poniedziałek, 14 lipca 2025

07.07-13.07.2025

 


Kolejny poniedziałek i cóż mogę rzec. Ostatni tydzień nie obfitował może w jakieś spektakularne, zmieniające oblicze świata premiery ale na pewno nie można go nazwać nudnym. Zobaczmy więc jak prezentuje się jego podsumowanie.

Na pierwszy ogień idzie album, którego mogę słuchać na okrągło. Jest to Armageddon, piąty krążek zespołu Warkings. Mamy tu przykład dość ciężkiego i epickiego a przede wszystkim ekstremalnie przebojowego power metalu. Próżno tu jednak szukać nadmiaru elektroniki i dyskotekowych bitów jak w zdawałoby się trochę pokrewnym Beast in Black. Są Gitary przez duże G, mocna, soczysta perkusja i ten wokal Georga Neuhausera, który każda linię melodyczną zamienia w złoto. Troops of Immortality, Varangoi, utwór tytułowy czy wpadający w melodeath (przez partie wokalne Morgany le Fay) to kawałki tak naturalnie wpadające w ucho, że nie sposób się od nich oderwać. Co mogę dodać? Ten rok początkowo niezbyt urodzajny dla powera, rozwija nam się bardzo bardzo ciekawie. Oby tak dalej.

O sile z jaką nowość od Warkings oddziaływuje na mnie niech świadczy też fakt, że powróciłem też do płyt innych zespołów, w których słyszymy wokal Georga. A więc do odtwarzacza trafiła i ostatnia płyta symfoniczno powerowego Serenity, album Terranova projektu Fallen Sanctuary, czyli wspólne dzieło Neuhasera i znanego choćby z Temperance Marco Pastorino (wg mnie jeden z lepszych debiutów 2022 roku) a także trzecie wydawnictwo francuskiego i dobrze Wam już zapewne znanego Fairyland. Na Score to a New Beginnig Phil Giordana Willdric Lievin zaprosili do współpracy wielu uznanych muzyków a w moim ulubionym utworze - Assault on the Shore (i jeszcze kilku innych) świetne partie wokalne zaserwował austriacki wokalista. 

Prócz płyty numer trzy z repertuary francuskiej kapeli nadal bardzo chętnie sięgam po najnowszy krążek i powiem Wam, że mimo, że dzieli je aż 16 lat to czuć tę samą magię co kiedyś. 

W temacie francuskiego power metalu to jeszcze nie jest moje ostatnie słowo. Kilka dni temu światło dzienne ujrzał pierwszy singiel projektu Aedan Sky, którego głównym pomysłodawcą jest Sebastien Chabot - gitarzysta i wokalista Galderii. Beyond the Vortex of Time to przykład rozpędzonego, kosmicznego powera, dobrze wprowadzający w klimat space opery, w jakim będzie utrzymana cała płyta. Jaram się i czekam na więcej.

Power metal nie jest generalnie gatunkiem zbyt popularnym wśród rodzimych muzyków, choć i Polska może poszczycić się kilkoma w miarę znanymi w środkowisku nazwami. Jedną z nich jest Bogusław Balcerak's Crylord, aktywny od 2009 roku projekt polskiego gitarzysty. Przyznam się, że do tej pory miałem z nim kontakt dość incydentalny ale z okazji premiery najnowszego albumu - Lost Bloody Heroes postanowiłem dokładniej rzucić uchem. Wsłuchałem się i kurcze, kawał dobrego neoklasycystycznego speed/power metalu. I jeszcze ten Mark Boals na wokalu, aż mi się przypomniała płyta Fifth Son of Winterdoom belgijskiego Iron Mask. I tam i tu pan Mark daje popis swoich umiejętności, co szczególnie widac w utworze tytułowym. Wrzucam go na dzisiejsza playlistę i liczę, że przy kolejnym podsumowaniu takich kawałków będzie jeszcze więcej. 

Za drugą z piątkowych nowości płytowych, które na dłużej u mnie zagościły odpowiada włoski zespół Eternal Idol. Behind a Vision to pierwszy album symfonicznych metalowców bez założyciela, Fabio Lione. Jego obowiązki jako męskiej połowy duetu przejął Gabriele Gozzi i poradził sobie z tym zadaniem całkiem sprawnie. Cała płyta zresztą to przykład sprawnie zagranej i przyjemnej muzyki. Nikt tu Ameryki nie odkrywa ale słucha się tego miło i bez poczucia, że coś tu jest na siłę.

Co dalej? Kolejne dni spędzone przy epic metalowcach z Fer De Lance i szkockich piratach z Alestorm. Dwa zdawałoby się inne światy a równie dobra zabawa.

W kategorii thrash metal niepodzielnie w tym roku rządzi u mnie scena niemiecka. W tym tygodniu sięgałem zarówno po najnowsze krążki Sodom jak i Destruction. Odpowiednio The Arsonist i Birth of Malice to najlepsze płyty wydane przez obie ekipy w ostatnich 6-7 latach. Jest agresja, jest szybkość ale i są melodie co razem daje mieszaninę iście wybuchową.

Na pograniczu thrashu i metalcore'a swoją niszę znalazło Trivium. W ostatnich dniach przypominałem sobie moją ulubioną płytę amerykańskiej ekipy - In Waves. Tu właśnie, jak nigdy przedtem i w sumie też potem, melodie nie współgrały z agresją, czyste wokale ze screamami. Płyta jest jednocześnie zróżnicowana ale i trzyma się swojego stylu. No i jest tu kapitalny Black a także wiele wiele innych świetnych kompozycji. Polecam!

W zeszłym miesiącu głównie pisałem tu o najbardziej przebojowej i najbardziej znanej płycie Twisted Sister. Dziś zapytam Was za to, czy słuchaliście ich debiutu? Wydany w 1982 roku i nagrany w Wielkiej Brytanii Under the Blade nosi jeszcze ślady surowej, nwobhmowej estetyki i w tym chyba tkwi jego siła. Takie utwory jak What You Don't Know Sure Can Hurt You czy Bad Boys (Of Rock'n'Roll) przy swojej melodyjności nabierają jednak pewnej dzikości i to jest super.

Czas na kącik progresywny. Tu przede wszystkim zachęcam do zapoznania się z ostatnią jak dotąd płytą kanadyjskiego Mystery. Redemption to album kompletny, bez choćby jednej zbędnej nuty choć zapoatrzony w niejedną dziesięcio i wiecej minutową kompozycję. To co najważniejsze w tej muzyce to jej umiejętność snucia opowieści, które mocno trafiają w serce. Czy to historia dorastającego chłopca, który chcąc coś udowodnić kończy na froncie (Pearls and Fire) czy dziewczynki, która próbuje poradzić sobie z uczuciami do nowonarodzonego brata (absolutnie nieziemski The Beauty and the Least) - każda z nich to emocjonalna bomba.A o to też chyba generalnie chodzi w muzyce, co nie?

O historiach zebranych na płycie Olympus Mons brytyjskiego projektu The Book of Revelations pisałem już nieraz i w sumie mogę tylko potwierdzić, że wciągają mnie z niesłabnącą siłą w swój muzyczny nomen omen labirynt.

Sięgnąłem też po twórczość legendy progresywnego metalu, zespołu Threshold. Zacząłem ich słuchać mniej więcej w okresie wydania For the Journey ale przed nią ukazało się jeszcze kilka ciekawych płyt, więc czas nadrobić zaległości. Jak na razie zauroczył mnie utwór Slipstream otwierający wydaną w 2007 roku Dead Reckoning. Zobaczymy co dalej.

Jeżeli chodzi o muzykę bardziej ponurą i depresyjną to było jej nieco mniej niż ostatnio. Bardzo jednak podoba mi się Death Can Wait projektu Breaths a zwłaszcza wieńczący płytę Because I Could Not Stop for Death, He Kindly Stopped For Me - amalgamat doom gaze'a, sludge'u i depresyjnego black metalu. 

Nowa Katatonia jaka jest, każdy widzi na swój sposób. Mnie się spodobała a Warden nadal często płynie z głośników i robi atmosferę.

Bardzo przyjemne chwile spędziłem z płytą V: Lamentations od Wytch Hazel. Przyznam się, że nie śledziłem ich wcześniej a ten nastrojowy miks doom metalu z nwothm potrafi wciągnąć na dłużej, a zwłaszcza The Citadel ze swoją nienachalną przebojowością. 

Po kilku miesiącach wróciłem do Psychlony i jej ostatniego dzieła - Warped Vision. Swego czasu był to album miesiąca wg Doom Charts i wierzcie mi, nieprzypadkowo. Trochę bluesa, trochę psychodelii a przede wszystkim tona kamieniarza nasyca neurony tyloma emocjami, że głowa mała. Niczym na obrazie z okładki albumu. Włączcie sobie Smoke lub jakikolwiek inny numer i spradźcie na własnej skórze.

A gdy mam ochotę na odrobinę vintage'owej psychodelii sięgam po The Süns i chociażby taką nutę jak Evil Woman. Hipnotyzującą, klimatyczną i łatwo wpadającą w ucho.

Na koniec Noc, dość niedoceniona płyta Budki Suflera. Wydana w 1995 roku, nagrywana częściowo na tzw setkę, pozbawiona większych ozdobników, wręcz surowo hard-rockowa nie osiągnęła spodziewanego sukcesu komercyjnego, co pchnęło Suflerów w objęcia pop-rocka, który już dwa lata później eksplodował pod postacią Takiego Tanga. Ja jednak Noc bardzo sobie cenię, między innymi za utwór Pustelnik. Zadziorny, hard-rockowy i ze świetną partią klawiszy łudząco przypominających organy Hammonda. 

Tym nieco gorzkim akcentem kończę dzisiejszej podsumowanie. Mam jednak nadzieję, że jego lektura i odsłuch playlisty przyniesie Wam dużo dobrych emocji, może też wyciszenia lub refleksji. Wszystko lepsze od ciszy. Ja jednak już milknę i oddaję głos komentującym :)

13.07.2025


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najpopularniejsze