoniczno-gotyckiego metalu jaka pojawiła się w pierwszej dekadzie XX wieku by potem stopniowo ulec rozmyciu i znacznemu złagodzeniu, w przypadku wielu kapel tracąc na zawsze metaliczny charakter. Na takim kursie była też ekipa Cristiny Scabbi ale udało im się wrócić na łono metalu a nawet, od 2016 roku, znacząco dociażyć brzmienie. Sleepless Empire kontynuuje obrany 9 lat temu kierunek i świetnie łączy ekstremalne elementy z gotycko-symfonicznym klimatem i wpadającymi w ucho, mocnymi melodiami. Pochodzący z tego krążka Hosting the Shadows był drugim najchętniej słuchanym przeze mnie w tym czasie utworem, tylko niewiele ustępując wspomnianym powyżej Lovers...

Druga płyta to natomiast stop dark i synthwave'a z industrialnym metalem jaki serwują nam nasi rodacy z inside her. Mimo wielu inspiracji muzykom udało się stworzyć spójne, pełne mroku, niepokoju ale i refleksji dzieło, które urozmaicają obecne w kilku utworach gościnne występy zaprzyjaźnionych wokalistek. Ja od dnia premiery singla zakochany jestem w Noc, Ogień, Ty i Magia i myślę, że jescze nie raz będę sięgał po ten niebezpiecznie zmysłowy utwór.

Na koniec tej sekcji jeszcze krótka wzmianka na temat szwedzkiego Crazy Lixx i ich albumu zatytułowanego Thrill of a Bite, którzy byli moją ulubioną premierą z kręgu hard-rock/glam/sleaze-metal. Ich muzyka to jednoznaczna odpowiedź na pytanie, zadawane w moim ulubionym utworze z tego krążka - Who Said Rock'n'Roll is Dead.


NAJWIĘKSZE ZASKOCZENIE

Cóż, kilka linijek powyżej rozpływałem się w zachwytach nad Sleepless Empire Lacuny a muszę się przyznać, że po premierze jej poprzedniczki (Black Anima z 2019) a także po pierwszych dwóch zapowiadających album singlach nie żywiłem jakichś większych oczekiwań. Jakie było moje zaskoczenie, gdy już pierwszy odsłuch sprawił, że musiałem zbierać zęby z podłogi. Czy to kwestia korzystnego układu gwiazd czy mojego chwilowego stanu psychicznego (a ten jak wiadomo ma tendencje do fluktuacji) czy po prostu serca jakie muzycy włożyli w tę płytę ale fakt jest taki, że Sleepless Empire to krążek, który z miejsca trafił do mojego TOP 3 jeśli chodzi o dyskografię tej włoskiej grupy. I mam przeczucie, że za te nieco ponad 8 miesięcy trafi też wysoko na listę najlepszych albumów roku. 


NAJWIĘKSZE ROZCZAROWANIE

W tej kategorii nie ma tym razem aż takich letdownów jak chociażby Yesterwynde Nightwisha ale zarówno Bone Collector heavy/power metalowego Grave Diggera czy The Poison Touch stoner-rockowego Warlung to albumy, po których oczekiwałem więcej, zwłaszcza, że obie kapele pokazały już nie raz, że potrafią nagrać świetne, zapadające na długo w pamięć jeśli nie całe albumy, to przynajmniej pojedyncze piosenki. A tu cóż, krążki których słuchałem i dobrze się przy nich bawiłem ale po wyłączeniu odtwarzacza one też wyłączały się z mojej świadomości. Trochę szkoda ale może za jakiś czas dam im ponownie szansę i spróbuję odkryć na nowo, gdyż, żeby nie było, nie jest to też jakaś zła czy bezpłciowa muzyka (jak Yesterwynde). 


NAJWIĘKSZE ODKRYCIA

I tu ponownie, część odkryć odkryłem przed Wami (ale masło maślane) już powyżej. Mowa oczywiście o shedfromthebody i Lady Beast. Teraz dla równowagi coś jeszcze nieodkrytego i z panami za mikrofonem. Po pierwsze Fuzz Sagrado - stonerowo-rockowa psychodelia powstała na gruzach znanego i lubianego Samsara Blues Experiment a po drugie krakowski Śmiertelnik - ciężki rock i metal, growling przeplatany z czystym wokalem i surrealistyczno-okultystyczno-poetyckie teksty. Mam nadzieję, że zachęciłem :) 


OCZEKIWANA NA PRZYSZŁOŚĆ

Czas teraz na prezentacje albumów, których premiery zapowiedziane są na najbliższe trzy miesiąca a na które czekam z największym utęsknieniem. Wśród poniższych pozwoliłem sobie pominąć te z przyszłego piątku, gdyż dowiecie się o nich dość szybko z jednego z nadchodzących podsumowań tygodnia.

Elvenking - Reader of the Runes - Luna - 11.04

Messa - The Spin - 11.04

Epica - Aspiral  - 11.04

Trick or Treat - Ghosted - 25.04

Ghost - Skeleta - 25.04

The Flower Kings - Love - 02.05

Lord Vigo - Walk the Shadows - 30.05

Volbeat - God of Angels Trust - 06.06

Alestorm - The Thunderfist Chronicles - 20.06


PODSUMOWANIE

Kolejna zima już za nami i w sumie nie była jakaś ciężka meteorologicznie. Natomiast miłośnicy ciężkich brzmień mogą być z niej jak najbardziej zadowoleni. Zobaczymy co przyniesie nam wiosna ale liczę, że równie dużo ciekawych, muzycznych wrażeń. Poniżej macie link do jednej z najmocniej reprezentowanych przez kobiety playlist w historii tej strony - na 40 utworów w 20 możemy usłyszeć kobiecy wokal. I uwierzcie, nie jest to jakiś socjotechniczny trik byle tylko uzyskać parytet tylko naprawdę wysoka wartość artystyczna prezentowanej muzyki. Oby więcej takich płyt (i to w przypadku każej płci bez wyjątku!). A Wy, moi drodzy, jak pod względem muzycznym wyglądała Wasza zima?

Playlista: I, II, III 2025

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najpopularniejsze