A po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój, cytując klasykę polskiego rocka. U mnie to się sprawdziło, zdrowie wraca do normy a muzyka jak była zróżnicowana tak nadal krąży od jednego krańca emocjonalnego spektrum do drugiego.
Zacznijmy może od "ciepłych barw" czyli generalnie power metalu. Tu niepodzielnie panuje najnowszy krążek Freedom Call - tak samo bombastyczny, przebojowy i, momentami, cukierkowy jak zawsze. Ale czy nie za to kochamy tę "happy" metalową kapelę? Mnie Silver Romance poprawiał humor w najgorszych momentach zeszłego tygodnia i o to chyba w tym wszystkim chodzi.
W końcu udało mi się też nieco więcej czasu poświęcić albumowi Phantoma Unleash the Archers, który trochę niesłusznie umykał mojej uwadze w ostatnim czasie. Okazuje się, że mimo pewnego złagodzenia brzmienia ekipa dowodzona przez charyzmatyczną Britney Slayes nadal dostarcza nam kawał świetnego heavy/power metalu, tym razem nieco wzbogaconego elektronicznymi nutami. Na dzisiejszą playlistę trafia co prawda tylko utwór tytułowy ale liczę, że już za tydzień będę miał dla Was większą liczbę piosenek.
Na playlistę załapały się też dwa power metalowe single, 1589 Powerwolfa, o którym pisałem już tydzień temu i nieco starszy Diamond Claws klasyków epic symphonic powera z włoskiego Rhapsody of Fire.
Jeżeli już padło hasło epic metal to w zeszłym tygodniu zasługiwałem się w muzykę zespołu Grand Magus a konkretnie płytę Triumph and Power. Wszystko to zasługa ostatniej audycji Epoka Żelaza, w której grano utwór The Hammer Will Bite. Ta kompozycja tak mi się spodobała, że z miejsca zapoznałem się z całym krążkiem (a następnie dyskografią kapeli). Dla kogoś, kto zasłuchuje się tak w power jak i stoner/doom metalu Grand Magus to połączenie niemalże idealne.
W tym momencie myślę, że można już przejść do sekcji doom metalowej a tu działo się naprawdę dużo, zwłaszcza w podkategorii stoner/doom. Oczywiście w pierwszej kolejności trzeba wymienić Chasing Shadows naszej rodzimej SUNNATY, album tak duszny i pustynny jak mało który, istna kwintesencja stonera. Na playlistę wybrałem aż trzy utwory - The Tide, Chimera i Hunger, z który każdy to muzyczne dzieło sztuki. Dużym wydarzeniem jest też premiera najnowszego krążka innej stoner/doomowej firmy. Mind Burns Alive amerykańskiego Pallbearer pełny jest melancholii, zadumy i nostalgii podanej w typowej dla zespołu formie. Mamy więc i delikatne wokale, i stonowane melodie ale gdy trzeba pojawiają się też ciężkie, powolne gitary. Pallbearer idzie śmiało obraną na początku drogą i naprawdę w tym co robi osiąga już prawdziwe mistrzostwo.
Jeżeli chodzi o polski Spaceslug, tutaj też jesteśmy przyzwyczajeni do wysokiego poziomu nagrań. Nie inaczej ma się sprawa z ich najnowszym dziełem Out of the Water. To kolejna pozycja w dzisiejszym podsumowaniu obok której fani stoner doomu nie przejdą obojętnie. Na krążku mamy co prawda tylko pięć utworów a na mojej liście jest tylko genialny Delusions ale obiecuję, że jeszcze nieraz o nich tu przeczytacie.
Z wykonawców, których już Wam przedstawiałem w poprzednich tygodniach na playliście utrzymują się nadal mistrzowie dłuższej formy z Tet (Wiosna), stoner/folkowa Toń (Las, Głaz, Ćma), female fronted doom (Castle Rat) czy shoegazowy Szlugazer (Pierwszy moment...).
Ponownie jednym z bohaterów podsumowania jest portugalski Moonspell, którego dyskografię sobie ostatnio przypominam. Obok płyt które znam i uwielbiam jak Extinct i Night Eternal zapoznałem się też z wcześniej pominiętymi Irreligious czy Sin/Pecado. Efektem jest obecność aż pięciu naprawdę różnorodnych kompozycji ekipy pana Ribeiro.
Świetny jest też nowy Pain. Na I Am udało się uzyskać idealny balans między metalem a elektroniką, co z miejsca wstawia krążek jako jeden z najlepszych industrial metalowych albumów tego roku. Ciężko wskazać na nim słaby utwór a na dzisiejszą listę wybrałem ich trzy. Mam nadzieję że Wam się spodobają.
Na zakończenie jeszcze po dwa utwory z gatunku rocka progresywnego i szeroko pojętego AORu. Szeroko pojętego, gdyż tak jak niemiecki Violet można określić "nową barwą AORu" z ich klasyczną melodyjnie rockową muzyką, tak polski ZanderHaus to coś pomiędzy heavy metalem w amerykańskim, przebojowym stylu a melodyjnym hard rockiem. Niemniej jednak uważam, że na rodzimym gruncie to jednak kapela, której najbliżej muzycznie do stylistyki i filozofii AOR. Obczajcie sobie Fantom i oceńcie sami.
W przypadku prog rocka mamy do czynienia z dwoma utworami pochodzącymi z niedawno wydanych albumów. The Tangent to w zależności od sytuacji pełnoprawny zespół lub solowy projekt Andy'ego Tillsona. Tym razem w pracach nad To Follow Polaris mastermind projektu działał w pojedynkę. Nie wpłynęło to jednak w żaden sposób negatywnie na jakość utworów zawartych na płycie. Nadal ich najważniejszą cechą jest eklektyczność, połączenie rozbudowanych form z przystępnymi, refleksyjnymi melodiami. Utwór który wybrałem do dzisiejszego zestawienia to singlowy (nomen omen) The Single - nadzwyczaj kompaktowy jak na standardy zespołu. Po przeciwnej stronie mamy zespół Azure, którego nowy krążek Fym to album do którego trzeba dojrzeć, zanurzyć się w nim, posmakować każdej nuty z osobna i w połączeniu. Przyznam, że sam dopiero po kilku odsłuchach zacząłem doceniać wszystkie zalety zawartych na nim utworów. Na dzisiejszej playliście możecie zapoznać się z Kingdom of Ice And Light, który zwrócił moją uwagę już jednak przy pierwszym podejściu. Warto dać tej płycie czas.
I to już wszystko. Zestawienie różnorodne jak chyba nigdy, ale przyznajcie sami że ostatnio dużo się u mnie działo i te wszystkie emocje wymagały swojej reprezentacji muzycznej. Link do playlisty jak zwykle poniżej, miłego słuchania i współodczuwania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz