Cześć kochani! Jak Wam mija majówka? Mam nadzieję, że wypoczywacie przy dźwiękach najlepszej muzyki :) Może więc znajdziecie czas na playlistowe podsumowanie kwietnia? W nim traficie na, tradycyjnie już, krótki opis najczęściej słuchanych w tym miesiącu zespołów. A były nimi:
Judicator - Concord to niezaprzeczalnie jedna z najlepszych power metalowych płyt wydanych jak dotąd w tym roku. Po bardzo progresywnym The Majesty of Decay przyszedł czas na krążek, na którym prog-rockowe inspiracje i znana z wcześniejszych płyt powerowa dynamika osiągnęły w końcu złotą proporcję. Od otwierającego krążek, szybkiego Sawtooth po ostatni na liście, epicki Blood Meridian słucha się tego z wielką przyjemnością
Elvenking - włoscy folk/power metalowcy albumem Luna wieńczą trylogię Reader of the Runes i jest to naprawdę godny finał. Ekipa Damnagorasa zręcznie porusza się między folk, symphonic i power metalem, dowożąc naprawdę dużo bogatych aranżacyjnie, zapadających w pamięć utworów
Epica - od zespołu tej klasy zawsze wymaga się dużo a gdy pierwsze single zapowiadające nowy album nie są w stanie sprostać tym zawyżonym wymaganiom pojawia się pewien niepokój. Na szczęście Aspiral jako całość okazał się spójnym i udanym dziełem a rzeczone single nagle stały się dużo bardziej enjoyable.
W.E.T. - jeszcze pod koniec marca narzekałem trochę, że w tym roku nie trafiłem na żaden wybitny AOR-owy album. Na szczęście wtedy (28.03) pojawił się Apex, pełen melodyjnego, przebojowego i soczyście gitarowego hard rocka. Ale powiedzcie sami, czego można się spodziewać po supergrupie złożonej z mistrzów gatunku?
IQ - brytyjski zespół neo-progowy przyzwyczaił nas już do długich, rozbudowanych albumów, tymczasem w 2025 roku wypuścił Dominion - 53 minuty zamknięte w 5 kompozycjach. Jedno jednak się nie zmienia - na pierwszym miejscu nadal stawiają jakość - czy to w warstwie muzycznej, wokalnej (ten pełen melancholii tembr głosu Petera Nichollsa) jak i tekstowej (refleksje na temat przemijania). I za to ich uwielbiam!
L.A. Guns - od niespełna 10-u lat mam tak z tą kapelą, że porywa mnie co druga ich płyta. Na szczęście Leopard Skin jest tą "co drugą". Mamy tu dużo wpadającego w ucho, lekko bluesowego, trochę westernowego hard rocka, który, co najważniejsze w przypadku zespołu z tak długim stażem, nie brzmi jak nagrywany na siłę. Dobra robota Gunsi (ale bez Roses)
Last Leaf Down - muzyczni impresjoniści prosto z zamglonej, górzystej Szwajcarii powrócili po latach z trzecim krążkiem, zatytułowanym dość znacząco Weight of Silence. Senne, rozmyte dźwięki połączone z rozmarzonym, delikatnym wokalem sprawiają, że gdy widzę tag #dreamgaze, nie mogę się z nim nie zgodzić.
Visionatica - niemiecki zespół potrzebował aż 6 lat by nagrać swój trzeci album. I dobrze, bo okazuje się, że Harrowing Insight to najlepsze wydawnictwo tej symfoniczno metalowej kapeli. Orkiestracje, orientalne wstawki i bardziej agresywne momenty, wszystko w końcu zagrało ze sobą tak jak powinno.
Daevar - do grunge'u mam dość ambiwalentny stosunek. Co innego grunge/doom prezentowany przez tę niemiecką kapelę. Tu tonę aż po czubek głowy w tych brudnych, onirycznych ale zaskakująco melodyjnych dźwiękach.
Messa - muzyka włoskiej kapeli jest unikatowa na tle innych psychodeliczno-doom metalowych artystów. Najnowszy krążek The Spin tylko potwierdza tę regułę. Jedni słyszą tu echa rocka gotyckiego, inni zimnej fali a jeszcze inni nawet stonera. Ja słyszę piękną, tajemniczą i melancholijną muzykę. I na tym poprzestanę.
Metallus - mocarne, epickie granie jednego z Apostołów nowej fali polskiego doom metalu. We're All Doomed jest bardziej kompaktowy niż debiut ale przez to jego intensywność jest jeszcze mocniej zaakcentowana
Paula Szczyt - w internetach ta dysponująca świetnym głosem wokalistka opisuje swoją twórczość jako blues-rockową. Ja jednak słyszę w Nie mam racji rasową, hard rockową złość. Do tego utworu powracam najczęściej ale zachęcam do zapoznania się z całą zawartością debiutanckiej EPki pt. Therapy vol.1. I czekam oczywiście na Vol. 2, bo będzie, będzie prawda?
Tyr - kwiecień był miesiącem, w którym odświeżałem sobie dyskografię tego farmerskiego bandu. I choć mają w swoim katalogu dużo dobrych płyt to jednak serce nadal najmocniej bije przy wydanej w 2009r By the Light of the Northern Star
Wspomniana powyżej 13-tka to oczywiście nie wszyscy wykonawcy, jacy przewinęli się przez playlistowe głośniki. Na wzmiankę zasługują choćby heavy/power metalowcy z Dream Evil, psychodeliczni pop-rockowcy z końca lat 60-ych (Grapefruit) czy łącząca elementy black i post-metalu z shoegazem wazzara. Utwory wszystkich artystów trafiły oczywiście na kwietniową playlistę, do której link wrzucam poniżej. Czekam też z niecierpliwością na Wasze podsumowania. Zaskoczcie mnie czymś niespotykanym ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz