Dzisiejsze podsumowanie, z wielu różnych powodów ukazuje się tak późno i będzie miało formę niezwykle skondensowaną. Znajdą się w niej zarówno premiery z ostatnich kilku tygodni jak i kilka płyt, do których wróciłem po latach.
Najczęściej sięgałem po najnowsze albumy folk/power metalowego Elvenkinga i symfoniczno-metalowej epiki. Oba jako całość zaskakująco udane, zważając że single nie zrobiły na mnie efektu wow. Wysokie oczekiwania miałem za to wobec doom metalowych wirtuozów z włoskiej Messy, tym razem sięgającej po zimnofalowe, gotyckie czy stonerowe wpływy a także wracający z nowym albumem shoegazeowym a nawet dreamgazeowym Last Leaf Down. Przytaczając słowa z jednego utworu - cieszę się, że "nie trwali w milczeniu przez kolejne dni".
Tego samego dnia co powyższe płyty premierę miała także Otra, norweskiego In the Woods... Po dzieła tej kapeli planowałem sięgnąć od dawna ale dopiero po poleceniach Igora i Beaty zmobilizowałem się. Nie żałuję, bo jest to bardzo klimatyczna, progresywna ale i miejscami agresywna muzyka.
Podobnie dopiero teraz zagłębiłem się w dwie następne EPki - debiut Pauli Szczyt, bardzo ciekawej artystki grającej "blues rocka z pazurem" i Thunder in the Night szwedzkiego Dream Evil, na którą trafiły utwory, które finalnie nie znalazły się na poprzedniej płycie tej heavy/power metalowej kapeli.
Z krążków wydanych w Wielki Piątek (a zarazem moje urodziny) polecam Wam przede wszystkim October Decay fińskiego zespołu Red Moon Architect. Ich melodyjny, trochę gotycki, trochę death/doom metal spodoba się każdemu miłośnikowi Draconian, raz przez połączenie męskiego growlu i damskiego, czystego wokalu a także ponure, melancholijnie klimaty. W tym jednak przypadku jest tu dużo tłuściej, gęściej i przejmująco.
Trzeci krążek niemieckiej Visionatici - Harrowing Insight to kawał przyzwoitego symfonicznego metalu z elementami bliskowschodnimi. Dla fanów tego gatunku pozycja obowiązkowa, dla innych - można posłuchać dla odmiany.
Co dalej, trochę starszych o kilka tygodni płyt, które na pewno wysoko będą w moim całorocznym zestawieniu - Concord US powerowego Judicator i Apex aor-owej supergrupy W.E.T.
Nadal też ciekawi mnie wielogatunkowa twórczość zespołu wazzara, która spodoba się i miłośnikom shoegaza, black metalu czy psychodelii.
Na koniec dwa zespoły, do których wróciłem po pewnej przerwie. Portugalski A Dream of Poe to taki gotycki doom metal w stylu późniejszego My Dying Bride - jest lirycznie, melancholijnie ale i czasem pojawia się ostrzejsza, growlingowa wstawka.
Jeżeli podobał Wam się zeszłoroczny debiut duetu Aiwaz a zwłaszcza wokal Arkadiusza to zapraszam do zapoznania się z twórczością niemieckiego (doom metalowego) Wheel. Wydana w 2013 roku płyta Icarus spadła na mnie wtedy jak grom z jasnego nieba i do dziś od niektórych utworów nie mogę się uwolnić. I wcale nie chcę tego robić.
Na koniec oczywiście playlista. Mam nadzieję, że ona wynagrodzi Wam takie dość skrótowe podsumowanie. W sumie, to o nią tu najbardziej chodzi. Bywajcie zdrowi, bo to jest jeszcze ważniejsze!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz