Po dwóch podobnych artykułach, dedykowanych trąbaczom i płazom, które muzycznie przeznaczone były głównie dla miłośników stonera i doom metalu, przyszedł czas na coś nieco podobnego ale zgoła innego. Dziś bohaterem są tzw. duże koty, a w zasadzie te "największe" czyli lwy i tygrysy. Ponownie mam dla Was krótkie sylwetki ośmiu zespołów, mających w nazwie jedno z tych zwierząt, tym razem jednak stylistycznie obracamy się bardziej w kategoriach melodyjnego hard rocka i tradycyjnego heavy metalu. A zatem zaczynamy!
1, Pride of Lions - nie jest chyba niespodzianką, że dzisiejsze zestawienie zaczynam od tego projektu, Utalentowany gitarzysta i twórca wielu nieśmiertelnych przebojów - Jim Peterik łączy tu siły ze świetnym wokalistą jakim jest Toby Hitchcock. Wychodzi im z tego wysokiej klasy AOR, czasami bardziej progresywny, innym razem niemal hair metalowy, nie brak też w ich katalogu nostalgicznych i emocjonalnych ballad. Jeżeli chodzi o ten rodzaj muzyki, to mój absolutny numer jeden!
2. Tigertailz - zespół, który brytyjskich metalowych purystów, zapatrzonych w scenę NWOBHM przyprawiał o prawdziwy ból głowy. Bo jak tu inaczej zareagować na kolorowe stylizacje, tapirowane fryzury i muzykę głośną, przebojową i mocno melodyjną? Ja na szczęście takim purystą nie jestem i lubię się dobrze bawić przy solidnym hair metalu. A taki właśnie gra ta pochodząca z Walii kapela
3. White Lion - jeden ze sztandarowych reprezentantów amerykańskiej sceny hair metalowej w drugiej połowie lat 80-ych. Pierwsza płyta zespołu - Fight to Survive jest jeszcze mocno surowa i brudna w brzmieniu ale kolejne to już czysty ultra przebojowy glam metal. Choć tak jak większość tego typu zespołów, w latach 90-ych dopadł ich kryzys, potrafili jednak wrócić w 2008 roku z bardzo udanym i zróżnicowanym stylistycznie albumem Return of the Pride, którego niestety nie uświadczycie w stramingach. Pozostaje nam więc wsłuchiwać się w klasyczne, ejtisowe nagrania grupy pełne zapadających w ucho utworów,
4. Tygers of Pan Tang - jeden z przedstawicieli wspomnianej wcześniej sceny New Wave of British Heavy Metal. Założona w 1978 roku największe sukcesy odnosiła w latach 80-ych. Nie można jednak zapominać, że Tygrysy aktywne są do dnia dzisiejszego a ich nowsze albumy nie schodzą poniżej pewnego przyzwoitego poziomu.
5. Lionville - włosko-szwedzka kapela aor/melodic rockowa, reprezentująca barwy popularnej wytwórni Frontiers Records. Założona przez Stefano Leonettiego, w trakcie kilkunastu lat działalności miała w swoim składzie tak znane osoby jak chociażby multiinstrumentalistę Alessandro del Vecchio czy wokalistę Larsa Safsunda. W tym roku kapela planuje wydanie swojego szóstego już longplaya, na który czekam z niecierpliwością
6. Tigers of Opium - stoner rockowy rodzynek w tłumie aor/hard rock i heavy metalowców, choć jak usłyszycie choćby w utworze Diabolique, ta włoska kapela nie boi się wchodzić w bardziej melodyjne rejony. Ich najnowszy krążek zatytułowany Psychodrama został bardzo ciepło przyjęty zarówno przez słuchaczy jak i szerokie rzesze muzycznych blogerów, np naszego rodzimego Dezarbuzatora, za sprawą którego ta muzyka dotarła i do mnie.
7. Lion - trochę zapomniana już hair metalowa kapela z Los Angeles, choć swego czasu jej utwory wykorzystywano w licznych filmach czy kreskówkach. Zespół zakończył swoją działalność po ciężkim wypadku, jakiego doznał w trakcie jazdy na motorze perkusista. Zostały po nich trzy albumy długogrające, pełne dynamicznych glam metalowych hymnów i nie mniej romantycznych power ballad.
8. Alpha Tiger - niemiecki zespół heavy/power metalowy założony (pod nazwą Satin Black) w 2007 roku. Swego czasu przypadła mi do gustu ich debiutancka płyta, później jednak nieco straciłem zainteresowanie kolejnymi wydawnictwami. W dalszym ciągu jednak czasami wracam do Man or Machine. Prócz niej niemiecki skład wydał jeszcze trzy inne albumy po czym w 2018 roku uległ rozwiązaniu.
Tradycyjnie do postu dołączona jest playlista a na niej po 4 utwory każdego ze wspomnianych zespołów. Mam nadzieję, że uda mi się Was zaciekawić i sięgniecie też po utwory czy płyty pominięte w dzisiejszym zestawieniu. Taka jest właśnie idea tego bloga, by pomagać w szukaniu coraz to nowszych dźwięków i brzmień. Tego Wam i sobie z całego serca życzę!
A oto rzeczona playlista:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz