poniedziałek, 27 lutego 2023

20.02-26.02.2023


 Jeżeli miałbym określić mijający tydzień jednym słowem, byłaby to dychotomia. Dzisiejsza playlista jest pełna skrajności - od radosnego melodyjnego rocka po ponure stonerowe brzmienia, od operowych sopranów po brutalny growling, od krótkich, energicznych piosenek po majestatyczne, dziesięciominutowe kolosy. Z drugiej strony mówi się, że w różnorodności siła. Mam więc nadzieję, że każdy z Was znajdzie w dzisiejszym podsumowaniu coś dla siebie.

Absolutnym numerem jeden tego tygodnia jest First Signal. Projekt znanego z Harem Scarem wokalisty, Harrego Hessa wydał nową, bezkompromisową płytę Face Your Fears. Jest to taki album, jaki porządny hair metal powinien być. Są mocne gitary, zaraźliwa melodia, noga rwie się do tupania a głowa do headbangingu. Czuć radość z granej muzyki, nic tu nie jest na siłę. Piosenki takie jak Rain for Your Roses czy utwór tytułowy na dłużej wejdą do mojej codziennej składanki. 

Bardzo pozytywnie zaskoczył mnie też inny zespół o hairmetalowej prowieniencji - parodystyczne Steel Panther. Mówi się, że dobry żart śmieszy tylko raz i w przypadku tej kapeli, zwłaszcza na dwóch ostatnich płytach było czuć brak świeżości i powielanie tych samych tematów. Nowy album - On the Prowl jest jednak wyjątkiem. Panowie znowu dobrze się bawią śpiewając o seksie, miłości i życiu "prawdziwego metala". Na playliście możecie zapoznać się z balladą On Your Instagram, której przesłanie może kojarzyć się z Rapapapara rodzimej Łydki Grubasa.

Tak jak pisałem w zeszłym tygodniu, tej radości i lekkości brakuje nowej płycie Creye. Mimo to do kilku piosenek z III: Weightless wracam z przyjemnością. Jeśli lubicie wysokiej klasy AOR to jest to coś dla Was. 

Nową, najprawdopodobniej pożegnalną, płytę wydał amerykański Godsmack. Amerykanie, sięgający korzeniami do nu-metalowego boomu końca lat 90-tych z czasem zmodyfikowali swoje brzmienie w stronę bardziej hard-rockowego grania. Jest to dość wyraźnie zaakcentowane również na Lightning Up the Sky, która jest chyba najlżejszą płytą w ich dorobku. Zespół nie stracił jednak swojego charakterystycznego stylu a utwory takie jak Surrender czy You and I łatwo wpadają w ucho i, jak czuję, zostaną w nim na dłużej.

Pozostając nadal w sferze melodyjnego, choć już typowo metalowego grania chciałbym napisać kilka słów o niemieckiej Xandrii i holenderskim Delain. Oba zespoły łączy dużo podobieństw - gothicmetalowe korzenie, symfoniczne aranżacje, oba też wróciły po dłuższej przerwie z nowymi albumami i nowymi osobami za mikrofonem. W przypadku Xandrii jest to powrót jak najbardziej udany - The Wonders Are Still Awaiting jest albumem zróżnicowanym, momentami przebojowym, czasem refleksyjnym, na uwagę zasługują też bogate orkiestracje. Niestety Delain, pomimo pewnej dozy przebojowości, na Dark Waters nie proponuje nic nowego, utwory są poprawne, dobrze zaśpiewane ale brak im muzycznego bogactwa jakie oferują Niemcy. Na dzisiejszej playliście macie po jednym, myślę dość reprezentatywnym przykładzie każdej z wyżej wymienionych płyt.

Dla fanów power metalu mam w tym tygodniu tylko jeden utwór. Po przygotowaniu playlisty tematycznej nt Fabio Lione dopadła mnie nostalgia i wróciłem do częstszego słuchania Rhapsody of Fire, z czasów przed "przyjacielskim rozłamem". Efektem tego jest obecność na playliście utworu Erian's Lost Secrets z minialbumu The Cold Embrace of Fear. Wspomniana EP-ka jest tak naprawdę jedną, wielką, epicką, 35-minutową suitą podzieloną na 7 aktów a Erian's... to podniosły marsz zwieńczony power metalową galopadą, powtarzającą motyw przewodni całego utworu.

Więcej interesującego ich kontentu znajdą dziś za to fani thrashu. Kontynuowałem odsłuch poprzednich albumów Overkill, nie zapominając oczywiście o singlowym The Surgeon. Tak więc mamy tu rozpędzony thrasher The Long Road  i mocno groove'owy Thunderhead. Zwłaszcza ten drugi utwór zasługuje na uwagę, gdyż pochodzi z wydanego w 2000r. albumu Bloodletting. Jak wiadomo, ostatnia dekada XX wieku nie była najlepszym okresem w dziejach thrash metalu a klasyczne zespoły szukały nowych brzmień. Overkill w tym czasie poszedł właśnie mocno w groove metal i jest to widoczne na wspomnianym wydawnictwie.

Idąc stopniowo w kierunku cięższych brzmień, ale nadal ze słowem "melodic" w nazwie dochodzimy do In Flames. Tu w stosunku do zeszłego tygodnia niewiele się zmieniło. Foregone jest naprawdę dobrym albumem, a brutalniejsze utwory na tym krążku śmiało można stawiać w jednym szeregu z klasykami w postaci Only For the Weak czy Free Fall. 

Dużo działo się także w obszare doom metalowym. Niesłabnie mój zachwyt nad najnowszym wydawnictwem Katatonii, reprezentowanym na playliście aż przez 4 utwory. Warto też zwrócić uwagę na Lord Mountain, który zaliczył w tym miesiącu naprawdę udany debiut. Co więcej, jak się okazało jeden z czytelników bloga odkrył ten zespół dzięki zeszłotygodniowemu podsumowaniu. Miło wiedzieć, że moja praca przynosi efekty.

Z obecnością Elder na playliście wiąże się zgoła odmienna historia. Jeden z moich znajomych po zapoznaniu się z postami na blogu i słuchanymi przeze mnie zespołami zadał jedno ważne, ale to bardzo ważne pytanie - Gdzie Elder? Przyznam, że od dłuższego czasu planowałem zapoznać się z twóczością amerykańskich stoner doomowców ale jakoś nigdy nie było dobrego momentu. Kolega polecił płytę Reflections of a Floating World i powiem Wam, że dałem się wciągnąć. Sprawdźcie sami - utwór Sanctuary to dobra próbka ich twórczości.

Na koniec brzmienie najcięższe albo najbardziej brutalne - black metal, choć w wersji rodzimego Stworza jest w nim dużo miejsca na folk i poetyczność, o czym przekonuje nas m.in. (nomen omen) Poezja pustego pola. Zespół godny polecenia wszystkim, którzy w blackmetalowym graniu szukają "czegoś więcej".

Od hair metalu po słowiański black metal. Dość duży rozrzut stylistyczny ale tak jak wspomniałem na wstępie, mam nadzieję, że każdy znajdzie coś dla siebie. Czekam na komentarze i polecenia zespołów, których Waszym zdaniem brakuje na moich playlistach:

Playlista 26.02.2023


czwartek, 23 lutego 2023

Mammoths & Elephants - Playlista Tematyczna

 



Poprzednia playlista tematyczna, poświęcona Fabio Lione, adresowana była głównie do fanów melodyjnego metalu. W tym tygodniu mam dla Was coś zgoła odmiennego. Rozmawiałem kiedyś z kolegą na temat nazw zespołów metalowych, w zależności od rodzaju muzyki, który grają. Rzuciło nam się wtedy w oczy dość charekterystyczne nazewnictwo kapel stoner doom metalowych, pełne nawiązań do czarodziejów, marihuany czy różnych zwierząt. Zainspirowany tą rozmową przeprowadziłem małe śledztwo i zwróciłem uwagę jaką sympatią doommetalowcy darzą największe ssaki lądowe - słonie i ich wymarłych kuzynów - mamuty. Dzisiejsza playlista jest pewnym przekrojem przez twórczość takich właśnie zespołów. Niektóre z nich mają już wyrobioną pozycję na scenie, inne dopiero się o nią dopominają. Mam nadzieję, że któryś z nich okaże się Waszym muzycznym odkryciem:

1) Acid Mammoth - grecki zespół stoner doom metalowy, mający na swoim koncie trzy bardzo dobrze przyjęte albumy. Ich muzyka jest ciężka, psychodeliczna ale niepozbawiona hipnotyzujących melodii. Widać inspiracje Black Sabbath, elementy progresywne a wszystko przy akompaniamencie przesterowanych, brudnych gitar. Absolutny mus dla każdego fana stoner/doomu

2) Elephant Tree - psychodeliczny stoner doom rodem z Wielkiej Brytanii. Panowie w swojej muzyce stopniowo wprowadzają coraz więcej elementów progresywnego i alternatywnego rocka, co widać na ich albumach. Wydany w 2020r Habits to muzyka nieoczywista, momentami zahaczająca o shoegaze, nietracąca jednak swojego doomowego charakteru

3) Mammoth Weed Wizard Bastard - pod tą dość pretensjonalną nazwą, zbierającą w sobie chyba wszystkie stonerowe inspiracje, kryje się bardzo ciekawe i oryginalne brzmienie. Umiejętne połączenie atmosferycznego doomu, sludge'owego ciężaru, dużej dozy elektroniki i hipnotyzującego głosu Jessici Ball. Jeśli ktoś lubi długie, psychodeliczne kawałki ten zespół jest w sam raz dla niego

4) Elephant Impression - młoda niemiecka kapela prosto z Zagłębia Ruhry. Swoją muzykę określają mianem Stoner Post Doom Metalu, ja jednak słyszę w nich dużo inspiracji tradycyjnym graniem. Na jesieni 2022 wydali debiutancki album Dawn of Doom, zbierający dobre recenzje. Warto dać im szansę 

5) Mammoth Volume - jeden z pionierów szwedzkiej sceny stoner/doomowej. Ich debiutancki album, wydany w 1999r był powiewem świeżości na skandynawskiej scenie muzycznej. Niestety na jego kontynuację trzeba było czekać do 2022r. Powrotna płyta pt. The Cursed Who Perform the Larvagod Rites oferuje bardziej progresywne brzmienie i została doceniona przez DoomCharts, którzy wybrali ją albumem sierpnia 2022. Myślę, że to wystarczy za polecenie.

6) Lord Elephant - instrumentalne trio z Włoch. W swojej twórczości łączą psychodeliczny rock z bluesem i bardziej tracydyjnym stoner metalem. Klimatyczna muzyka dla fanów Russian Circles czy Pelican

7) Ufomammut - weterani stonerowego grania, na scenie obecni od 1999r. Jako inspiracje podają m.in. Kyuss, Neurosis, Pink Floyd czy Black Sabbath. Nie boją się łączenia stoner/doomu z post-rockiem, space rockiem czy muzyką trance. Zespół stale ewoluuje, szuka nowych form wyrazu, co widać na ich albumach - każdy jest nieco inny. Na playliście macie przedstawicieli 4 różnych albumów, więc duża szansa, że znajdziecie coś dla siebie

8) Black Elephant - jeden z zespołów poznanych dzięki Doom Charts. Stoner rock z elementami ciężkiego bluesa, oszczędnym użyciem wokali i przesterowanymi gitarami. Na ostatniej płycie z 2020r panowie postarali zmieścić to co najlepsze z muzyki lat 70-ych, 90-tych i drugiej dekady obecnego wieku. Efekt oceńcie sami.

9) Mammoth Storm - szwedzka kapela doom metalowa, założona przez gitarzystę Draconian - Daniela Arvidssona. Grają ciężko i brutalnie, do rdzenia doom metalowego dodając elementy psychodelii, drone czy stoner metalu. Coś dla fanów bardziej ekstremalnego grania.

10) Elephant Groove - włoskie trio grające swoisty amalgamat heavy/space/stoner metalu. Panowie w tym roku zadebiutowali udanym krążkiem Annihilation, w którym ja osobiście widzę duże inspiracje Monolord, co samo w sobie powinno być zachętą do zapoznania się z ich muzyką.

Dziesięć zespołów po pięć utworów każdy, prezentujących jakże różne spojrzenie na stoner/doom metal. A może Wy znacie jeszcze jakieś zespoły o podobnym nazewnictwie? Zapraszam do słuchania i komentowania:

Mammoths & Elephants

poniedziałek, 20 lutego 2023

13.02-19.02.2023

 

Kolejny poniedziałek i kolejne muzyczne podsumowanie. W tym tygodniu skupiłem się głównie na dalszej eksploracji dotychczasowych tematów, kilku premierowych wydawnictwach i mniej lub bardziej odległych wycieczkach w czasie, a dzięki stronie DoomCharts (nie pierwszy już raz) trafiłem na bardzo obiecujący debiut.

Najczęściej słuchanym przeze mnie zespołem w tym czasie było niewątpliwie In Flames. Prócz najnowszego krążka odświeżyłem sobie także ich nieco starsze płyty. Muszę przyznać, że tegoroczny Foregone jest chyba najlepszym albumem zespołu do czasu wydanego w 2006r Come Clarity. Jest w nim ciężar, agresja ale i bardzo zaraźliwa melodyka. State of Slow Decay czy In the Dark to absolutne killery a nawet bardziej radiowe Bleeding Out nie traci metalowego połysku.

Bardzo dużo czasu, i serca, skradła mi również symfoniczno-metalowa Xandria, o której pisałem już przed tygodniem. Na płycie The Wonders Are Still Awaiting, obok rozpędzonych Two Worlds i Illusion Is Their Name wyraźnie wyróżnia się ballada Your Stories I'll Remember prowadzona głównie przez symfoniczne instrumentarium. Aktualna, szósta już, wokalistka zespołu, Ambre Vourvahis świetnie radzi sobie zarówno z partiami operowymi jak i bardziej rockowymi, do niej należą też wszystkie growlingi na płycie.

Pozostając w temacie ballad, warto zwrócić uwagę na utwór Impermanence, pochodzący z nowej płyty Katatonii. Jest to bardzo melancholijny, emocjonalny utwór, poprzez gościnny udział Joela Ekelofa bardzo przypominający dokonania progmetalowego Soen. Pisałem ostatnio, że Sky Void of Stars ciągle mnie zaskakuje i mam nadzieję, że kolejny tydzień również to potwierdzi.

Trochę problemu sprawia mi za to Delain, który z jednej strony wydał płytę przyjemną, wpadającą w ucho ale bardzo bezpieczną. Nie ma tu jakiegoś "przebłysku geniuszu", niemniej jednak fanom zespołu Dark Waters powinno przypaść do gustu. Dwie najlepsze wg mnie piosenki z tego wydawnictwa mamy na playliście.

Dla wielbicieli melodyjnego hard rocka i glam metalu na dzisiejszej playliście mam aż trzy zespoły. Pierwszy to fiński Brother Firetribe i przebojowe Wildest Dreams, do którego wracam co jakiś czas. Nowy album wydał również inny skandynawski band - Creye. Płyta III:Weighless ma w sobie wszystko to z czego znani są Szwedzi - soczyste gitary, umiejętne użycie elektroniki i bezpretensjonalne melodie. Brakuje mi jednak pewnej dozy przebojowości, która charakteryzowała ich poprzedni album. Nie powiedziałbym, że czuję rozczarowanie ale jednak panowie nie osiągnęli poziomu z 2021r. Pozytywnym zaskoczeniem jest za to dla mnie płyta Face Your Fears kanadyjskiego zespołu First Signal. Po dość przeciętnym Closer to the Edge Harry Hess wraz z kolegami serwuje nam bardzo gitarowe i pozostające w pamięci dźwięki. Za przykład niech posłuży szybki i energiczny utwór tytułowy.

Jeśli chodzi o bardziej mroczną stronę dzisiejszej playlisty - polski paganmetalowy Stworz reprezentowany jest przez dwa utwory. Obok mojego zdecydowanego faworyta - Śniłem o Tobie Pieśń, możecie zapoznać się z równie poetyckim Ponad Świat z Kamienia. W przypadku stonerowców z Greenleaf, tym razem mam dla Was hipnotyzujące A Hand of Might. Przyznajcie sami, że te przesterowane wokale dodają ich muzyce swoistego kosmicznego klimatu.

W tym tygodniu powróciłem też po krótkiej przerwie do dwóch zespołów powermetalowych. Pierwszy z nich to szwedzka Freternia. Panowie mogą zwać się weteranami sceny, zaczynali bowiem jeszcze w latach 90-tych, jednak po wydaniu dwóch płyt zawiesili działalność wydawniczą na całe 17 lat. Na szczęście wrócili do nagrywania premierowego materiału i od 2019r wydali już dwa dobrze przyjęte przez krytykę albumy. Z najnowszego - The Final Stand mam dziś dla Was dwa rozpędzone, melodyjne utwory. Drugim zespołem jest Arrayan Path, o którym pisałem dwa tygodnie temu. Cypryjczycy przez dwadzieścia kilka lat działalności wypracowali własne, charakterystyczne brzmienie, Dobrze wychodzą im zarówno szybkie, melodyjne utwory (Crossing Over to Phoenicia) jak i te wolniejsze, epicmetalowe hymny (Army of the Myrmidons Return to Troy).

Powermetalowym weteranem jest również wracający z nowym albumem Kamelot. Premiera płyty zaplanowana jest na 17 marca, natomiast kilka dni temu panowie zaprezentowali drugi singiel promujący to wydawnictwo. Po naprawdę słabym i bezpłciowym One More Flag in The Ground mamy zdecydowanie lepszy, utrzymany w szybkim tempie Opus of the Night. Problemem Kamelotu w mojej ocenie jest to, że pomimo 12 lat, jakie upłynęły od odejścia z zespołu poprzedniego wokalisty - charyzmatycznego Roya Khana, oni nadal piszą pod niego piosenki. Obecny frontman Tommy Karevik ma własny, unikalny styl i bardzo dobre warunki wokalne, co nieraz już pokazał w swoim macierzystym Seventh Wonder. Czas to może wykorzystać...

Nowy album szykuje również niemiecki kolektyw The Ocean. Według zapowiedzi zespołu nadchodzący Holocene ma być czwartym i ostatnim z serii albumów inspirowanych dziejami geologicznymi Ziemi. Zaprezentowane dotychczas single - Preboreal i najnowszy, obecny na tej playliście Parabiosis prezentują dalszą ewolucję brzmienia zespołu. Brzmienia, które ciężko dokładnie określić - trzeba po prostu posłuchać.

W oczekiwaniu na nowy album Overkill odświeżyłem sobie trochę dyskografię amerykańskich weteranów ciężkiego grania. Efektem tego jest obecność na playliście utworu Mean, Green Killing Machine z płyty The Grinding Wheel. Jest to fajny przykład połączenia thrashowego grania z groove metalem, dość charakterystyczny dla późniejszej twórczości zespołu.

Na zakończenie słów kilka o moim najnowszym odkryciu. Płyta The Oath kalifornijskiego Lord Mountain została umieszczona przez portal DoomCharts na miejscu drugim na liście najlepszych doomowych albumów stycznia. Amerykanie grają tradycyjny doom metal, mocno czerpiący z dziedzictwa Black Sabbath czy Candlemass. Daleki jestem od posądzania ich o wtórność, podobno jednak najbardziej podobają nam się te piosenki, które już kiedyś słyszeliśmy. Ja w The Oath wsiąkłem od pierwszych nut otwierającego album Well of Fates. Mam nadzieję, że Wam również się spodoba.

Zachęcam do przesłuchania playlisty i komentowania:

Playlista 19.02.2023

piątek, 17 lutego 2023

Fabio Lione: Guest Appearances - Playlista Tematyczna

 

 

Prócz typowo "statystycznych" playlist, jak wszystkie TopTygodnia, Miesiąca, Roku itp. od czasu do czasu lubię przygotować playlistę z jakimś charakterystycznym motywem przewodnim. Pierwszą playlistą tematyczną jaką Wam zaprezentuje jest lista wszystkich dostępnych na Spotify piosenek z gościnnym udziałem Fabio Lione, jednej z legend power metalu. Na początek może kilka ważnych faktów nt naszego bohatera:

- ma 50 lat, jest Włochem i w rzeczywistości nazywa się Fabio Tordiglione, na scenie muzycznej aktywny od 1990r

- w 1991r dołączył do zespołu Athena, grającego progresywny metal. Po dwóch latach i kilkunastu wspólnych koncertach opuścił zespół, by powrócić do niego w 1996r i wydać album A New Religion?, na którym również odpowiadał za warstwę tekstową. W 1998r ponownie odszedł z zespołu, który kilka lat później zawiesił działalność. Athena reaktywowała się w zeszłym roku w starym składzie z Fabio na wokalu i planuje wydanie kolejnej płyty

- w latach 1994-96 był wokalistą grupy Labyrinth, jednego z pierwszych włoskich zespołów power metalowych (o progresywnym zacięciu). Wspólnie nagrali jedną EP-kę i jeden album długogrający, po czym Fabio opuścił zespół

- w 1998r razem z kolegą z Labyrinthu, Olafem Thorsenem założył Vision Divine, tak jak Labyrinth łączące power i progressive metal. W zespole tym działał w latach 98-03 i ponownie 08-18, wydając cztery bardzo dobre płyty, z czego moim osobistym faworytem jest Destination Set to Nowhere z 2012r.

- najważniejszy etap kariery Fabio to dołączenie do młodej (wtedy) włoskiej grupy Rhapsody, która miała aspiracje grać tak jak nikt dotąd. Rok 1997r i premiera debiutanckiego krążka Legendary Tales odrodziła power metal jako gatunek, otwierając go na nowe, symfoniczne i epickie brzmienie. Fabio z Rhapsody (od 2006r jako Rhapsody of Fire) wydał 10 płyt długogrających i kilka EP-ek, z czego pierwsze 8 układało się w dwie sagi fantasy - Emerald Sword Saga i The Dark Secret Saga. W nagrywniu albumów z drugiej sagi zespół współpracował z Christopherem Lee jako narratorem a w singlowej wersji The Magic of the Wizard's Dream doszło nawet do duetu z aktorem, grającym m.in. Sarumana czy Hrabiego Dooku. Po "przyjacielskim rozłamie" w 2011r Fabio początkowo został w zespole dowodzonym przez Alexa Staropoli, gdzie przejął też funkcję pisarza tekstów. Niestety w 2016r Fabio ogłosił odejście z zespołu

- w tym samym czasie połączył siły z muzykami drugiej "połowy" dawnego Rhapsody, z którą wyruszył w trasę koncertową Rhapsody Reunion Farewell Tour, by później stworzyć zespól Turill/Lione Rhapsody. Pod tą nazwą wydali tylko jeden album Zero Gravity (Rebirth&Revolution). Ich trasę koncertową przerwała pandemia a w tym roku zespół ogłosił pożegnalną trasę i zamknięcie na zawsze rozdziału pt. "Rhapsody" (gwoli wyjaśnienia, Rhapsody of Fire ma się dobrze i wydaje kolejne świetne albumy z Giacomo Voli na wokalu)

- na uwagę zasługuje współpraca z Alessandro Contim, który przez kilka lat śpiewał w Luca Turilli's Rhapsody (wspomniana wyżej druga "połowa zespołu" - wiem, że można się w tym pogubić). Efektem tej kolaboracji jest przyjemna aczkolwiek mało odkrywcza płyta zatytułowana po prostu Lione/Conti

- w latach 2000-2005 pod pseudonimem J. Storm nagrał kilkanaście piosenek utrzymanych w stylistyce eurobeatowej. Twardogłowym fanom nie spodobała się ta aktywność Fabio, wobec czego wokalista został zmuszony do deklaracji, że nie będzie już więcej tworzył w tym nurcie. Myślę, że trochę szkoda bo takie Dancing in my Dreams w niczym nie ustępuje dokonaniom choćby Basshuntera. Co ciekawe, Fabio nie dotrzymał słowa, ponieważ w 2013r wypuścił jeszcze jedną eurobeatową piosenkę - Dancing into Fire. Niestety dokonań J. Storma próżno szukać na Spotify - pozostaje YouTube

- w 2010r zastąpił Roya Khana w roli wokalisty na trasie koncertowej promującej nowy album Kamelot. Współpraca trwała dwa lata i ostatni wspólny występ miał miejsce na słynnym festiwalu 70 000 Tons of Metal (na luksusowym wycieczkowcu u wybrzeży Karaibów).

- od 2013r jest wokalistą brazylijskiej Angry, z którą wydał dwa albumy i aktualnie jest to główne zajęcie Fabio

- po odejściu z Rhapsody of Fire założył zespół Eternal Idol, grający melodyjny heavy metal, w którym był autorem tekstów a obowiązki wokalne dzielił z wokalistkami, najpierw Giorgią Colleulori a następnie Claudią Layline. W zeszłym roku odszedł z kapeli, która zatrudniła nowego frontmana i szykuje trzeci album

- był również wokalistą progressive-metalowego Hollow Haze a w zeszłym roku wydał płytę z amerykańskimi heavymetalowacami ze Spirits of Fire, muszę jednak przyznać, że album nie przypadł mi do gustu  

Fabio Lione znany jest ze swojej współpracy z kilkudziesięcioma młodymi zespołami rockowymi i metalowymi a także uznanymi tuzami sceny metalowej (jak Timo Tolkki czy Arjen Lucassen), którym gościnnie użycza swojego głosu. Muzycznie grupy te nie odbiegają zbyt daleko od stylów prezentowanych przez "macierzyste" kapele Fabio, mamy tu głównie przedstawicieli powera, symphonicu, progressive'a czy tradycyjnego heavy metalu. Nie ma co się dziwić. Przez przeszło 30 lat swojej aktywności zarówno wokal jak i postawa Fabio jest wzorem do naśladowania dla młodych muzyków. Gościnne występy uznanej gwiazdy gatunku mogą przyciągnąć uwagę słuchaczy i powiem szczerze, gdyby nie współpraca z Fabio prawdopodobnie nigdy nie trafiłbym na tak ciekawe zespoły jak Vexillum, 4th Dimension czy Sailing to Nowhere

Na koniec krótka dygresja - mimo takiej popularności, do Fabio nadal nie odezwał się Tobias Sammet i nie zaproponował dołączenia do stale rozrastającej się rodziny Avantasii. Cóż, myślę, że wszystko przed nami, panowie mają w końcu niejednego wspólnego znajomego.

Mam nadzieję, że na poniższej playliście znajdziecie coś dla siebie i tak jak ja, odkryjecie choć jeden ciekawy band, którego dalszą karierę będziecie śledzić z uwagą.

Fabio Lione: Guest Appearances

poniedziałek, 13 lutego 2023

06.02-12.02.2023

 

 

Mijający tydzień obfitował w wiele ciekawych muzycznych premier i odkryć, którymi pragnę się z Wami podzielić

Tak jak w zeszłym tygodniu utrzymała się dominacja Katatonii. Ich najnowszy album - Sky Void of Stars ma to do siebie, że z każdym kolejnym odsłuchem odkrywam w nim coś nowego. Mimo, że jesteśmy w połowie lutego czuję, że może być to mocny kandydat do tytułu Albumu Roku.

Zgodnie z zeszłotygodniowymi zapowiedziami więcej czasu poświęciłem Xandrii i The Lightbringer of Sweden. Pierwszy z wymienionych zespołów przygotował solidny album, pełen zaraźliwych melodii, symfonicznych aranżacji i umiejętnego połączenia czystego wokalu z deathmetalowym growlingiem. Muszę przyznać, że nawet utwory wybrane do promocji albumu, które w zeszłym tygodniu określiłem mianem "tylko poprawnych" zaczęły mnie do siebie przekonywać. Być może jest to efekt pewnego głodu Xandrii, w końcu ostatni album Niemcy wydali w 2017r i później przez dłuższy czas było o nich dość cicho. 

W przypadku Lightbringera może powtórzę się, ale Herbie Langhans wokalnie pokazuje wysoką klasę - jak w czasach starego Sinbreed. Udowadnia, że w powermetalowym świecie należy do absolutnej czołówki, świetnie radząc sobie zarówno w rozpędzonym The Beast is Rising jak i w bardziej hard rockowym Lucifer. Bardziej mainstreamowi słuchacze mogą kojarzeć Herbiego z płyty Ghostlights Avantasii, gdzie w utworze Draconian Love zaprezentował swoje zgoła odmienne oblicze.

Wielbicieli symphonic epic power metalu spod znaku Rhapsody zaciekawić powinien Szwedzki Twilight Force, który w styczniu wydał swój czwarty album At the Heart of the Wintervale. Jest to album pełen szybkiego grania okraszonego bogatymi symfonicznymi aranżacjami, folkowymi wstawkami i przede wszystkim opowieścią utrzymaną w klimatach fantasy. Dodatkowego smaczku dodaje fakt, że od 2018r za mikrofonem szwedzkiej formacji stoi Alessandro Conti, będący uprzednio wokalistą Luca Turilli's Rhapsody, jednej z inkarnacji legendy epickiego grania.

Do powermetalowej pierwszej ligi swój akces coraz odważniej zgłaszają również Włosi z Frozen Crown, szykujący się do wydania kolejnej, czwartej już płyty. W zeszłym tygodniu zaprezentowali nowy singiel pt. Black Heart, zapowiadany jako najcięższy utwór w ich dyskografii. Osobiście uważam, że na to miano bardziej zasługuje pierwszy singiel, Call of the North, w warstwie muzycznej mocno zahaczający o metalcore. Kto ma rację, oceńcie sami - oba utwory mamy na playliście.

Przedstawicielem melodyjnego power metalu, przez złośliwych nazywanego flower metalem jest francuska Galderia. W zeszłym roku wydali bardzo dobry krążek Endless Horizon, co zmotywowało mnie do zapoznania się z resztą ich dyskografii. Tak trafiłem na perełkę w postaci One Million Dreams z albumu The Universality. Lektura obowiązkowa dla każdego fana power metalu.

Fanom progresywnego rocka polecić mogę za to płytę Heroic Materials, brytyjskiego projektu Cosmograf. Na dotychczasowych albumach Robin Armstrong, multiinstrumentalista i mózg całego przedsięwzięcia przyzwyczaił nas raczej do długich, rozbudowanych form. Na nowym wydawnictwie, poza  13-minutowym utworem tytułowym, mamy do czynienia z bardziej tradycyjnymi "piosenkami" (Regretful Refrein) jak i kilkoma akustycznymi miniaturkami (przeurocza, liryczna Mary)

Mariaż rocka progresywnego z melodyjnym AOR-em prezentuje również Ten, o którym wspominałem w zeszłym tygodniu. Nowa płyta Brytyjczyków pełna jest przyjemnych, zaraźliwych melodyjnie utworów, niepozbawionych pewnej dozy wirtuozerii i zabawy formą. Szkoda tylko trochę, że w trakcie miksowania albumu gitary zepchnięto na drugi plan, pierwszeństwo oddając wokalowi, swoją drogą będącemu bardzo mocnym punktem zespołu. Gary Hughes, frontman zespołu, ma to do siebie, że potrafi zahipnotyzować słuchacza.

Na dzisiejszej playliście swojego reprezentanta ma również thrash metal. Jest nim Overkill, obok Kreatora moja ulubiona kapela w tym rodzaju metalu. Amerykanie niedawno zapowiedzieli nowy krążek Scorched, którego zapowiedzią jest singiel The Surgeon. Wokalista zespołu, Bobby "Blitz" Ellsworth w wywiadach przyznaje, że na nowym albumie zespół poszedł bardziej w doomowe klimaty, w stylu Black Sabbath - ma być ciężej i wolniej. Jakby na przekór zapowiedziom, na pierwszy singiel wybrano typowy, speedmetalowy thrasher.

Czas skupić się na wspomnianych na wstępie nowościach. Przede wszystkim na uwagę zasługują weterani z In Flames, których nowy album Foregone można uznać za pewien zwrot w stronę bardziej brutalnego, klasycznego grania. Złośliwi może powiedzą, że zespół nie oferuje nic nowego - agresywne galopady przeplatane z bardzo "radiowymi" wstawkami, trochę growlingu, trochę czystych wokali. Jest to jednak niesamowicie chwytliwe i głowa sama rusza do headbangingu. Mimo wszystkich ochów i achów, nadal uważam jednak, że obecnie palmę pierwszeństwa w melodic death metalu dzierżą ich krajanie z Soilwork.

Drugą ważną premierą był album Dark Water, holenderskiego Delain, nagrany w zupełnie nowym składzie. Po premierze ostatniej płyty, Apocalypse & Chill lider grupy, klawiszowiec Martijn Westerholt podziękował za współpracę wszystkim innym muzykom, tłumacząc, że popchnęli oni zespół w kierunku, którego nie akceptuje. Na pierwszy rzut oka widać, że z nowym wydawnictwem zespół robi krok w tył - do etapu Moonbathers lub nawet We are the Others. I to nie tylko w warstwie muzycznej ale nawet styl okładki nawiązuje do dwóch wyżej wymienionych albumów. Delain ponownie gra melodyjny metal z nutą symfoniczności a wokal Diany Leah do złudzenia przypomina Charlotte. Nie można zaprzeczyć, że taka muzyka jest przyjemna i wpada w ucho, lecz czy tylko o to chodzi w muzce? Czas pokaże.

Na dzisiejszej playliście znajduje się też jeden z singli zapowiadających trzecią płytę szwedzkiego zespołu Creye. Poprzedni album tej formacji bardzo przypadł mi do gustu i z niecierpliwością czekam, co przyniesie kolejne wydawnictwo. Dla każdego fana melodyjnego hard rocka/AORu pozycja obowiązkowa.

Na zakończenie również krótkie notki o dwóch ciekawych odkryciach muzycznych. Zarówno Greenleaf jak i Stworz zainteresowały mnie jakieś dwa lata temu. Obiecałem sobie, że poświęcę im więcej czasu, zapisałem na liście "do odsłuchu" i... zapomniałem całkiem. Na szczęście po dłuższej przerwie wróciłem do nich i nie żałuję. Greenleaf jest szwedzkim zespołem grającym psychodeliczny stoner rock, czasem klasyfikowany też jako metal. Ich ostatnie dzieło Echoes From a Mass zostało wybrane najlepszą płytą 2021r. wg "DoomCharts", w mojej ocenie jednoego z najbardziej opiniotwórczych źródeł w sferze szeroko pojętego doom metalu i psychodelicznego rocka. Ze wspomnianego albumu na playliście mamy przebojowe Love Undone - gorąco polecam.

Drugie odkrycie to polski pagan metalowy Stworz, reprezentowany przez kapitalny utwór Śniłem o Tobie Pieśń. Nasi rodacy umiejętnie łączą blackmetalową melodykę i liryczne, poetyckie niemal teksty, osadzone mocno w klimatach słowiańskich. Swoją drogą to bardzo ciekawe jaką ewolucję, zwłaszcza w warstwie tekstowej przeszedł black metal od swoich satanistycznych początków z przełomu lat 80-ych i 90-tych. Zresztą zobaczcie sami: Śniłem o Tobie pieśń, melodię nocnych mgieł, niesioną po licach jezior. Poezja.

Jak widać był to bardzo ciekawy muzycznie okres. Poniżej link do playlisty i życzę kolejnego udanego tygodnia:

Playlista 12.02.2023


poniedziałek, 6 lutego 2023

30.01-05.02.2023

 

Przed nami podsumowanie pierwszego wspólnie spędzonego tygodnia. Upłynął on głównie pod znakiem doom metalu, z wyraźną dominacją Katatonii i Candlemass. 

Pierwszy z wymienionych zespołów wydał niedawno nową płytę i pomimo dość mieszanych recenzji myślę, że jest to jeden z lepszych krążków w dorobku Szwedów. W porównaniu z poprzednikiem, gdzie poza 3-4 wybitnymi utworami nie jestem w stanie sobie przypomnieć nic więcej, Sky Void of Stars zyskuje jako całość. Poza umieszczonymi na poniższej playliście utworami uwagę przykuwają również Colossal Shade i singlowe Atrium.

Jeśli chodzi o Candlemass to mimo 3 miesięcy, które upłynęły od premiery Sweet Evil Sun nadal bardzo lubię wracać do tego krążka i czuję, że utwory takie jak Scandinavian Gods, When Death Sighs i Devil Voodoo będą jeszcze długi czas przewijać się w moich tygodniowych rankingach. Wstyd się przyznać ale będąc fanem doomu od ponad 10 lat, dopiero w zeszłym roku zagłębiłem się w dyskografię absolutnej legendy tej odmiany metalu. 

W podobnym stylu co Candlemass gra również brytyjski Iron Void - tradycyjnie, epicko i z pewną dozą przebojowości. Na uwagę w kontekście doom metalu zasługuje też rodzimy MAG, grający jego bardziej duszną, stonerową odmianę, okraszoną onirycznymi, lovecraftowskimi tekstami. Wielkim atutem tego zespołu jest wokal wahający się od blackmetalowych screamów i krzyku po ponurą melorecytację. Mogę śmiało polecić ten zespół, gdyż uważam go obok Schemy za jedną z wchodzących gwiazd polskiego doomu.

Na koniec nie mogę nie wspomnieć też o Ahab, pionierach marynistycznego funeral doom metalu (jakkolwiek to brzmi). Ich ostatnia płyta The Coral Tombs, inspirowana książką J. Verne 20 tys. mil podwodnej żeglugi umiejętnie łączy w sobie ciężar i liryczność.

Jeśli chodzi o power metal, polecam gorąco cypryjski Arrayan Path. Ich nowy album Thus Always to Tyrant jest taki jaki porządny power powinien być - szybki, melodyjny, epicki i podniosły. Polecam każdemu fanowi epickiego grania najwyższych lotów. Jeżeli interesują Was klimaty nordyckie, proponuję zapoznać się z ostatnim dziełem zespołu Crom - jest to fajny dowód na to, że tzw. viking metal nie musi być koniecznie oparty o black czy death metal. W nieco folkowych klimatach tworzy też Elvenking, który na aktualnej playliście reprezentują zapowiadający nowy album utwór The Hanging Tree (zdecydowanie lepszy od pierwszego singla) i The Regality Dance z debiutanckiego krążka sprzed niemal 22 lat.

The Lightbringer of Sweden może stawać w szranki jeśli chodzi o najmniej inspirującą nazwę, niech Was to jednak nie zmyli. Jest to jedna ze wschodzących gwiazd power metalu, mająca za mikrofonem tak uzdolnionego wokalistę jak Herbie Langhans. Jest szybkość, moc, dosłownie killer. Trochę żałuję, że w ostatnim tyg poświęciłem im nieco mniej czasu ale zdecydowanie to nadrobię.

Co my tu mamy jeszcze - kilku przedstawicieli bardziej melodyjnego, żeby nie powiedzieć komercyjnego brzmienia. Przede wszystkim Brother Firetribe, który pokazuje, że w XXI wieku można nadal grać muzykę rodem z lat 80-tych. Aktualnie wziąłem na wokandę ich album Heart Full of Fire z 2008r. i szczególnie polecam piosenki Wildest Dreams i utwór tytułowy, z gościnnym udziałem Anette Olzon, która (wbrew różnym opiniom) naprawdę daje radę. Wielbicieli klasycznego hair metalu zadowolić powinien Ratt i przebojowy Givin' Yourself Away a poszukujących bardziej progresywnego grania brytyjski Ten, który w 2023r wszedł z nowym albumem Something Wicked This Way Comes.

Z nowości - na playliście mamy utwór Two Worlds zespołu Xandria. Jest to rozpędzony, melodyjny i łatwo zapadający w pamięć utwór, będący ostatnim singlem z wydanego w piątek krążka The Wonders Still Awaiting. Z poprzednimi singlami miałem mały problem - były dobrze technicznie zagrane, dopracowane aranżacyjnie ale brakowało im "tego czegoś", nawet duet z Ralphem Scheepersem trochę przeszedł bez echa. Dopiero premiera wyżęj wymienionego utworu przywróciła mi wiarę w cały album i przyznam się, że po dwu-, trzykrotnym przesłuchaniu zaczynam go doceniać. Nie jest to już może klasyczny gothic metal, jak na płytach nagranych z Lisą Middelhauve, a bardziej symphoniczny power ale nie zamierzam narzekać. W końcu gdyby nie power to być może nie wszedłbym w świat tak zróżnicowanej i fascynującej muzyki jak metal.

Na koniec coś, co dla wielu osób zabrzmi jak herezja - obecność na liście utworu Miejsce na ziemi Budki Suflera, tej bez Krzysztofa Cugowskiego. Suflerzy po śmierci wieloletniego lidera zespołu, Romualda Lipko postanowili oddać mu hołd i nagrywać pozostawione przez niego utwory. Tak powstały dwie płyty - pierwsza 10 lat samotności nagrana z Felicjanem Andrzejczakiem w oczach twardogłowych fanów jeszcze się broniła - w końcu p. Felicjan zapisał się złotymi zgłoskami w historii zespołu, tak Skaza nagrana z Jackiem Kawalcem (tym od Randki w Ciemno) i Ireną Michalską (plus 3 piosenki Roberta Żarczyńskiego) mogła być uznana za profanację a nie hołd. Ja jednak będę bronił tej płyty, gdyż pomimo braku pewnego ducha Budki, duży punkt za rockowy pazur i ciekawe aranżacje. 

Rozgadałem się, także dość już dygresji. Poniżej link do playlisty, miłego słuchania i czekam na Wasze refleksje.

Playlista 05.02.2023 


sobota, 4 lutego 2023

Moja Muzyczna Kronika - Top 100

 Cześć,

witam wszystkich na blogu Moja Muzyczna Kronika. Chciałbym zaprosić Was w muzyczną podróż po świecie szeroko pojmowanego rocka i metalu. Zamysł bloga jest prosty - dzielić się z Wami moimi muzycznymi preferencjami. Jestem prawdziwym muzycznym freakiem - mógłbym słuchać jej godzinami, szukać nowych brzmień, nowych zespołów - bez końca. W moich poszukiwaniach aktywnie korzystam z Last.fm i Spotify. Lubię również wszelkiego rodzaju statystyki, sprawdzać czego słuchałem rok, dwa czy dziesięć lat temu. Na Spotify tworzę liczne playlisty, będące odwzorowaniem tego, czego w danym okresie czasu słucham. Do każdego postu będę starał się załączać odpowiednią playlistę, która mam nadzieję pozwoli Wam dokonać wielu ciekawych muzycznych odkryć.

Jak wspomniałem na wstępie - blog głównie będzie dotyczyć muzyki rockowej i metalowej. W mojej bibliotece można spotkać przedstawicielu wielu nurtów muzyki gitarowej - od black metalu po soft rock rodem z lat 60. i 70. Muszę przyznać jednak, że po wielu latach poszukiwań mój gust skoncentrował się głównie wokół kilku przewodnich tematów:

1) power metal - szybki, epicki, utrzymany nieraz w klimatach fantasy czy s-f

2) doom metal we wszystkich jego odcieniach - ciężki, ponury i refleksyjny

3) hair metal/AOR - przebojowy, kolorowy i z silnym vibem lat 80.

4) rock neo-progresywny - zaskakujący, zmuszający do myślenia 

5) polski rock - zarówno czasy wielkiego boomu rockowego jak i młodsi przedstawiciele rodzimej sceny

Oczywiście, nie oznacza to, że osiadłem na laurach i zaprzestałem poszukiwań. Myślę, że sztuka ma to do siebie że stale ewoluuje i liczę, że jeszcze nieraz mnie zaskoczy. Regularnie zresztą trafiam na jakąś nowość i zaczynam eksplorować dany gatunek - tak było m.in. z proto-metalem, stoner rockiem, psychobilly. Często zainteresowanie z czasem zanika, czasem zostaje po nim kilka zespołów, które darzę sentymentem i lubię do nich wracać, są jednak również perełki które przechodzą do "mojego prywatnego mainstreamu".

Myślę, że tyle tematem wstępu. Na początek, by pokazać Wam jakiś wiarygodny przekrój przez moją muzyczną bibliotekę proponuję poniższą playlistę - 100 najczęściej słuchanych przeze mnie zespołów reprezentowanych przez 1 ulubioną piosenkę - uszeregowanych według statystyk z Last.fm za okres X.2008-II.2023. Miłego słuchania:

Top 100 Bands

Najpopularniejsze