IRA - od kilku lat bez nowego materiału ale ten stary słucha się aż miło - czy to liczący sobie już ponad 30 lat Mój Dom czy nowszy o ponad dekadę Ogień. I za ten całokształt polecam tego użytkownika
Blackbriar - za symfoniczno-gotycki metal który prócz diwy za mikrofonem (tu urocza i utalentowana Zora Cock) potrafi urzec również muzyką, emocjonalną i liryczną
Aedan Sky - za power metalową space operę, która nie jest co prawda nową Galderią ale godnie ją zastępuje jako zdecydowanie jedna z najbardziej udanych płyt jakie ten gatunek zrodził w ostatnich kilku miesiącach
Axxis - za obchodzącą w przyszłym roku 20-lecie wydania płytę Doom of Destiny, najlepszą w dyskografii tej niemieckiej kapeli i jedną z najlepszych w power metalu w ogóle
38 Special - za pokazanie, że jubileusz 50-lecia istnienia zespołu można uczcić nie tylko sentymentalnym "world tourem", składanką greatest hits w oryginalnych bądź nowych aranżacjach ale można też nagrać kompletnie nowy album, pełen energii, świeżości i przebojowości. Taki jest właśnie Milestone - czapki z głów panowie!
Primal Fear - za to, że choć trochę marudziłem i narzekałem to polubiłem Domination i chętnie do niego wracam, co nie spotkało kilku innych uznanych, niemieckich firm
Kaipa - za niejeden a prawie trzy miesiące spędzone na stopniowym odkrywaniu dyskografii tej legendarnej progresywnej grupy. A że gra ona w sposób niezwykle piękny i kunsztowny, ten czas to była czysta przyjemność
Pinn Dropp - za nowy album, jak przystało na prog-rock dość mocno zróżnicowany, pełny mocniejszych akcentów i refleksyjnej zadumy a przede wszystkim wysokiego poziomu nagrywających go muzyków, którzy tchnęli w For the Love Of Drama odrobinę magii
Mob Rules - za najlepszą powerową płytę przełomu sierpnia i września, agresywną i dynamiczną, surową na niemiecką modłę a melodyjną na modłę europejską
Paradise Lost - za to, że na Ascension potrafili ze sobą połączyć elementy z prawie każdego okresu swej działalności (no może bez ery Hosta), twierdząc wg mojego własnego paradajsometru najlepszy album od wydanego w 2009 roku Faith Divides Us...
Novembers Doom - za powrót po kilku latach z nowym materiałem, który brzmi jak Novembers Doom ale zwłaszcza w rodzajach ekspresji wokalnej potrafi zaproponować coś nowego
Castle Rat - za pokazanie, że epicko doom metal potrafią nie tylko epigoni Candlemass ale można też tę podniosłość i zamiłowanie do fantastyki zaszczepić na bardziej kamienistej glebie
Villain In Me - za udowodnienie światu, że w Estonii też można grać power metal na wysokim, nie ustępującym niczym większym kuzynom z północy, poziomie
Tierramystica - za powrót w chwale po 12 latach jakie upłynęły od premiery poprzedniej płyty Brazylijczyków, powrót który przez swoje indiańskie motywy okazał się bodaj najbardziej oryginalną power metalową płytą w tym roku
Oczywiście powyższa czternastka nie wyczerpuje w całości tematu. Inni artyści jednak, chociażby hair metalowy Cats In Boots, occult-rockowy Year od the Goat, weterani AOR-a z FM czy jedna z najlepszych płyt szwedzkiego Draconian - Turning Season Within równie zapewniły mi solidną dawkę muzycznych wrażeń. Nie były to jednak aż tak intensywne doznania. Niemniej jednak każdy z wymienionych w tekście zespołów trafił na dzisiejszą playlistę z przynajmniej jednym utworem. Zachęcam do odsłuchu - łącze tam gdzie zawsze i oczywiście piszcie jak u Was wyglądał wrzesień. Trzymajcie się!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz