poniedziałek, 5 maja 2025

28.04-04.05.2025

 


To już ostatni wieczór tego przedłużonego majowego weekendu a ja dopiero teraz mam chwilę czasu by przygotować muzyczne podsumowanie ostatniego tygodnia. Jak już się zdążyłem kilkukrotnie pochwalić, był to dla mnie tydzień intensywny. Podróże, muzea i odpoczynek od spraw dnia codziennego a wszystko przy dźwiękach ulubionej muzyki. 

Najważniejszą premierą tego weekendu było na pewno Metamorphosis brytyjskiego Froglorda. Zespół, który w naszym kraju (a przynajmniej wśród muzycznych blogerów) dorobił się już statusu kultowego nie zawodzi. Osiem zawartych na płycie utworów to kwintesencja stonera, sludge'u i doomu w tak charakterystycznym "żabim" sztafażu. Co więcej, widać że zespół nie zamyka się w swojej bagiennej bańce tylko wciąż włącza nowe inspiracje, takie jak choćby elektronika w Cryptids. Prócz tego utworu i drugiego singlowego Hermana moją uwagę najbardziej zwróciły The Swamp i Emergence of the Toad, pełne tłustego brzmienia i hipnotyzujących melodii. 

Nową płytę zaprezentowali też szwedzcy weterani rocka progresywnego z The Flower Kings. Love to kolejny krążek pełny bogato aranżowanych, przemyślanych kompozycji, raczej subtelnych niż ciężkich. Jest to muzyka do której nie będziemy machać głową tylko rozsiądziemy się wygodnie w fotelu by z pietyzmem analizować każdy nagrany dźwięk. Na playlistę trafiają dziś tylko singlowe utwory ale myślę że za tydzień, jak już właśnie sobie wszystko przeanalizuję, będzie ich więcej. 

Pora na kolejną nowość w mojej bibliotece, choć opisywany właśnie przeze mnie zespół ma już prawie 50 lat na karku. Po ostatniej audycji Epoki Żelaza zapowiedziałem, że zabieram Quartz na majówkę i słowa dotrzymałem. Tegoroczny album, legendy brytyjskiej sceny to kawał klasycznego heavy metalu, nagranego z pasją i wiernego tradycji nwobhm. Wstyd się przyznać, że nie znałem wcześniej tego zespołu. Dzięki Epoka Żelaza za to odkrycie a Wam, moi czytelnicy podrzucam dwa utwory z płyty Six, które polubiłem najbardziej.

Co dalej? Na przykład garść podszytego zimną falą post-apokaliptycznego black metalu, jakim na płycie Wielkie Zanikanie raczy nas Zmarłym. Mocną stroną zespołu są dekadenckie, miejscami surrealistyczne teksty. Pozwolę sobie zacytować bodajże najlepszą frazę pochodząca z utworu Sny o Lataniu: nie umiesz latać to chociaż się naucz pełzać z godnością...

Dużo grało u mnie też powera z miłośnikami horrorów i opowieści grozy z włoskiego Trick or Treat. Nową płyta tej kapeli zatytułowana Ghosted kryje w sobie niejednego rozpędzonego killera z Wbił Dead Never Sleeps na czele. Nie można też zapomnieć o śpiewanym z Christopherem Bowesem w duecie "pirackim" Return to the Monkey Island, który również dobrze mógłby się znaleźć na krążku sygnowanym nazwą Alestorm. I patrząc na ostatnie ich wydawnictwa byłby jednym z najlepszych. 

Pora na Gloryhammer z Linköping, jak ostatnio nazwano zespół Hans&Valter. Coś w tym jest, obie kapele bowiem grają melodyjny power metal osadzony w wymyślonym przez siebie świecie fantasy. W przypadku autorów Legend of the Oakensource więcej jest tu jednak elementów symfonicznych niż elektroniki a ten saksofon użyty pod koniec The Endless Night to mistrzostwo świata. 

Z racji mojej podróży do Francji do odtwarzacza wskoczyła na dłużej moja ulubiona francuska power metalowa kapela - pochodząca z Marsylii Galderia. Ich muzyka to połączenie melodyjności, elektroniki i elementów symfonicznych. Łatwo wpadających w ucho, nieraz niebezpiecznie aż przebojowych numerów można słuchać w nieskończoność. To właśnie dopadło mnie w tym tygodniu i stąd na playliście meldują się aż 4 pochodzące z różnych albumów piosenki.

Niemiecki Powerwolf to dziś gwiazda pierwszej wielkości, nie tylko na powerowym polu. Ja przeniosłem się jednak w czasie do początków ich kariery i drugiego krążka, legendarnego już Lupus Dei. Utwór tytułowy to moim zdaniem do dziś niedościgniony majstersztyk jeśli chodzi o klimat, melodię i cały ten wilczo-religijny sztafaż. A Wy co o nim sądzicie?

Listę power metalowych ekip zamyka Twilight Force z najlepszym utworem ze swojej the  debiutanckiej (i chyba jednak też najlepszej) płyty. Dorzućcie sobie do playlisty i wspólnie poczujmy The Power of the Ancient Force!

Symfoniczny metal z damskim wokalem dziś w wydaniu podwójnym - tym bardziej (Epica) i mniej znanym (Visionatica). Zapewniam jednak, że obie kapele gwarantują nam dużo solidnego grania. Cieszy zwłaszcza dobra forma Visionatica, której Harrowing Insight wydany po dłuższej przerwie zaskakuje świeżością i wieloma ciekawymi rozwiązaniami stylistycznymi. A Epica? Cóż, utrzymuje swoją pozycję światowego lidera w tej kategorii.

Niedawno natrafiłem na ciekawy artykuł o Anne Frank, której pamiętnik jest przejmującym zapisem czasów II Wojny Światowej. Od razu przypomniał mi się równie emocjonalny utwór Little Anne neo-progowego Huis. O Kanadyjczykach pisałem dużo na jesieni przy okazji premiery albumu In the Face of the Unknown. Tym razem zapraszam do odsłuchu starszego o 10 lat Despite Guardian Angel, na którym prócz Little Anne znajduje się też inny z moich ulubionych kawałków Huis - The Last Journey, pięknie opowiadający o przemijaniu. 

Nie zapominam też o włoskiej Messie i ich czwartym albumie, The Spin. Szczególnie upodobałem sobie dość kompaktowy, singlowy At the Races, który charakteryzuje się świetną melodią, dość delikatną warstwą muzyczną ale typowo messowym, refleksyjnym klimatem.

Miłośnikom hard rocka natomiast polecam dwa ostatnie z wymienionych dziś w artykule zespołów. Harem Scarem to legenda kanadyjskiego hair metalu, która nadal jest aktywna a ich ostatnie krążki jak dla mnie dorównują tym z przełomu lat 80 i 90. I choć może Chasing Euphoria nie zrobiła na mnie w dniu premiery takiego wrażenia jak poprzedniczka to jednak z tygodnia na tydzień, z odsłuchu na odsłuch zyskuje coraz bardziej, co potwierdza m.in. obecność dynamicznego A Falling Knife na dzisiejszej playliście. 

Drugi krążek budzi kontrowersje, jak zresztą co najmniej dwa poprzednie tego wykonawcy. Jest nim oczywiście Skeleta szwedzkiego projektu Ghost. Jak widzicie zaliczyłem ją do hard rocka, bo to co tworzy Tobias Forge od kilku lat ciężko już nazwać metalem. Inna rzecz, że artysta nie kryje się z tym, że mocno inspiruje się muzyką lat 80-ych. Zwał jak zwał, do tej pory wychodziło mu to co najmniej solidnie. Ale Skeleta cóż, jest poprawna, przyzwoita ot w skali szkolnej taka 3 z plusem. Są momenty kapitalne jak De Profundis Borealis, są takie, które można spokojnie pominąć. I zdaję sobie sprawę, że zdania na temat tego krążka są mocno podzielone to jednak też w tym tkwi niepodważalne osiągnięcie Ghosta - każda nowość z ich obozu to niezwykle ważne wydarzenie w świecie wspołczesnej muzyki.

I to już koniec, i podsumowania i urlopu. Jutro trzeba wcześnie wstać i walczyć o zdrowie psychiczne narodu. A dziś można zadbać o własne, usiąść wygodnie w fotelu i posłuchać najlepszej muzyki. A badania dowiodły, że muzyka rockowa i metalowa na to zdrowie psychiczne wpływa bardzo pozytywnie. Poniżej więc link do playlisty a ja zapraszam do dyskusji ;)

Playlista: 04.05.2025

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najpopularniejsze