O ShadowStrike pisałem już tydzień temu. Ich najnowszy krążek, Traveler's Tale wielu uważa za płytę roku w swojej dziedzinie. Osobiście trochę żałuję, że sięgnąłem po nią dopiero teraz, bo na pewno trafiłaby do czołówki. Jest to album przepełniony melodyjnymi, bogato aranżowanymi kompozycjami, pomimo swej szybkości subtelnymi i malowniczymi jak sama okładka, która przyciąga uwagę od pierwszego wejrzenia. Jeden z utworów, Don't Turn Back jest aktualnie najchętniej słuchanym przeze mnie utworem ale naprawdę, na tym krążku ciężko znaleźć tzw wypełniacze.
Intrygującym odkryciem zeszłego tygodnia jest włoski Reasons Behind, początkowo grający typową symfoniczną odmianę powera, by na najnowszej płycie Architecture of an Ego przenieść się w bardziej elektroniczne rejony. Co z tego wyszło? Miks industrialu z power metalem, powoli coraz bardziej zyskujący na popularności. Słucha się tego ciekawie, utwory wpadają w ucho a dużym atutem kapeli jest mocny wokal Elisy Bonafe. Jeżeli zastanawiacie się czy ta muzyka jest dla Was, odsłuchajcie sobie choćby The Flame Inside, A New Breed czy I^3 - wszystkie dostępne na dzisiejszej playliście.
Inną wariację na temat power metalu prezentuje kanadyjski Walk with Titans, gdzie oprócz neoklasycystycznych zagrywek w stylu RoF czy Stratovariusa pojawiają się bardziej progresywne elementy. Nie są one jednak jakieś bardzo nachalne co sprawia, że czas spędzony przy Olympious Dystopia upływa przyjemnie i energetyzująco. Myślę, że płyta przypadnie do gustu zarówno wielbicielom gitarowych popisów a la Luca Turilli jak i tym, którym w power metalu najbardziej zależy na ujmujących melodiach. Na playlistę wrzuciłem dziś aż 4 utwory to będziecie mogli sobie sami wyrobić zdanie na ten temat.
W kategorii rocka progresywnego po raz pierwszy na blogu zadebiutował projekt Damanek, współtworzony przez uznane w świecie neo-progu osobistości. Making Shores to już ich trzeci album i przyznam się, że zachęca do zapoznania się z resztą dyskografii zespołu. Muzycznie mamy tu mix rocka, jazzu z muzyką świata. Bardzo dobre wrażenie zrobiło dla mnie umiejętne wykorzystanie takich mniej rockowych instrumentów jak flet czy saksofon. Fajnie słychać to w dwóch utworach, które na tę chwilę najbardziej mi się spodobały - A Mountain of Sky i Back2Back - oba są na playliście.
Jak grom z jasnego nieba spadła na mnie płyta The Reset hiszpańskiego zespołu Saturna. Krótko mówiąc jest to solidny hard-rock z psychodelicznym sznytem, zwany aktualnie pod intrygującą nazwą heavy-psych. Kompozycje zawarte na płycie są bardzo klimatyczne, jednocześnie zachowując typowo hard-rockowy rytm i energię, choć największe wrażenie jednak robi dla mnie spokojny Made of Stone. Nie muszę chyba mówić, kto stoi za tym akurat odkryciem - tak, Doom Charts!. Zachęcam gorąco do zapoznania się z całą dyskografią zespołu jak i z grudniowym zestawieniem ww portalu - jest pełne naprawdę kapitalnej muzyki, na którą tutaj jednak brakło miejsca.
Pozostając w psychodeliczno-doomowych klimatach zwróćcie też uwagę na utwór Bury Me Backwards stoner/doomowego Sleepwulf. Ta szwedzka grupa była jednym z moich największych odkryć przełomu 21 i 22 roku a ich druga płyta, z której pochodzi ww utwór, znalazła się nawet na zestawieniu 20 albumów, które zmieniły mój gust muzyczny (artykuł). Co jakiś czas wracam do tej muzyki i muszę powiedzieć, że nadal bardzo mocno na mnie oddziaływuje. Jeśli jeszcze nie mieliście styczności z tą kapelą to nadróbcie zaległości, nie zawiedziecie się.
Jeżeli chodzi o inne gatunki muzyczne, to raczej nie obracam się w klimatach noise, post-core czy cold wave. W tym tygodniu zrobiłem jednak wyjątek, gdy w oko wpadł mi Zespół Sztylety, jeden z podopiecznych bardzo ciekawej rodzimej wytwórni Piranha Music (wydającej m.in. Wij, MAG czy Narbo Dacal). Wydana w październiku trzecia płyta w dorobku zespołu, Tak Będzie Lepiej ma w sobie to coś, co przyciąga nawet osoby niezainteresowane tego typu dźwiękami. Efektem tego "mezaliansu" jest obecność numeru Bieguni na dzisiejszej liście. Myślę, że na tym się nie skończy ale cóż, wszystko przed nami.
Ostatnią nowościa na dzisiejszej playliście jest The Seventh Darkness - nowy singiel brytyjskiego Magnum, zapowiadający dwudziesty trzeci krążek w dorobku zespołu. Jest to świetny wynik a co więcej, mimo 50-letniego stażu, ekipa Boba Catleya po raz kolejny dała radę. Mamy utwór melodyjny ale i z fajnymi, soczystymi gitarami. Myślę, ze warto będzie czekać na premierę Here Comes the Rain (a to już niedługo, bo 12 stycznia).
Reszta utworów na playliście to piosenki dobrze Wam już znane. Jak co tydzień od blisko 2 miesięcy mam dużo Wija, są dwa utwory symfonicznego Theriona i proto-metalowego Josefusa, a fanów epickiej muzyki zadowolą na pewno Fionn Legacy (tej bardziej powerowej) i Blackflow (tej bardziej doomowej).
To wszystko na dziś. Link do playlisty jak zwykle pod artykułem. Życzę Wam, by nowa energia nie opuszczała Was w tym roku a poszukiwania nowych brzmień i nowych zespół były owocne jak nigdy. Mnie jak widać się udało. Do następnego razu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz