Kilka dni temu muzyka rockowa i metalowa straciła jeden ze swoich najbardziej wyrazistych i charakterystycznych głosów. I choć ten artykuł w planach miałem już od dawna i z wolna się do niego szykowałem to jednak trudno mówić dziś o zbiegu okoliczności. Nie będzie więcej drugiego takiego wokalisty jak Ozzy, więc może posłuchajmy muzyki, w której na odwrót, tego wokalu nie ma wcale. Poniżej znajdziecie sylwetki dwunastu wykonawców z różnych gatunków i stylów, które łączy jeden wspólny mianownik - ich muzyka jest w pełni (lub niemalże w pełni) instrumentalna. Tyle tytułem wstępu, tymczasem oddajmy głos [sic!] artystom.
1. Earth - amerykański duet (okresowo wspierany przez dodatkowych muzyków) uchodzący za jednego z prekursorów drone metalu i drone doomu. W ich muzyce - ciężkiej i minimalistycznej, w zależności od okrestu twórczości można znaleźć też cechy stonera, post-rocka, jazz rocka czy nawet country i folku. Kilkukrotnie pojawiły się też wokale, jednak w ponad 90% przypadków mamy tu do czynienia z formami w całości intrumentalnymi
2. Wąż - krakowskie trio, grające instrumentalne połączenie stoner rocka i progresywnego metalu z elementami psychodelii i ambientu. Jak zapewne pamiętacie miałem okazję widzieć ich na żywo i było to bardzo ciekawe, ezoteryczne wręcz doświadczenie
3. Mammoth Toe - pochodzące z Bristolu w Wielkiej Brytanii trio, którego muzyka to udane połączenie sludge i prog-metalu, z częstymi zmianami tempa i wciągającą, hipnotyzującą atmosferą.
4. YENISEI - post-rock z elementami ambientu i muzyki elektronicznej. Atmosferyczne klawisze i nierzadko ciężkie gitary tworzą bardzo sugestywny klimat. Na swojej trzeciej płycie, wydanej w zeszłym roku Home po raz pierwszy w jednym utworze pojawia się wokal, ja jednak, w zgodzie z tematem posta, wrzucam Wam na playlistę instrumentalną wersję Insecure,
5. This Love is Drone - pochodzący z Kanady zespół, który w zaskakujący sposób łączy ze sobą szorstkie, stonerowe gitary z kosmicznie brzmiącymi syntezatorami. Jedna z najbardziej wyjątkowych grup, jakie w tym roku pojawiły się na łamach Muzycznej Kroniki
6. Karfagen - założony w 1997 roku przez multiinstrumentalistę Antony'ego Kalugina zespół symfoniczno-prog rockowy, mający na koncie aż 21 albumów studyjnych, na których słychać też echa new-age, folku, jazz-rocka czy rocka neoprogresywnego. Na uwagę zasługują też bardzo szczegółowe okładki płyt, z których każda to małe dzieło sztuki
7. Lan/cet - polska kapela, tworząca bardzo specyficzny, eksperymentalny stoner/doom, którego charakterystyczną cechą są transowo-hipnotyzujące klimaty. Ich najnowsze dzieło, zeszłoroczne Psilocybe Semilanceata gwarantuje Wam niezapomniane, psychodeliczne doznania
8. Christiano Varisco - brazylijski muzyk i kompozytor, łączący w swojej w pełni instrumentalnej muzyce przeróżne wpływy. Mamy tu więc i elementy progresywnego rocka i psychodelii, bluesa czy latynoamerykańskiego folku. Zdecydowanie zasługuje na szersze uznanie
9. Weedcraft - zdecydowanie najsłynniejsi w świecie stoner/doomu kucharze, specjaliści od kamieniarskiego Żuru ale nie tylko. Warszawiacy mają w swojej dyskografii jeszcze kilka ciekawych nagrań, w tym słynnego splita Księgi wieczyste, nagranego wspólnie z TOŃ-ą
10. Wasteland Haze - jeden z przedstawiciel nowej fali niemieckiego stonera. Ciężka, apokaliptyczna muzyka, która nie potrzebuje słów by nieść ze sobą naprawdę pokaźny ładunek emocji.
11. Diplodocus - dungeon synth to muzyka, która zgarnia coraz większe grono słuchaczy. A czy słyszeliście o dino synthie? Diplodocus to sztandarowy przedstawiciel garunku, który ambientowe, syntezatorowe dźwięki nasyca mezozoicznymi klimatami a w zasadzie własnymi wyobrażeniami dźwieków, które roznosiły się na Ziemi te 70 i więcej milionów lat temu
12. Czterech - coś dla miłośników muzycznych wykopalisk. Działający w latach 1966-68 zespół początkowo wpisywał się w szeroko pojęty nurt big-bitowy, wyróżniając się jednak w pełni instrumentalną muzyką. Później szukając własnej drogi skierował się bardziej w stronę muzyki klasycznej i jazzu. Ich największym osiągnięciem są gitarowe adaptacje twórczości Bacha, czym myślę, że mogę zainteresować muzyczną nerdkę z Partyturiady
Na zakończenie drobne złamanie ustalonego powyżej regulaminu. Żeby domknąć listę utworów na playliście do 50-u (a przyznałem na niej każdemu artyście po 4 utwory) pozwoliłem sobie dorzucić dwa instrumentalne "przeboje" z lat 80-ych, nagrane przez zdecydowanie wokalne zespoły. Pierwszy z nich to Latarnik new-romantic/synth-rockowego Klinczu a drugim jest Fryzjer na plaży reggae'owego Daabu (szczerze to chyba jedyny zespół z tego gatunku, którego potrafię słuchać i czynię to zawsze z wielką przyjemnością).
Poniżej łącze do anonsowanej już wyżej playlisty. Życzę Wam miłego odsłuchu i kontemplowania tej niezwykłej (mam nadzieję) muzyki. Piszcie też jakie utwory instrumentalne lub artystów tworzących tylko taki rodzaj muzyki lubicie i chcielibyście się ze mną podzielić.
Playlista: Muzyka Instrumentalna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz