Od ostatniego artykułu w formule 4x4 minęły już prawie 5 miesięcy. W końcu jednak trafiłem na temat, który pasuje do takiego schematu wręcz idealnie. Wszyscy znamy pewnie po 2, czasem 3 utwory o tym samym tytule wykonywane przez różnych artystów i nie będące swoimi wzajemnymi coverami. Swego czasu nawet był to temat jednej z wtorkowych nitek w cyklu YouTube Tuesday (2 utwory o tym samym tytule). Ale czy spotkaliście się kiedyś, by taką samą nazwę nosiły aż 4 kompozycje? I tu pewien rys historyczny. W Polsce swego czasu ZAiKS, czyli organizacja mająca chronić prawa autorskie do dzieł muzycznych nie zgadzała się na rejestrację dwóch piosenek noszących ten sam tytuł. Stąd wzięły się m.in. dość niezręcznie brzmiące Kochać inaczej De Mono, czy alternatywne wersje piosenek Róż Europy. Za przykład niech posłużą Młode Koty Noszą Wykrochmalone Kołnierzyki jak oficjalnie nazywali się znani i lubieni przez słuchaczy Rockendrollowcy.
To tylko tytułem trochę dłuższego wstępu. Przejdźmy do sedna, czyli 16 utworów podzielonych na 4 grupy połączone tym samym tytułem. Poniżej zamieszczam krótki opis każdej z kompozycji.
* * *
Gamma Ray - Land of the Free - wydana w 1995 roku płyta była pierwszą, na której obowiązki wokalne przejął lider i g* itarzysta kapeli, Kai Hansen. Był to dla niego powrót do roli wokalisty po 10 latach jakie minęły od wydania legendarnego Walls of Jericho Helloween. Poradził sobie z tym obowiązkiem znakomicie a Land of the Free z miejsca stała się jednym z kamieni milowych w rozwoju power metalu. Utwór tytułowy rozpoczyna się klimatycznie, od szeptu by potem pomału nabierać prędkości aż do epickiego, szybkiego refrenu. Hansen daje radę i w niskich jak i wysokich rejestrach a chóralny refren dosłownie śpiewa się sam. Jednym słowem klasyka gatunku
Sonata Arctica - Land of the Free - Silence, druga płyta fińskiego zespołu przez jednych uważana jest za dojrzalszą niż starsza o dwa lata Ecliptica, inni znów twierdzą, że brak jej takiej siły przebicia. Ja spośród czterech pierwszych, "klasycznych" albumów stawiam ją na trzecim miejscem, po debiucie i Winterheart's Guild. Chętnie wracam do biura utworów a ten jest jednym z nich. Po krótkim organowym intro zaczyna się typowa sonata - podwójna stopa, wyraźnie wybijające się na pierwszy plan klawisze, płynne przejścia między zwrotkami a refrenem i ten charakterystyczny, wysoki głos Tony'ego Kakko.
Visions of Atlantis - The Land of the Free - symfoniczny metal z elementami powera i pirackimi klimatami. Wspomniany utwór pochodzi z ostatniej płyty zespołu Pirates II - Armada, która pojawiała się w zeszłym roku kilka razy w moich podsumowaniach. Mamy tu częste zmiany tempa i nastroju - szybsza zwrotka potem orkiestrowo-balladowy bridge i podniosły, zagrany w umiarkowanym tempie refren. Wokalnie to już tradycyjnie duet Michele Guaiatoli'ego i Clementine Delauney, z czego to właśnie ona kradnie całe show - przechodząc między śpiewem operowym a bardziej rockowym wokalem. I choćby tylko dla niej warto zapoznać się z twórczością zespołu.
Hans and Valter - Land of the Free - tegoroczni debiutanci, symfoniczno-power metalowi bardowie opowiadający o przygodach tytułowych bohaterów w świecie fantasy. Muzycznie mamy tu klasyczną powerową galopadę z klawiszami na pierwszym miejscu, fanfarami instrumentów dętych i ograniczonymi do sekcji rytmicznej gitarami. Muzycy snują swoją opowieść, utrzymując cały czas odpowiedni, patetyczny klimat. I choć ktoś się żachnie i powie "cheese"... to ja mu odpowiem, gdzie wady? Każdy miłośnik fantastyki będzie się przy tej muzyce świetnie bawił a o to w tym wszystkim przecież chodzi.
* * *
Type 0 Negative - Love You to Death - myślę, że wielu z Was, moi drodzy czytelnicy, słysząc taki tytuł piosenki myśli od razu o dobrze zbudowanym, długowłosym i rzadko kiedy uśmiechającym się basiście wyśpiewującym swym niskim, grubym głosem kolejne ponure nuty. Tak, Peter Steele był niesamowitym artystą i mimo, że od jego śmierci minęło już kilkanaście lat to każdy odsłuch Love You to Death budzi te same emocje co wtedy...
Kamelot - Love You to Death - Ghost Opera była płytą od której zacząłem słuchać tego znanego na całym świecie zespołu. Symfoniczny power z dużym naciskiem na elementy progresywne i Royem Khanem za mikrofonem z miejsca trafił do mojej muzycznej wrażliwości. Numer 6 na trackliście zajmowała klimatyczna pełna żalu i bólu power ballada, w której prócz Roya słychać krystaliczny wręcz głos Amandy Sommerville, nadający całości jeszcze większej "cinematyczności". Polecam bo to kolejna w tym artykule klasyka gatunku.
Dragony - Love You to Death - ostatnie dwie płyty austriackich power metalowców to concept albumy oparte o alternatywne, fantastyczne historie dziejów świata. Starsza z nich, Viribus Unitis ukazuje nam steampunkową wersję losów cesarza Franciszka Józefa i jego rodziny. Jego syn, arcyksiążę Rudolf cudem przeżywa próbę samobójczą i zaczyna parać się czarną magią. Lata później wskrzesza zmarłą w zamachu matkę (cesarzową Sisi), która wraca do żywych jako żądne krwi monstrum. Powstrzymać je może tylko sam cesarz, przy pomocy napędzanego parą stroju bojowego. Całkiem oryginalna historia, prawda? A jaki jest sam utwór? Utrzymany w średnim tempie, symfoniczny melodyjny metal. Umieszczony na płycie między dwoma kapitalnymi wręcz kompozycjami (Gods of War i Magic) na pewno zyskuje przy słuchaniu solo.
Lay of the Autumn - Love You to Death - jak już wiecie z poniedziałkowego wpisu, jedno z moich ostatnich muzycznych odkryć. Charakterystyczny dla włoskiej sceny metalowej miks powera, symfonii a i również nut folkowych. Wszystkie te elementy splatają się bardzo zgrabnie w tej romantycznej power balladzie. Nic dziwnego, że jest ona jedną z moich ulubionych piosenek na Of Love and Sierow.
* *. *
Blind Guardian - Mirror, Mirror - utwór ten pochodzi z bodaj najbardziej znanego power metalowego concept albumy. Nightfall in Middle-Earth to muzyczna interpretacja powieści Silmarillon J.R.R. Tolkiena, będącej swego rodzaju mitologicznym tłem dla wydarzeń opisanych we Władcy Pierścieni - od stworzenia świata i Melodii Ainurów po Wojnę Gniewu i ostateczny upadek Morgotha. Mirror, Mirror zaś odnosi się do wizji jakie Ulmo zsyłał Turgonowi, zapowiadających upadek Gondolinu. Jak wiadomo, były to bardzo dramatyczne obrazy i tę dramaturgię czuć w muzyce. Blind Guardian jak nikt jest mistrzem w malowaniu niezwykle wyrazistych obrazów przy pomocy dźwięków - zwolnienia, przyspieszenia, folkowe motywy i odpowiednia dozą kontrolowanego chaosu. Człowiek od razu czuje jakby znajdował się w samym środku tragedii, która spotkała Ukryte Królestwo
Helloween - Mirror, Mirror - rok 2000 to premiera najmroczniejszego albumu w dyskografii zespołu, który śmiało można uznać za ojca europejskiego powera. Panowie za namową Uli Kuscha i Rolanda Grapowa obniżyli tony gitar, wzmocnili sekcję rytmiczną i dość wyraźnie "odpastelosali" wizerunek dyni na okładce. I choć ten eksperyment ostatecznie się nie przyjął to jego skutkiem jest bardzo dobra płyta a hipnotyzujący swoim rytmem Mirror, Mirror to jedna z najlepszych kompozycji na krążku. Trzeba też oddać honor wokaliście, Andiemu Derisowi, który na tej płycie wspiął się na wyżyny swojego talentu
Dokken - Mirror Mirror - jeden z czołowych przedstawicieli kolorowej fali hair metalowych zespołów drugiej połowy lat 80-ych, zbudowany wokół tandemu - charyzmatyczny wokalista Don Dokken i utalentowany gitarzysta George Lynch. Płyta Up from the Ashes pierwotnie też miała być wydana pod szyldem zespołu ale ze względu na wewnętrzne konflikty wokalista wydał ją jako solowy album. Muzyka zawarta na niej była bardziej przebojowa niż na wcześniejszych wydawnictwach choć paradoksalnie album nie odniósł podobnego sukcesu komercyjnego. Mirror, Mirror to przyjemna kompozycja, melodyjna i łatwo wpadająca w ucho. Polecam jeśli szukacie odpoczynku od cięższego brzmienia.
Candlemass - Mirror Mirror - pierwszą płytą zespołu nagraną z Messiahem Marcolinem na wokalu, której słuchałem było Ancient Dreams, a pierwszym utworem właśnie Mirror Mirror. Opętańczy, wysoki wokal w połączeniu z mechanicznym rytmem i wciągająca melodią tworzą utwór obok którego nie sposób przejść obojętnie.
* * *
Paradise Lost - I Am Nothing - płyta Host, pełna iście depechowskiej elektroniki była dla wielu fanów szokiem. W związku z tym na kolejnym krążku Believe in Nothing Szwedzi wrócili do gitarowego grania plasując się gdzieś na pograniczu alternatywnego i depresyjnego rocka. Nadal było sporo syntezatorów ale na równi z nieco brudnymi gitarami. Generalnie cały album wyglądał jakby gotową już do wydania następczynię Hosta na siłę ugitarowiono. Swego czasu sam zespół odcinał się od tej płyty ale po latach została w końcu doceniona i otrzymała zremasterowaną wersję, bliższą oczekiwaniom muzyków. Ja jednak słucham jej zawsze w oryginale bo gdzieś to nietypowe, może i niedopracowane w pełni brzmienie znajduje drogę do mojej muzycznej duszy. A album ten zaczyna się właśnie od numeru I Am Nothing, dość reprezentatywnego dla całości nagrania.
Katatonia - I Am Nothing - jedną z kości niezgody, która doprowadziła do odejścia Andersa Nyströma z zespołu było, zdaniem gitarzysty lekceważenie wcześniejszej twórczości zespołu. I faktycznie ostatnio ciężko w koncertowych setach Katatonii przedstawicieli płyt wcześniejszych niż Viva Emptiness z 2003 roku. A szkoda, bo na koncertach na pewno świetnie sprowadziłby się ten dynamiczny, choć jednak wyraźnie depresyjny utwór, pochodzący z Tonight's Decision - płyty numer cztery w dyskografii szwedzkich pionierów death/doom metalu, a także (właśnie gdzieś od 3-4 płyty) depresyjnego rocka. Jeśli dzisiejsze, progresywne oblicze zespołu do Was nie przemawia, zapraszam do odsłuchu całego krążka (jak i dwóch następujących po nim zresztą też).
Dope - I Am Nothing - utwór pochodzi z debiutanckiej płyty Felons and Revolutionaires. Zespół prezentuje na nim surowy, jeszcze nieoszlifowany industrial metal. Przesterowane gitary, połamane rytmy i wypluwający z siebie słowo za słowem Edsel Dope - samo dobro. I choć Amerykanie nagrali później jeszcze kilka lepszych płyt, to jednak nie sposób nie doceniać debiutu właśnie za tę autentyczność.
Auger - I Am Nothing - ten niemiecki projekt łączy darkwave'owe klimaty z mocno napakowanym elektroniką rockiem. W tym roku pojawiło się już kilka singli, które (mam nadzieję) zwiastują wydanie nowego albumu. Naprzemiennie z nowościami wracam też do starszych kompozycji, zwłaszcza tych z płyty Nighthawks ale i coraz bardziej zaczynam doceniać starsze o dwa lata Insurgence. Płyta ta porusza tematykę straty, smutku i samotności a utwór, który mówi wprost "Jestem nikim" wpisuje się w ten koncept zarówno muzycznie jak i lirycznie.
* * *
To już wszystkie wybrane na dziś utwory. Znajdziecie je oczywiście na podlinkowanej poniżej playliście. Miłej lektury i odsłuchu! Jestem też niezmiernie ciekaw, czy Wy znacie jakiś tercet utworów o tym samym tytule? Piszcie w komentarzach!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz