Za nami bardzo ciekawy muzycznie miesiąc. Było sporo pozytywnych zaskoczeń, były wielkie wzruszenia jak i nieopisane smutki. Z tego wszystkiego wyselekcjonowałem aż 1 wykonawców, których muzyka była dla mnie szczególnie ważna w tym czasie. Zaraz dowiecie się dlaczego.
Warkings - epickie bitewne hymny, power metalowe szarże i gawędy snute przy ognisku - Armageddon zabiera nas w podróż w czasie z której kompletnie nie chce się wracać
Sodom - perkusyjne kanonady, gitary sieczące jak seria z ckmu i ten wokal Toma Angelrippera dawno nie miały w sobie tyle mocy i świeżości jak na The Arsonist, jak dla mnie thrash metalowa płyta roku
Threshold - prog-metalowa instytucja, w której dyskografię zanurzam się coraz głębiej, Legend of the Shires znam i lubię od dawna, Subsurface ma dobre momenty ale to przy Dead Reckoning zatrzymam się na dłużej
Wytch Hazel - brytyjska kapela, która jak nikt inny łączy tradycyjny heavy metal z zabarwioną doomem nastrojowością. I choć ich nowy krążek nosi podtytuł Lamentations to naprawdę nie ma tu na co narzekać
Ich Troje - musiały minąć długie 24 lata by zespół Michała Wiśniewskiego nagrał kolejny tak ciężki numer jak Błędne Wojenne Rozkazy. Na Wybiła Jedenasta takich numerów jest co najmniej kilka. I dlatego ta kojarzona raczej z muzyką pop grupa trafiła do Muzycznej Kroniki i dobrze się tu odnajduje
Bogusław Balcerak's Crylord - Polacy nie gęsi i swój neoklasyczny power metal mają. I to jaki. A ja jeszcze osobiście pragnę podziękować za przypomnienie mi jaki Mark Boals ma niezwykły wokal - obok gitarowych popisów głównego kompozytora to drugi mocny punkt Lost Bloody Heroes
Alice Cooper - jeżeli po 50-u latach wskrzeszasz swój stary zespół czy możesz liczyć na nagranie świeżej i autentycznej płyty? W przypadku tego pana odpowiedź brzmi TAK. I to specjalnie pisane Caps Lockiem
Ashes of Ares - power, prog, thrash i do tego Matt Barlow. Czy to Iced Earth? Nie, to nowy album Ashes of Ares i niech tak pozostanie, bo czuję, że ta kapela zapewni nam jeszcze nie raz tyle mocnych wrażeń co na New Messiahs
Ozzy Osbourne - 🖤
Katatonia - polubiłem ich najnowszą płytę ale to gdy słucham klasyków w postaci choćby Last Fair Deal Gone Down serce bije najmocniej
Styx - legenda muzyki rockowej ostatnio wydaje płyty w cyklu olimpijskim - co 4 lata. Czas ten jednak zawsze poświęca na przygotowanie ciekawej, dopracowanej i bardzo przyjemnie słuchającej się muzyki, w której elementy progresywne i melodyjne wzajemnie się uzupełniają. Tak jest też na Circling From Above
June 66 - ambasadorzy hair metalu znad Wisły udowadniają na debiutanckim Run For Your Love, że są pilnymi uczniami Nikkiego Sixxa, Blackiego Lawlessa czy Dee Snidera
The Süns - śląscy vintage rockowcy na swojej drugiej płycie przeszli na język angielski. Muzycznie trochę więcej psychodelii niż proto-metalu ale efekt finalny naprawdę bardzo udany. Jest to jedna z kapel, której rozwój warto uważnie śledzić
Fer de Lance - co można powiedzieć o albumie, który zapowiadany jest prawie 13-minutowym singlem? Że będzie epicko, majestatycznie a przede wszystkim nie będzie można się nudzić. I tak jest właśnie na Fires on the Mountainside - drugim krążku amerykańskiej formacji
The Book of Revelations - prog-rockowe opowieści podane w ciekawy i wciągający sposób - tym własnie jest Olympus Mons - drugie wydawnictwo zespołu dowodzonego przez multiinstrumentalistę Gerarda Freemana
To oczywiście nie wszystko. W lipcu odświeżałem sobie chociażby dyskografię Mystery i Kaipa - jednych z moich ulubionych zespołów prog-rockowych. Przypomniałem sobie także Faith Divides Us, Death Unites Us - moją pierwszą płytę Paradise Lost. Trochę czasu spędziłem również z trzecią płytą włoskiego Eternal Idol a pierwszą nagraną bez Fabio Lione. Behind a Vision okazało się krążkiem przyzwoitym ale brakło w nim czegoś takiego, co utrzymałoby moje zainteresowanie na dłużej.
Muszę jeszcze wspomnieć o doomgaze'owym projekcie breaths. W lipcu wydali ciekawy, najcięższy od kilku lat album Death Can Wait. Polecam go Waszej uwadze a choć zniknął (jak i cała dyskografia) ze Spotify to podrzucam Wam link do bandcampa. A że dziś Bandcamp Friday to tym bardziej warto wesprzeć tego jak i pozostałych wspomnianych w artykule wykonawców.
A na koniec jak zwykle playlista - 30 najczęściej słuchanych utworów w miesiącu. Mam nadzieję, że spędzicie przy tej muzyce niejedną pełną wielu emocji chwilę. Oczywiście czekam też na Wasze podsumowania!
Stay heavy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz