Do pierwszego grudnia pozostało już tylko dwa dni. Myślę, że jest to dość dobry moment, by krytycznym okiem spojrzeć na mijający miesiąc. Listopad zaczął się u mnie mocno progresywnie, z czasem wskoczyło też sporo akcentów doomowo-psychodelicznych by pod sam koniec z impetem uderzył rozpędzony power metal. Według statystyk z last.fm, przez moją bibliotekę przewinęło się w tym czasie aż 277 różnych wykonawców. Z tego jakże licznego grona pragnę jednak standardowo wyróżnić 10 najważniejszych. Oto i oni:
1. AIWAZ - absolutne odkrycie tego miesiąca. Melancholijny ale i pełen ekspresji gothic/doom, który wciąga na długie godziny. Darrkh... It is! to album kompletny. Każda z sześciu zawartych na nim kompozycji to taka mała, dekadencka perełka.
2. VOLA - z płyty na płytę duńsko-szwedzka ekipa starannie kształtuje swój własny, unikalny styl. Na ich czwartym albumie, Friend Of A Phantom znajdziemy może już mniej brzmieniowych eksperymentów, jest za to wysokiej klasy progresywny metal z djentowo/post-rockowymi naleciałościami
3. The Foreshadowing - na taką płytę jak New Wave Order warto było czekać te 8 długich lat (nie liczę tu wydanej rok temu EP-ki). Kolejny już w tym zestawieniu mariaż gotyku z doom metalem, piękny w swojej melancholii i zadumie.
4. Isbjorg - tak jak przy VOLA'i spodziewałem się świetnej muzyki, tak inni skandynawscy proggerzy wzięli mnie z zaskoczenia i bez znieczulenia napełnili głowę swoim intensywnie pianinowym, nowoczesnych rockiem progresywnym. Te melodie, ten refleksyjny klimat i to wzajemne dopełnianie się różnych instrumentów to coś, co nie zostawia miejsca na obojętność
5. InnerWish - ci greccy power metalowcy także zwlekali dość długo z nagraniem następcy świetnego s/t krążka z 2016 roku. Ash of Eternal Flame okazał się albumem solidnym i dopracowanym, choć przyznam, że aż takiego wrażenia jak poprzednik na mnie nie zrobił. Niemniej jednak jest na nim kilka utworów, od których nie można się oderwać
6. Tiamat - listopad był miesiącem, w którym wróciłem do regularnego słuchania tej zasłużonej dla doom metalu kapeli. I, żeby to było jasne w kontekście zapowiadanego udziału Szwedów na Mysticu, zrobiłem to zanim to stało się modne! Spośród dziesięciu pozycji w dyskografii zespołu najczęściej sięgałem po Prey - praktycznie już niemetalowy ale za to niezwykle klimatyczny
7. Dawn of Destiny - niemiecka symfoniczno power metalowa grupa swój najnowszy album wydała dokładnie tydzień temu. I te siedem-osiem dni wystarczyło by wskoczyli do grona najczęściej słuchanych zespołów w perspektywie całego miesiąca. Przypadek? Nie sądzę...
8. Cats in Space - mam od lat nieskrywaną słabość do tego brytyjskiego zespołu. Mimo, że przeciętnemu metalheadowi ich melodyjny hard rock może wydać się zbyt miękki, energia i moc płynące z ich utworów potrafią zawstydzić niejeden trve metalowy skład. Najnowszy krążek zespołu, Time Machine, choć nie tak przebojowy jak Kickstart the Sun, jest kolejnym potwierdzeniem postawionej powyżej tezy
9. KingCrown - kiedy bracia Amore opuszczali Nightmare bardzo to przeżywałem. Byłem bowiem wielkim fanem charakterystycznego głosu Jo. Na szczęście weterani francuskiej sceny metalowej nie złożyli broni i w tym roku światło dzienne ujrzała już trzecia płyta ich nowego projektu. Płyta, dodam, którą gorąco polecam każdemu miłośnikowi power metalu, zwłaszcza tego bardziej szorstkiego
10. Beardfish - po wpisaniu w Google hasła jesień w Szwecji pierwszy wynik informuje nas, że jest to czas, gdy można zakochać się w nordyckich urokach i zachwycających krajobrazach. Ja jednak zakochałem się w albumie Songs for a Beating Hearts szwedzkich prog-rockowców. Być może dlatego, że wspomniane wcześniej uroki i krajobrazy muzycy malują dźwiękami już od otwierającego krążek Ecotone?
Prócz tej najważniejszej dziesiątki, dość często sięgałem po inne power metalowe (Aeon Gods), death/doomowe (Swallow the Sun), psychodeliczne (Ghost Frog) czy aorowe (SeventhCrystal) kapele. Znalazło się też miejsce dla neo-progowych mistrzów z kanadyjskiego Huis czy nawet niemających ostatnio zbyt dobrej prasy Motley Crue.
Poniżej, jak to już w Muzycznej Kronice bywa, playlista z 30-ma najczęściej słuchanymi przeze mnie utworami w tym miesiącu. Miłego odsłuchu a ja czekam na Wasze podsumowania i interesujące polecajki!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz