piątek, 31 maja 2024

Maj 2024 - Podsumowanie Miesiąca

 


Ostatni dzień maja 2024 roku. Miesiąc niezwykły, pełen zarówno pozytywnych jak i bardziej nieprzyjemnych przeżyć. Dziś głos oddajemy tym najmilszym - czas na muzyczne podsumowanie miesiąca, tradycyjnie już w formie listy zespołów, które były w tym okresie dla mnie najważniejsze. 

Dolmen Gate - epic metal w tradycyjnym, heavy metalowym stylu. Wisienką na torcie jest mocny wokal Any, która potrafi zakląć każda melodię w bitewny hymn 

FM - nowa płyta weteranów melodyjnego rocka ma w sobie dużo bluesa, melodii i wyrazistych gitar. Może stylistycznie nie ma zbyt wielu zmian w stosunku do poprzednich albumów ale czy one są tu aż tak potrzebne? 

Freedom Call - warto było czekać te kilka lat na nowy krążek niemieckiej ekipy. Silver Romance ma w sobie dużo powera, metalu a przede wszystkim radości jak na pionierów happy metalu przystało 

Pirate Queen - pierwszy całkowicie kobiecy zespół pirate metalowy. Muzycznie symfoniczny power na wysokim poziomie. Ahoj!

Lee Aaron - dawna królowa metalu, dziś nadal jeden z najmocniejszym rockowych głosów wśród pań. Kolejny album w ciągu kilku lat i kolejne przebojowe nuty z hard-rockowym pazurem 

Tet - stoner/doom/psychodelia lat 70-ych. Wszystko nagrane w trzeciej dekadzie kolejnego już stulecia brzmi naprawdę świeżo a blisko 10-minutowe utwory nawet przez moment nie zaczynają się dłużyć. Jeden z ciekawszych debiutów tego roku.

PAIN - od lat jest to mój ulubiony industrial metalowy projekt i najnowszy, wydany po długiej przerwie krążek raczej tylko utwierdza mnie w tym przekonaniu. 

Sunnata - pustynny stoner/doom, gęsty jak atmosfera Wenus a wciągający jak piaski Arrakis

Rhapsody of Fire - włoscy królowie power metalu dziś wydali najnowszy krążek - Challenge the Wind. Czy będzie to płyta miesiąca lub roku? Szanse są duże - single brzmiały naprawdę zachęcająco.

Unleash the Archers - Phantoma to niewielki skręt w stronę cyberpunkowo-industrialnej stylistyki wypadły nadzwyczaj pozytywnie. Brawo!

Moonspell - odświeżałem sobie w maju dyskografię tej portugalskiej kapeli, zapoznałem z mało znanymi wcześniej płytami. Mimo wszystko nadal najbardziej kocham Extinct i pochodzącą z niego Dominę 

Powerwolf - nowy singiel 1589 na kolana nie powala ale cóż, leci z głośników dość często. Liczę jednak na więcej.

Castle Rat - odkrycie, które zawdzięczam (po raz n-ty) stronie Doom Charts. Hipnotyzujący, stoner/doom z żeńskim wokalem. Dla fanów Windhand czy Alunah pozycja obowiązkowa 

My Dying Bride - po kilku latach przerwy zespół wrócił z pełnym emocji albumem. Ciężko jednak cieszyć się krążkiem wiedząc jaka historia stoi za nim i ile proces twórczy kosztował muzyków. Jako wierny fan MDB liczę jednak, że uda się pokonać wszelkie przeciwności losu i kiedyś posłucham chociażby Starving Heart na żywo 

Spaceslug - Polska stoner/doomem stoi. Fakt, nie opinia. A Spaceslug nie zawodzi i tylko utwierdza mnie w tym przekonaniu.

Glass Island - solowy projekt Wojciecha Pielużka. Rock progresywny pełen subtelnych melodii, bogatej palety dźwięków i pewnej lekkości, dzięki której muzyka trafia prosto do ucha (i serca)

Grand Magus - klasyka epickiego metalu, odkryta dzięki audycji Kołowrót Marcina Puszki. The Hammer Will Bite i mnie ukąsił od pierwszego odsłuchu 

Szlugazer - można palić szlugi, można grać shoegaze a można robi te dwie rzeczy naraz i tworzyć takie perełki jak Pierwszy moment...

Violet Eternal - na włoskiej scenie power metalowej nowe, obiecujące zespoły wyrastają jak grzyby po deszczu. Co ważne, jakość idzie w parze z ilością, i Violet Eternal jest tego świetnym przykładem.

Poniżej jak zwykle link do podsumowującej miesiąc playlisty. Mam nadzieję, że zawarta na niej muzyka umili Wam dobre chwile i pomoże w tych nieco gorszych. Miłego dnia i całego weekendu!

Playlista: Maj 2024

poniedziałek, 27 maja 2024

19.05-26.05.2024

 


A po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój, cytując klasykę polskiego rocka. U mnie to się sprawdziło, zdrowie wraca do normy a muzyka jak była zróżnicowana tak nadal krąży od jednego krańca emocjonalnego spektrum do drugiego. 
Zacznijmy może od "ciepłych barw" czyli generalnie power metalu. Tu niepodzielnie panuje najnowszy krążek Freedom Call - tak samo bombastyczny, przebojowy i, momentami, cukierkowy jak zawsze. Ale czy nie za to kochamy tę "happy" metalową kapelę? Mnie Silver Romance poprawiał humor w najgorszych momentach zeszłego tygodnia i o to chyba w tym wszystkim chodzi. 

W końcu udało mi się też nieco więcej czasu poświęcić albumowi Phantoma Unleash the Archers, który trochę niesłusznie umykał mojej uwadze w ostatnim czasie. Okazuje się, że mimo pewnego złagodzenia brzmienia ekipa dowodzona przez charyzmatyczną Britney Slayes nadal dostarcza nam kawał świetnego heavy/power metalu, tym razem nieco wzbogaconego elektronicznymi nutami. Na dzisiejszą playlistę trafia co prawda tylko utwór tytułowy ale liczę, że już za tydzień będę miał dla Was większą liczbę piosenek.

Na playlistę załapały się też dwa power metalowe single, 1589 Powerwolfa, o którym pisałem już tydzień temu i nieco starszy Diamond Claws klasyków epic symphonic powera z włoskiego Rhapsody of Fire

Jeżeli już padło hasło epic metal to w zeszłym tygodniu zasługiwałem się w muzykę zespołu Grand Magus a konkretnie płytę Triumph and Power. Wszystko to zasługa ostatniej audycji Epoka Żelaza, w której grano utwór The Hammer Will Bite. Ta kompozycja tak mi się spodobała, że z miejsca zapoznałem się z całym krążkiem (a następnie dyskografią kapeli). Dla kogoś, kto zasłuchuje się tak w power jak i stoner/doom metalu Grand Magus to połączenie niemalże idealne. 

W tym momencie myślę, że można już przejść do sekcji doom metalowej a tu działo się naprawdę dużo, zwłaszcza w podkategorii stoner/doom. Oczywiście w pierwszej kolejności trzeba wymienić Chasing Shadows naszej rodzimej SUNNATY, album tak duszny i pustynny jak mało który, istna kwintesencja stonera. Na playlistę wybrałem aż trzy utwory - The Tide, Chimera i Hunger, z który każdy to muzyczne dzieło sztuki. Dużym wydarzeniem jest też premiera najnowszego krążka innej stoner/doomowej firmy. Mind Burns Alive amerykańskiego Pallbearer pełny jest melancholii, zadumy i nostalgii podanej w typowej dla zespołu formie. Mamy więc i delikatne wokale, i stonowane melodie ale gdy trzeba pojawiają się też ciężkie, powolne gitary. Pallbearer idzie śmiało obraną na początku drogą i naprawdę w tym co robi osiąga już prawdziwe mistrzostwo. 
Jeżeli chodzi o polski Spaceslug, tutaj też jesteśmy przyzwyczajeni do wysokiego poziomu nagrań. Nie inaczej ma się sprawa z ich najnowszym dziełem Out of the Water. To kolejna pozycja w dzisiejszym podsumowaniu obok której fani stoner doomu nie przejdą obojętnie. Na krążku mamy co prawda tylko pięć utworów a na mojej liście jest tylko genialny Delusions ale obiecuję, że jeszcze nieraz o nich tu przeczytacie.
Z wykonawców, których już Wam przedstawiałem w poprzednich tygodniach na playliście utrzymują się nadal mistrzowie dłuższej formy z Tet (Wiosna), stoner/folkowa Toń (Las, Głaz, Ćma), female fronted doom (Castle Rat) czy shoegazowy Szlugazer (Pierwszy moment...). 
Ponownie jednym z bohaterów podsumowania jest portugalski Moonspell, którego dyskografię sobie ostatnio przypominam. Obok płyt które znam i uwielbiam jak Extinct i Night Eternal zapoznałem się też z wcześniej pominiętymi Irreligious czy Sin/Pecado. Efektem jest obecność aż pięciu naprawdę różnorodnych kompozycji ekipy pana Ribeiro
Świetny jest też nowy Pain. Na I Am udało się uzyskać idealny balans między metalem a elektroniką, co z miejsca wstawia krążek jako jeden z najlepszych industrial metalowych albumów tego roku. Ciężko wskazać na nim słaby utwór a na dzisiejszą listę wybrałem ich trzy. Mam nadzieję że Wam się spodobają.
Na zakończenie jeszcze po dwa utwory z gatunku rocka progresywnego i szeroko pojętego AORu. Szeroko pojętego, gdyż tak jak niemiecki Violet można określić "nową barwą AORu" z ich klasyczną melodyjnie rockową muzyką, tak polski ZanderHaus to coś pomiędzy heavy metalem w amerykańskim, przebojowym stylu a melodyjnym hard rockiem. Niemniej jednak uważam, że na rodzimym gruncie to jednak kapela, której najbliżej muzycznie do stylistyki i filozofii AOR. Obczajcie sobie Fantom i oceńcie sami. 
W przypadku prog rocka mamy do czynienia z dwoma utworami pochodzącymi z niedawno wydanych albumów. The Tangent to w zależności od sytuacji pełnoprawny zespół lub solowy projekt Andy'ego Tillsona. Tym razem w pracach nad To Follow Polaris mastermind projektu działał w pojedynkę. Nie wpłynęło to jednak w żaden sposób negatywnie na jakość utworów zawartych na płycie. Nadal ich najważniejszą cechą jest eklektyczność, połączenie rozbudowanych form z przystępnymi, refleksyjnymi melodiami. Utwór który wybrałem do dzisiejszego zestawienia to singlowy (nomen omen) The Single - nadzwyczaj kompaktowy jak na standardy zespołu. Po przeciwnej stronie mamy zespół Azure, którego nowy krążek Fym to album do którego trzeba dojrzeć, zanurzyć się w nim, posmakować każdej nuty z osobna i w połączeniu. Przyznam, że sam dopiero po kilku odsłuchach zacząłem doceniać wszystkie zalety zawartych na nim utworów. Na dzisiejszej playliście możecie zapoznać się z Kingdom of Ice And Light, który zwrócił moją uwagę już jednak przy pierwszym podejściu. Warto dać tej płycie czas.
I to już wszystko. Zestawienie różnorodne jak chyba nigdy, ale przyznajcie sami że ostatnio dużo się u mnie działo i te wszystkie emocje wymagały swojej reprezentacji muzycznej. Link do playlisty jak zwykle poniżej, miłego słuchania i współodczuwania. 


piątek, 24 maja 2024

AOR - Nieznane i Niedoceniane


Ostatni artykuł z kategorii Nieznane i Niedoceniane poświęcony rockowi neoprogresywnemu opublikowałem dość dawno, bo przed 3 miesiącami. W tym tygodniu, korzystając z możliwości jakie daje przymusowa przerwa od obowiązków zawodowych, mogłem poświęcić więcej czasu na przygotowanie kolejnej części cyklu.

Na temat dzisiejszej odsłony wybrałem gatunek, który w sumie nigdy wśród rodzimych wykonawców nie cieszył się zbyt wielką popularnością, choć jego czołowi zagraniczni przedstawiciele dość często pojawiają się w mainstreamowych rozgłośniach radiowych. No bo czyż Eye of the Tiger Survivora (i w licznych coverach) nie leci przynajmniej raz dziennie w RMF.FM czy innym Radiu Zet

AOR, bo o nim mowa ma niejednoznaczny źródłosłów nazwy. Według jednych definicji chodzi o adult oriented rock, czyli adresowany do dorosłych odbiorców, niezależny od zmieniającej się co chwilę mody. Inni tłumaczą to jako album oriented rock, na określenie zespołów które zamiast wypuszczać co jakiś czas popularne single skupiały się na przygotowaniu całego, utrzymanego na podobnym poziomie krążka, nierzadko skoncentrowanego wokół jakiegoś motywu przewodniego (tzw. concept albumy). Korzeni gatunku szukać należy w latach 70 i 80-ych, gdzie przybrał chyba najbardziej dominującą do dziś formę -melodyjnego, przebojowego hard-rocka. Do sztandarowych przedstawicieli tego nurtu zaliczyć można m.in. wspomniany wcześniej Survivor, Foreigner, 38 Special, Styx, REO Speedwagon, Kansas czy solowych artystów jak choćby Bruce'a Springsteena. AOR przez lata obecności na rynku muzycznym nie ustrzegł się różnych spadków popularności, m.in. w epoce eksplozji grunge'u, choć tu trzeba przyznać, że uniknął aż takiej katastrofy jak zbliżony muzycznie hair metal. W ostatnich latach obserwuje się znaczny wzrost popularności zespołów, które grają według aor-owej filozofii - z soczystymi gitarami, rytmiczną perkusją i chwytliwymi melodiami. Dużą popularnością AOR cieszy się zwłaszcza w Skandynawii, która aktualnie też jest w pierwszej lidze jeśli chodzi o glam metalowy revival.

Na dzisiejszą playlistę wyselekcjonowałem 300 utworów pochodzących od 100 różnych artystów. Znajdziecie tu zespoły pochodzące tak z lat 80-ych jak i nowe nazwy w świecie AOR. Udało mi się nawet odgrzebać kilku polskich wykonawców, których można podciągnąć pod ten nurt m.in. Zanderhaus czy Skawalker. Mam nadzieję, że wśród tak dużej ilości energicznych i przebojowych kawałków miło spędzicie czas a przynajmniej kilku wykonawców wejdzie na stałe do Waszych muzycznych bibliotek. Link do playlisty jak zawsze znajdziecie poniżej. Miłego odsłuchu i Stay AOR!

poniedziałek, 20 maja 2024

13.05-19.05.2024

 


Życie jest przewrotne, nie ma co. Dwa tygodnie temu człowiek grzeje się w palącym słońcu Majorki a dziś pisze do Was ze szpitalnego łóżka. Jak widać, w niedługim czasie można zakosztować skrajnie różnych emocji. Zazwyczaj nie jest to przyjemne, chyba że za tym wszystkim stoi muzyka. A jaka ona u mnie była w tym tygodniu? Zaraz się dowiecie! 

Myślę, że nawiązując do wstępu mogę podzielić artykuł na zespoły bardziej pozytywnie nastrajające i te bardziej ponure. Zacznijmy może od tych drugich, jako że najczęściej słuchanym przeze mnie numerem była Wiosna polskiej, stoner/doomowej kapeli Tet. Warto zapoznać się z całym albumem, gdyż każda z 4 zawartych na nim kompozycji ma w sobie pewną psychodeliczną magię. 

W podobnym klimacie utrzymana jest także debiutancka płyta krakowskiego Szlugazera, z tym że panowie zdecydowanie idą w stronę shoegaze'a. Pierwszy Moment, W Którym Zapomniałem, Że Tu Jesteś to eteryczna, liryczna kompozycja, która spodoba się wszystkim miłośnikom gatunku, który sam dopiero powoli odkrywam.

Kolejnym rodzimym zespołem tworzącym ponurą i posępną muzykę jest TOŃ. Ich nietypowe połączenie psychodeli, stonera czy post-punku z elementami ludowymi pochłonęło mnie od pierwszego odsłuchu. W przyszłym miesiącu światło dzienne ujrzy debiut zespołu zatytułowany Korzenie, a póki co ja na playlistę wrzucam jeden z singli zatytułowany Las, Głaz, Ćma

Grupa ponurych mnichów z SUNNATA po raz kolejny zabiera nas w duszne, pustynne klimaty. Ich nowy album Chasing Shadows zbiera bardzo dobre recenzje, po raz kolejny potwierdzając że Polska stoner/doomem stoi. Sam cały czas często sięgam po ten krążek a na liście znajdziecie pochodzącą z niego Chimerę

Opuśćmy teraz nasze rodzime ponure dzwiękowiska i przenieśmy za ocean, gdzie tworzy medieval fantasy doom metalowy Castle Rat. Co poniektórzy mogą uznać to za nieco zbyt pretensjonalną nazwę gatunku ale uwierzcie, sprawdza się to doskonale a każdy z elementów tej muzyki jest na swoim miejscu. Dość powiedzieć, że nowy krążek Amerykanów został wyróżniany na ostatniej liście Doom Charts a to jak już wiecie, swoisty znak jakości. 

Miłośników epic doom metalu na pewno cieszy powrót Altar of Oblivion. Po ubiegłorocznej EPce czas na płytę długogrającą. Właśnie opublikowano już drugi pochodzący z niej singiel, The Fallacy, jak zwykle podniosły z tak charakterystycznym dla zespołu przebojowym zacięciem.

W ostatnim czasie odświeżam sobie też dyskografię portugalskiego Moonspell. Tym razem padło na jeden z moich ulubionych krążków dark/gothic metalowców - Extinct, z którego pochodzi przepiękna, poetycka Domina

Niejako pośrodku między smutnymi a budującymi utworami postanowiłem umieścić industrial metalową instytucję, jaką na pewno jest poboczny projekt Petera Tagtrgena - PAIN. Mamy tu dynamiczne, elektroniczne dźwięki, chwytliwe melodie i specyficzny, nieco groteskowy humor. Przyznam, że długo przyszło nam czekać na następcę wydanego w 2016 roku Coming Home ale I Am w pełni to wynagradza. Dobra robota!

Drugą część artykułu otwiera najweselszy zespół power metalowy na świecie - Freedom Call. Nasi zachodni sąsiedzi po kilku latach przerwy zaserwowali nam nowy krążek - Silver Romance, który okazał się typowym albumem zespołu. Mamy tu szybkie numery, pełne wpadających w ucho melodii, pozytywnych wibracji i energii. Co więcej, mimo 13 pozycji na trackliście wcale się nie nudzi a spośród nich na moją tygodniową plejkę trafiło aż 5 utworów, do zapoznania z nimi gorąco zapraszam. 

Poza nimi na fanów power metalu czekają dziś też numery od Violet Eternal, Pirate Queen, nieco bardziej speed niż powerowego Dolmen Gate a przede wszystkim nowy singiel Powerwolfa - 1589, który jednak cóż tu dużo mówić, nie wgniótł mnie w ziemię jak to było chociażby z Amen&Attack sprzed paru dobrych lat. Czuć, że gdzieś już te dźwięki słyszałem a nie do końca tego oczekuję od jednego ze swoich ulubionych kapel. Miejmy nadzieję, że kolejne single wywrą na mnie większe wrażenie. Z drugiej strony bardzo pozytywnie wypadają póki co single zapowiadające nowy album Crystal Viper, zwłaszcza wypuszczony w piątek The Silver Key, po odsłuchu którego aż chce się sięgać po prozę Lovecrafta.

Kolejny akapit poświęcę na wzmiankę o artystach z szeroko pojętego nurtu hard rock/aor/melodic rock. Nie ma tu co prawda żadnych nowości ale myślę, że jeżeli zastanawiacie się czy dać szansę nowym płytom Lee Aaron i FM to mam dla Was gotową odpowiedź. Ja wracam do nich regularnie a to chyba najlepsza rekomendacja.

Na koniec jeszcze drobny prog-rockowy akcent w postaci kolejnego, trzeciego już singla promującego zbliżającą się płytę Barock Project. Propaganda to bardzo charakterystyczna dla tego włoskiego projektu kompozycja, bogata tak w dźwięki jak i delikatne, przejmujące melodie. Wszystkiego dopełnia bardzo aktualne w dzisiejszych czasach przesłanie jakie niesie tekst utworu. 

I to już koniec naszej dzisiejszej muzycznej podróży. Zapraszam do odsłuchu playlisty i dzielenia się swoimi tygodniowymi podsumowaniami.

Playlista: 19.05.2024

piątek, 17 maja 2024

Pirate Metal - Playlista Tematyczna

 


Niedawne premiery debiutu Pirate Queen i EP-ki Alestorm skłoniły mnie do zastanowienia się nad tym, ile jeszcze ciekawych zespołów podejmuje w swojej muzyce tematykę związaną z piratami, korsarzami, bukanierami etc. Wiadomo, że absolutnego ojca pirate metalu, Running Wild znam bardzo dobrze i słucham od lat, miałem też epizod z zafascynowanym ich muzyką Blazon Stone, natomiast czułem, że to jest tylko wierzchołek góry lodowej. Ostatecznie wybrałem 10 moim zdaniem najbardziej interesujących kapel obracających się w tych klimatach i oto oddaję w Wasze ręcę dedykowaną im playlistę. Do mojego zestawienia trafiły następujące zespoły:

Running Wild - grupa, bez której nie byłoby pirackiego metalu. Pierwsze albumy tego powstałego jeszcze w latach 70-tych zespołu były bardzo surowe i agresywne. Przełom nastąpił wraz z premierą ich trzeciej płyty Under Jolly Roger, która muzycznie bliższa była speed/power metalowi a w tekstach po raz pierwszy pojawiły się pirackie tematy. Od tego czasu zespół wyrósł na jednego z najpoważniejszych graczy niemieckiej sceny metalowej i jak sami zobaczycie, inspirował kolejne pokolenia muzyków. Kapela jest nadal aktywna a na swoim koncie ma już 17 albumów studyjnych

Blazon Stone - solowy projekt Cedericka Forsberga, który z czasem przerodził się w pełnoprawny zespół. Ich debiut Return to Port Royale był, począwszy od okładki przez tematykę i styl muzyczny, mocno inspirowany klasycznymi krążkami Running Wild. Z czasem zespołowi udało się wypracować swoje własne, nieco inne brzmienie ale nadal obraca się w klimatach heavy/speed/power metal. Ekipa Ceda nadal (z krótkimi przerwami) jest aktywna i nagrywa nowe albumy. Ich ostatnim dziełem jest dobrze oceniony przez krytyków Damnation z 2021 roku.

Alestorm - true scottish pirate metal - tak muzycy określają swój styl. Połączenie power metalowej dynamiki z folkowo/shantowymi dźwiękami i odpowiednią (czasem przesadną) dawką humoru było swoistym powiewem świeżości na europejskiej scenie metalowej. Kapitan Christopher Bowes przewodzi swojej rzadko kiedy trzeźwej załodze od prawie 20-lat, podobnie jak wcześniej RW inspirując innych do podejmowania pirackiej tematyki.

Lagerstein - australijska folk metalowa kapela, która śpiewa o tym wszystkim, co piraci lubią najbardziej - rum, ale i piękne kobiety. Jeśli lubicie Alestorm to pokochacie też Lagerstein.

Pirate Hymn - projekt polskiego muzyka Jean Paula, będącego w latach 2013-19 klawiszowcem Blazon Stone. Pierwsze płyty projektu były w całości instrumentalne i dopiero najnowsza, wydana w tym roku Explorer wzbogacona jest o śpiew greckiego wokalisty Tasosa Lazarisa (m.in. Fortress Under Siege, Steel Arctus). 

Pirate Queen - pierwszy pirate metalowy girlsband w historii, Brytyjsko-hiszpańska ekipa początkiem maja wydała swój debiutancki album Ghosts pełen melodyjnego, symfonicznego power metalu. Jedynym minusem tej płyty jest jej długość (a w zasadzie krótkość) - 32 minuty i tylko 6 oryginalnych utworów pozostawia niedosyt.

Storm Seeker - niemiecki zespół założony w 2013 roku. Na koncie mają już 4 albumy, z czego ostatni Nautic Force wydano w zeszłym roku. Sami swój styl określają mianem nautic metalu a w ich brzmieniu klasyczny heavy metal łączy się z dźwiękami ludowych instrumentów takich jak skrzypce, hurdy-gurdy czy nyckelharpa. 

Rumahoy - dzielni, dobrze zbudowani piraci w kominiarkach atakują a przewodzi im charyzmatyczny Captain Yarrface, swoją drogą były basista Lagerstein. Uważają się za jeszcze bardziej true pirate metalowców niż Alestorm i, muszę przyznać, przesuwają granice groteski w jeszcze bardziej ekstremalną stronę. Warto zapoznać się z ich twórczością, zwłaszcza, jeżeli fascynuje Was filozofia takich grup jak GWAR czy Lordi.

Swashbuckle - najciężej grający wykonawca w dzisiejszym zestawieniu, gdyż tematykę piractwa ubierają w dźwięki z pogranicza thrash i death metalu. Amerykańska grupa najbardziej aktywna była w pierwszej dekadzie XXI wieku, później nieco spuściła z tonu ale nadal koncertuje i co jakiś czas wypuszcza pojedyncze single (ostatni w 2020r.)

Red Rum - brytyjska kapela, założona w 2011 roku. Ich dyskografia składa się z dwóch płyt - Booze and Glory z 2015 i Book of Legends z 2023 roku. Neoklasyczne gitary, epickie klimaty, elementy folkowe a przede wszystkim miłość do wszystkiego co związane z piractwem - to znaki rozpoznawcze zespołu. 

Zdaję sobie sprawę, że ta lista w żaden sposób nie wyczerpuje tematu i gdzieś tam po muzycznych morzach żegluje niejedna pirate-metalowa łajba. Czekam na Wasze propozycje i polecajki a tymczasem wrzucam link do playlisty i zachęcam do zapoznania się z moimi wyborami.

Playlista: The Best of Pirate Metal

poniedziałek, 13 maja 2024

06.05-12.05.2024

 


Jak już zapewne wiecie ostatni tydzień spędziłem na Majorce, korzystając z zasłużonego urlopu. W tym okresie dużo czasu spędziłem za kółkiem wioząc całą czteroosobową rodzinę. W podróżach towarzyszyła nam oczywiście muzyka, która z racji doboru współpasażerów musiała być nieco przyjemniejsza w odbiorze dla postronnego słuchacza. Mam nadzieję, że ostatecznie pewne przewietrzenie biblioteki sprawi, że dzisiejsza podsumowanie będzie dla was nieco bardziej zaskakujące.

Na początku pragnę wyróżnić nowy album brytyjskiego zespołu FM, legendy aor-u. Old Habits Die Hard to zbiór gitarowych, dynamicznych i nieco wpadających w blues utworów. Wszystko jest sprawnie zagrane, łatwo wpada w ucho A co najważniejsze mimo kilkudziesięciu lat na karku, widać że panowie dobrze bawią się tworząc muzykę. Jeden z pochodzących z tej płyty utworów, We Don't Need Another Heartache był w ogóle najczęściej słuchaną przeze mnie piosenką w zeszłym tygodniu. 

Podobnym tonie tworzy też aktualnie Lee Aaron, kanadyjska wokalistka będąca u szczytu kariery w latach 80. Ważne jednak że i najnowszy album, zatytułowany Tattoo Me jest pełen energicznych, przebojowych numerów. 

Pozostając przy hard rocku, hair metalu, aor czy jak tam zwał dochodzę do największego chyba po przeboju grupy Aerosmith, znanego z filmu Armageddon I Don't Want Too Miss a Thing. To właśnie jedna ze wspomnianych na wstępie niespodzianek, jako że jest to utwór, który uwielbiamy słuchać wspólnie z żoną. 

Nie samym hard rokiem człowiek żyje, trochę powera zawsze się przyda tu najważniejsze wydarzenie mijającego tygodnia była premiera najnowszego krążka niemieckich happy/power metalowców z Freedom Call. Silver Romance nie wynajduje na nowo ognia ale w swojej kategorii jest to nadal pełen pozytywnej energii, chwytliwych melodii i radości z gry album. O mej sympatii dla tego wydawnictwa niech świadczy fakt, że na dzisiejszej playliście znajdziecie aż pięć pochodzących z niego kawałków. 

Ciekawym debiutem na włoskiej scenie power metalowej jest Reload the Violet zespołu Violet Eternal. Znakiem rozpoznawczym kapeli jest mocny i charyzmatyczny wokal Ivana Gianiniego, stojącego za mikrofonem w m.in. Derdian czy Vision Divine. Nie można jednak powiedzieć, że reszta muzyków się nie stara bo mamy tu dużo gitarowych i perkusyjnych popisów. Sam wokal nie wystarczy o czym boleśnie przekonał się niejeden młody zespół zatrudniający uznanego w świecie śpiewaka. Tu udało się wszystko połączyć w jedną, solidną całość. 

Z Półwyspu Apenińskiego pochodzi również Nocturna, o której pisałem już w niejednym podsumowaniu. Tu mamy power metal w symfonicznej formie wzbogacony miksem śpiewu operowego i rockowego. Za wszystkim stoi lider innego włoskiego za wszystkim stoi znany fanom gatunku Federico Mondelli, co samo w sobie może pełnić już rolę znaku jakości. 

Muzycznie power a tematycznie pirate metal to gatunek w którym obraca się zespół Pirate Queen. Jak sama nazwa sugeruje jest to grupa złożona z samych kobiet, prawdopodobnie pierwsza taka na świecie. Czy dziewczyny wyruszają się z czymś więcej niż tylko składem? Otóż tak, gdyż ich debiut zatytułowany Ghost pełny jest melodyjnych i zadziornych kawałków. Szkoda tylko że kończy się tak szybko a de facto właściwych piosenek, nie licząc krótkiego instrumentalu i alternatywnych wersji utworu tytułowego jest tylko 5. 

Od czasu do czasu lubię posłuchać nurtu zwanego nową falą tradycyjnego heavy metalu. Odwołuję się ona do lat 80 i dorobku takich zespołów jak choćby Praying Mantis, Heaven's Gate czy Iron Maiden. Jakoś tak się dziwnie składa że cztery na pięć nowo odkrytych przeze mnie kapel to grupy z kobietą na wokalu. Jako przykład mogę podać choćby Tanith, Smoulder czy wzmiankowaną już pokrótce w zeszłym tygodniu Dolmen Gate. Gateways of Eternity tych ostatnich to jedno z najciekawszych muzycznych odkryć tego miesiąca. Jest tu zarówno odpowiednia do za epickości, surowych oldschoolowych gitar jaki niezwykle zaraźliwych melodii. Wszystko to utrzymane w klimatach fantasy, czyli dość bliskich mojemu sercu. Na dzisiejszej playliście możecie zapoznać się z czterema utworami zespołu, Mam nadzieję że wpadną wam w ucho.

Drugie interesujące odkrycie, jakiego dokonałem w ostatnich dniach to już zupełnie inna para kaloszy. Mowa o Tet i tak samo zatytułowanym debiucie, składający się z czterech majestatycznych długich utworów. Muzycznie jest to połączenie psychodeli, stonera i atmosferycznego doom metalu. Wisienką na torcie są poetyckie, polskojęzyczne teksty. Polecam zapoznać się z całym albumem, natomiast na playliście macie moje dwa ulubione numery – Dom w Cieniu Gruszy i Wiosna

W piątek światło dzienne ujrzał za to nowy krążek innego polskiego zespołu stoner/doom metalowego. Chasing Shadows Sunnaty to dźwiękowa podróż przez duszne, mroczne pustkowia, wciągająca jak ruchome piaski na Arrakis. Dla fanów gatunku nie tylko pozycja obowiązkowa. 

Emocjonującym przeżyciem jest też obcowanie z muzyką prog-metalowego In Vain, którego ostatni album a zwłaszcza utwór Season of Unrest nadal stosunkowo często gości w moich głośnikach. 

Pozostałe trzy utwory to kolejne muzyczne niespodzianki. Z muzyką Breakoutu nigdy nie było mi po drodze ale gdy usłyszałem cover ich utworu w wykonaniu Lucifer postanowiłem nadrobić zaległości. Efektem tego jest obecność w podsumowaniu piosenki Kiedy Byłem Małym Chłopcem. Dzięki niej (i innym nie ujętym w artykule) już rozumiem, czemu zespół ten jest uważany za jednego z  ojców polskiego tak blues jak i hard rocka. Daria Zawiałow to natomiast aktualnie jedna z najbardziej rozpoznawalny i wpływowych twórców polskiego mainstreamu, choć jej muzyka czerpie garściami z rockowych korzeni. Bambi Sarenka to najostrzejsza w wyrazie (i w sumie brzmieniowo też) piosenka z najnowszej płyty wokalistki. Dodać muszę, że na koncertach Daria daje czadu. 

Na koniec zostawiłem piosenkę, którą odtwarzałem dość często na prośbę synka. Nie wiem czemu ale strasznie spodobało mu się Gdy Nie Ma Dzieci Kultu. Być może przez związek z wakacjami, ale chyba nieco opacznie zrozumiał przesłanie tego tekstu. Moje wakacje z dziećmi wcale nie przypominały tych opisanych przez Kazika przygód. 

Cóż, po urlopie czas wrócić do codzienności a ten powrót najlepiej umilić sobie muzycznymi wspomnieniami z minionego tygodnia. Link do playlisty poniżej, miłego wieczoru i całego tygodnia.

Playlista: 12.05.2024


piątek, 10 maja 2024

Muzyczna Mapa Świata - Unia Europejska

 



Od wielu lat Eurowizja to festiwal kiczu i blichtru. Tylko czasami trafia się tam jakaś wartościowa muzyka.  Nie twierdzę oczywiście, że rock i metal to a priori lepsza muzyka, jednak łatwiej tutaj o autentyczność i większy nacisk zarówno na formę jak i treść. W dzisiejszym artykule chciałbym przedstawić Wam zestaw artystów i utworów z krajów Unii Europejskiej, wybranych wg mojego subiektywnego osądu. Nie są to najoczywistsze wybory, stąd np brak Rhapsody w przypadku Włoch czy metalowego zespołu z Niemiec ale liczę, że tym bardziej zaciekawicie się tym, co znajdziecie na liście. Mam też nadzieję, że dzisiejszy artykuł będzie jedną z wielu Muzycznych Map Świata. 

A oto lista państw i zespołów: 

Austria - Dragony - power metal

Belgia - Magic Kingdom - power metal

Bułgaria - Project Arkadia - power metal

Chorwacja - Grupa 220 - prog-rock

Cypr - Arrayan Path - power metal

Czechy -  Eagleheart - power metal

Dania - VOLA - prog metal

Estonia - Metsatöl - folk metal

Finlandia - Red Moon Architect - death/doom metal

Francja - Unleash the Tapir - prog-rock

Grecja - Villagers of Ioanina City - stoner/prog rock

Hiszpania - Saturna - stoner rock

Holandia - Knight Area - prog-rock

Irlandia - Thin Lizzy - hard rock

Litwa - Ükanose - folk metal

Luksemburg - TNNE - prog-rock 

Łotwa - TESA - post/sludge metal

Malta - Forsaken - epic doom metal

Niemcy - RPWL - prog-rock 

Polska - Exodus - prog-rock

Portugalia - A Dream of Poe - gothic/doom metal

Rumunia - Magica - power/symphonic metal

Słowacja - Signum Regis - power metal

Słowenia - Neurotech - electronic/industrial metal

Węgry - Wisdom - power metal

Włochy - Derdian - power metal

Tradycyjnie poniżej macie link do playlisty. Miłego odsłuchu i dajcie znać, które zespoły Wy wiedzielibyście w tym zestawieniu. A ja za jakiś czas i po głębszym riserczu wrócę z muzyczną mapą "reszty Europy". 

Playlista: Music World Atlas - EU

poniedziałek, 6 maja 2024

29.04-05.05.2024

 


Hola! Pozdrawiam Was z przeważnie słonecznej ale dziś wieczór niestety deszczowej Majorki. Z racji zasłużonych, jak sądzę, wakacji i braku czasu (podróż z dwoma kaszojadami to nie lada wyzwanie), dzisiejsze podsumowanie będzie w iście skrótowej formie.

Najczęściej w ostatnim tygodniu słuchałem Lee Aaron. Dawna królowa metalu od dłuższego czasu tworzy raczej mocno nasączonego bluesem hard rocka i tak też jest na nowym krążku Tattoo Me. Dopóki jednak robi to tak dobrze ja nie zamierzam narzekać. 

Sporo czasu spędzałem też przy My Dying Bride, przeżywając smutki i nostalgię z utworami z ich najnowszego albumu. Idąc w bardziej symfoniczne klimaty towarzyszyły mi panie z Nocturny a w wyprawach po wodach Morza Północnego folk metalowcy z Tyr. Duszne, pustynne klimaty były natomiast dziełem włoskiego Acid Mammoth, którego najnowszy album został, bardzo słusznie zresztą, wybrany albumem miesiąca w zestawieniu Doom Charts . Przechodząc na drugi koniec Europy muszę wspomnieć o prog metalowymi In Vain, którego nieszablonowa muzyka powinna się spodobać najbardziej wybrednym słuchaczom. 

Przepiękna ballada Sleeping Sun pochodzi z trzeciego albumu fińskiego Nightwish, zatytułowanego Oceanborn. Przyznam się, że dopiero niedawno sięgnąłem po ten album i naprawdę powoli zanurzam coraz bardziej w ten symfoniczny, operowy (wtedy jeszcze) power metal. 

Oczywiście w zeszłym tygodniu w mojej bibliotece pojawiło się dużo nowych utworów. Część pochodzi z premierowych albumów, a część to (podobnie jak z Oceanborn) utwory odkryte nieraz kilkadziesiąt lat po premierze. 

Brytyjski FM to jedna z legend nurtu AOR. Panowie na scenie działają od 1984 roku i regularnie wydają płyty z nowym materiałem. W tym roku światło dzienne ujrzała kolejna - Old Habits Die Hard. Zgodnie z tytułem zespół nie odbiega od muzyki, do której nas przyzwyczaił. Jest to przyjemny rock, czasem bliski hard rockowi a czasem bluesowi. Słucha się dobrze i to najważniejsze. 

King Kobra to również jeden z legendarnych, aczkolwiek nieco zapomnianych kapel. Ich najbardziej znany utwór to Iron Eagle (Never Say Day) z płyty Thrill of the Lifetime. Namiętnie osłuchiwałem ją w 2016 roku i przez lata był to jedyny ich krążek w mojej bibliotece. Niedawno sięgnąłem jednak po debiutancki Ready to Strike i przyznam się, że trzyma wysoki jak nie wyższy poziom od wspomnianego wcześniej krążka. Dla miłośników tak hard rocka jak i hair metalu to ciekawa pozycja. 

W osobnym akapicie wspomnę o najnowszym singlu zespołu Dragony, nagranym w ramach promocji gry MMORPG Albion Online. The Untold Story to typowa dla zespołu melodyjna kompozycja, która co tu dużo mówić, słucha się sama. Cieszy mnie też fakt, że kapeli udało się zebrać fundusze na produkcję i wydanie swojego piątego albumu długogrającego. Jest to jeden z moich ulubionych zespołów power metalowych i śledzę ich karierę od czasów debiutu.

Z pozostałych nowości można powiedzieć, że znajdą się tu reprezentanci większości moich ulubionych gatunków. Jest i power metalowy Violet Eternal ze świetnym jak zawsze Ivanem Gianinim na wokalu, pierwszy w całości złożony z kobiet zespół pirate metalowy (Pirate Queen), jak i prog-rockowa perełka z naszego kraju w postaci Glass Island a także łącząca epic heavy metal z niektórymi elementami tradycyjnego doomu i kobiecym wokalem Dolmen Gate

Poniżej oczywiście link do tygodniowej playlisty. Miłego odsłuchu i do następnego razu! 

Playlista: 05.05.2024


piątek, 3 maja 2024

Kwiecień 2024 - Podsumowanie Miesiąca

 


Wiwat maj, Trzeci Maj! W tym majówkowo-grillowym klimacie zapraszam na zestawienie zespołów, które w ostatnim miesiącu umilały mi czas swoją muzyką. Dziś są uszeregowane w kolejności alfabetycznej.

Acid Mammoth - psychodeliczny stoner/doom metal. Najnowsza płyta Włochów to uczta dla każdego spragnionego dusznych klimatów i fuzzujących brzmień słuchacza. Mnie wciągnęło na dobre i nie chce wypuścić 

Alice Cooper - tym razem miesiąc spędziłem z płytą Brutal Planet. Rok 2000 a więc i eksplozja mu metalu. Alice zawsze śledził aktualne muzyczne trendy tak więc i na tym albumie da się wyczuć elementy typowe dla wyżej wymienionego stylu, choć jak zwykle podane w typowo alice'owy sposób. 

Amarok - nowa płyta Hope to album dopracowany i nieszablonowy ale moje serce najmocniej bije dla Doliny, melancholijnej, oszczędnej w formie ale przejmującej w treści 

Cruzh - Skandynawowie po raz kolejny udowadniają że duch hair metalu przeniósł się z Sunset Strip w okolice koła podbiegunowego. Jungle Revolution ma w sobie ogień, melodie i ten pozytywny hedonizm, z którego tak słynęła muzyka lat 80-ych

Daevar - kiedyś trafiłem w internecie na określenie gaian doom. Myślę, że ten stoner/doom z damskim wokalem wpisuje się w ten nurt więc jeśli lubicie MWWB, Windhand czy Year of the Cobra to jesteście u siebie 

Ecclesia - co powstanie z połączenia epic doomu, power metalu i liturgicznych klimatów? Ano właśnie Ecclesia. Jeśli nieobce Wam eksperymenty dźwiękowe to zapraszam do zapoznania się z twórczością zespołu 

In Vain - po kilku latach od premiery ostatniego albumu norwescy prog-metalowcy powracają ze swoją ciężką, momentami brutalną a jednocześnie zadziwiająco melodyjną muzyką

Korpiklaani - fińscy mistrzowie folk metalu na Runkarumpu, swoim najnowszym albumie, Ameryki nie odkrywają ale słucha się go (w odróżnieniu od niektórych poprzednich płyt) naprawdę przyjemnie 

My Dying Bride - wydany niedawno A Mortal Binding to album, do którego trzeba dojrzeć by wywarł na nas odpowiednie wrażenie. Muszę przyznać, że do mnie najnowszy krążek jednego z moich ulubionych doom metalowych zespołów trafił dopiero po kilku uważnych odsłuchach, stąd tylko jeden utwór Brytyjczyków na playliście. Myślę jednak, że w maju trendy się odwrócą.

Nightwish - w kwietniu postanowiłem odświeżyć sobie nieco dyskografię tego jakże znanego i zasłużonego zespołu, tak moje ulubione Imaginaerum jak i starsze, nagrane z Tarją albumy.

Rage - 40-lecie kariery Niemcy postanowili uczcić podwójnym albumem, którego pierwsza część to szybki, surowy heavy metal a druga bardziej symfoniczny i melodyjny power. Obie wersje bardzo udane ale bliższa sercu jednak jest ta druga

Takara - swego czasu bardzo popularny na Zachodzie zespół, w którym wokalnie udzielał się sam Jeff Scott Soto. Jak się pewnie domyślacie kapela grała AOR i, szczerze, robiła to naprawdę dobrze. Polecam szczególnie ich debiut Eternal Faith, dość mocno reprezentowany na dzisiejszej playliście 

Thornbridge - melodyjny, symfoniczny power metal rodem z Niemiec. Każdy album tego zespołu to uczta dla fanów gatunku, nie inaczej rzecz ma się z ich trzecim dziełem Daydream Illusion, ciepło przyjętym przez krytykę. I przeze mnie też ;)

Tyr - Wyspy Owcze to nie tylko pół -amatorska reprezentacja, która dostarcza punktów naszej kadrze w eliminacjach różnych piłkarskich turniejów. To też ojczyzna Tyr, świetnego o viking/folk metalowego zespołu, który w tym roku dał o sobie znać świetnym krążkiem zatytułowanym Battle Ballads. Myślę że spodoba się on zarówno wielbicielom nordyckich klimatów jak i szybkich, melodyjnych brzmień 

Unleash the Tapir - jedno z moich najciekawszych odkryć ostatniego miesiąca. Francuski zespół poruszający się na pograniczu prog-rocka i metalu, grając muzykę, z którą obcowanie to prawdziwa przyjemność.

Utwory wszystkich tych artystów znajdziecie oczywiście na podsumowującej kwiecień playliście. Link poniżej a ja życzę miłego odsłuchu i dużo dobrej muzyki w kolejnym miesiącu :)



Najpopularniejsze