Jak już zapewne wiecie ostatni tydzień spędziłem na Majorce, korzystając z zasłużonego urlopu. W tym okresie dużo czasu spędziłem za kółkiem wioząc całą czteroosobową rodzinę. W podróżach towarzyszyła nam oczywiście muzyka, która z racji doboru współpasażerów musiała być nieco przyjemniejsza w odbiorze dla postronnego słuchacza. Mam nadzieję, że ostatecznie pewne przewietrzenie biblioteki sprawi, że dzisiejsza podsumowanie będzie dla was nieco bardziej zaskakujące.
Na początku pragnę wyróżnić nowy album brytyjskiego zespołu FM, legendy aor-u. Old Habits Die Hard to zbiór gitarowych, dynamicznych i nieco wpadających w blues utworów. Wszystko jest sprawnie zagrane, łatwo wpada w ucho A co najważniejsze mimo kilkudziesięciu lat na karku, widać że panowie dobrze bawią się tworząc muzykę. Jeden z pochodzących z tej płyty utworów, We Don't Need Another Heartache był w ogóle najczęściej słuchaną przeze mnie piosenką w zeszłym tygodniu.
Podobnym tonie tworzy też aktualnie Lee Aaron, kanadyjska wokalistka będąca u szczytu kariery w latach 80. Ważne jednak że i najnowszy album, zatytułowany Tattoo Me jest pełen energicznych, przebojowych numerów.
Pozostając przy hard rocku, hair metalu, aor czy jak tam zwał dochodzę do największego chyba po przeboju grupy Aerosmith, znanego z filmu Armageddon I Don't Want Too Miss a Thing. To właśnie jedna ze wspomnianych na wstępie niespodzianek, jako że jest to utwór, który uwielbiamy słuchać wspólnie z żoną.
Nie samym hard rokiem człowiek żyje, trochę powera zawsze się przyda tu najważniejsze wydarzenie mijającego tygodnia była premiera najnowszego krążka niemieckich happy/power metalowców z Freedom Call. Silver Romance nie wynajduje na nowo ognia ale w swojej kategorii jest to nadal pełen pozytywnej energii, chwytliwych melodii i radości z gry album. O mej sympatii dla tego wydawnictwa niech świadczy fakt, że na dzisiejszej playliście znajdziecie aż pięć pochodzących z niego kawałków.
Ciekawym debiutem na włoskiej scenie power metalowej jest Reload the Violet zespołu Violet Eternal. Znakiem rozpoznawczym kapeli jest mocny i charyzmatyczny wokal Ivana Gianiniego, stojącego za mikrofonem w m.in. Derdian czy Vision Divine. Nie można jednak powiedzieć, że reszta muzyków się nie stara bo mamy tu dużo gitarowych i perkusyjnych popisów. Sam wokal nie wystarczy o czym boleśnie przekonał się niejeden młody zespół zatrudniający uznanego w świecie śpiewaka. Tu udało się wszystko połączyć w jedną, solidną całość.
Z Półwyspu Apenińskiego pochodzi również Nocturna, o której pisałem już w niejednym podsumowaniu. Tu mamy power metal w symfonicznej formie wzbogacony miksem śpiewu operowego i rockowego. Za wszystkim stoi lider innego włoskiego za wszystkim stoi znany fanom gatunku Federico Mondelli, co samo w sobie może pełnić już rolę znaku jakości.
Muzycznie power a tematycznie pirate metal to gatunek w którym obraca się zespół Pirate Queen. Jak sama nazwa sugeruje jest to grupa złożona z samych kobiet, prawdopodobnie pierwsza taka na świecie. Czy dziewczyny wyruszają się z czymś więcej niż tylko składem? Otóż tak, gdyż ich debiut zatytułowany Ghost pełny jest melodyjnych i zadziornych kawałków. Szkoda tylko że kończy się tak szybko a de facto właściwych piosenek, nie licząc krótkiego instrumentalu i alternatywnych wersji utworu tytułowego jest tylko 5.
Od czasu do czasu lubię posłuchać nurtu zwanego nową falą tradycyjnego heavy metalu. Odwołuję się ona do lat 80 i dorobku takich zespołów jak choćby Praying Mantis, Heaven's Gate czy Iron Maiden. Jakoś tak się dziwnie składa że cztery na pięć nowo odkrytych przeze mnie kapel to grupy z kobietą na wokalu. Jako przykład mogę podać choćby Tanith, Smoulder czy wzmiankowaną już pokrótce w zeszłym tygodniu Dolmen Gate. Gateways of Eternity tych ostatnich to jedno z najciekawszych muzycznych odkryć tego miesiąca. Jest tu zarówno odpowiednia do za epickości, surowych oldschoolowych gitar jaki niezwykle zaraźliwych melodii. Wszystko to utrzymane w klimatach fantasy, czyli dość bliskich mojemu sercu. Na dzisiejszej playliście możecie zapoznać się z czterema utworami zespołu, Mam nadzieję że wpadną wam w ucho.
Drugie interesujące odkrycie, jakiego dokonałem w ostatnich dniach to już zupełnie inna para kaloszy. Mowa o Tet i tak samo zatytułowanym debiucie, składający się z czterech majestatycznych długich utworów. Muzycznie jest to połączenie psychodeli, stonera i atmosferycznego doom metalu. Wisienką na torcie są poetyckie, polskojęzyczne teksty. Polecam zapoznać się z całym albumem, natomiast na playliście macie moje dwa ulubione numery – Dom w Cieniu Gruszy i Wiosna.
W piątek światło dzienne ujrzał za to nowy krążek innego polskiego zespołu stoner/doom metalowego. Chasing Shadows Sunnaty to dźwiękowa podróż przez duszne, mroczne pustkowia, wciągająca jak ruchome piaski na Arrakis. Dla fanów gatunku nie tylko pozycja obowiązkowa.
Emocjonującym przeżyciem jest też obcowanie z muzyką prog-metalowego In Vain, którego ostatni album a zwłaszcza utwór Season of Unrest nadal stosunkowo często gości w moich głośnikach.
Pozostałe trzy utwory to kolejne muzyczne niespodzianki. Z muzyką Breakoutu nigdy nie było mi po drodze ale gdy usłyszałem cover ich utworu w wykonaniu Lucifer postanowiłem nadrobić zaległości. Efektem tego jest obecność w podsumowaniu piosenki Kiedy Byłem Małym Chłopcem. Dzięki niej (i innym nie ujętym w artykule) już rozumiem, czemu zespół ten jest uważany za jednego z ojców polskiego tak blues jak i hard rocka. Daria Zawiałow to natomiast aktualnie jedna z najbardziej rozpoznawalny i wpływowych twórców polskiego mainstreamu, choć jej muzyka czerpie garściami z rockowych korzeni. Bambi Sarenka to najostrzejsza w wyrazie (i w sumie brzmieniowo też) piosenka z najnowszej płyty wokalistki. Dodać muszę, że na koncertach Daria daje czadu.
Na koniec zostawiłem piosenkę, którą odtwarzałem dość często na prośbę synka. Nie wiem czemu ale strasznie spodobało mu się Gdy Nie Ma Dzieci Kultu. Być może przez związek z wakacjami, ale chyba nieco opacznie zrozumiał przesłanie tego tekstu. Moje wakacje z dziećmi wcale nie przypominały tych opisanych przez Kazika przygód.
Cóż, po urlopie czas wrócić do codzienności a ten powrót najlepiej umilić sobie muzycznymi wspomnieniami z minionego tygodnia. Link do playlisty poniżej, miłego wieczoru i całego tygodnia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz